Pierwszy rok Rady Dialogu Społecznego – Zostawiamy sprawnie działającą maszynę!

Organizacja pracy Rady i jej zespołów, organizacja Biura. Pierwsze posiedzenia, pierwsze opinie, pierwsze uchwały. Wszystko było pierwsze. Bo też i po raz pierwszy na czele instytucji dialogu społecznego w Polsce stanął nie przedstawiciel rządu, ale jednej z organizacji partnerów społecznych - Przewodniczący NSZZ „Solidarność” – Piotr Duda. Cały sztab ludzi Solidarności pracował, żeby się udało. Szło przecież o to, by udowodnić, że, jak powiedział Henry Ford: „połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces'. Dziś już wiemy, że się udało.
 Pierwszy rok Rady Dialogu Społecznego – Zostawiamy sprawnie działającą maszynę!
/ www.pexels.com

ada Dialogu Społecznego, a wcześniej jej poprzedniczka – Trójstronna Komisja ds. Społeczno-Gospodarczych, to instytucja, w której naprzeciwko siebie stają reprezentanci dwóch różnych środowisk: pracowników i pracodawców. Do tego dochodzi rząd, którego stanowisko raz bywa bliższe interesom jednych, kiedy indziej - drugich. W tych, z natury niełatwych, okolicznościach prowadzona jest debata, opiniowane są propozycje aktów prawnych.

 

Warto też zdać sobie sprawę, że rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego dotyczą spraw zarówno tych wielkich, jak np. budżet państwa czy polityka energetyczna, ale także, a może przede wszystkim, małych, zwyczajnych, ale najważniejszych dla każdego z nas, jak: wysokość płac, emerytur, ochrona zatrudnienia czy naszego zdrowia.

Porozumienie nie jest łatwe, ale idea dialogu, dobrze rozumiana, sprzyja dochodzeniu do konsensusu, do ustępstw w imię ważniejszego celu.

 

Gdy dialog umarł

 

Ale polski dialog przeżył też czas burzy, gdy związki zawodowe uznały, że dalej tak się nie da. Nie chciały godzić się na spychanie ich ciągle na gorsze pozycje, nie chciały być tylko informowane o działaniach rządu, na które nie miały żadnego wpływu. Do tego dochodziło ignorowanie propozycji, lekceważenie zdania przedstawicieli strony pracowników.

 

I nadszedł czerwiec 2013 r. Przewodniczący NSZZ „Solidarność”, w obecności ówczesnego premiera Donalda Tuska, ogłosił śmierć dialogu społecznego w Polsce i - opuścił salę obrad. Poszli za nich szefowie dwóch pozostałych centrali związkowych, a wraz z nimi wszyscy reprezentanci strony pracowników w Trójstronnej Komisji. Prace związków zostały zawieszone, jak się później okazało - na długie 2,5 roku.

 

Nastąpił czas związkowej jedności, a priorytetem stało się opracowanie i uchwalenie nowej ustawy regulującej funkcjonowanie instytucji dialogu społecznego w Polsce. Przygotowali ją sami partnerzy społeczni: eksperci związków i pracodawców. Potem Sejm przyjął ją jednogłośnie.

Niebywały sukces. Ale był to dopiero początek drogi zmierzającej do realizacji dialogu po nowemu.

 

Nowa ustawa zakładała, że przewodniczącym nowo powołanej Rady Dialogu Społecznego będzie rotacyjnie szef jednej z organizacji związkowych, pracodawców oraz strony rządowej. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że rola pierwszego przewodniczącego będzie szczególna – zapewne prestiżowa, ale przede wszystkim trudna.

 

Jako strona inicjatywna w całym programie przemian, pierwsze na czele Rady miały stanąć związki zawodowe. Spośród trzech centrali zdecydowano się na NSZZ „Solidarność”. Potrzebne były bowiem skupione w jednym miejscu: siła całego zespołu ludzi, odpowiedzialność, wiara w sukces i wyrazisty lider. I tak, 22 października 2015 r., na czele RDS stanął Piotr Duda z zapleczem ludzi Solidarności.

 

W jedności była siła

 

„Mam pewność, że zawieszenie prac w Trójstronnej Komisji przez związki zawodowe było jedyną możliwą decyzją. To, że była ona słuszna, wiedziałem zresztą już w czerwcu 2013 r., kiedy – opuszczając posiedzenie Komisji – powiedziałem, że dialog społeczny w Polsce właśnie umarł. Gdyby nie tamta radykalna decyzja, przez kolejne 20 lat jedynie dyskutowalibyśmy – bez szansy na konkretne efekty, bez szanowania partnerów związkowych” - mówił rozpoczynając kierowanie Radą szef Solidarności.

 

Mówił też o sukcesie porozumienia przy pracach nad ustawą i o nadziei na odpowiedni poziom dyskusji, na zdolność do kompromisu dla dobra dialogu, będącego przecież istotą demokracji.

 

„Jako pierwszy przewodniczący Rady, mam nadzieję, że będzie ona pracować skutecznie. Przed nami wiele spraw, o których trzeba rozmawiać, jak np.: szeroka reforma systemu emerytalnego, klauzule społeczne w zamówieniach publicznych, ograniczenie umów śmieciowych, płaca minimalna, zmiana przepisów o przynależności związkowej, czy wreszcie reprezentatywność związków zawodowych i organizacji pracodawców” - wymieniał Piotr Duda.

 

„Rozmowy wymagają jednak wzajemnego zaufania i poszanowania stron. Bez tego nawet najlepsza ustawa nie przyniesie dobrych rezultatów” - dodawał.

 

Lider na trudne początki

 

I tak zaczęła się codzienna praca. Jej początkiem była organizacja – wszystkiego od początku. I tu można powiedzieć za Machiavellim: „Nic nie jest tak trudne do rozpoczęcia, niebezpieczne do przeprowadzenia i nie gwarantujące powodzenia jak wprowadzanie nowego porządku rzeczy”.

 

5 listopada 2015 r. w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” miało miejsce pierwsze merytoryczne posiedzenie Prezydium Rady pod przewodnictwem Piotra Dudy, z udziałem siedmiu organizacji partnerów społecznych oraz strony rządowej. Uzgodniono kwestie związane z organizacją nowej Rady i jej Biura. Konieczne było bowiem stworzenie miejsca spotkań partnerów, przyjęcie pracowników, zorganizowanie wszystkich formalnych spraw związanych z bieżącą obsługą siedmiu organizacji, rządu, ekspertów, z obiegiem dziesiątków dokumentów, dotrzymywaniem terminów. Sprawy oczywiste, a jakże wymagające.

 

14 grudnia 2015 r. w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Dialogu Społecznego. Wzięli w nim udział: premier Beata Szydło oraz marszałkowie Sejmu i Senatu – Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski.

 

Przewodniczący Rady Piotr Duda wyraził nadzieję, że tak radykalny protest związków, jak ten z 2013 r., nie będzie już potrzebny, że rozpocznie się nowy etap dialogu - przy stole negocjacyjnym.

 

„Trzeba wierzyć, że RDS nie będzie tylko pocztą przyjmującą rządowe informacje, ale miejscem faktycznej debaty dla dobra obywateli i państwa” - powiedział.

Solidarność już wtedy zapowiadała aktywne działania na rzecz poprawy sytuacji pracowników i innych grup społecznych. Wskazała m.in. na: pilną potrzebę zmiany ustawy o związkach zawodowych, obniżenia wieku emerytalnego, reformy prawa pracy.

 

Sukcesów nie brakowało

 

Dziś, gdy kadencja pierwszego przewodniczącego, a tym samym przewodzenia Radzie przez Solidarność, warto podsumować ten rok. A jest się czym pochwalić.

 

Wśród spraw, które udało się zmienić są na pewno: zniesienie tzw. syndromu pierwszego dnia, czyli odejście od regulacji umożliwiających przystąpienie do pracy bez umowy, uporządkowanie rynku pracy, likwidacja patologii w samozatrudnieniu czy przy angażowaniu pracowników tymczasowych, choć ta ostatnia ustawa na razie dopiero przeszła etap konsultacji, ale ma być uchwalona.

 

Ogromnym sukcesem jest przyjęcie płacy minimalnej na 2017 r. na poziomie 2 tys. zł brutto, ale przede wszystkim, wynegocjowane w RDS, minimalna stawka godzinowa – tzw. 12 zł plus.

 

Do tego dochodzi wyłączenie z podstawy wynagrodzenia za pracę w godzinach nocnych czy odprowadzanie składek emerytalno-rentowych od umów zlecenia. W tym ostatnim wypadku propozycje Solidarności idą jeszcze dalej i na pewno będą przedmiotem dalszych prac w Radzie.

 

Kolejny sukces to tzw. klauzule społeczne w zamówieniach publicznych.

Nie brakowało też wspólnych uchwał z organizacjami pracodawców, jak choćby tych mających na celu ochronę polskiego przemysłu chemicznego, cementowego czy polityki klimatyczno-energetycznej.

 

Droga do samodzielności

 

Nie zawsze, rzecz jasna, wszystko się udawało. Nie doszło np. do porozumienia ws. wieku emerytalnego i stażu składkowego. Zabrakło wspólnego stanowiska związków i pracodawców np. w sprawie waloryzacji rent i emerytur. Odmienne były zdania w sprawie przyszłorocznego budżetu państwa, w sprawie waloryzacji płac pracowników sfery budżetowej czy ostatnio, nowych przepisów ustawy o związkach zawodowych.

 

Wersja tej ostatniej ustawy proponowana przez rząd, związki jednak w znacznym stopniu satysfakcjonuje. Podwyższenie minimalnych emerytur czy obniżenie wieku emerytalnego, też przyjmowane jest z aprobatą.

 

Niewątpliwie Rada ciągle jest na początku drogi. Jak zaznaczył Piotr Duda przedstawiając w Senacie sprawozdanie z pierwszego okresu jej działalności w czerwcu br., po etapie organizacji szczególnie ważne jest, by „zmierzała do jeszcze większej samodzielności, stając się niezależną platformą dialogu” o pozycji podobnej do takich instytucji, jak rzecznik praw obywatelskich lub rzecznik praw dziecka.

 

Marzeniem jest to, by Rada Dialogu Społecznego stała się osobną instytucją i funkcjonowała dla dobra naszego państwa i społeczeństwa” - powiedział jej pierwszy przewodniczący.

 

Przed nami dalsza praca

 

Choć ten pierwszy, jakie istotny, rok funkcjonowania nowej ustawy i nowej instytucji dialogu właśnie mija, a przewodnictwo w Radzie przejmują pracodawcy, to w żadnym wypadku nie oznacza to końca prac i zaangażowania Solidarności. Poza, wspomnianymi już, sprawami związanymi ze składkami do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, nie z zabraknie inicjatyw zmian dotyczących choćby: Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Funduszu Pracy, spraw związanych z podatkami. Wyzwaniem pozostaje też finansowanie Wojewódzkich Rad Dialogu Społecznego.

 

Przedstawiciele Solidarności nadal też będą kierować kilkoma bardzo istotnymi zespołami problemowymi Rady: ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych, ds. międzynarodowych, czy doraźnego ds. Krajowej Administracji Skarbowej. Przewodniczący Piotr Duda będzie zaś sprawował funkcję wiceprzewodniczącego RDS.

 

Ale najważniejsze jest to, że na koniec można odpowiedzialnie powiedzieć, iż dobrze naoliwiona maszyna działa. Następcom przyjdzie sprawnie nią pokierować.

 

I warto pamiętać, że dialog nie ma barw politycznych czy organizacyjnych. Najważniejsze jest zatem, by nie dopuścić do utraty wzajemnego zaufania, bez którego, nawet najlepiej zorganizowany, nie ma racji bytu.

 

Anna Grabowska

 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Katastrofa budowlana w Małopolsce. Jest ofiara śmiertelna i osoby ranne z ostatniej chwili
Katastrofa budowlana w Małopolsce. Jest ofiara śmiertelna i osoby ranne

Jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne w wyniku zawalenia się ściany budynku gospodarczego w miejscowości Dębno (Małopolskie).

Katastrofa amerykańskiego myśliwca F-16 z ostatniej chwili
Katastrofa amerykańskiego myśliwca F-16

W pobliżu bazy sił powietrznych Holloman w stanie Nowy Meksyk doszło do katastrofy. Chodzi o amerykański myśliwiec F-16.

Nie żyje znany pisarz z ostatniej chwili
Nie żyje znany pisarz

Media obiegła informacja o śmierci znanego pisarza. Paul Auster miał 77 lat.

Za dostarczenie do Niemiec, migranci zapłacili przemytnikom potężne pieniądze. Są zatrzymania Wiadomości
Za dostarczenie do Niemiec, migranci zapłacili przemytnikom potężne pieniądze. Są zatrzymania

Setki tysięcy jak nie miliony ludzi na tej planecie chciałoby żyć w Europie. Dla wielu z nich spełnieniem marzeń i krajem docelowym są Niemcy. Dotarcie do tego kraju jest jednak trudne, niebezpieczne i w większości przypadków po prostu nierealne.

Ten moment... . Dramat gwiazdy M jak miłość z ostatniej chwili
"Ten moment... ". Dramat gwiazdy "M jak miłość"

Aktorka Anna Mucha podzieliła się z fanami informacją o przykrym incydencie, jaki miał miejsce w jej domu. Wszystko stało się po tym, jak gwiazda wyjechała na krótki urlop.

Ks. Janusz Chyła: Europy nie można zrozumieć i ocalić bez Chrystusa Wiadomości
Ks. Janusz Chyła: Europy nie można zrozumieć i ocalić bez Chrystusa

Kultura, w której zostaliśmy wychowani, uczy szacunku wobec starszych. Europa nazywana jest „starym kontynentem”, co budzi zrozumiały respekt. Przywilejem starszych jest prawo do zmęczenia. I chyba jesteśmy świadkami zadyszki, jakiej doznaje nasz kontynent zarówno w swoich instytucjach, jak i w świadomości wielu mieszkańców. Może to powodować zniechęcenie i prowadzić do odżywania starych lub tworzenia nowych ideologicznych uproszczeń. Postawa bardziej wyważona, wskazuje jednak na potrzebę wdzięczności za przekazane dziedzictwo i gotowości twórczego zaangażowania w jego pomnażanie.

Prezydent Duda: potrzebujemy wielkiego lotniska w sercu Europy z ostatniej chwili
Prezydent Duda: potrzebujemy wielkiego lotniska w sercu Europy

Potrzebujemy wielkiego lotniska w sercu Europy – mówił w środę w Poznaniu prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że koleje szybkich prędkości, wielki transport lotniczy, potężna, rozwijająca się polska gospodarka to nasze wyzwanie na kolejne 20 lat w UE.

To robi wrażenie. Von der Leyen o Polsce w UE z ostatniej chwili
"To robi wrażenie". Von der Leyen o Polsce w UE

- Powinniśmy byli bardziej słuchać tego, co mówią kraje Europy Środkowej w sprawie Rosji i wcześniej podjąć zdecydowane działania - powiedziała w środę na konferencji prasowej w Brukseli przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przy okazji 20. rocznicy rozszerzenia UE m.in. o Polskę.

Wyszedł bardzo zły. Burza w Barcelonie z ostatniej chwili
"Wyszedł bardzo zły". Burza w Barcelonie

Hiszpańscy dziennikarze poinformowali o nietypowej sytuacji dotyczącej Roberta Lewandowskiego. Piłkarz, który zdobył gola w poniedziałkowym meczu z Valencią, stał się obiektem zazdrości. Kolega z drużyny miał obrazić się na Polaka.

To obrzydliwe. Mariusz Błaszczak nie przebiera w słowach z ostatniej chwili
"To obrzydliwe". Mariusz Błaszczak nie przebiera w słowach

"To białoruskie standardy i okrucieństwo" – ostro komentuje doniesienia medialne o próbie odebrania immunitetu prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu były szef MON Mariusz Błaszczak.

REKLAMA

Pierwszy rok Rady Dialogu Społecznego – Zostawiamy sprawnie działającą maszynę!

Organizacja pracy Rady i jej zespołów, organizacja Biura. Pierwsze posiedzenia, pierwsze opinie, pierwsze uchwały. Wszystko było pierwsze. Bo też i po raz pierwszy na czele instytucji dialogu społecznego w Polsce stanął nie przedstawiciel rządu, ale jednej z organizacji partnerów społecznych - Przewodniczący NSZZ „Solidarność” – Piotr Duda. Cały sztab ludzi Solidarności pracował, żeby się udało. Szło przecież o to, by udowodnić, że, jak powiedział Henry Ford: „połączenie sił to początek, pozostanie razem to postęp, wspólna praca to sukces'. Dziś już wiemy, że się udało.
 Pierwszy rok Rady Dialogu Społecznego – Zostawiamy sprawnie działającą maszynę!
/ www.pexels.com

ada Dialogu Społecznego, a wcześniej jej poprzedniczka – Trójstronna Komisja ds. Społeczno-Gospodarczych, to instytucja, w której naprzeciwko siebie stają reprezentanci dwóch różnych środowisk: pracowników i pracodawców. Do tego dochodzi rząd, którego stanowisko raz bywa bliższe interesom jednych, kiedy indziej - drugich. W tych, z natury niełatwych, okolicznościach prowadzona jest debata, opiniowane są propozycje aktów prawnych.

 

Warto też zdać sobie sprawę, że rozmowy w Radzie Dialogu Społecznego dotyczą spraw zarówno tych wielkich, jak np. budżet państwa czy polityka energetyczna, ale także, a może przede wszystkim, małych, zwyczajnych, ale najważniejszych dla każdego z nas, jak: wysokość płac, emerytur, ochrona zatrudnienia czy naszego zdrowia.

Porozumienie nie jest łatwe, ale idea dialogu, dobrze rozumiana, sprzyja dochodzeniu do konsensusu, do ustępstw w imię ważniejszego celu.

 

Gdy dialog umarł

 

Ale polski dialog przeżył też czas burzy, gdy związki zawodowe uznały, że dalej tak się nie da. Nie chciały godzić się na spychanie ich ciągle na gorsze pozycje, nie chciały być tylko informowane o działaniach rządu, na które nie miały żadnego wpływu. Do tego dochodziło ignorowanie propozycji, lekceważenie zdania przedstawicieli strony pracowników.

 

I nadszedł czerwiec 2013 r. Przewodniczący NSZZ „Solidarność”, w obecności ówczesnego premiera Donalda Tuska, ogłosił śmierć dialogu społecznego w Polsce i - opuścił salę obrad. Poszli za nich szefowie dwóch pozostałych centrali związkowych, a wraz z nimi wszyscy reprezentanci strony pracowników w Trójstronnej Komisji. Prace związków zostały zawieszone, jak się później okazało - na długie 2,5 roku.

 

Nastąpił czas związkowej jedności, a priorytetem stało się opracowanie i uchwalenie nowej ustawy regulującej funkcjonowanie instytucji dialogu społecznego w Polsce. Przygotowali ją sami partnerzy społeczni: eksperci związków i pracodawców. Potem Sejm przyjął ją jednogłośnie.

Niebywały sukces. Ale był to dopiero początek drogi zmierzającej do realizacji dialogu po nowemu.

 

Nowa ustawa zakładała, że przewodniczącym nowo powołanej Rady Dialogu Społecznego będzie rotacyjnie szef jednej z organizacji związkowych, pracodawców oraz strony rządowej. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że rola pierwszego przewodniczącego będzie szczególna – zapewne prestiżowa, ale przede wszystkim trudna.

 

Jako strona inicjatywna w całym programie przemian, pierwsze na czele Rady miały stanąć związki zawodowe. Spośród trzech centrali zdecydowano się na NSZZ „Solidarność”. Potrzebne były bowiem skupione w jednym miejscu: siła całego zespołu ludzi, odpowiedzialność, wiara w sukces i wyrazisty lider. I tak, 22 października 2015 r., na czele RDS stanął Piotr Duda z zapleczem ludzi Solidarności.

 

W jedności była siła

 

„Mam pewność, że zawieszenie prac w Trójstronnej Komisji przez związki zawodowe było jedyną możliwą decyzją. To, że była ona słuszna, wiedziałem zresztą już w czerwcu 2013 r., kiedy – opuszczając posiedzenie Komisji – powiedziałem, że dialog społeczny w Polsce właśnie umarł. Gdyby nie tamta radykalna decyzja, przez kolejne 20 lat jedynie dyskutowalibyśmy – bez szansy na konkretne efekty, bez szanowania partnerów związkowych” - mówił rozpoczynając kierowanie Radą szef Solidarności.

 

Mówił też o sukcesie porozumienia przy pracach nad ustawą i o nadziei na odpowiedni poziom dyskusji, na zdolność do kompromisu dla dobra dialogu, będącego przecież istotą demokracji.

 

„Jako pierwszy przewodniczący Rady, mam nadzieję, że będzie ona pracować skutecznie. Przed nami wiele spraw, o których trzeba rozmawiać, jak np.: szeroka reforma systemu emerytalnego, klauzule społeczne w zamówieniach publicznych, ograniczenie umów śmieciowych, płaca minimalna, zmiana przepisów o przynależności związkowej, czy wreszcie reprezentatywność związków zawodowych i organizacji pracodawców” - wymieniał Piotr Duda.

 

„Rozmowy wymagają jednak wzajemnego zaufania i poszanowania stron. Bez tego nawet najlepsza ustawa nie przyniesie dobrych rezultatów” - dodawał.

 

Lider na trudne początki

 

I tak zaczęła się codzienna praca. Jej początkiem była organizacja – wszystkiego od początku. I tu można powiedzieć za Machiavellim: „Nic nie jest tak trudne do rozpoczęcia, niebezpieczne do przeprowadzenia i nie gwarantujące powodzenia jak wprowadzanie nowego porządku rzeczy”.

 

5 listopada 2015 r. w Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” miało miejsce pierwsze merytoryczne posiedzenie Prezydium Rady pod przewodnictwem Piotra Dudy, z udziałem siedmiu organizacji partnerów społecznych oraz strony rządowej. Uzgodniono kwestie związane z organizacją nowej Rady i jej Biura. Konieczne było bowiem stworzenie miejsca spotkań partnerów, przyjęcie pracowników, zorganizowanie wszystkich formalnych spraw związanych z bieżącą obsługą siedmiu organizacji, rządu, ekspertów, z obiegiem dziesiątków dokumentów, dotrzymywaniem terminów. Sprawy oczywiste, a jakże wymagające.

 

14 grudnia 2015 r. w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, odbyło się pierwsze posiedzenie Rady Dialogu Społecznego. Wzięli w nim udział: premier Beata Szydło oraz marszałkowie Sejmu i Senatu – Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski.

 

Przewodniczący Rady Piotr Duda wyraził nadzieję, że tak radykalny protest związków, jak ten z 2013 r., nie będzie już potrzebny, że rozpocznie się nowy etap dialogu - przy stole negocjacyjnym.

 

„Trzeba wierzyć, że RDS nie będzie tylko pocztą przyjmującą rządowe informacje, ale miejscem faktycznej debaty dla dobra obywateli i państwa” - powiedział.

Solidarność już wtedy zapowiadała aktywne działania na rzecz poprawy sytuacji pracowników i innych grup społecznych. Wskazała m.in. na: pilną potrzebę zmiany ustawy o związkach zawodowych, obniżenia wieku emerytalnego, reformy prawa pracy.

 

Sukcesów nie brakowało

 

Dziś, gdy kadencja pierwszego przewodniczącego, a tym samym przewodzenia Radzie przez Solidarność, warto podsumować ten rok. A jest się czym pochwalić.

 

Wśród spraw, które udało się zmienić są na pewno: zniesienie tzw. syndromu pierwszego dnia, czyli odejście od regulacji umożliwiających przystąpienie do pracy bez umowy, uporządkowanie rynku pracy, likwidacja patologii w samozatrudnieniu czy przy angażowaniu pracowników tymczasowych, choć ta ostatnia ustawa na razie dopiero przeszła etap konsultacji, ale ma być uchwalona.

 

Ogromnym sukcesem jest przyjęcie płacy minimalnej na 2017 r. na poziomie 2 tys. zł brutto, ale przede wszystkim, wynegocjowane w RDS, minimalna stawka godzinowa – tzw. 12 zł plus.

 

Do tego dochodzi wyłączenie z podstawy wynagrodzenia za pracę w godzinach nocnych czy odprowadzanie składek emerytalno-rentowych od umów zlecenia. W tym ostatnim wypadku propozycje Solidarności idą jeszcze dalej i na pewno będą przedmiotem dalszych prac w Radzie.

 

Kolejny sukces to tzw. klauzule społeczne w zamówieniach publicznych.

Nie brakowało też wspólnych uchwał z organizacjami pracodawców, jak choćby tych mających na celu ochronę polskiego przemysłu chemicznego, cementowego czy polityki klimatyczno-energetycznej.

 

Droga do samodzielności

 

Nie zawsze, rzecz jasna, wszystko się udawało. Nie doszło np. do porozumienia ws. wieku emerytalnego i stażu składkowego. Zabrakło wspólnego stanowiska związków i pracodawców np. w sprawie waloryzacji rent i emerytur. Odmienne były zdania w sprawie przyszłorocznego budżetu państwa, w sprawie waloryzacji płac pracowników sfery budżetowej czy ostatnio, nowych przepisów ustawy o związkach zawodowych.

 

Wersja tej ostatniej ustawy proponowana przez rząd, związki jednak w znacznym stopniu satysfakcjonuje. Podwyższenie minimalnych emerytur czy obniżenie wieku emerytalnego, też przyjmowane jest z aprobatą.

 

Niewątpliwie Rada ciągle jest na początku drogi. Jak zaznaczył Piotr Duda przedstawiając w Senacie sprawozdanie z pierwszego okresu jej działalności w czerwcu br., po etapie organizacji szczególnie ważne jest, by „zmierzała do jeszcze większej samodzielności, stając się niezależną platformą dialogu” o pozycji podobnej do takich instytucji, jak rzecznik praw obywatelskich lub rzecznik praw dziecka.

 

Marzeniem jest to, by Rada Dialogu Społecznego stała się osobną instytucją i funkcjonowała dla dobra naszego państwa i społeczeństwa” - powiedział jej pierwszy przewodniczący.

 

Przed nami dalsza praca

 

Choć ten pierwszy, jakie istotny, rok funkcjonowania nowej ustawy i nowej instytucji dialogu właśnie mija, a przewodnictwo w Radzie przejmują pracodawcy, to w żadnym wypadku nie oznacza to końca prac i zaangażowania Solidarności. Poza, wspomnianymi już, sprawami związanymi ze składkami do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, nie z zabraknie inicjatyw zmian dotyczących choćby: Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Funduszu Pracy, spraw związanych z podatkami. Wyzwaniem pozostaje też finansowanie Wojewódzkich Rad Dialogu Społecznego.

 

Przedstawiciele Solidarności nadal też będą kierować kilkoma bardzo istotnymi zespołami problemowymi Rady: ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych, ds. międzynarodowych, czy doraźnego ds. Krajowej Administracji Skarbowej. Przewodniczący Piotr Duda będzie zaś sprawował funkcję wiceprzewodniczącego RDS.

 

Ale najważniejsze jest to, że na koniec można odpowiedzialnie powiedzieć, iż dobrze naoliwiona maszyna działa. Następcom przyjdzie sprawnie nią pokierować.

 

I warto pamiętać, że dialog nie ma barw politycznych czy organizacyjnych. Najważniejsze jest zatem, by nie dopuścić do utraty wzajemnego zaufania, bez którego, nawet najlepiej zorganizowany, nie ma racji bytu.

 

Anna Grabowska

 



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe