„Wołyń” wzywa do przebaczenia i pojednania

„Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego to dzieło niezwykłe. To film zniewalający prostotą konstrukcji i fabułą, która, jak na dobre kino przystało, opowiada obrazem, nie dialogami bohaterów. Choć tematem ekranizacji jest przede wszystkim historia ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na Polakach podczas ostatniej wojny, to w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że film jest antyukraiński. Jeśli ten obraz powstał przeciwko czemuś, to przeciw wszystkim „izmom” – faszyzmom, totalitaryzmom, nacjonalizmom, ale również przeciw schematom i uproszczeniom fundowanym nam ostatnio przez reżyserów pokroju Władysława Pasikowskiego (patrz: Pokłosie).
 „Wołyń” wzywa do przebaczenia i pojednania
/ mat. prasowe
To historia prawdopodobna, możliwa, nie zaś naiwna bajka oparta na dekonstrukcji historycznych zdarzeń, sfilmowana tak, by jej treść podporządkować z góry narzuconej tezie. To ekranizacja, które pokazuje, że wojna niesie cierpienie wszystkim, bez względu na rasę, kolor skóry, wyznanie, a nie jakiemuś jednemu wybranemu narodowi. To krok milowy przede wszystkim w polskim kinie historycznym, swego rodzaju jego punkt zwrotny, katharsis – mówiące całą prawdę o człowieku XX wieku, który, jak pisał Tadeusz Różewicz w „Ocalonym”: „jeden potrafi być występny i cnotliwy”.

Akcja filmu rozpoczyna się od wesela Polki – siostry głównej bohaterki, z Ukraińcem pochodzącym z tej samej co ona wioski oraz prezentacji głębokiego uczucia, jakie łączy Zosię z przyjacielem pana młodego. Podczas pierwszego zbliżenia kochanków nad rzeką, Petro wzorem strzelca w Świteziance przy „świętym księżyca blasku” przyrzeka Zofii miłość aż po grób.
Akcja z początku wlecze się, ale to zabieg celowy, mający pokazać, nie tyle sielankowość życia na dalekiej kresowej wsi, ile to, że mimo nieprzychylnej Ukraińcom polityki społecznej realizowanej przez kolejne rządy sanacyjne czy wbrew szerzącej się wśród ruskich chłopów sowieckiej propagandzie, opluwającej ustrój „pańskiej Polski”, oraz oddolnym, separatystycznych ruchom ukraińskich patriotów, marzących już od końca pierwszej wojny o własnym państwie, na Wołyniu da się żyć w zgodzie.

Ojciec Zosi wbrew uczuciom córki oddaje ją za żonę Maciejowi, otrzymując w zamian od sołtysa – bohatera wojny polsko-bolszewickiej, osiem morgów ziemi i kilka sztuk inwentarza. I nagle wybucha wojna. Przez Wołyń przechodzą kolejne wojska; najpierw sowieckie, a następnie niemieckie. Pierwsze entuzjastycznie witają Żydzi, widząc w głoszących komunistyczne hasła ludziach radzieckich wyzwolicieli. Drugie– Ukraińcy, licząc na to, że Niemcy pomogą im stworzyć zręby samodzielnego państwa. Tylko Polacy mają świadomość tego, że obcy wyrządzą więcej złego niż dobrego. I tak dzieje się w rzeczywistości.

Kiedy wkraczają Sowieci, zaczynają się aresztowania i wywózki. Maciej wraz z całą rodziną zostaje zesłany na Wschód. W ostatnim momencie brzemienną Zofię i dzieci sołtysa z transportu ratuje Petro, przekupując sowieckiego oficera skrzynką wódki. Niemcy przynoszą zagładę ludności żydowskiej i ośmielają Ukraińców do wystąpienia przeciw ludności nieruskiej. Rozpoczynają się czystki etniczne, zakończone krwawą rzezią ponad stu tysięcy obywateli polskich. Zosia wraz z malutkim dzieckiem na rękach stara się uciec z piekła, pokonując niczym Dante w Boskiej komedii kolejne jego kręgi.

Smarzowski ma odwagę powiedzieć całą prawdę o tamtych tragicznych czasach. Nikogo nie oszczędza, nikogo nie wybiela. Widzimy Zosię, która wbrew swemu ojcu ukrywa w stodole żydowskiego kupca i jego żonę, a także Polaka, który wskazuje esesmanom próbujące uciekać żydowskie dziecko. Widzimy banderowców, którzy obdzierają ludzi żywcem ze skóry, robią z nich żywe pochodnie czy rozdzierają końmi, oraz ukraińskiego chłopa, który ratuje ukrytą w zbożu córkę Macieja. Widzimy sowieckiego politruka – żydowską nauczycielkę, która zdobyte od dzieci informacje przekazuje do NKWD oraz grekokatolickiego księdza, który podczas nabożeństwa namawia Ukraińców do ludobójstwa i święci narzędzia zbrodni.

Twórca „Róży” udowadnia, że my wszyscy: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Rosjanie, Niemcy potrafimy tak samo mocno kochać, jak nienawidzić, ale wbrew poprawności politycznej mówi do widza: „To było ludobójstwo, a jego ofiarami byli Polacy, zabici przez swych ukraińskich sąsiadów”. Tym zadaje kłam nie tylko tezom wysuwanym przez historyków zza wschodniej granicy, którzy dokonane przez Ukraińców na Wołyniu czystki etniczne nazywają wojną polsko-ukraińską, ale także opiniom lansowanym przez niektóre środowiska, próbującym kreować nas na naród sprawców czy współodpowiedzialnych za wojenne zbrodnie.

Reżyser nie tyle oskarża, co wzywa do przebaczenia i pojednania. Świadczy o tym dobitnie ostatnia scena filmu, rozgrywająca się na granicy snu i jawy. Oto nieżyjący Petro, niczym mityczny Orfeusz, przybywa po Zosię – swą Eurydykę i wraz z dzieckiem wyprowadza ją z piekła. Smarzowski zostawia nas zatem z przekonaniem, że młodzieńcze pragnienia kochanków ziściły się, a widz niebawem pozna ich dalsze, szczęśliwe losy.

Piotr Dariusz Urban

Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (43/2016). Cały numer do kupienia tutaj

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wystawa Michała Wiertla Przebłysk w Centrum Sztuki Współczesnej Wiadomości
Wystawa Michała Wiertla "Przebłysk" w Centrum Sztuki Współczesnej

Wystawa Michała Wirtela jest czwartą ekspozycją z cyklu prezentacji młodych twórców {Project Room} 23/24, w ramach którego dostają szansę zrealizowania indywidualnej wystawy w jednej z najważniejszych instytucji sztuki współczesnej w Polsce. Wystawę można oglądać w CSW Zamek Ujazdowski do 19 maja.

Uczestnik programu Gogglebox przekazał radosną wiadomość z ostatniej chwili
Uczestnik programu "Gogglebox" przekazał radosną wiadomość

"Gogglebox. Przed telewizorem" to program cieszący się popularnością wśród polskich widzów. Jeden z uczestników show podzielił się właśnie radosną wiadomością.

Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu z ostatniej chwili
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu

Zatrzymano mężczyznę, który groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu w Paryżu –Według informacji podanych przez media, około godz. 11 widziano mężczyznę, który wszedł do irańskiego konsulatu około godz. 11 z czymś, co przypominało granat i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Niedługo potem policja przekazała, że jest na miejscu zdarzenia, a ruch na linii metra nr 6, położonej koło konsulatu, został zawieszony. Zatrzymano mężczyznę grożącego wysadzeniem się w konsulacie Jak podkreśla stacja BFM, policja zatrzymała mężczyznę, który groził, że wysadzi się w irańskim konsulacie. Dodano, że zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. informuje telewizja BFM. Zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.

Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu z ostatniej chwili
Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu

W zakładzie piekarniczym w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dziesięć osób skarżyło się na złe samopoczucie, dwie z nich trafiły do szpitala. Na miejscu w pierwszej fazie akcji działało dziewięć zastępów straży pożarnej. Wyciek został szybko zatrzymany.

Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać! z ostatniej chwili
Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać!

– Tusk sprzedał polskie rolnictwo w imię dobrych relacji z Ursulą von der Leyen, to działanie w interesie Komisji Europejskiej, przeciwko polskim rolnikom – twierdzi Jan Błajda, współorganizator protestów na przejściu granicznym w Hrebennej.

Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację z ostatniej chwili
Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację

Wiadomość o chorobie nowotworowej księżnej Kate odbiła się głośnym echem w mediach. Nie tylko członkowie rodziny królewskiej martwią się o nią, ale także poddani.

Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb z ostatniej chwili
Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb

Jak informuje serwis dziennika „Bild”, w jednej ze szkół w mieście Wuppertal na zachodzie Niemiec doszło do groźnego incydentu. Na miejscu zjawiły się służby, w tym policyjni antyterroryści.

Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton” z ostatniej chwili
Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton”

Sergiej Ławrow wymienił Polskę wśród państw, których żołnierze i funkcjonariusze służb mają być obecni na Ukrainie.

Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje z ostatniej chwili
Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje

W sprawie chorego na nowotwór byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pojawiły się nowe informacje. Szczegóły zdradzili dziennikarze portalu Gazeta.pl.

Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat z ostatniej chwili
Co się dzieje na granicy? Straż Graniczna wydała komunikat

210 cudzoziemców próbowało w ostatnich dwóch dniach nielegalnie przedostać się przez białorusko-polską granicę – poinformowała w piątek na platformie X Straż Graniczna. Podała też, że zatrzymano kolejnych tzw. kurierów.

REKLAMA

„Wołyń” wzywa do przebaczenia i pojednania

„Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego to dzieło niezwykłe. To film zniewalający prostotą konstrukcji i fabułą, która, jak na dobre kino przystało, opowiada obrazem, nie dialogami bohaterów. Choć tematem ekranizacji jest przede wszystkim historia ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na Polakach podczas ostatniej wojny, to w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że film jest antyukraiński. Jeśli ten obraz powstał przeciwko czemuś, to przeciw wszystkim „izmom” – faszyzmom, totalitaryzmom, nacjonalizmom, ale również przeciw schematom i uproszczeniom fundowanym nam ostatnio przez reżyserów pokroju Władysława Pasikowskiego (patrz: Pokłosie).
 „Wołyń” wzywa do przebaczenia i pojednania
/ mat. prasowe
To historia prawdopodobna, możliwa, nie zaś naiwna bajka oparta na dekonstrukcji historycznych zdarzeń, sfilmowana tak, by jej treść podporządkować z góry narzuconej tezie. To ekranizacja, które pokazuje, że wojna niesie cierpienie wszystkim, bez względu na rasę, kolor skóry, wyznanie, a nie jakiemuś jednemu wybranemu narodowi. To krok milowy przede wszystkim w polskim kinie historycznym, swego rodzaju jego punkt zwrotny, katharsis – mówiące całą prawdę o człowieku XX wieku, który, jak pisał Tadeusz Różewicz w „Ocalonym”: „jeden potrafi być występny i cnotliwy”.

Akcja filmu rozpoczyna się od wesela Polki – siostry głównej bohaterki, z Ukraińcem pochodzącym z tej samej co ona wioski oraz prezentacji głębokiego uczucia, jakie łączy Zosię z przyjacielem pana młodego. Podczas pierwszego zbliżenia kochanków nad rzeką, Petro wzorem strzelca w Świteziance przy „świętym księżyca blasku” przyrzeka Zofii miłość aż po grób.
Akcja z początku wlecze się, ale to zabieg celowy, mający pokazać, nie tyle sielankowość życia na dalekiej kresowej wsi, ile to, że mimo nieprzychylnej Ukraińcom polityki społecznej realizowanej przez kolejne rządy sanacyjne czy wbrew szerzącej się wśród ruskich chłopów sowieckiej propagandzie, opluwającej ustrój „pańskiej Polski”, oraz oddolnym, separatystycznych ruchom ukraińskich patriotów, marzących już od końca pierwszej wojny o własnym państwie, na Wołyniu da się żyć w zgodzie.

Ojciec Zosi wbrew uczuciom córki oddaje ją za żonę Maciejowi, otrzymując w zamian od sołtysa – bohatera wojny polsko-bolszewickiej, osiem morgów ziemi i kilka sztuk inwentarza. I nagle wybucha wojna. Przez Wołyń przechodzą kolejne wojska; najpierw sowieckie, a następnie niemieckie. Pierwsze entuzjastycznie witają Żydzi, widząc w głoszących komunistyczne hasła ludziach radzieckich wyzwolicieli. Drugie– Ukraińcy, licząc na to, że Niemcy pomogą im stworzyć zręby samodzielnego państwa. Tylko Polacy mają świadomość tego, że obcy wyrządzą więcej złego niż dobrego. I tak dzieje się w rzeczywistości.

Kiedy wkraczają Sowieci, zaczynają się aresztowania i wywózki. Maciej wraz z całą rodziną zostaje zesłany na Wschód. W ostatnim momencie brzemienną Zofię i dzieci sołtysa z transportu ratuje Petro, przekupując sowieckiego oficera skrzynką wódki. Niemcy przynoszą zagładę ludności żydowskiej i ośmielają Ukraińców do wystąpienia przeciw ludności nieruskiej. Rozpoczynają się czystki etniczne, zakończone krwawą rzezią ponad stu tysięcy obywateli polskich. Zosia wraz z malutkim dzieckiem na rękach stara się uciec z piekła, pokonując niczym Dante w Boskiej komedii kolejne jego kręgi.

Smarzowski ma odwagę powiedzieć całą prawdę o tamtych tragicznych czasach. Nikogo nie oszczędza, nikogo nie wybiela. Widzimy Zosię, która wbrew swemu ojcu ukrywa w stodole żydowskiego kupca i jego żonę, a także Polaka, który wskazuje esesmanom próbujące uciekać żydowskie dziecko. Widzimy banderowców, którzy obdzierają ludzi żywcem ze skóry, robią z nich żywe pochodnie czy rozdzierają końmi, oraz ukraińskiego chłopa, który ratuje ukrytą w zbożu córkę Macieja. Widzimy sowieckiego politruka – żydowską nauczycielkę, która zdobyte od dzieci informacje przekazuje do NKWD oraz grekokatolickiego księdza, który podczas nabożeństwa namawia Ukraińców do ludobójstwa i święci narzędzia zbrodni.

Twórca „Róży” udowadnia, że my wszyscy: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Rosjanie, Niemcy potrafimy tak samo mocno kochać, jak nienawidzić, ale wbrew poprawności politycznej mówi do widza: „To było ludobójstwo, a jego ofiarami byli Polacy, zabici przez swych ukraińskich sąsiadów”. Tym zadaje kłam nie tylko tezom wysuwanym przez historyków zza wschodniej granicy, którzy dokonane przez Ukraińców na Wołyniu czystki etniczne nazywają wojną polsko-ukraińską, ale także opiniom lansowanym przez niektóre środowiska, próbującym kreować nas na naród sprawców czy współodpowiedzialnych za wojenne zbrodnie.

Reżyser nie tyle oskarża, co wzywa do przebaczenia i pojednania. Świadczy o tym dobitnie ostatnia scena filmu, rozgrywająca się na granicy snu i jawy. Oto nieżyjący Petro, niczym mityczny Orfeusz, przybywa po Zosię – swą Eurydykę i wraz z dzieckiem wyprowadza ją z piekła. Smarzowski zostawia nas zatem z przekonaniem, że młodzieńcze pragnienia kochanków ziściły się, a widz niebawem pozna ich dalsze, szczęśliwe losy.

Piotr Dariusz Urban

Wersja cyfrowa artykułu, który ukazał się w najnowszym numerze "TS" (43/2016). Cały numer do kupienia tutaj


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe