Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, które wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dla mnie cała sprawa ma cel polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego” - mówi portalowi Tysol.pl Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa.
Słoma pozostała po żniwach - zdjęcie ilustracyjne
Słoma pozostała po żniwach - zdjęcie ilustracyjne / Pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Jan Krzysztof Ardanowski był politykiem, który sprzeciwił się tzw. piątce dla zwierząt.
  • Jako minister rolnictwa walczył o polskich rolników.
  • Obecnie angażuje się w protesty przeciwko umowie UE-Mercosur.


 

„Pokrzyżowałem plany niemieckiej firmie”

„Sprawa dotyczy decyzji, które podjąłem jako minister rolnictwa w 2018 roku, czyli minęło 7 lat od działań, które w jednym przypadku ratowały polskich sadowników przed bankructwem, ponieważ wprowadziłem mechanizm, który pozwolił uzyskać tym rolnikom cenę, która dała im szansę przetrwać do następnego roku. Dominująca na rynku niemiecka firma usiłowała narzucić cenę wtedy 10 groszy i mniej za kilogram jabłek przemysłowych. Cena, przy której każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy taka cena jest ceną godną i czy rolnicy przy tej cenie mogliby przeżyć. Druga dotyczyła próby przejęcia spółdzielni mleczarskiej przez prywatnego przedsiębiorcę, bardzo nowoczesnej, dobrze rozwijającej się spółdzielni mleczarskiej. Członkowie spółdzielni i jej Zarząd, co oczywiste, nie byli zainteresowani, by się sprzedać prywatnemu przedsiębiorcy. Doprowadzono więc do jej upadku i ten, który zamierzał ją wcześniej przejąć, kupił tę firmę od syndyka. Ja również starałem się tych rolników, prawie tysiąc rolników właścicieli tej spółdzielni, ratować, wyrażając zgodę na udzielenie gwarancji kredytowej dla kredytu,  który mógł być ratunkiem dla tej spółdzielni”

- wyjaśnia Ardanowski.

Nieistniejąca afera

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne, bo cała sprawa ma wątek również polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego”

- mówi Ardanowski.

 

„Oczekuję procesu przed sądem”

„Oczekiwałem,  żeby to postępowanie, które Prokuratura Regionalna w Warszawie prowadzi, zakończyło się postawieniem mi oskarżeń i skierowaniem sprawy do sądu. Nie wiem, czy kosztowne śledztwo przeciwko kilkudziesięciu osobom, prowadzone przez kilka lat przez kilku prokuratorów nie pozwalało wcześniej przedstawić aktu oskarżenia? Czy, jak sądzę, czekano na wyraźnie polecenie polityczne, które Żurek, w imieniu aktualnej władzy, w pełni dyspozycyjnym prokuratorom przekazał. W tzw. międzyczasie wymyślono jeszcze dla mnie Trybunał Stanu, czyli taką formę odpowiedzialności politycznej. Dla mnie konieczność podejmowania decyzji w obronie polskich rolników, czyli de facto polskiej racji stanu, była oczywista. Oskarżyć by mnie można, gdybym wtedy polskiego rolnictwa nie ratował. Nie jest najważniejsze, czy prawda i bezzasadność zarzutów CBA i dyspozycyjnych prokuratorów będzie ujawniana w sądzie, czy przed Trybunałem Stanu. . Decyzje, które podejmowałem, były decyzjami na polecenie Rady Ministrów, podkreślam to bardzo wyraźnie. I w sądzie świadkami będzie ówczesna, z 2018 roku, Rada Ministrów z premierem Morawieckim. Udzielenie gwarancji kredytowej było w zgodzie z prawem – to potwierdziła Prokuratoria Generalna. Nie była to pomoc publiczna w znaczeniu europejskim, ponieważ od gwarancji kredytowej zostały naliczone prowizje i zabezpieczono się na majątku firmy, która te gwarancje otrzymała na zasadzie, że jeżeli ona by sobie nie poradziła z obsługą zaciągniętych kredytów i trzeba by uruchomić gwarancję kredytową, to wtedy Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który występował w imieniu Skarbu Państwa, miał prawo zająć majątek spółki, akcje, ale również tzw. zastaw rejestrowy, czyli wszystkie produkty wytworzone ze skupionych jabłek. W ostateczności tak się odbyło, ponieważ działalność CBA doprowadziła do upadłości tej prywatnej firmy, która miała wszelkie szanse, by sobie poradzić, ratując sadowników. Więc w związku z koniecznością uruchomienia gwarancji kredytowej został przejęty zastaw rejestrowy, którego wartość, zgodnie z umową przejęcia,  była wyceniona na 114 milionów 880 tysięcy, a przypomnę, że gwarancja była na 100 mln. Wartość przejętego przez państwo majątku, wg ówczesnych stanów magazynowych i cen rynkowych, była również weryfikowana, na polecenie ministra rolnictwa, pół roku temu. Wartość produktów, które wtedy mogły trafić na rynek, a zostały zablokowane przez CBA, została oszacowana przez najważniejszą polską instytucję naukowo-badawczą z zakresu przetwórstwa rolno-spożywczego, czyli Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowy Instytut Badawczy. Instytut stwierdził, że wartość rynkowa tego przejętego zastawu rejestrowego wynosiła 190 mln, czyli prawie dwa razy tyle, ile trzeba było uruchomić gwarancji kredytowej, więc firma została okradziona przez państwo, ponieważ przejęto majątek znacznie przekraczający gwarancję udzieloną przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który odpowiednio zabezpieczył interes Skarbu Państwa. Uważam, że zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku wymyślenie nieistniejącej afery, która miała zamknąć mi usta, było działaniem politycznym ze strony Centralnego Biura Antykorupcyjnego, szefów tego biura, jak również prokuratorów  Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która sprawę od CBA przejęła. Czym wytłumaczyć działanie na szkodę polskich sadowników, tysięcy gospodarstw, które dzięki mojej determinacji zostały uratowane, a działania CBA miały tej grupie sadowników zaszkodzić?  Nie wiem, czy było to w interesie firmy niemieckiej dominującej na rynku jabłek przemysłowych, czy z jakichś innych, bliżej mi nieznanych powodów. Warto podkreślić, że po tej walce z 2018 roku już nigdy w następnych latach firmy dominujące na rynku skupu jabłek nie odważyły się narzucać sadownikom  tak oszukańczych, łajdackich cen. Również ratowanie spółdzielni mleczarskiej, będącej własnością 950 rolników, było jak najbardziej zasadne. A działania, które podjęła CBA, doprowadziły do upadku tej spółdzielni mleczarskiej”

- wyjaśniał.

 

„Chcę przedstawić dokumenty i świadków”

"Oczekuję, że te wszystkie sprawy zostaną wyjaśnione w sądzie. Wierzę w niezawisły sąd, który oceni, czy to było działanie na szkodę państwa i złamanie prawa przeze mnie i inne oskarżane osoby. Ja chcę przedstawić zarówno dokumenty, jak i świadków przed niezawisłym sądem. Szereg innych faktów, również ustalonych przez Najwyższą Izbę Kontroli, dostępnych powszechnie w raportach NIK, która badała sprawę zarówno skupu jabłek, jak i spółdzielni mleczarskiej Bielmlek wskazują, że działania zarówno CBA, jak i działania prokuratury regionalnej w Warszawie, były działaniami na szkodę Skarbu Państwa, na szkodę polskich rolników"

- stwierdził.

 

„Chcę wyjaśnień prokuratury”

"Oddzielnego wyjaśnienia wymaga, i ja tego żądam, sprawa, co stało się ze spirytusem wytworzonym z koncentratu jabłkowego, którego przydatność, ze względu na działania CBA, by się skończyła? Wyjaśniam, że decyzją dyrektora generalnego KOWR, bardzo słuszną i racjonalną, ten koncentrat został przerobiony na spirytus – najlepszy jak sądzę spirytus w Polsce – i ten spirytus trafił do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Został przekazany nieodpłatnie przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa i po przekazaniu  jakieś dziwne sprawy z tym spirytusem zaczęły się dziać. Część tego spirytusu, takie są dokumenty, trafiła na Ukrainę, nieodpłatnie, jako pomoc dla Ukrainy, a większość, ponad 1,5 mln litrów, została zdaniem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, zutylizowana. Chciałbym, żeby prokuratura również ten wątek wyjaśniła, co stało się ze spirytusem o ogromnej wartości rynkowej, który z zapasów państwowych zniknął, a pochodził z jabłek kupionych od polskich sadowników"

- mówił.

 

"Ja za swoje decyzje, ratujące polskich sadowników i mleczarzy, biorę odpowiedzialność. Tak zachowałbym się i obecnie. Zdaniem byłych ministrów rolnictwa, którzy w mojej obronie skierowali pismo do ówczesnego Prokuratora Generalnego p. Adama Bodnara, chodzi o takie zastraszenie kolejnych, następnych ministrów i szefów centralnych instytucji państwowych, odpowiedzialnych za rynki rolne, by nikt, nigdy nie odważył się podejmować odważnych, ale koniecznych decyzji, zasłaniając się Unią Europejską, czy procedurami., w których biurokracja jest zawsze w stanie wytłumaczyć się z bierności. Szkoda mi tylko wielu osób, które, wykonując decyzje Rady Ministrów, realizowane przeze mnie, działając w interesie polskiego państwa, w dobrej wierze, bez osobistych korzyści, są szykanowane i zastraszane przez instytucje, które powinny tego państwa i jego obywateli, w tym rolników, bronić"

- dodał.


 

Walka o rolnictwo

Obecnie toczy się batalia o rolnictwo. Jan Krzysztof Ardanowski jest w ofensywie.


 

POLECANE
Karol Nawrocki: Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy wideo
Karol Nawrocki: Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy

„Wypowiadam te słowa z poczuciem wielkiego zaszczytu i wdzięczności, ale i odpowiedzialności – bo ten urząd nie jest nagrodą, jest przede wszystkim zobowiązaniem” - mówił prezydent Karol Nawrocki.

Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu tylko u nas
Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, które wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dla mnie cała sprawa ma cel polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego” - mówi portalowi Tysol.pl Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa.

Akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B. z ostatniej chwili
Akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B.

Prokurator skierował w środę do sądu akt oskarżenia przeciwko działaczowi Ruchu Obrony Granic Robertowi B., któremu zarzucił cztery przestępstwa, w tym znieważenie funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej – podała w środę Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim.

Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną z ostatniej chwili
Pociąg „Mazury” utknął w Nidzicy. Oblodzone drzewa runęły na linię trakcyjną

Zerwana sieć trakcyjna i unieruchomiony skład PKP Intercity. Pasażerowie pociągu „Mazury” zostali ewakuowani, a ruch kolejowy na ważnej trasie wstrzymano bez podania terminu wznowienia.

Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025! z ostatniej chwili
Grafzero: Najlepsze i najgorsze książki 2025!

Grafzero vlog literacki o najlepszych i najgorszych książkach 2025. Co się udało, co w przyszłym roku, jak wyszedł start wydawnictwa Centryfuga?

Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze z ostatniej chwili
Tusk podczas sztabu kryzysowego o „niedobrych numerach” pogody. Rząd szykuje się na czarne scenariusze

Rząd zakłada najgorsze scenariusze, a służby zostały postawione w stan zwiększonej gotowości. Podczas sztabu kryzysowego Donald Tusk przyznał, że pogoda „wykręciła niedobre numery”, a sytuacja w części kraju nadal pozostaje poważna.

Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu tylko u nas
Energiewende na zakręcie. Deutsche Bank apeluje o zmianę kursu

Deutsche Bank ostrzega, że niemiecka transformacja energetyczna Energiewende nie przebiega zgodnie z planem. W nowym raporcie bank wskazuje, że bez korekty polityki energetycznej, lepszego dopasowania OZE do sieci i magazynów oraz kontroli kosztów, Niemcy nie osiągną neutralności klimatycznej w 2045 roku, a ceny energii pozostaną wysokie.

W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości z ostatniej chwili
W Elblągu ogłoszono pogotowie powodziowe. Służby w gotowości

Sytuacja hydrologiczna na północy Polski staje się coraz poważniejsza. Obowiązują ostrzeżenia III stopnia, wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe, a służby monitorują poziomy wód na kluczowych rzekach i zbiornikach.

Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów z ostatniej chwili
Bloomberg: Majątek 500 najbogatszych ludzi świata wzrósł w 2025 roku o 2,2 bln dolarów

Majątek 500 najbogatszych ludzi świata zwiększył się w upływającym roku o rekordowe 2,2 biliona dolarów, osiągając kwotę 11,9 biliona dolarów dzięki wzrostom na rynkach akcji, metali, kryptowalut i innych aktywów – przekazała w środę agencja Bloomberga.

Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli pilne
Blokada Trumpa wystawiona na próbę. Gigantyczny chiński supertankowiec zmierza do Wenezueli

Tankowiec Thousand Sunny, od lat obsługujący transport ropy z Wenezueli do Chin, kieruje się w stronę objętego amerykańską blokadą kraju. Jednostka nie zmieniła kursu mimo zapowiedzi „całkowitej i kompletnej” blokady ogłoszonej przez Waszyngton. Liczy 330 metrów długości i 60 wysokości.

REKLAMA

Jan Krzysztof Ardanowski: Żądałem i żądam skierowania sprawy do sądu

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, które wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dla mnie cała sprawa ma cel polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego” - mówi portalowi Tysol.pl Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa.
Słoma pozostała po żniwach - zdjęcie ilustracyjne
Słoma pozostała po żniwach - zdjęcie ilustracyjne / Pixabay

Co musisz wiedzieć:

  • Jan Krzysztof Ardanowski był politykiem, który sprzeciwił się tzw. piątce dla zwierząt.
  • Jako minister rolnictwa walczył o polskich rolników.
  • Obecnie angażuje się w protesty przeciwko umowie UE-Mercosur.


 

„Pokrzyżowałem plany niemieckiej firmie”

„Sprawa dotyczy decyzji, które podjąłem jako minister rolnictwa w 2018 roku, czyli minęło 7 lat od działań, które w jednym przypadku ratowały polskich sadowników przed bankructwem, ponieważ wprowadziłem mechanizm, który pozwolił uzyskać tym rolnikom cenę, która dała im szansę przetrwać do następnego roku. Dominująca na rynku niemiecka firma usiłowała narzucić cenę wtedy 10 groszy i mniej za kilogram jabłek przemysłowych. Cena, przy której każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy taka cena jest ceną godną i czy rolnicy przy tej cenie mogliby przeżyć. Druga dotyczyła próby przejęcia spółdzielni mleczarskiej przez prywatnego przedsiębiorcę, bardzo nowoczesnej, dobrze rozwijającej się spółdzielni mleczarskiej. Członkowie spółdzielni i jej Zarząd, co oczywiste, nie byli zainteresowani, by się sprzedać prywatnemu przedsiębiorcy. Doprowadzono więc do jej upadku i ten, który zamierzał ją wcześniej przejąć, kupił tę firmę od syndyka. Ja również starałem się tych rolników, prawie tysiąc rolników właścicieli tej spółdzielni, ratować, wyrażając zgodę na udzielenie gwarancji kredytowej dla kredytu,  który mógł być ratunkiem dla tej spółdzielni”

- wyjaśnia Ardanowski.

Nieistniejąca afera

„Prokuratorzy od praktycznie 6 lat prowadzą śledztwo, wcześniej prowadziło je Centralne Biuro Antykorupcyjne, bo cała sprawa ma wątek również polityczny, mianowicie Kamiński i Wąsik wymyślili nieistniejącą aferę po to, by zamknąć mi usta, bym nie wypowiadał się w sprawach politycznych, a tym bardziej, bym nie wyrażał się krytycznie o polityce Prawa i Sprawiedliwości, a może i prezesa Kaczyńskiego”

- mówi Ardanowski.

 

„Oczekuję procesu przed sądem”

„Oczekiwałem,  żeby to postępowanie, które Prokuratura Regionalna w Warszawie prowadzi, zakończyło się postawieniem mi oskarżeń i skierowaniem sprawy do sądu. Nie wiem, czy kosztowne śledztwo przeciwko kilkudziesięciu osobom, prowadzone przez kilka lat przez kilku prokuratorów nie pozwalało wcześniej przedstawić aktu oskarżenia? Czy, jak sądzę, czekano na wyraźnie polecenie polityczne, które Żurek, w imieniu aktualnej władzy, w pełni dyspozycyjnym prokuratorom przekazał. W tzw. międzyczasie wymyślono jeszcze dla mnie Trybunał Stanu, czyli taką formę odpowiedzialności politycznej. Dla mnie konieczność podejmowania decyzji w obronie polskich rolników, czyli de facto polskiej racji stanu, była oczywista. Oskarżyć by mnie można, gdybym wtedy polskiego rolnictwa nie ratował. Nie jest najważniejsze, czy prawda i bezzasadność zarzutów CBA i dyspozycyjnych prokuratorów będzie ujawniana w sądzie, czy przed Trybunałem Stanu. . Decyzje, które podejmowałem, były decyzjami na polecenie Rady Ministrów, podkreślam to bardzo wyraźnie. I w sądzie świadkami będzie ówczesna, z 2018 roku, Rada Ministrów z premierem Morawieckim. Udzielenie gwarancji kredytowej było w zgodzie z prawem – to potwierdziła Prokuratoria Generalna. Nie była to pomoc publiczna w znaczeniu europejskim, ponieważ od gwarancji kredytowej zostały naliczone prowizje i zabezpieczono się na majątku firmy, która te gwarancje otrzymała na zasadzie, że jeżeli ona by sobie nie poradziła z obsługą zaciągniętych kredytów i trzeba by uruchomić gwarancję kredytową, to wtedy Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który występował w imieniu Skarbu Państwa, miał prawo zająć majątek spółki, akcje, ale również tzw. zastaw rejestrowy, czyli wszystkie produkty wytworzone ze skupionych jabłek. W ostateczności tak się odbyło, ponieważ działalność CBA doprowadziła do upadłości tej prywatnej firmy, która miała wszelkie szanse, by sobie poradzić, ratując sadowników. Więc w związku z koniecznością uruchomienia gwarancji kredytowej został przejęty zastaw rejestrowy, którego wartość, zgodnie z umową przejęcia,  była wyceniona na 114 milionów 880 tysięcy, a przypomnę, że gwarancja była na 100 mln. Wartość przejętego przez państwo majątku, wg ówczesnych stanów magazynowych i cen rynkowych, była również weryfikowana, na polecenie ministra rolnictwa, pół roku temu. Wartość produktów, które wtedy mogły trafić na rynek, a zostały zablokowane przez CBA, została oszacowana przez najważniejszą polską instytucję naukowo-badawczą z zakresu przetwórstwa rolno-spożywczego, czyli Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowy Instytut Badawczy. Instytut stwierdził, że wartość rynkowa tego przejętego zastawu rejestrowego wynosiła 190 mln, czyli prawie dwa razy tyle, ile trzeba było uruchomić gwarancji kredytowej, więc firma została okradziona przez państwo, ponieważ przejęto majątek znacznie przekraczający gwarancję udzieloną przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który odpowiednio zabezpieczył interes Skarbu Państwa. Uważam, że zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku wymyślenie nieistniejącej afery, która miała zamknąć mi usta, było działaniem politycznym ze strony Centralnego Biura Antykorupcyjnego, szefów tego biura, jak również prokuratorów  Prokuratury Regionalnej w Warszawie, która sprawę od CBA przejęła. Czym wytłumaczyć działanie na szkodę polskich sadowników, tysięcy gospodarstw, które dzięki mojej determinacji zostały uratowane, a działania CBA miały tej grupie sadowników zaszkodzić?  Nie wiem, czy było to w interesie firmy niemieckiej dominującej na rynku jabłek przemysłowych, czy z jakichś innych, bliżej mi nieznanych powodów. Warto podkreślić, że po tej walce z 2018 roku już nigdy w następnych latach firmy dominujące na rynku skupu jabłek nie odważyły się narzucać sadownikom  tak oszukańczych, łajdackich cen. Również ratowanie spółdzielni mleczarskiej, będącej własnością 950 rolników, było jak najbardziej zasadne. A działania, które podjęła CBA, doprowadziły do upadku tej spółdzielni mleczarskiej”

- wyjaśniał.

 

„Chcę przedstawić dokumenty i świadków”

"Oczekuję, że te wszystkie sprawy zostaną wyjaśnione w sądzie. Wierzę w niezawisły sąd, który oceni, czy to było działanie na szkodę państwa i złamanie prawa przeze mnie i inne oskarżane osoby. Ja chcę przedstawić zarówno dokumenty, jak i świadków przed niezawisłym sądem. Szereg innych faktów, również ustalonych przez Najwyższą Izbę Kontroli, dostępnych powszechnie w raportach NIK, która badała sprawę zarówno skupu jabłek, jak i spółdzielni mleczarskiej Bielmlek wskazują, że działania zarówno CBA, jak i działania prokuratury regionalnej w Warszawie, były działaniami na szkodę Skarbu Państwa, na szkodę polskich rolników"

- stwierdził.

 

„Chcę wyjaśnień prokuratury”

"Oddzielnego wyjaśnienia wymaga, i ja tego żądam, sprawa, co stało się ze spirytusem wytworzonym z koncentratu jabłkowego, którego przydatność, ze względu na działania CBA, by się skończyła? Wyjaśniam, że decyzją dyrektora generalnego KOWR, bardzo słuszną i racjonalną, ten koncentrat został przerobiony na spirytus – najlepszy jak sądzę spirytus w Polsce – i ten spirytus trafił do Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Został przekazany nieodpłatnie przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa i po przekazaniu  jakieś dziwne sprawy z tym spirytusem zaczęły się dziać. Część tego spirytusu, takie są dokumenty, trafiła na Ukrainę, nieodpłatnie, jako pomoc dla Ukrainy, a większość, ponad 1,5 mln litrów, została zdaniem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, zutylizowana. Chciałbym, żeby prokuratura również ten wątek wyjaśniła, co stało się ze spirytusem o ogromnej wartości rynkowej, który z zapasów państwowych zniknął, a pochodził z jabłek kupionych od polskich sadowników"

- mówił.

 

"Ja za swoje decyzje, ratujące polskich sadowników i mleczarzy, biorę odpowiedzialność. Tak zachowałbym się i obecnie. Zdaniem byłych ministrów rolnictwa, którzy w mojej obronie skierowali pismo do ówczesnego Prokuratora Generalnego p. Adama Bodnara, chodzi o takie zastraszenie kolejnych, następnych ministrów i szefów centralnych instytucji państwowych, odpowiedzialnych za rynki rolne, by nikt, nigdy nie odważył się podejmować odważnych, ale koniecznych decyzji, zasłaniając się Unią Europejską, czy procedurami., w których biurokracja jest zawsze w stanie wytłumaczyć się z bierności. Szkoda mi tylko wielu osób, które, wykonując decyzje Rady Ministrów, realizowane przeze mnie, działając w interesie polskiego państwa, w dobrej wierze, bez osobistych korzyści, są szykanowane i zastraszane przez instytucje, które powinny tego państwa i jego obywateli, w tym rolników, bronić"

- dodał.


 

Walka o rolnictwo

Obecnie toczy się batalia o rolnictwo. Jan Krzysztof Ardanowski jest w ofensywie.



 

Polecane