Ma zostać zlikwidowanych 30 procent szpitali
Co musisz wiedzieć:
- Zdaniem związków zawodowych, rząd dąży do destabilizacji systemu ochrony zdrowia, podważając ustawę o minimalnych wynagrodzeniach.
- Brak transparentności finansowania oraz rosnące rozwarstwienie płacowe, zwłaszcza między lekarzami na kontraktach a pracującymi na etatach, wywołują liczne oskarżenia o niegospodarność.
- Związki zarzucają rządowi pozorowanie dialogu oraz ostrzegają, że konsolidacja szpitali może prowadzić do likwidacji placówek.
„Wyrywanie pieniędzy spod stołu”
Zdaniem Marii Ochman obecna sytuacja wokół ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia nie jest przypadkowa. Przewodnicząca podkreśla, że działania strony rządowej sprawiają wrażenie celowo zaplanowanych i nakierowanych na podważenie dotychczasowych rozwiązań, które wprowadziły stabilność finansową w systemie. Jak mówi:
– Strona rządowa wysłała sygnały, że zamierza odebrać nam tę ustawę o minimalnych wynagrodzeniach, czyli mówiąc krótko – żeby znowu zapanował chaos i trwało wyrywanie pieniędzy spod stołu.
Według Ochman, atak na ustawę jest powrotem do mechanizmów, które – zanim w 2017 roku wprowadzono jasne i mierzalne wskaźniki płacowe – sprzyjały dowolności i brakowi transparentności. Jednocześnie przypomina, że ustawa nie była prezentem od żadnej opcji politycznej, lecz efektem wieloletnich zabiegów środowiska pracowniczego.
Przewodnicząca wskazuje, że dokument powstał z inicjatywy największych central związkowych oraz Ministerstwa Zdrowia.
– Prace nad nią rozpoczęły się w 2016 roku, jeszcze za czasów Konstantego Radziwiłła jako ministra zdrowia. Oczywiście nie przebiegały gładko
– zaznacza, przypominając dramatyczne wydarzenia z października 2016 r., kiedy to negocjacje zostały nagle zerwane przez wiceminister Hannę Majszczyk.
- Pilne doniesienia z granicy. Jest komunikat Straży Granicznej
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- PKP Intercity wydało komunikat
- Kancelaria Premiera opublikowała nagranie z Tuskiem. W sieci zawrzało
- Długie przerwy w dostawie prądu. Ważny komunikat dla mieszkańców Wielkopolski
- Komunikat Straży Granicznej. Pilne doniesienia z granicy
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Niepokojące informacje z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- „Wojskowa strefa Schengen” zagrożeniem
Walka o ustawę
To właśnie wtedy przedstawiciele związków zdecydowali się pozostać na noc w gmachu ministerstwa, naciskając na kontynuację rozmów.
– Siłą naszej determinacji doszło wtedy do spotkania z premier Beatą Szydło i sprawa ruszyła
– wspomina Ochman, dodając, że bez tamtego przełomu nie byłoby możliwe uchwalenie ustawy w kolejnych miesiącach.
Ustawa zaczęła obowiązywać w 2017 roku. Początkowo obejmowała tylko część środowiska ochrony zdrowia, jednak – jak podkreśla przewodnicząca – dzięki determinacji związków oraz dużemu zaangażowaniu Piotra Dudy oraz prezydenta Andrzeja Dudy udało się rozszerzyć jej zakres na kolejne grupy zawodowe, w tym osoby wykonujące jedne z najmniej płatnych, a równie kluczowe zawody w systemie: salowe, opiekunki, rejestratorki medyczne i inni pracownicy pomocniczy.
Maria Ochman nie ma wątpliwości, że był to punkt zwrotny.
– To był duży sukces. Dzięki niej nastąpiły realne wzrosty wynagrodzeń – od 2016 do 2021 roku
– podkreśla, zauważając, że to właśnie dzięki ustawie kilkaset tysięcy pracowników po raz pierwszy otrzymało przewidywalną i stabilnie rosnącą płacę minimalną powiązaną ze średnim wynagrodzeniem krajowym.
„Gdzie poszło drugie 9 miliardów?”
Obecne działania rządu Ochman ocenia jako próbę przerzucenia na ustawę odpowiedzialności za niedobory finansowe w systemie ochrony zdrowia. Jej zdaniem jest to całkowicie bezpodstawne, bo decyzje dotyczące sposobu przekazywania środków były podejmowane świadomie przez decydentów.
– Agencja Oceny Technologii Medycznych wskazywała, że na wzrost wynagrodzeń potrzeba około 9 miliardów. Natomiast pani minister wybrała 18 miliardów. Teraz pytanie, gdzie poszło te drugie 9 miliardów?
– pyta przewodnicząca.
W opinii Marii Ochman środki mogły zostać skonsumowane poprzez umowy cywilnoprawne. Jak mówi:
– Do tych pieniędzy zaczęli pomału, takim bypassem, wchodzić pracownicy kontraktowi, którzy oprócz różnych ulg podatkowych zażyczyli sobie 10% od wykonanej procedury. I taki system utrzymuje się do dziś. Skutkiem tego – dodaje – jest pogłębiające się rozwarstwienie płacowe. – 430 lekarzy zarabia ponad 100 tys. zł. Zarobki rekordzisty to ponad 2 mln zł rocznie. A ich koledzy na umowach o pracę – 12, 13 tysięcy. To jest znacząca różnica
– zaznacza.
Ochman podkreśla jednak, że to nie związki zawodowe dążą do zmniejszenia wynagrodzeń kogokolwiek. – Ministerstwu Zdrowia i Ministerstwu Finansów zależy na tym, żeby odbierać. Ale nie chcą ruszyć kontraktów, bo boją się reakcji środowiska lekarskiego – dodaje.
Pozorowany dialog
W ubiegłym tygodniu przedstawiciele Solidarności oraz dwóch pozostałych reprezentatywnych central związkowych opuścili posiedzenie Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Decyzja ta była reakcją na brak rzetelnych materiałów analitycznych oraz – jak podkreślili – próbę prowadzenia rozmów „dla pozoru”. Strona społeczna wnioskowała o niezbędną obecność ministra finansów.
W komunikacie związkowcy napisali, że podtrzymują wolę dialogu, lecz nie zgadzają się na
„dialog pozorowany oraz konfliktowanie pracowników ochrony zdrowia i pacjentów”.
Przypomnieli również, że od tygodni kierują do strony rządowej konkretne pytania dotyczące finansowania systemu, ale
„do dzisiaj nasze pisma pozostały bez odpowiedzi. Jedyną propozycją, powtarzaną od dłuższego czasu przez przedstawicieli strony rządowej, jest de facto likwidacja obowiązującej ustawy o płacy minimalnej pracowników ochrony zdrowia”.
Związkowcy opuszczają posiedzenie
Podczas posiedzenia Zespołu związkowcy wystąpili o przerwę do czasu przedstawienia danych niezbędnych do merytorycznej rozmowy. Gdy strona rządowa i pracodawcy odmówili, delegacje trzech central opuściły salę obrad.
Maria Ochman relacjonuje:
– Pani minister przyszła na spotkanie bez żadnych konkretów. Nie dostaliśmy materiałów finansowych, żadnych informacji. Tylko po to, żeby móc powiedzieć, że dialog jest kontynuowany. Wiemy, że decyzje ws. służby zdrowia będą podejmowane nie w Ministerstwie Zdrowia, ale w Ministerstwie Finansów lub Kancelarii Premiera.
Dodaje również:
– Powiedzieliśmy jasno: my nie zrywamy dialogu, ale oczekujemy propozycji zmian systemowych, a nie tylko szukania oszczędności w kieszeniach pracowników.
Konsolidacja szpitali i zagrożenia dla pracowników
Niedawno przewodnicząca zwracała także uwagę na inne problemy z obszaru ochrony zdrowia, przede wszystkim na ustawę konsolidacyjną dotyczącą szpitali. Jak mówiła niedawno:
– Zadłużone placówki stają przed wyborem – dostaną pieniądze z KPO na oddłużenie, ale muszą się dostosować do wymogów nowej ustawy, na przykład łączyć się. A w ustawie brakuje zabezpieczeń dla pracowników i pacjentów. Istnieje ryzyko powstawania białych plam i likwidacji usług zdrowotnych na dużych obszarach. Muszą budzić obawy zapowiedzi likwidacji 30 proc. szpitali.
Zmiany te – według rządu – mają doprowadzić do racjonalizacji systemu, koncentracji świadczeń w szpitalach o największym doświadczeniu oraz możliwości przekształceń oddziałów w placówki opiekuńczo-lecznicze. Jednak zdaniem związków skutki społeczne mogą być bardzo poważne.
Ochman podkreśla, że konieczne jest wzmocnienie roli wojewodów w kontrolowaniu dostępności świadczeń i zapobieganie sytuacjom, w których reforma doprowadzi do ograniczenia dostępu pacjentów do leczenia.
Wskazuje także trzy najważniejsze, obecne wyzwania dla systemu: skutki ustawy konsolidacyjnej, zmiany demograficzne wymagające rozwoju opieki długoterminowej oraz narastające trudności związane z realizacją ustawy o minimalnych wynagrodzeniach.
[Tytuł, niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]




