[Felieton „TS”] Rafał Woś: Allo, pan Piketty? Jest sprawa do Pana…
![[Felieton „TS”] Rafał Woś: Allo, pan Piketty? Jest sprawa do Pana…](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c/uploads/news/146532/1758045744e4808a854c6935fae6a086.png)
Co musisz wiedzieć:
- Thomas Piketty w najnowszej pisze o globalnych nierównościach
- Piketty pisze, że dawne kolonialne krzywdy kumulują się w nowe realne nierówności.
- Jego argumentacja współgra z głosami zwolenników ekonomicznego zadośćuczynienia przez Niemcy za zbrodnie wojenne wobec Polski. Z niemieckich zniszczeń wyrastają współczesne nierówności między Polską a Niemcami.
Poziom rozwarstwienia jak w XIX wieku
Pamiętacie Thomasa Piketty’ego? To ten francuski ekonomista, który dekadę temu zyskał sławę pierwszego akademickiego celebryty XXI stulecia. Stało się tak za sprawą jego głośnej książki o nierównościach. Pokazał w niej, że sednem problemu ze współczesnym kapitalizmem jest to, że poziom rozwarstwienia dochodów i majątku powrócił na naszych oczach do poziomów z XIX stulecia. Dla współczesnych społeczeństw ma to skutki fatalne, z widokami na tragiczne. Dokładnie tak, jak było z nierównościami skumulowanymi w XIX wieku, które chwilę później doprowadziły do tragedii dwóch wojen światowych oraz wielkiego kryzysu, który je przedzielał.
Najnowsza praca Piketty’ego z roku 2025 też jest o nierównościach. Ale tym razem globalnych. Chodzi o pytanie, dlaczego Brytyjczycy albo Niemcy są bogaci, a Hindusi albo Togijczycy biedni. We wspomnianej pracy Piketty (i jej współautor Gastón Nievas) wyliczają, że gdyby nie kolonialny wyzysk, to kolejność dziobania wyglądałaby we współczesnym świecie z goła inaczej. Porównajmy kilka liczb. Dziś jest tak, że PKB na głowę mieszkańca dla tzw. Zachodu (Ameryka Północna i Europa) jest na poziomie ok. 40–50 tysięcy euro. Dla porównania Rosja i Azja Centralna oraz Azja Wschodnia ma PKB per capita w okolicach 20 tysięcy. Ameryka Południowa i Bliski Wschód – koło 15 tysięcy, Azja Wschodnia i Południowa – mniej więcej 8 tysięcy, a Afryka Subsaharyjska to niecałe 4 tysiące euro na głowę mieszkańca.
- Nagła dymisja w MSZ
- Po wizycie papieża Franciszka nastąpił rozwój katolicyzmu w Dubaju
- Restrukturyzacja spółek hutniczych. “S” podpisała porozumienie z Węglokoksem
- Spotkanie Karol Nawrocki – Friedrich Merz. Jest komunikat prezydenta RP
- "Skończymy kiedy Niemcy zapłacą". #ReparationsForPoland
- Edukacja zdrowotna. Lewica chce ukraść dzieci
Ale teraz wyobraźmy sobie, że nie było wyzysku kolonialnego. To znaczy Zachód zawsze płacił za surowce, które z krajów Globalnego Południa importował za uczciwą rynkową stawkę. Nie było też rabunkowego wykorzystania niewolniczej siły roboczej oraz prowadzonego przez kompradorskie elity państw kolonialnych do Londynu, Paryża czy Berlina. Co wtedy? Wtedy – dane czerpię właśnie ze wspomnianej pracy Piketty’ego – Europa i Ameryka Południowa nadal są najbogatsze. Ale Ameryka Łacińska jest już na ich poziomie, czyli wspomnianych 40–50 tysięcy euro na głowę mieszkańca. Zaraz potem sytuują się Azja Środkowa i Bliski Wschód – po 30 tysięcy. Następnie Azja Wschodnia i Południowa (16–20 tys.) oraz Afryka z PKB rzędu 8 tysięcy euro. Zauważmy, że dla wszystkich regionów tzw. Globalnego Południa normalne relacje handlowe zamiast kolonializmu przekładają się na skok poziomu bogactwa o 100 procent lub więcej.
Oczywiście Piketty w politycznym komentarzu do swojego badania pisze wprost, że dawne kraje kolonialne powinny korzystać z jego wyliczeń w budowaniu swoich relacji z dzisiejszym Zachodem. Nie dowodzi, że „było, minęło” albo że krzywdy zostały już przecież wynagrodzone niezliczonymi gestami czy aktami symbolicznej ekspiacji. Nie! On pisze wprost, że gospodarka to nie jest przestrzeń moralna. Tylko bardzo twarda rzeczywistość materialna, w której dawne krzywdy kumulują się w nowe realne nierówności.
Teoria Piketty’ego i reparacje
Niech mi ktoś, proszę, teraz wyjaśni, czym ta argumentacja różni się od tego, co mówią nasi zwolennicy ekonomicznego zadośćuczynienia przez Niemcy za zbrodnie wojenne wobec Polski? Czy zasada, że z dawnego wyzysku wyrastają bardzo realne współczesne nierówności, w jakiś tajemniczy sposób miałaby w przypadku Polski nie działać? Nie widzę tu absolutnie żadnych różnic.
Gdybym więc był na miejscu polskiego prezydenta albo kolejnego rządu, który będzie chciał temat reparacji pchnąć naprzód, to natychmiast zgłosiłbym się do Piketty’ego o wyliczenie poziomu takich strat. A jeśli kogoś tym tekstem do tego pomysłu przekonałem, to powiem nawet więcej – chętnie pomogę w kontakcie. Gdzieś w starych notatnikach powinienem mieć nawet jego numer…