Jacko Brango: W moim sercu grają gitary

– Moją debiutancką płytę chcę zatytułować: „Za dużo gitar”. Dlaczego? Bo trafiały do mnie informacje, że moja muzyka nie jest radiowa, ponieważ jest w niej za dużo gitar. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest idealny tytuł na płytę. Nie będę muzyczną chorągiewką. W moim sercu grają gitary. Mam z nich zrezygnować tylko dlatego, że ktoś twierdzi, iż w moich piosenkach jest ich za dużo? – mówi Jacko Brango, wokalista, autor tekstów, kompozytor, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 Jacko Brango: W moim sercu grają gitary
/ fot. Jacko Brango

Co musisz wiedzieć:

  • Jacko Brango to solowy projekt Szymona Paduszyńskiego, mieszanka pasji i emocji, które musiały wyjść poza ciało.
  • Znakomite single „ugryzę” oraz „rozu my” sprawiły, że miesięcznik „Teraz rock” uznał go za jedną z nadziei roku 2023 roku.
  • Jacko Brango odpala nową serię „LIVE FROM ONy*” – live sesję nagraną w warsztacie samochodowym w Nysie, gdzie wśród trzech polonezów, narzędzi i graffiti Jacko z kolegami nagrali 4 utwory. Pierwszy z nich „Pod powierzchnią” wyszedł pod koniec lipca br.

 

– Jak przekonasz odbiorcę, że świat stoi przed nim otworem?

– To jest bardzo ciekawe pytanie. Odniosę się do słów Andrzeja Poniedzielskiego, który mówi, że optymista twierdzi, że świat stoi przed nim otworem, a pesymista doskonale wie, co to za otwór. Moimi piosenkami nie mam zamiaru zmieniać ludzi i ich podejścia do świata i życia. Chociaż refren z piosenki „Nie umrzemy młodo” napisałem z poczucia, że wszystko mi wolno, i zawarłem to w tekście. Śpiewając o tym, pomyślałem sobie, że może ktoś potrzebuje to usłyszeć. Może jest w momencie życia, w którym jest mu trudno i doskwiera mu upływ czasu.

– Czyli to jest Twój manifest 30-latka. Czujesz się głosem pokolenia?

– Na to już czas minął. Głosami pokolenia zostają ludzie, który mają po dwadzieścia kilka lat, bo mają bardzo dużą publiczność. Dwudziestolatkowie bardziej śledzą, co się dzieje u ich rówieśników.

– Zaangażowanie publiczności przede wszystkim?

– Zgadza się.

– To może jednak chciałbyś spróbować?

– Mówiąc „głos pokolenia”, wyobraziłem sobie bardzo mocno zasięgową i rozpędzoną karierę. Natomiast do części ludzi w naszym wieku mogą dotrzeć moje przemyślenia, bo są tożsame z ich przemyśleniami. Kulturowo i społecznie uznano, że po skończonym trzydziestym roku życia pewnych rzeczy nam nie wypada. Jak mamy dwadzieścia kilka lat, to możemy być „przedłużonymi” nastolatkami, a po trzydziestce powinniśmy mieć dom, posadzone drzewo, samochód i rodzinę. Życie nie polega na tym, żeby włazić innym w cztery litery. Niestety wszyscy byliśmy wychowywani tak samo.

– Nie zapominaj również o kredytach.

– Zgadza się.

 

Alter ego

– Twoje alter ego artystyczne jest spójne z Tobą jako Szymonem Paduszyńskim.

– Moje alter ego jest bardzo wygodne. Ono nie jest określone wiekiem. Chciałbym nigdy nie dorosnąć, jednak rzeczywistość weryfikuje pewne rzeczy. Są utarte schematy, że powinno się reprezentować konkretne wartości w odpowiedni wieku. Nie powinniśmy ulegać stereotypom i iść w tym kierunku. To jest nasze życie i to my powinniśmy ustalić zasady, jak my się chcemy czuć, i w taki sposób postępować. Są sprawy, w których nie uciekniesz od odpowiedzialności. Jako mąż i ojciec nie możesz być lekkoduchem i wydać wszystkich pieniędzy w salonie gier i sprawić, żeby później twoja żona i dzieci nie będą miały co jeść.

– Chcesz wbić się we współczesne trendy?

– Moja muzyka jest mocno inspirowana gitarami. Gitara jest moim ulubionym instrumentem. Lubię ten wyraz artystyczny, bo jest mocno drapieżny. Mam wielką nadzieję, że gitara wróci do łask i będzie dominowała w głównym nurcie. Moją debiutancką płytę chcę zatytułować: „Za dużo gitar”. Dlaczego? Bo trafiały do mnie informacje, że moja muzyka nie jest radiowa, ponieważ jest w niej za dużo gitar. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest idealny tytuł na płytę. Nie będę muzyczną chorągiewką. Jeżeli będzie moda na synth-pop z lat 80. XX wieku, to nie będę tego robił. Muzykę tworzę po to, żeby przede wszystkim dobrze się bawić. Nie chcę się określać tym, co jest aktualnie modne. Bardzo dobrze jest iść z duchem czasu i wplatać tam konkretne elementy. W moim sercu grają gitary. Mam z nich zrezygnować tylko dlatego, że ktoś twierdzi, iż w moich piosenkach jest ich za dużo?

– Czym się jeszcze zajmujesz poza muzyką?

– Aktualnie zajmuję się wyłącznie muzyką. Żyję z muzyki. To była ryzykowna, ale świadoma decyzja. A że jestem z małego miasta, to ta droga była na początku niepewna.

– Skąd jesteś?

– Żary. Województwo lubuskie.

 

Muzyk od dziecka

– Od kiedy zajmujesz się muzyką?

– Od małego gram na instrumentach. Pierwszego instrumentu dotknąłem, gdy miałem pięć lat. To był keyboard. Zawsze mnie ciągnęło do muzyki. Zawsze też byłem dobry z matematyki i z fizyki. Na studia poszedłem na Politechnikę Wrocławską. Nie mieściło mi się w głowie, że z muzyki można żyć, nie grając wesel. Granie wesel to nie był mój obszar zainteresowania. Wracając do mojej edukacji, zostałem magistrem inżynierem budownictwa. A po godzinach szlajałem się po wszystkich jam session, które były we Wrocławiu. Podpalałem się okrutnie. Gdy usłyszałem w tramwaju hasło „jam session”, to od razu leciałem pod wskazany adres. Na tych spotkaniach muzycznych też musiałem zapłacić frycowe.

– Na czym polega to frycowe?

– Przychodzisz z gitarą na plecach. Nikt cię tam nie kojarzy. Na jam session są ludzie, którzy bardzo dobrze się znają. Gdy wchodziłem pierwszy raz na scenę, nikt nie wiedział, czy nie dam ciała i czy da się tego słuchać. Wtedy będą mieli niezręczną sytuację. Z jednej strony jam session to zabawa, a z drugiej strony słuchają tego ludzie, którzy nie są instrumentalistami. Wtedy trzeba zadbać o dobre przygotowanie sceniczne. Wówczas bardzo szybko wychodzi muzykalność konkretnej osoby. Chociaż ciężko jest przy pierwszym wejściu zagrać na sto procent.

– Dlaczego nie zostałeś inżynierem budownictwa?

– W międzyczasie poukładałem sobie moje granie. Poznawałem mnóstwo ludzi. Zakładaliśmy zespoły. Robiliśmy muzykę, graliśmy piosenki. Pojawialiśmy się w knajpach, gdzie grało się do piwa. Coraz częściej dostawałem propozycję zagrania zastępstwa za konkretnego muzyka. To się bardzo powoli toczyło. To była bardzo dobra nauka. Ćwiczyłem warsztat, odkrywałem siebie i swoje upodobania muzyczne. I to rosło, rosło i rosło. Uczono mnie, że jak już coś się zaczyna, to trzeba to skończyć. Dlatego skończyłem studia z wyróżnieniem i obroniłem dyplom. Bo jak wcześniej wspomniałem, dobrze sobie radziłem z matematyką i fizyką.

– Udzielasz korepetycji?

– Udzielałem bardzo dużo korepetycji z matematyki. Pomagałem studentom przy całkach. Ale i tak uznałem, że życie jest za krótkie, żebym miał je spędzić w biurze projektowym, bo tak by się to skończyło.

– Miałbyś stabilizację, dobrą umowę…

– Słyszałem to całe życie. Dlatego nie odważyłem się wcześniej postawić na muzykę…

– Żałujesz?

– Z jednej strony tak, bo mógłbym zrobić o wiele więcej, gdybym muzyką zajął się wcześniej. Z drugiej strony bardzo dobrze mi się mieszkało w akademiku. Poznałem fantastycznych ludzi w trakcie okresu mojego studiowania. Studia nauczyły mnie pokory. Trzeba było wszystkie projekty zrobić.

– Nowa grupa docelowa Twojej muzyki – studenci politechnik.

– [śmiech].

– Jak Twoja żona wytrzymuje z Tobą?

– Dajemy radę [śmiech]. Moja żona jest projektantem wnętrz. Jest po Akademii Sztuk Pięknych, więc doskonale się rozumiemy.

 

"Jak się mocno w coś wkręcę, to nie ma zmiłuj"

– ASP i Polibuda – oryginale połączenie.

– Prawda [śmiech]? Chociaż ona też była dobra z matematyki.

– Czyli logiczne i analityczne umysły.

– Zgadza się. Chociaż w mojej głowie jest dużo chaosu. Chwilę temu zdiagnozowałem sobie ADHD. Jak się mocno w coś wkręcę, to nie ma zmiłuj. Niektórzy mówią, że nie było kiedyś ADHD, a to nieprawda. Wszyscy mogą sobie wyobrazić gonitwę myśli przez to, że spędzamy dużo czasu przed telefonem, korzystając z mediów społecznościowych. To generuje rozproszenie. Ludziom się wydaje, że to jest to zmyślone ADHD. Tylko ja miałem to, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych.

– Ja też! Ja też!

– No właśnie. Jednak przy tym wszystkim udaje mi się dowozić i dopinać rzeczy. Duża w tym zasługa mojego wychowania, o którym już wspominałem, że jak już się coś zaczyna, to trzeba to skończyć. A to, że po drodze zahaczam o różne rzeczy i moja ścieżka jest kręta, a nie prosta, to ma swoje dobre strony.

– Co byś chciał zrobić teraz?

– Już wkrótce wydaję płytę i chcę zorganizować trasę koncertową, która będzie ją promować.

– Obserwujesz ludzi w przestrzeni publicznej jako artysta?

– Coraz częściej myślę o tym, żeby napisać bardzo poważną piosenkę o technologii i smartfonach. Wydaje mi się, że to jest straszna bolączka naszych czasów. Bardzo dużo odbieramy sobie przyjemności z życia tym, że nieustannie siedzimy w telefonie. Sam się na tym łapię, że to robię. Obserwowanie ludzi jest fantastyczne, tylko najlepiej jest wtedy zapomnieć telefonu i zostawić go w domu. To może wygenerować wiele pięknych rzeczy i przemyśleń. Zauważ, że jak tylko mamy wolną chwilę, to pojawia się odruch, żeby wyciągnąć telefon i coś zobaczyć. Nasz mózg ma mało czasu, żeby pewne rzeczy sobie poukładać. A smartfony silnie uzależniają. Czas przy nich szybko zlatuje i katujemy się różnymi treściami.

– Wiele osób denerwuje się na brak informacji zwrotnej w mediach społecznościowych.

– Zauważ, że jak mamy na Facebooku ponad 2 tysiące znajomych, to nie potrafimy z nimi wszystkimi rozmawiać i im odpisywać. Mamy swoje obowiązki rodzinne czy zawodowe. Często zapominamy o tym, żeby odpisać, ponieważ jesteśmy mocno przeładowani. Żyjemy w rozwarstwieniu między światem rzeczywistym a wirtualnym. Człowiek potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, nawet uściśnięcia dłoni. A przede wszystkim rozmowy.

 


 

POLECANE
Przydacz: Prezydent nie godzi się, by problemy migracyjne Zachodu dotknęły Polaków z ostatniej chwili
Przydacz: Prezydent nie godzi się, by problemy migracyjne Zachodu dotknęły Polaków

Prezydent Karol Nawrocki jasno sprzeciwia się unijnym planom rozlokowania migrantów w Polsce. Jak podkreśla jego doradca Marcin Przydacz, głowa państwa „nie godzi się, by problemy migracyjne z Zachodu dotknęły Polek i Polaków”. Warszawa stawia twarde warunki Brukseli – i nie zamierza się cofnąć.

Pilny komunikat dla mieszkańców Kielc z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Kielc

W poniedziałek, 13 października 2025 roku, rozpocznie się remont nakładkowy ulicy Orkana w Kielcach. Prace wykona firma TRAKT, a Miejski Zarząd Dróg zapowiada poważne utrudnienia w ruchu – zwłaszcza na skrzyżowaniu Orkana, Warszawskiej i Jaworskiego.

NFZ: W listopadzie i grudniu zabraknie pieniędzy na leczenie z ostatniej chwili
NFZ: W listopadzie i grudniu zabraknie pieniędzy na leczenie

W listopadzie i grudniu w woj. śląskim i mazowieckim może zabraknąć pieniędzy na leczenie – dowiedziała się PAP. Realny jest scenariusz, że Śląsk i Mazowsze będą zmuszone do redukcji części kontraktów na dwa ostatnie miesiące roku – poinformował rozmówca PAP z centrali Narodowego Funduszu Zdrowia.

Hołownia stanął przed prokuraturą: Nie wycofuję słów o zamachu stanu z ostatniej chwili
Hołownia stanął przed prokuraturą: Nie wycofuję słów o zamachu stanu

Marszałek Szymon Hołownia stanął przed prokuraturą. Po przesłuchaniu w Warszawie oświadczył, że nie żałuje swoich słów o „zamachu stanu” i nadal stoi za każdym z nich. Sprawa nabiera tempa, a w tle pojawia się Trybunał Konstytucyjny, KRS i głośne nazwiska.

Mija termin na złożenie dokumentów. Komunikat ZUS Wiadomości
Mija termin na złożenie dokumentów. Komunikat ZUS

ZUS ostrzega: jeśli nie dostarczysz na czas jednego dokumentu, stracisz prawo do renty rodzinnej i pieniądze przepadną. Uczniowie i studenci pobierający świadczenie po zmarłym rodzicu mają ostatnie tygodnie, by dopilnować formalności.

Żurek w Sądzie Najwyższym. Sędzia SN: Na jakich zasadach pan tu wtargnął? z ostatniej chwili
Żurek w Sądzie Najwyższym. Sędzia SN: Na jakich zasadach pan tu wtargnął?

Podczas piątkowych obrad Rady Ławniczej Sądu Najwyższego uczestniczył minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. Podczas konferencji prasowej ministra sędzia Sądu Najwyższego prof. Aleksander Stępkowski spytał, na jakich zasadach Żurek wtargnął do budynku. – Czy pierwszy prezes SN będzie mógł zorganizować sobie konferencję w Ministerstwie Sprawiedliwości? – spytał. W odpowiedzi został obrażony przez przewodniczącego Rady Ławniczej, który nazwał sędziego SN "neosędzią".

Zawieszenie broni w Strefie Gazy weszło w życie z ostatniej chwili
Zawieszenie broni w Strefie Gazy weszło w życie

Zawieszenie broni w Strefie Gazy oficjalnie weszło w życie. Wojska izraelskie wycofały się na ustaloną linię, a premier Benjamin Netanjahu zapowiada: „Zakładnicy wrócą do domu”. To początek pierwszej fazy planu pokojowego Donalda Trumpa, który zaakceptowali zarówno Izrael, jak i Hamas.

Imigrant miał zaatakować nożem w centrum handlowym w Elblągu. Jest komunikat prokuratury z ostatniej chwili
Imigrant miał zaatakować nożem w centrum handlowym w Elblągu. Jest komunikat prokuratury

Prokuratura Rejonowa w Elblągu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 30-letniemu Cong Dai N., podejrzanemu o zaatakowanie nożem swojego współpracownika — również obywatela Wietnamu. Do zdarzenia doszło 28 maja 2025 roku w jednym z lokali gastronomicznych w centrum handlowym „Ogrody” w Elblągu.

Karol Nawrocki ostro o kompromisie Żurka. To nigdy nie powinno się zdarzyć pilne
Karol Nawrocki ostro o "kompromisie" Żurka. "To nigdy nie powinno się zdarzyć"

Podczas wizyty w Estonii prezydent Karol Nawrocki odniósł się do najnowszego projektu tzw. ustawy o praworządności, przygotowanej przez ministra Waldemara Żurka.

Niemcy głównym celem fałszerzy w UE. Straty liczone w miliardach Wiadomości
Niemcy głównym celem fałszerzy w UE. Straty liczone w miliardach

Gry wideo, perfumy, odzież i zabawki – niemiecki rynek coraz silniej zalewają podróbki. Według danych Związku Niemieckich Marek (Markenverband) do kraju trafia tygodniowo około 144 tysięcy paczek z podrobionymi produktami, a sprawcy niemal zawsze unikają odpowiedzialności.

REKLAMA

Jacko Brango: W moim sercu grają gitary

– Moją debiutancką płytę chcę zatytułować: „Za dużo gitar”. Dlaczego? Bo trafiały do mnie informacje, że moja muzyka nie jest radiowa, ponieważ jest w niej za dużo gitar. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest idealny tytuł na płytę. Nie będę muzyczną chorągiewką. W moim sercu grają gitary. Mam z nich zrezygnować tylko dlatego, że ktoś twierdzi, iż w moich piosenkach jest ich za dużo? – mówi Jacko Brango, wokalista, autor tekstów, kompozytor, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 Jacko Brango: W moim sercu grają gitary
/ fot. Jacko Brango

Co musisz wiedzieć:

  • Jacko Brango to solowy projekt Szymona Paduszyńskiego, mieszanka pasji i emocji, które musiały wyjść poza ciało.
  • Znakomite single „ugryzę” oraz „rozu my” sprawiły, że miesięcznik „Teraz rock” uznał go za jedną z nadziei roku 2023 roku.
  • Jacko Brango odpala nową serię „LIVE FROM ONy*” – live sesję nagraną w warsztacie samochodowym w Nysie, gdzie wśród trzech polonezów, narzędzi i graffiti Jacko z kolegami nagrali 4 utwory. Pierwszy z nich „Pod powierzchnią” wyszedł pod koniec lipca br.

 

– Jak przekonasz odbiorcę, że świat stoi przed nim otworem?

– To jest bardzo ciekawe pytanie. Odniosę się do słów Andrzeja Poniedzielskiego, który mówi, że optymista twierdzi, że świat stoi przed nim otworem, a pesymista doskonale wie, co to za otwór. Moimi piosenkami nie mam zamiaru zmieniać ludzi i ich podejścia do świata i życia. Chociaż refren z piosenki „Nie umrzemy młodo” napisałem z poczucia, że wszystko mi wolno, i zawarłem to w tekście. Śpiewając o tym, pomyślałem sobie, że może ktoś potrzebuje to usłyszeć. Może jest w momencie życia, w którym jest mu trudno i doskwiera mu upływ czasu.

– Czyli to jest Twój manifest 30-latka. Czujesz się głosem pokolenia?

– Na to już czas minął. Głosami pokolenia zostają ludzie, który mają po dwadzieścia kilka lat, bo mają bardzo dużą publiczność. Dwudziestolatkowie bardziej śledzą, co się dzieje u ich rówieśników.

– Zaangażowanie publiczności przede wszystkim?

– Zgadza się.

– To może jednak chciałbyś spróbować?

– Mówiąc „głos pokolenia”, wyobraziłem sobie bardzo mocno zasięgową i rozpędzoną karierę. Natomiast do części ludzi w naszym wieku mogą dotrzeć moje przemyślenia, bo są tożsame z ich przemyśleniami. Kulturowo i społecznie uznano, że po skończonym trzydziestym roku życia pewnych rzeczy nam nie wypada. Jak mamy dwadzieścia kilka lat, to możemy być „przedłużonymi” nastolatkami, a po trzydziestce powinniśmy mieć dom, posadzone drzewo, samochód i rodzinę. Życie nie polega na tym, żeby włazić innym w cztery litery. Niestety wszyscy byliśmy wychowywani tak samo.

– Nie zapominaj również o kredytach.

– Zgadza się.

 

Alter ego

– Twoje alter ego artystyczne jest spójne z Tobą jako Szymonem Paduszyńskim.

– Moje alter ego jest bardzo wygodne. Ono nie jest określone wiekiem. Chciałbym nigdy nie dorosnąć, jednak rzeczywistość weryfikuje pewne rzeczy. Są utarte schematy, że powinno się reprezentować konkretne wartości w odpowiedni wieku. Nie powinniśmy ulegać stereotypom i iść w tym kierunku. To jest nasze życie i to my powinniśmy ustalić zasady, jak my się chcemy czuć, i w taki sposób postępować. Są sprawy, w których nie uciekniesz od odpowiedzialności. Jako mąż i ojciec nie możesz być lekkoduchem i wydać wszystkich pieniędzy w salonie gier i sprawić, żeby później twoja żona i dzieci nie będą miały co jeść.

– Chcesz wbić się we współczesne trendy?

– Moja muzyka jest mocno inspirowana gitarami. Gitara jest moim ulubionym instrumentem. Lubię ten wyraz artystyczny, bo jest mocno drapieżny. Mam wielką nadzieję, że gitara wróci do łask i będzie dominowała w głównym nurcie. Moją debiutancką płytę chcę zatytułować: „Za dużo gitar”. Dlaczego? Bo trafiały do mnie informacje, że moja muzyka nie jest radiowa, ponieważ jest w niej za dużo gitar. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest idealny tytuł na płytę. Nie będę muzyczną chorągiewką. Jeżeli będzie moda na synth-pop z lat 80. XX wieku, to nie będę tego robił. Muzykę tworzę po to, żeby przede wszystkim dobrze się bawić. Nie chcę się określać tym, co jest aktualnie modne. Bardzo dobrze jest iść z duchem czasu i wplatać tam konkretne elementy. W moim sercu grają gitary. Mam z nich zrezygnować tylko dlatego, że ktoś twierdzi, iż w moich piosenkach jest ich za dużo?

– Czym się jeszcze zajmujesz poza muzyką?

– Aktualnie zajmuję się wyłącznie muzyką. Żyję z muzyki. To była ryzykowna, ale świadoma decyzja. A że jestem z małego miasta, to ta droga była na początku niepewna.

– Skąd jesteś?

– Żary. Województwo lubuskie.

 

Muzyk od dziecka

– Od kiedy zajmujesz się muzyką?

– Od małego gram na instrumentach. Pierwszego instrumentu dotknąłem, gdy miałem pięć lat. To był keyboard. Zawsze mnie ciągnęło do muzyki. Zawsze też byłem dobry z matematyki i z fizyki. Na studia poszedłem na Politechnikę Wrocławską. Nie mieściło mi się w głowie, że z muzyki można żyć, nie grając wesel. Granie wesel to nie był mój obszar zainteresowania. Wracając do mojej edukacji, zostałem magistrem inżynierem budownictwa. A po godzinach szlajałem się po wszystkich jam session, które były we Wrocławiu. Podpalałem się okrutnie. Gdy usłyszałem w tramwaju hasło „jam session”, to od razu leciałem pod wskazany adres. Na tych spotkaniach muzycznych też musiałem zapłacić frycowe.

– Na czym polega to frycowe?

– Przychodzisz z gitarą na plecach. Nikt cię tam nie kojarzy. Na jam session są ludzie, którzy bardzo dobrze się znają. Gdy wchodziłem pierwszy raz na scenę, nikt nie wiedział, czy nie dam ciała i czy da się tego słuchać. Wtedy będą mieli niezręczną sytuację. Z jednej strony jam session to zabawa, a z drugiej strony słuchają tego ludzie, którzy nie są instrumentalistami. Wtedy trzeba zadbać o dobre przygotowanie sceniczne. Wówczas bardzo szybko wychodzi muzykalność konkretnej osoby. Chociaż ciężko jest przy pierwszym wejściu zagrać na sto procent.

– Dlaczego nie zostałeś inżynierem budownictwa?

– W międzyczasie poukładałem sobie moje granie. Poznawałem mnóstwo ludzi. Zakładaliśmy zespoły. Robiliśmy muzykę, graliśmy piosenki. Pojawialiśmy się w knajpach, gdzie grało się do piwa. Coraz częściej dostawałem propozycję zagrania zastępstwa za konkretnego muzyka. To się bardzo powoli toczyło. To była bardzo dobra nauka. Ćwiczyłem warsztat, odkrywałem siebie i swoje upodobania muzyczne. I to rosło, rosło i rosło. Uczono mnie, że jak już coś się zaczyna, to trzeba to skończyć. Dlatego skończyłem studia z wyróżnieniem i obroniłem dyplom. Bo jak wcześniej wspomniałem, dobrze sobie radziłem z matematyką i fizyką.

– Udzielasz korepetycji?

– Udzielałem bardzo dużo korepetycji z matematyki. Pomagałem studentom przy całkach. Ale i tak uznałem, że życie jest za krótkie, żebym miał je spędzić w biurze projektowym, bo tak by się to skończyło.

– Miałbyś stabilizację, dobrą umowę…

– Słyszałem to całe życie. Dlatego nie odważyłem się wcześniej postawić na muzykę…

– Żałujesz?

– Z jednej strony tak, bo mógłbym zrobić o wiele więcej, gdybym muzyką zajął się wcześniej. Z drugiej strony bardzo dobrze mi się mieszkało w akademiku. Poznałem fantastycznych ludzi w trakcie okresu mojego studiowania. Studia nauczyły mnie pokory. Trzeba było wszystkie projekty zrobić.

– Nowa grupa docelowa Twojej muzyki – studenci politechnik.

– [śmiech].

– Jak Twoja żona wytrzymuje z Tobą?

– Dajemy radę [śmiech]. Moja żona jest projektantem wnętrz. Jest po Akademii Sztuk Pięknych, więc doskonale się rozumiemy.

 

"Jak się mocno w coś wkręcę, to nie ma zmiłuj"

– ASP i Polibuda – oryginale połączenie.

– Prawda [śmiech]? Chociaż ona też była dobra z matematyki.

– Czyli logiczne i analityczne umysły.

– Zgadza się. Chociaż w mojej głowie jest dużo chaosu. Chwilę temu zdiagnozowałem sobie ADHD. Jak się mocno w coś wkręcę, to nie ma zmiłuj. Niektórzy mówią, że nie było kiedyś ADHD, a to nieprawda. Wszyscy mogą sobie wyobrazić gonitwę myśli przez to, że spędzamy dużo czasu przed telefonem, korzystając z mediów społecznościowych. To generuje rozproszenie. Ludziom się wydaje, że to jest to zmyślone ADHD. Tylko ja miałem to, gdy nie było jeszcze telefonów komórkowych.

– Ja też! Ja też!

– No właśnie. Jednak przy tym wszystkim udaje mi się dowozić i dopinać rzeczy. Duża w tym zasługa mojego wychowania, o którym już wspominałem, że jak już się coś zaczyna, to trzeba to skończyć. A to, że po drodze zahaczam o różne rzeczy i moja ścieżka jest kręta, a nie prosta, to ma swoje dobre strony.

– Co byś chciał zrobić teraz?

– Już wkrótce wydaję płytę i chcę zorganizować trasę koncertową, która będzie ją promować.

– Obserwujesz ludzi w przestrzeni publicznej jako artysta?

– Coraz częściej myślę o tym, żeby napisać bardzo poważną piosenkę o technologii i smartfonach. Wydaje mi się, że to jest straszna bolączka naszych czasów. Bardzo dużo odbieramy sobie przyjemności z życia tym, że nieustannie siedzimy w telefonie. Sam się na tym łapię, że to robię. Obserwowanie ludzi jest fantastyczne, tylko najlepiej jest wtedy zapomnieć telefonu i zostawić go w domu. To może wygenerować wiele pięknych rzeczy i przemyśleń. Zauważ, że jak tylko mamy wolną chwilę, to pojawia się odruch, żeby wyciągnąć telefon i coś zobaczyć. Nasz mózg ma mało czasu, żeby pewne rzeczy sobie poukładać. A smartfony silnie uzależniają. Czas przy nich szybko zlatuje i katujemy się różnymi treściami.

– Wiele osób denerwuje się na brak informacji zwrotnej w mediach społecznościowych.

– Zauważ, że jak mamy na Facebooku ponad 2 tysiące znajomych, to nie potrafimy z nimi wszystkimi rozmawiać i im odpisywać. Mamy swoje obowiązki rodzinne czy zawodowe. Często zapominamy o tym, żeby odpisać, ponieważ jesteśmy mocno przeładowani. Żyjemy w rozwarstwieniu między światem rzeczywistym a wirtualnym. Człowiek potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, nawet uściśnięcia dłoni. A przede wszystkim rozmowy.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe