Maciej Chudkiewicz: Dobra zmiana warty
Jarosław Kaczyński to genialny strateg. Wszystko przewidział. Dlatego podzielił rekonstrukcję na dwa etapy. Najpierw z rządu odeszła premier Beata Szydło (w zasadzie to sama złożyła rezygnację). Wszyscy zastanawiali się co dalej. Pojawiły się głosy oburzenia. Na prezesa Prawa i Sprawiedliwości posypały się gromy. A prezes cicho czekał. Pojawiały się internetowe akcje np. #MuremZaSzydło, głosy o politycznej matce narodu, o tym by nie odwoływać premiera tak dobrego rządu – rządu o bardzo wysokim poparciu i spodziewanym spadku tego poparcia po takiej niezrozumiałej zmianie. Tymczasem nic takiego się nie stało.
Wystarczyło kilka dni i nowy premier – Mateusz Morawiecki – swoim uśmiechem złotego dziecka zaskarbił sobie Polaków. Tak zakończył się rekonstrukcji etap pierwszy.
Etap drugi odbył się po święcie Trzech króli. Trzymana w tajemnicy zmiana, dla wielu zaskakująca, okazała się przestawieniem wajchy i skierowaniem pociągu RZĄD na inne tory, choć w tym samym kierunku. Patrząc na zmianę od strony ilościowej można dojść do wniosku, że wiele się nie stało. Ot, raptem kilku ministrów straciło stołki. Ale już zmiana jakościowa jest bardzo poważna. To w zasadzie nowy rząd. Nie tylko z nowym premierem, ale z innymi ludźmi. Odeszły najbardziej rozpoznawalne, najbardziej charakterystyczne, ale też najbardziej kontrowersyjne twarze. Antoni Macierewicz przestał być szefem MON, Witold Waszczykowski nie kieruje już MSZ, a Jan Szyszko odszedł z Ministerstwa Środowiska. Zniknęła też Anna Streżyńska, szefowa resortu cyfryzacji, choć to akurat trudno nazwać dobrą zmianą. Jedyne zarzuty wobec niej to takie, że była zbyt mało partyjna...
#REKLAMA_POZIOMA#