Samodzielne rządy. Wielkie marzenie prezesa

Czy PiS może jeszcze raz sięgnąć po samodzielną większość w Sejmie? Niewielu w to wierzy, ale właśnie taki jest plan Jarosława Kaczyńskiego. I wcale nie jest nierealny.
 Samodzielne rządy. Wielkie marzenie prezesa
/ fot. screen/tysol.pl

Co musisz wiedzieć:

  • Przed PiS pojawiła się szansa na ponowne objęcie samodzielnych rządów
  • Konfederacja swoją próbą gry na dwóch fortepianach jest w rzeczywistości prezentem dla PiS, gdyż pokazuje brak wiarygodności Mentzena wśród prawicowych wyborców.
  • Sprzyjający dla partii Kaczyńskiego jest konserwatywny wiatr zmian, który przywiał z USA i jest wyczuwalny w całej Europie.

Prezes PiS co jakiś czas jest wysyłany na emeryturę. Najczęściej głosy takie padają ze strony politycznych przeciwników, ale od razu możemy je zignorować. Są jedynie wyrazem nadziei na dezintegrację Prawa i Sprawiedliwości. Ciekawiej się robi, gdy Kaczyński sam zgłasza taką chęć – zawsze wywołuje to zamieszanie w partii, bo rusza giełda potencjalnych następców – albo nawołuje go do tego ktoś z prawicy, jak ostatnio były prezydent Andrzej Duda. Przy tej okazji także ruszyła karuzela domysłów, kto miałby zająć fotel szefa największego polskiego ugrupowania.

Prawda jest jednak oczywista. Dopóki Jarosław Kaczyński jest zdrowy, będzie szefem PiS oraz najważniejszą osobą na polskiej prawicy. Jako jedyny posiada dziś na tyle silny autorytet, by równoważyć różne frakcje, kreować liderów i ogrywać rywali.

W przeciwieństwie do Donalda Tuska, który niszczy wszystkich, którzy wyrastają nieco ponad przeciętność, prezes PiS wychował nowe pokolenie zdolnych polityków – Tobiasz Bocheński, Przemysław Czarnek, Andrzej Śliwka, Paweł Jabłoński, Marcin Przydacz, Zbigniew Bogucki, Marcin Horała, Maciej Małecki – które nie tylko jest gotowe sięgnąć po władzę. Oni mogą na długi czas polską scenę polityczną zdominować.

Ostre przetasowania

 

Wiele wskazuje na to, że po przyszłych wyborach skład Sejmu zmieni się diametralnie. Według większości sondaży w parlamencie znajdą się cztery ugrupowania: PiS, PO (choć nie wiemy, jak się będzie nazywać po rebrandingu), Konfederacja i Lewica. Na sukces nie ma już co liczyć Polska 2050 Szymona Hołowni, a PSL chyba coraz bardziej oswaja się z myślą, że tym razem się nie uda.

Jeśli w parlamencie znajdą się cztery partie, to zwycięzca musi zdobyć proporcjonalnie mniej głosów, by samodzielnie rządzić. Otrzyma po prostu ogromną premię za zwycięstwo. W 2015 roku, gdy PiS pierwszy raz samodzielnie utworzyło rząd, w wyborach do Sejmu zdobyło jedynie 37,58 proc. głosów. Próg wyborczy przekroczyły jeszcze PO, Kukuiz’15, Nowoczesna i PSL, ale trzy ostatnie partie w sumie uzbierały około 20 proc. głosów. Kluczowa była 13-punktowa przewaga PiS nad PO.

Dziś dwa najsilniejsze ugrupowania cieszą się co prawda podobnym zaufaniem, ale Konfederacja i Lewica razem zbierają właśnie około 20 proc. Jeśli weźmie się pod uwagę wyjątkowo nieudolne rządy Donalda Tuska i przegrywane co rusz potyczki z prezydentem Karolem Nawrockim, to można sądzić, że PiS będzie zyskiwało. Zwłaszcza że głowa państwa nie przestanie punktować obecnej koalicji.

Ale sondaże są tylko nieznaczną częścią rzeczywistości. Słabość rządów obecnej koalicji zniechęca do niej wyborców umiarkowanych. Szczególnie tych, którzy poparli Polskę 2050. Wielu odpłynęło z PiS z powodu narastającej w tej formacji arogancji. Ludzie ci woleli oddać swoje głosy na formację Szymona Hołowni, bo spodziewali się świeżego powiewu w polityce. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Standard rządzenia się pogorszył, co szczególnie widać w kadrach, które trafiły do rządu, ale przede wszystkim skokowo w narastającym zadłużeniu.

Wielu z tych wyborców dostrzega dziś, że Mateusz Morawiecki bez porównania lepiej radził sobie z finansami państwa i rozumiał potrzeby biznesu. Nawet jeśli jego program „Polski Ład” okazał się w znacznej części niewypałem, to jednak obecna władza nie proponuje nic lepszego. W zasadzie nie oferuje nic.

Zaawansowane gnicie koalicji

 

Nawet sympatyzujący z Platformą Obywatelską ekonomiści nie ukrywają, że rządowi wkrótce zacznie brakować pieniędzy. Będzie musiał zacząć ograniczać wydatki, a to może się odbywać kosztem cięć socjalnych, ograniczenia inwestycji lub zatrzymania programu modernizacji armii. To jednak będzie oznaczać fundamentalną klęskę polityczną, gdyż te trzy filary są wyjątkowo wrażliwe w obecnej sytuacji politycznej.

Jarosław Kaczyński doskonale o tym wie i wcale nie pali się do rozbicia koalicji. Pewnie kupił już kilka paczek chipsów i spokojnie przygląda się chocholemu tańcowi Donalda Tuska. Ten co prawda próbuje jeszcze odzyskać inicjatywę, ale skutecznie uniemożliwia mu to Karol Nawrocki, który obnaża lobbystyczną i szkodliwą dla Polski politykę rządu.

Choć PiS toczy kuluarowe rozmowy z PSL-em i kusi Władysława Kosiniaka-Kamysza fotelem premiera, to jednak liderzy obu ugrupowań wiedzą, że – przynajmniej na razie – nic z tego nie będzie. Kosiniak nie zaufa Kaczyńskiemu, a lider PiS wie, że czas pracuje na jego korzyść. Wzrost bezrobocia, wyższe koszty energii, mniej inwestycji oraz narastająca fala skandali będą powodowały niezadowolenie i frustrację elektoratu. Szczególnie, że nieukrywane już kłótnie wewnętrzne tworzą atmosferę chaosu, a słabnąca pozycja premiera oraz ignorowanie jego decyzji przez koalicjantów wzmaga poczucie niemocy.

Nawet sympatyzujący z Platformą Obywatelską ekonomiści nie ukrywają, że rządowi wkrótce zacznie brakować pieniędzy.

 

Tusk z jednej strony jest politykiem skrajnie niepopularnym, a z drugiej jego wyborcy nie widzą lepszego kandydata na stanowisko szefa rządu. Jego trwanie powoduje więc erozję poparcia, ale zastąpienie go – na przykład zarozumiałym, pozbawionym zaufania aktywu partyjnego i miałkim Radosławem Sikorskim – może skutkować tąpnięciem. Jak dziesięć lat temu, gdy premierem została Ewa Kopacz.

Koalicja nie ma więc dziś możliwości ucieczki do przodu. Aktywność takich ludzi jak Roman Giertych, Waldemar Żurek, Marcin Kierwiński czy wspomniany Radosław Sikorski tylko utwierdzają wyborców, że nic dobrego za tych rządów już nie może się wydarzyć.

Kaczyński może więc liczyć, że ten korkociąg beznadziei, w który wpadła koalicja, prędzej czy później spowoduje krach PO, a to będzie oznaczało wzrost poparcia PiS. Trzynaście punktów różnicy, choć dziś wydaje się odległe, wcale nie jest wykluczone.

Szarża Mentzena

 

Zwłaszcza że na drugim froncie przeciwnik także wyraźnie osłabł. Wynik Sławomira Mentzena w wyborach prezydenckich najwyraźniej kazał mu uwierzyć, że na stałe wkroczył do politycznej pierwszej ligi.

Nic bardziej mylnego. Lider Konfederacji długo musiał lizać rany po starciu z Mateuszem Morawieckim. Były premier nie tylko zarzucił Mentzena liczbami i statystykami, które podważały proste gospodarcze recepty Konfederacji, ale także przedstawił realną praktykę rządzenia. Oderwaną od ideologicznego chciejstwa i naiwności.

W takich starciach Mentzen wypada słabo nie pierwszy raz. To właśnie na starciach z nim swoją pozycję w polityce odbudował Ryszard Petru, który przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi wielokrotnie wykazywał niekompetencję i słabe przygotowanie merytoryczne Mentzena. Wydaje się, że ciągle nie może on wyjść z pozycji polityka trafiającego głównie do młodych, którzy jeszcze nie zaczęli żyć na własny rachunek.

PiS doskonale zrozumiało, że lider Konfederacji nie kieruje się wyliczeniami i realnymi danymi, ale raczej ideologią. Serwuje proste, zrozumiałe recepty, które mają rozwiązać większość problemów. Ten rys charakteru Sławomira Mentzena przypomina często doktrynerstwo prof. Leszka Balcerowicza – osoby skompromitowanej i budzącej wyjątkowo złe skojarzenia. Bliskość ideowa byłego marksisty Balcerowicza i korwinisty Mentzena podważa zaufanie, szczególnie starszej części elektoratu. Odbiera także liderowi Konfederacji polityczną świeżość. Nikt dziś nie chce nowego Balcerowicza.

Bliskość ideowa byłego marksisty Balcerowicza i korwinisty Mentzena podważa zaufanie, szczególnie starszej części elektoratu.

 

Na dodatek były kandydat na prezydenta ostatnio ostro atakuje Jarosława Kaczyńskiego i wysyła sygnały, że w przyszłym Sejmie mógłby dogadać się z Platformą. Ta próba gry na dwóch fortepianach jest w rzeczywistości prezentem dla PiS, gdyż pokazuje brak wiarygodności Mentzena wśród prawicowych wyborców. Ponad 80 proc. elektoratu Konfederacji nie wyobraża sobie współpracy z partią Tuska i takie rozwiązanie uznałoby za zdradę. Jednym z głównych celów sympatyków tej formacji jest odsunięcie od władzy zużytego premiera.

Im bardziej Mentzen wykazuje się niedojrzałością i obrotowością, tym bardziej szanse jego partii maleją. Jakby zapomniał, że dobry wynik w I turze wyborów prezydenckich osiągnął właśnie dzięki zawarciu paktu o nieagresji z Karolem Nawrockim i PiS.

Wiatr zmian

 

Sprzyjający dla partii Kaczyńskiego jest także konserwatywny wiatr zmian, który przywiał z USA i jest wyczuwalny w całej Europie. To oczywiście proces bardzo trudny do uchwycenia, ale opiera się na odchodzeniu od szaleństwa, jakie lewica zaaplikowała społeczeństwom zachodnim w wielu wymiarach – od tożsamości płciowej po energetykę.

Pracownicy i przedsiębiorcy, jak Europa długa i szeroka, protestują przeciwko tej obłędnej polityce. Wyborcy domagają się racjonalności, a nie programu na zbawianie świata w imię fałszywych idei.

Ten powiew świeżości nie dotarł jeszcze do Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników. Ciągle forsują kosztowne i niekorzystne dla przeciętnego obywatela technologie – jak stawianie turbin wiatrowych – które w rzeczywistości powodują spadek liczby miejsc pracy i narastające zubożenie społeczeństw.

W Polsce z pełną siłą wybuchło to przy zawetowanych przez prezydenta ustawach energetycznych, promujących budowę farm wiatrowych oraz na przykład w niszczeniu Lasów Państwowych.

Taka polityka powoduje frustrację i wściekłość wielu grup społecznych, które wkrótce pójdą na wybory. To na nie liczy Jarosław Kaczyński.


 

POLECANE
Szwedzki rząd chce odsyłać imigrantów, gminy protestują: Nie chcemy, by czuli się niechciani Wiadomości
Szwedzki rząd chce odsyłać imigrantów, gminy protestują: "Nie chcemy, by czuli się niechciani"

Od 1 stycznia szwedzki rząd znacząco podwyższy świadczenie dla migrantów, którzy zdecydują się dobrowolnie opuścić kraj. Coraz więcej gmin odmawia udziału w rządowej kampanii mającej promować powroty - większość samorządów, które odmówiły współpracy, jest rządzona przez socjaldemokratów, lewicę i zielonych.

Zwrot w sprawie sędziego Jakuba Iwańca. Wraca do pracy z ostatniej chwili
Zwrot w sprawie sędziego Jakuba Iwańca. Wraca do pracy

Sąd Najwyższy uchylił we wtorek decyzję prezes mokotowskiego sądu o przerwie w czynnościach sędziego Jakuba Iwańca. W momencie zarządzenia tej przerwy Iwaniec był już bowiem objęty inną przerwą w czynnościach, zarządzoną przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka.

Ekspert: Niekaranie migrantów wynika z lewicowo-lewackiej ideologii. To inżynieria społeczna tylko u nas
Ekspert: Niekaranie migrantów wynika z lewicowo-lewackiej ideologii. To inżynieria społeczna

„To jest inżynieria społeczna w myśl zasady, że jeżeli rzeczywistość nie dostosowuje się do ideologii, to tym gorzej dla rzeczywistości” - powiedział portalowi Tysol.pl były komisarz Jacek Wrona komentując doniesienia portalu European Conservative o masowym unikaniu przez migrantów w Niemczech odpowiedzialności karnej za dokonywane przestępstwa.

Wniosek o uchylenie immunitetu Ziobry podpisała inna osoba. Jest zawiadomienie do prokuratury z ostatniej chwili
Wniosek o uchylenie immunitetu Ziobry podpisała inna osoba. Jest zawiadomienie do prokuratury

Zbigniew Ziobro na swoim profilu na platformie X poinformował, że złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka oraz przez prokuratora Piotra Woźniaka. Jak się okazuje bowiem, wniosek o uchylenie immunitetu byłego ministra sprawiedliwości został podpisany przez inną osobę niż wskazano w dokumentach.

Tak wygląda grób Joanny Kołaczkowskiej po 1 listopada. Zdjęcie obiegło sieć z ostatniej chwili
Tak wygląda grób Joanny Kołaczkowskiej po 1 listopada. Zdjęcie obiegło sieć

We wtorek 4 listopada 2025 r. przyjaciel artystki Dariusz Kamys opublikował zdjęcie przedstawiające grób Joanny Kołaczkowskiej po 1 listopada, czyli uroczystości Wszystkich Świętych. "To coś naprawdę pięknego i wzruszającego" – napisał.

Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. łódzkiego

Szpital w Skierniewicach zaprasza przyszłych rodziców na bezpłatne warsztaty "Świadomej Mamy", które odbędą się w środę, 5 listopada o 15:00 w CKiS, ul. Reymonta 33.

PKP chce kupić z Niemiec ponad setkę używanych wagonów Wiadomości
PKP chce kupić z Niemiec ponad setkę używanych wagonów

PKP Intercity szykuje się do dużego wzmocnienia taboru. Spółka złożyła ofertę zakupu 109 używanych wagonów od niemieckiego przewoźnika DB Regio. To kolejna próba pozyskania pojazdów zza Odry.

Komisja Europejska stawia warunki Ukrainie. Raport ujawnia korupcyjne trendy pilne
Komisja Europejska stawia warunki Ukrainie. Raport ujawnia korupcyjne trendy

Komisja Europejska przygotowała raport dotyczący postępów Ukrainy w drodze do członkostwa w Unii Europejskiej. W dokumencie podkreślono, że Kijów musi spełnić dodatkowe warunki.

Nieoficjalnie: Prezydent Karol Nawrocki weźmie udział w Marszu Niepodległości z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Prezydent Karol Nawrocki weźmie udział w Marszu Niepodległości

Według nieoficjalnych informacji dziennikarza RMF FM Kacpra Wróblewskiego prezydent Karol Nawrocki weźmie udział w tegorocznym Marszu Niepodległości.

Wraca sprawa Buddy. Jest kluczowa decyzja sądu z ostatniej chwili
Wraca sprawa "Buddy". Jest kluczowa decyzja sądu

3 listopada 2025 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie uchylił kluczowe zabezpieczenia w sprawie loterii "7 Aut 2 x Budda". Decyzja otwiera drogę do wypłaty ekwiwalentów nagród laureatom.

REKLAMA

Samodzielne rządy. Wielkie marzenie prezesa

Czy PiS może jeszcze raz sięgnąć po samodzielną większość w Sejmie? Niewielu w to wierzy, ale właśnie taki jest plan Jarosława Kaczyńskiego. I wcale nie jest nierealny.
 Samodzielne rządy. Wielkie marzenie prezesa
/ fot. screen/tysol.pl

Co musisz wiedzieć:

  • Przed PiS pojawiła się szansa na ponowne objęcie samodzielnych rządów
  • Konfederacja swoją próbą gry na dwóch fortepianach jest w rzeczywistości prezentem dla PiS, gdyż pokazuje brak wiarygodności Mentzena wśród prawicowych wyborców.
  • Sprzyjający dla partii Kaczyńskiego jest konserwatywny wiatr zmian, który przywiał z USA i jest wyczuwalny w całej Europie.

Prezes PiS co jakiś czas jest wysyłany na emeryturę. Najczęściej głosy takie padają ze strony politycznych przeciwników, ale od razu możemy je zignorować. Są jedynie wyrazem nadziei na dezintegrację Prawa i Sprawiedliwości. Ciekawiej się robi, gdy Kaczyński sam zgłasza taką chęć – zawsze wywołuje to zamieszanie w partii, bo rusza giełda potencjalnych następców – albo nawołuje go do tego ktoś z prawicy, jak ostatnio były prezydent Andrzej Duda. Przy tej okazji także ruszyła karuzela domysłów, kto miałby zająć fotel szefa największego polskiego ugrupowania.

Prawda jest jednak oczywista. Dopóki Jarosław Kaczyński jest zdrowy, będzie szefem PiS oraz najważniejszą osobą na polskiej prawicy. Jako jedyny posiada dziś na tyle silny autorytet, by równoważyć różne frakcje, kreować liderów i ogrywać rywali.

W przeciwieństwie do Donalda Tuska, który niszczy wszystkich, którzy wyrastają nieco ponad przeciętność, prezes PiS wychował nowe pokolenie zdolnych polityków – Tobiasz Bocheński, Przemysław Czarnek, Andrzej Śliwka, Paweł Jabłoński, Marcin Przydacz, Zbigniew Bogucki, Marcin Horała, Maciej Małecki – które nie tylko jest gotowe sięgnąć po władzę. Oni mogą na długi czas polską scenę polityczną zdominować.

Ostre przetasowania

 

Wiele wskazuje na to, że po przyszłych wyborach skład Sejmu zmieni się diametralnie. Według większości sondaży w parlamencie znajdą się cztery ugrupowania: PiS, PO (choć nie wiemy, jak się będzie nazywać po rebrandingu), Konfederacja i Lewica. Na sukces nie ma już co liczyć Polska 2050 Szymona Hołowni, a PSL chyba coraz bardziej oswaja się z myślą, że tym razem się nie uda.

Jeśli w parlamencie znajdą się cztery partie, to zwycięzca musi zdobyć proporcjonalnie mniej głosów, by samodzielnie rządzić. Otrzyma po prostu ogromną premię za zwycięstwo. W 2015 roku, gdy PiS pierwszy raz samodzielnie utworzyło rząd, w wyborach do Sejmu zdobyło jedynie 37,58 proc. głosów. Próg wyborczy przekroczyły jeszcze PO, Kukuiz’15, Nowoczesna i PSL, ale trzy ostatnie partie w sumie uzbierały około 20 proc. głosów. Kluczowa była 13-punktowa przewaga PiS nad PO.

Dziś dwa najsilniejsze ugrupowania cieszą się co prawda podobnym zaufaniem, ale Konfederacja i Lewica razem zbierają właśnie około 20 proc. Jeśli weźmie się pod uwagę wyjątkowo nieudolne rządy Donalda Tuska i przegrywane co rusz potyczki z prezydentem Karolem Nawrockim, to można sądzić, że PiS będzie zyskiwało. Zwłaszcza że głowa państwa nie przestanie punktować obecnej koalicji.

Ale sondaże są tylko nieznaczną częścią rzeczywistości. Słabość rządów obecnej koalicji zniechęca do niej wyborców umiarkowanych. Szczególnie tych, którzy poparli Polskę 2050. Wielu odpłynęło z PiS z powodu narastającej w tej formacji arogancji. Ludzie ci woleli oddać swoje głosy na formację Szymona Hołowni, bo spodziewali się świeżego powiewu w polityce. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Standard rządzenia się pogorszył, co szczególnie widać w kadrach, które trafiły do rządu, ale przede wszystkim skokowo w narastającym zadłużeniu.

Wielu z tych wyborców dostrzega dziś, że Mateusz Morawiecki bez porównania lepiej radził sobie z finansami państwa i rozumiał potrzeby biznesu. Nawet jeśli jego program „Polski Ład” okazał się w znacznej części niewypałem, to jednak obecna władza nie proponuje nic lepszego. W zasadzie nie oferuje nic.

Zaawansowane gnicie koalicji

 

Nawet sympatyzujący z Platformą Obywatelską ekonomiści nie ukrywają, że rządowi wkrótce zacznie brakować pieniędzy. Będzie musiał zacząć ograniczać wydatki, a to może się odbywać kosztem cięć socjalnych, ograniczenia inwestycji lub zatrzymania programu modernizacji armii. To jednak będzie oznaczać fundamentalną klęskę polityczną, gdyż te trzy filary są wyjątkowo wrażliwe w obecnej sytuacji politycznej.

Jarosław Kaczyński doskonale o tym wie i wcale nie pali się do rozbicia koalicji. Pewnie kupił już kilka paczek chipsów i spokojnie przygląda się chocholemu tańcowi Donalda Tuska. Ten co prawda próbuje jeszcze odzyskać inicjatywę, ale skutecznie uniemożliwia mu to Karol Nawrocki, który obnaża lobbystyczną i szkodliwą dla Polski politykę rządu.

Choć PiS toczy kuluarowe rozmowy z PSL-em i kusi Władysława Kosiniaka-Kamysza fotelem premiera, to jednak liderzy obu ugrupowań wiedzą, że – przynajmniej na razie – nic z tego nie będzie. Kosiniak nie zaufa Kaczyńskiemu, a lider PiS wie, że czas pracuje na jego korzyść. Wzrost bezrobocia, wyższe koszty energii, mniej inwestycji oraz narastająca fala skandali będą powodowały niezadowolenie i frustrację elektoratu. Szczególnie, że nieukrywane już kłótnie wewnętrzne tworzą atmosferę chaosu, a słabnąca pozycja premiera oraz ignorowanie jego decyzji przez koalicjantów wzmaga poczucie niemocy.

Nawet sympatyzujący z Platformą Obywatelską ekonomiści nie ukrywają, że rządowi wkrótce zacznie brakować pieniędzy.

 

Tusk z jednej strony jest politykiem skrajnie niepopularnym, a z drugiej jego wyborcy nie widzą lepszego kandydata na stanowisko szefa rządu. Jego trwanie powoduje więc erozję poparcia, ale zastąpienie go – na przykład zarozumiałym, pozbawionym zaufania aktywu partyjnego i miałkim Radosławem Sikorskim – może skutkować tąpnięciem. Jak dziesięć lat temu, gdy premierem została Ewa Kopacz.

Koalicja nie ma więc dziś możliwości ucieczki do przodu. Aktywność takich ludzi jak Roman Giertych, Waldemar Żurek, Marcin Kierwiński czy wspomniany Radosław Sikorski tylko utwierdzają wyborców, że nic dobrego za tych rządów już nie może się wydarzyć.

Kaczyński może więc liczyć, że ten korkociąg beznadziei, w który wpadła koalicja, prędzej czy później spowoduje krach PO, a to będzie oznaczało wzrost poparcia PiS. Trzynaście punktów różnicy, choć dziś wydaje się odległe, wcale nie jest wykluczone.

Szarża Mentzena

 

Zwłaszcza że na drugim froncie przeciwnik także wyraźnie osłabł. Wynik Sławomira Mentzena w wyborach prezydenckich najwyraźniej kazał mu uwierzyć, że na stałe wkroczył do politycznej pierwszej ligi.

Nic bardziej mylnego. Lider Konfederacji długo musiał lizać rany po starciu z Mateuszem Morawieckim. Były premier nie tylko zarzucił Mentzena liczbami i statystykami, które podważały proste gospodarcze recepty Konfederacji, ale także przedstawił realną praktykę rządzenia. Oderwaną od ideologicznego chciejstwa i naiwności.

W takich starciach Mentzen wypada słabo nie pierwszy raz. To właśnie na starciach z nim swoją pozycję w polityce odbudował Ryszard Petru, który przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi wielokrotnie wykazywał niekompetencję i słabe przygotowanie merytoryczne Mentzena. Wydaje się, że ciągle nie może on wyjść z pozycji polityka trafiającego głównie do młodych, którzy jeszcze nie zaczęli żyć na własny rachunek.

PiS doskonale zrozumiało, że lider Konfederacji nie kieruje się wyliczeniami i realnymi danymi, ale raczej ideologią. Serwuje proste, zrozumiałe recepty, które mają rozwiązać większość problemów. Ten rys charakteru Sławomira Mentzena przypomina często doktrynerstwo prof. Leszka Balcerowicza – osoby skompromitowanej i budzącej wyjątkowo złe skojarzenia. Bliskość ideowa byłego marksisty Balcerowicza i korwinisty Mentzena podważa zaufanie, szczególnie starszej części elektoratu. Odbiera także liderowi Konfederacji polityczną świeżość. Nikt dziś nie chce nowego Balcerowicza.

Bliskość ideowa byłego marksisty Balcerowicza i korwinisty Mentzena podważa zaufanie, szczególnie starszej części elektoratu.

 

Na dodatek były kandydat na prezydenta ostatnio ostro atakuje Jarosława Kaczyńskiego i wysyła sygnały, że w przyszłym Sejmie mógłby dogadać się z Platformą. Ta próba gry na dwóch fortepianach jest w rzeczywistości prezentem dla PiS, gdyż pokazuje brak wiarygodności Mentzena wśród prawicowych wyborców. Ponad 80 proc. elektoratu Konfederacji nie wyobraża sobie współpracy z partią Tuska i takie rozwiązanie uznałoby za zdradę. Jednym z głównych celów sympatyków tej formacji jest odsunięcie od władzy zużytego premiera.

Im bardziej Mentzen wykazuje się niedojrzałością i obrotowością, tym bardziej szanse jego partii maleją. Jakby zapomniał, że dobry wynik w I turze wyborów prezydenckich osiągnął właśnie dzięki zawarciu paktu o nieagresji z Karolem Nawrockim i PiS.

Wiatr zmian

 

Sprzyjający dla partii Kaczyńskiego jest także konserwatywny wiatr zmian, który przywiał z USA i jest wyczuwalny w całej Europie. To oczywiście proces bardzo trudny do uchwycenia, ale opiera się na odchodzeniu od szaleństwa, jakie lewica zaaplikowała społeczeństwom zachodnim w wielu wymiarach – od tożsamości płciowej po energetykę.

Pracownicy i przedsiębiorcy, jak Europa długa i szeroka, protestują przeciwko tej obłędnej polityce. Wyborcy domagają się racjonalności, a nie programu na zbawianie świata w imię fałszywych idei.

Ten powiew świeżości nie dotarł jeszcze do Platformy Obywatelskiej i jej sojuszników. Ciągle forsują kosztowne i niekorzystne dla przeciętnego obywatela technologie – jak stawianie turbin wiatrowych – które w rzeczywistości powodują spadek liczby miejsc pracy i narastające zubożenie społeczeństw.

W Polsce z pełną siłą wybuchło to przy zawetowanych przez prezydenta ustawach energetycznych, promujących budowę farm wiatrowych oraz na przykład w niszczeniu Lasów Państwowych.

Taka polityka powoduje frustrację i wściekłość wielu grup społecznych, które wkrótce pójdą na wybory. To na nie liczy Jarosław Kaczyński.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe