Dialog w Sali BHP: Polska potrzebuje strategii przemysłowej na dekady
Od Solidarności do kompromisu klimatyczno-przemysłowego
Symboliczne miejsce obrad podkreślało wagę dialogu w procesie zmian gospodarczych. Jak wskazywali uczestnicy, Polska potrzebuje kompromisu klimatyczno-przemysłowego, w którym głos związków zawodowych i pracowników nie może być mniej ważny od polityki klimatycznej UE.
Strategia przemysłowa nie może być kolejną prezentacją, ale planem działań na dekady
– podkreślali uczestnicy debaty.
Prof. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka (PAN) zwróciła uwagę, że Polska utraciła kulturę myślenia strategicznego, co widać szczególnie teraz, gdy kraj przechodzi gruntowną przebudowę modelu gospodarczego.
Zanik kultury myślenia strategicznego to poważny koszt. Zwłaszcza w czasie kapitalnego remontu modelu społeczno-gospodarczego – wymiany jego ścian nośnych.
Strategia ponad kadencjami
Ważnym punktem debaty był postulat odejścia od myślenia w kategoriach kadencji. Jak wskazała Paulina Matysiak, posłanka partii Razem Polska potrzebuje planów długoterminowych, które będą kontynuowane niezależnie od zmian politycznych.
Nie będzie strategii przemysłowej bez sztafetowego podejścia do planowania wielkich inwestycji. Musimy założyć, że to, co zaplanujemy dziś, dokończą nasi przeciwnicy polityczni. Nie możemy z każdym rządem zaczynać od zera.
Bełchatów – test sprawiedliwej transformacji
Szczególne emocje wzbudził temat Elektrowni Bełchatów, gdzie w ciągu najbliższych lat rozpocznie się proces wygaszania bloków energetycznych (2030–2036). Oznacza to utratę około 18 tysięcy miejsc pracy. Debatujący zgodzili się, że transformacja energetyczna musi być sprawiedliwa – obejmować dialog z pracownikami, lokalnymi władzami i społecznościami.
Posłanka Razem zwróciła uwagę, że przebranżowienie tysięcy osób wymaga planowego, wieloletniego wsparcia, a nie doraźnych działań.
Nie możemy przyjąć biernej postawy: wygasić bloki i uznać, że reszta wydarzy się sama. Transformacja to proces, który trzeba prowadzić wspólnie z ludźmi
– mówiła podczas spotkania.
Europa – nie tylko fundusze, ale rynek i szansa
Z kolei Marek Niedużak, European Initiative for Energy Security wiele uwagi poświęcił roli Unii Europejskiej w rozwoju polskiego przemysłu.
Zbyt często korzyści z członkostwa w UE sprowadzano do funduszy. Tymczasem największym zasobem jest wspólny rynek, który daje polskim firmom dostęp do 500 milionów zamożnych konsumentów. Musimy dostosować narzędzia, takie jak Specjalne Strefy Ekonomiczne, do nowych warunków i powiązać ulgi z innowacjami.
Polska droga do przemysłowej przyszłości
Paweł Śliwowski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego stwierdził, że Polska nie powinna kopiować cudzych modeli rozwoju. Potrzebne są rozwiązania dopasowane do krajowej kultury organizacyjnej i gospodarczej.
Ekosystem polskiego biznesu wymaga horyzontalnej koordynacji. Potrzebujemy reform wspierających rynek pracy, system rekwalifikacji i innowacje, zamiast centralnego planowania.
Długofalowe planowanie i rola regionów
Stanisław Leśniak ze Stowarzyszenia Pacjent Europa zwrócił uwagę, że planowanie średnio i długoterminowe musi być oparte na ciągłej ewaluacji, a nie jednorazowych konsultacjach.
Brakuje mechanizmu informacji zwrotnej, który umożliwiłby bieżące dostosowywanie strategii do realiów rynkowych.
Głos regionów również wybrzmiał mocno. Stanisław Szultka z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego apelował o większe zaufanie do lokalnych władz, które lepiej rozumieją potrzeby swoich społeczności.
Regionom trzeba pozwolić eksperymentować. Jednocześnie musimy chronić wspólny rynek UE, który jest jednym z naszych największych atutów.
Strategia dla ludzi, nie tylko dla liczb
Wnioski z debaty są jednoznaczne. Strategia przemysłowa nie może być papierem, lecz realnym planem zmian. Planem, który daje stabilność ponad kadencjami, chroni miejsca pracy i pozwala Polsce korzystać z pełni możliwości, jakie daje jej członkostwo w Unii.
Przede wszystkim jednak musi być strategią dla ludzi – dla pracowników fabryk, zakładów i kopalń. To oni codziennie budują siłę polskiej gospodarki. Bez ich udziału i poczucia bezpieczeństwa żaden dokument, nawet najpiękniej napisany, nie stanie się narzędziem realnej zmiany.




