Dlaczego sąd złagodził wyrok "Babci Kasi"? Była oskarżona o naruszenie nietykalności cielesnej

Co musisz wiedzieć?
- Katarzyna A. („Babcia Kasia”) została skazana za pogryzienie wolontariusza fundacji pro-life podczas demonstracji 1 maja 2022 r. w Warszawie.
- Sąd Okręgowy złagodził wyrok – aktywistka otrzymała 4 miesiące ograniczenia wolności i 20 godzin pracy społecznej miesięcznie, bez obowiązku pokrycia kosztów postępowania.
- Sąd uznał, że protest był dopuszczalny, ale forma działania Katarzyny A. przekroczyła granice dopuszczalnej ekspresji i miała umiarkowaną szkodliwość społeczną.
Wyrok sądu pierwszej instancji: Ograniczenie wolności i prace społeczne
Katarzyna A., znana z agresywnych i wulgarnych zachowań na lewicowych i liberalnych demonstracjach, została oskarżona, że 1 maja 2022 roku w Warszawie podczas trwania legalnego zgromadzenia na placu Zamkowym znieważyła oraz naruszyła nietykalność cielesną wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia. Kobieta, w swoim środowisku nazywana „Babcia Kasią”, pogryzła wolontariusza.
Nieprawomocny wyrok sądu I instancji zapadł w tej sprawie 25 listopada 2024 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie wymierzył aktywistce karę łączną 10 miesięcy ograniczenia wolności, zobowiązując ją do wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Sąd zobowiązał ją, również do zapłaty na rzecz pokrzywdzonego 3 tys. zł tytułem nawiązki, a także do pokrycia kosztów postępowania.
Apelację od tego wyroku złożył obrońca oskarżonej.
- PKP Intercity wydał pilny komunikat
- PKO BP wydał pilny komunikat dla klientów
- Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia
- Niebezpieczna butelka na wodę wycofana ze sprzedaży. Dwoje konsumentów straciło wzrok
- NFZ wydał pilny komunikat
- Ławrow ostrzega USA i ich sojuszników. Chodzi o Koreę Północną
Aplikant podważył funkcję sędziego
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa apelacyjna. W jej trakcie reprezentujący aktywistkę aplikant radcowski Tomke Ptasiński ocenił, że mamy do czynienia z bezwzględną przesłanką odwoławczą.
Wskazał m.in, że chodzi o skład sędziowski, którego „nie można uznać za bezstronny”, a mianowicie o wydającą wyrok w sądzie I instancji sędzię Katarzynę Olczak, która została powołana na stanowisko sędziego przez nieuznawaną przez stronę rządową, tzw. neo-KRS.
Ptasiński ocenił, że konkurs na stanowisko sędzi był „nierzetelny”. Swoją klientkę określił natomiast jako znaną aktywistką, walczącą o wymiar sprawiedliwości.
Pogryzła ze względu na spór światopoglądowy
Podkreślił, że jego klientka działała pod wpływem emocji i była prowokowana przez wolontariuszy pro-life, a zdarzenie należy rozpatrywać w kontekście sporu światopoglądowego.
Reprezentujący poszkodowanego wolontariusza adwokat Bartosz Malewski, odnosząc się do apelacji, wskazał m.in., że należy powołać się na konkretne kryteria, które sprawiły, że sędzia jest nieobiektywny i zachodzi przesłanka jego wyłączenia z uwagi na jego brak bezstronności.
Zaznaczył, że oskarżona celowo udała się na miejsce manifestacji działaczy pro-life, żeby ją zakłócić.
- Jakimś dziwnym trafem zarówno w niniejszej sprawie, jak i wielu z innych, oskarżona zawsze korzysta z konstytucyjnego prawa do wyrażania swoich poglądów w sposób naruszający prawa innych osób
- mówił adwokat.
Dodał, że trudno więc tutaj mówić o znikomej społecznej szkodliwości czynu.
Sama aktywistka podkreślała z kolei, że jej działanie nie miało nic wspólnego z celowym przeszkadzaniem komukolwiek, a zanim doszło do zdarzenia, o które została oskarżona, była na spacerze.
Odnosząc się do przekazu, banerów czy furgonetek pro-life, stwierdziła, że mają one „oszczerczy i kłamliwy przekaz, którego nie da się słuchać”. - Ja od lat przeciwko temu protestuję. Ten przekaz ma charakter szkalujący i poniżający (...) To był mój protest w ramach takich możliwości, jakie miałam - mówiła na sali rozpraw.
Sąd łaskawy dla agresywnej aktywistki
Sąd Okręgowy w Warszawie złagodził wyrok wobec aktywistki i wymierzył jej karę 4 miesięcy ograniczenia wolności, zobowiązując ją do 20 godzin nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne miesięcznie. Zwolnił ją też z ponoszenia kosztów sądowych.
Sędzia Michał Doleżal w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że w ocenie sądu apelacja obrony, co do istoty jest niezasadna. Zdaniem Sądu Okręgowego w Warszawie należy zaakcentować, że sama okoliczność wzięcia udziału w wadliwej procedurze wyboru sędziego nie stanowi bowiem automatycznego powodu do stwierdzenia, że zachodzi wątpliwość co do jego bezstronności.
Sędzia Doleżal wskazał, że sąd prześledził drogę zawodową sędzi Katarzyny Olczak. Powziął też o niej opinię, która jest pozytywna. - To jest sprawa światopoglądowa w większym wymiarze, a nie politycznym. (...) Można w tym przypadku mówić o elementarnej niezawisłości sędzi sądu rejonowego - zaznaczył sędzia Doleżal.
Wskazał na lekturę akt postępowania czy nagrania, na których widać i słychać, co się wydarzyło. - Jeżeli zestawimy te dowody, to sąd rejonowy miał podstawę do sformułowania takich wniosków - zaznaczył sędzia.
Dodał, że zdaniem sądu szkodliwość społeczna czynu nie jest znikoma, ale nie jest też wysoka. Należy wziąć też pod uwagę kontekst całej sprawy. - Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sąd uznał, że oskarżona ma prawo protestować. Natomiast posunęła się w swojej formie protestu za daleko - uzasadnił sędzia.