Marcin Bąk: „Wolność to niewola”
Wolność od wszystkiego
W społeczeństwach sytych państw zachodniej cywilizacji wolność, przynajmniej werbalnie, jest uważana za jedną z najważniejszych wartości, być może nawet najważniejszą. Choć znajdą się tacy myśliciele, jak chociażby Michel Houellebecq, którzy będą utrzymywać że najważniejszą, jedyną właściwie wartością dla społeczeństw Zachodu, pozostała przyjemność. Przyjmijmy jednak, że faktycznie świat zachodni, świat w którym dominuje ideologia lewicowo – liberalna, ceni sobie wolność jako wartość najwyższą. Jaka to jest jednak wolność? Najprościej, najkrócej rzecz ujmując wolność od jakichkolwiek więzi z innymi ludźmi, nie tylko z tymi, którzy nas otaczają ale także tymi którzy żyli przed nami tworząc naszą cywilizację i z tymi, którzy narodzą się po nas. Wszystko to, co wytworzyła ludzka kultura traktowane jest przez ideologie lewicowo – liberalne co najmniej z nieufnością lub wręcz wrogością. Aby człowiek współczesny był wolny, powinien zerwać wszelkie więzy z religią, to jest wróg numer jeden zachodniego liberalizmu. Powinien zerwać również więzy z tradycją, dziedzictwem kulturowym i swoim narodem, ponieważ wszystko to ogranicza jego wolność. Rodzina, to kolejna zdaniem ideologów nieskrępowanej wolności, instytucja represyjna, działająca tym podstępniej, że kształtuje nas i nakłada nam więzy jeszcze wtedy, gdy sami nie jesteśmy się w stanie obronić, w wieku dziecięcym. Tak więc rodzina – również do odstrzału. Niektórzy ideolodzy nieskrępowanej wolności idą jednak, trzeba tu przyznać im konsekwencję, znacznie dalej. Przecież język, którego uczymy się od kołyski, to nie tylko system porozumiewania się za pomocą sygnałów dźwiękowych. To także wytwór określonej kultury, rozwijający się przez tysiąclecia, zawierający w sobie związki frazeologiczne, idiomy i inne elementy, odnoszące się do całego dziedzictwa cywilizacji. Wiele zakazów czy nakazów, wiele prawideł kulturowych funkcjonuje już na poziomie języka. Należało by zatem, dążąc do prawdziwej wolności, wyzwolić się także z więzów, jakie nakłada na nas sam język. Zainicjowany na początku lat 50 tych przez rumuńsko – francuskiego twórcę Isidore Isou ruch letrystyczny postulował radykalne zerwanie z językiem, jako kolejnym narzędziem opresji. Poeci letrystyczni tworzyli nieraz poezję nie używając do tego języka. Ciekawym doświadczeniem, jeszcze dzisiaj po latach, jest obejrzeć i wysłuchać deklamację wiersza, wygłoszoną wyłącznie z użyciem warknięć, szczeknięć i chrząknięć, bo tyle zostało z ludzkiej mowy po odrzuceniu jakiegokolwiek języka. To zresztą też jeszcze nie był koniec eksperymentów z granicami wolności i z odrzucaniem krępujących ją rzekomo więzów. Przecież nasza tożsamość, nasza osoba potrafi być również ograniczeniem, powiadają bezwzględni liberatorzy. Należy zatem rozkruszyć, zniszczyć naszą tożsamość na jej najbardziej podstawowym poziomie. Czyli pod topór poszła w ostatnich dwóch, może nawet trzech dekadach tożsamość płciowa. „Płeć wpisana w dowodzie nie powinna mieć żadnego ograniczenia”, „Mężczyźni również mogą zachodzić w ciążę i rodzic dzieci”, „Nie istnieją żadne biologiczne różnice pomiędzy kobietami a mężczyznami”. To wszystko wypowiedzi, jedne z wielu, które możemy znaleźć bez trudu w przestrzeni publicznej, wypowiadane nie przez jakiś szaleńców lecz osoby z tytułami naukowymi.
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Ważne doniesienia ws. granicy. Komunikat MSWiA i Straży Granicznej
- Komunikat dla mieszkańców Wrocławia
- Utrudnienia na kolei. "Uszkodzenie szyny poprzez detonację ładunku wybuchowego
Co z prawdziwą wolnością?
Czy taka wolność jest jednak prawdziwą wolnością? Antyczni Grecy, w przeważającej większości odpowiedzieli by, że nie. Sam pomysł indywidualnej wolności, realizowanej w oderwaniu od wspólnoty a nawet w pewnej opozycji do pozostałych członków społeczeństwa, wydał by im się co najmniej dziwaczny. Mieli zresztą na ludzi, żyjących na uboczu, poza życiem wspólnoty, własne określenie. Nazywali takich idiotami. Idiotes, w odróżnieniu od polites, nie brali udziału w życiu swojej polis, nie interesowała ich ani polityka wewnętrzna ani sprawy międzynarodowe, żyli zgodnie z naszym powiedzonkiem „moja chata z kraja”. Dla większości danych Hellenów była to postawa niezrozumiała i zdecydowanie nie znajdująca szacunku. Warto zatem pamiętać o greckiej genezie popularnego dzisiaj wyrazu idiota oraz o ewolucji jego znaczenia. Skoro już przywołujemy tu myśli starożytnych Greków, twórców naszej cywilizacji, to warto wspomnieć, że pomysły zaprowadzenia nieograniczonej wolności spotykały się z krytyką ze strony najpoważniejszych myślicieli tamtych czasów. Platon i jego najznakomitszy uczeń Arystoteles, trafnie przewidywali, że nieograniczona niczym wolność musi zamienić się prędzej czy później, w nieograniczoną niczym tyranię. Obserwować to możemy i w naszych czasach. To nie jest prawda, że gdy ludzie odrzucą religię, tradycję, więzi łączące ich ze wspólnotą narodowa i rodziną, to natychmiast pofruną do gwiazd, wolni i szczęśliwi. W miejsce starych, sprawdzonych zasad, które były wypracowywane przez długi proces formowania się cywilizacji, wejdą różne erzatz – wartości. Fałszywe pseudoreligie, dziwaczne ideologie klimatyczne, kult ciała, kult diety i można by jeszcze długo wymieniać. Człowiek nie zakotwiczony w systemie wartości nie za bardzo będzie wiedział co ze swoją wolnością zrobić i prędzej czy później, raczej prędzej, podda się w niewolę.




