Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur
Stało się odwrotnie, zaczęliśmy być realnie marginalizowani i to za zgodną nowe rządu w Warszawie. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te zapowiedzi – co widzimy na przykładzie umowy z Mercosurem, wyjątkowo groźnej dla polskiego rolnictwa.
Francja gra, Polska przegrywa
Podczas gdy polski rząd ograniczał się do deklaracji i medialnych gestów, Niemcy załatwili sobie rozwiązania osłonowe dla swoich obywateli, a Francja prowadziła realną politykę. Emmanuel Macron otwarcie zapowiedział sprzeciw wobec forsowania umowy, jasno sformułował warunki, postawił twarde żądania i — co kluczowe — zaczął budować koalicję. Paryż naciska Brukselę, domaga się odroczenia decyzji do 2026 roku, rozmawia z Włochami, podnosi argumenty bezpieczeństwa, norm i symetrii. To jest klasyczna unijna gra interesów, a nie twitterowa dyplomacja, zbieranie grzybów, czy rysowanie piesków.
Polska w tej układance jest nieobecna. Rząd Koalicji 13 grudnia od początku sprawiał wrażenie, że „nic się nie da zrobić”, że brakuje większości, że sprzeciw jest symboliczny. Tymczasem okazało się, że da się — tylko trzeba chcieć i umieć. Francja pokazuje, że twarda postawa jednego państwa potrafi zatrzymać całą machinę instytucji unijnych. Polska nie tylko tego nie zrobiła, ale nawet nie spróbowała stać się częścią bloku sprzeciwu.
Efekt? Macron rozgrywa Brukselę, a Tusk zostaje ograny. Nie przez „złą Unię”, lecz przez własną bierność i wiarę, że dobre relacje wystarczą.
Tusk oszukał nawet wyborców Koalicji 13 grudnia
W Unii Europejskiej nie wygrywa się uśmiechem i zapewnieniami o europejskości. Wygrywa się interesem, presją i sojuszami. Francja to rozumie. Polska - pod rządami Tuska - najwyraźniej już nie. A to i tak interpretacja, która nie bierze pod uwagę hipotezy, że właśnie po to lider Koalicji Obywatelskiej został premierem, by nikomu do głowy nie przyszło nawet próbować walczyć o polskie interesy.
Expose w odbiorze wyborców Koalicji 13 grudnia miało być końcem epoki, w której Polska była marginalizowana. I nawet oni mają prawo dziś czuć się oszukani. Umowa z Mercosurem pokazuje, że wróciliśmy do starej roli, znanej tak dobrze do 2015 roku: obserwatora, który dowiaduje się po fakcie, że inni załatwili swoje sprawy. Może zamiast wskazywać Berlin i Paryż, jako przykłady nowego, pięknego, europejskiego ładu – brać z nich przykład tam, gdzie twardo grają o interesy swoich obywateli? Za dużo wymagam?




