Aleksandra Jakubiak: Tożsamość i taktyka. Konflikt polsko-izraelski we wnętrzu

Kiedy myślę o tym, co od kilku tygodni dzieje się na linii Warszawa-Tel Awiw, a ostanio również Nowy Jork oraz Boston, to zupełnie po ludzku towarzyszą mi silne emocje, czasami wręcz odbierają mi one, na krótszą lub dłuższą chwilę, umiejętność opanowania. Emocji jest cała plejada, przede wszystkim gniew spowodowany kłamstwami i niewdzięcznością, ale też wstyd, zażenowanie i bezsilność. O emocjach tych piszę nie bez kozery, a konkretnie z trzech ważnych powodów, które mam nadzieję uda mi się wyjaśnić poniżej.
/ YT, print screen
Kiedy zastanawiam się nad powodami, dla których cały ten chaos się rozpętał, to oczywiście, jak każdy szary śmiertelnik mogę sobie mieć jakieś przypuszczenia, ale nie są one w stanie wykroczyć poza ramy domysłów. To jednak, o czym myśleć mi trzeba to trzy rzeczy: tożsamość, konsekwencje tożsamości i taktyka wobec zaistniałej sytuacji. Zacznę od końca.

Kiedy nie mam pewności, co się dzieje - a teraz nie mam, to najłatwiej krzyżować szyki adwersarzowi obserwując jakie są moje oczywiste reakcje na jego działania, w tym wypadku prowokacje typu spotu fundacji Rudermana etc. Moim naturalnym odruchem na te bodźce jest wściekłość i ze wściekłością chciałabym wygarnąć, co o tym myślę i oddać, bo nie tylko jest za co, ale jest i czym. Cały kłopot jednak w tym, że wygląda na to, iż na wzbudzenie wściekłości te akcje są obliczone. A skoro mój oponent chce u mnie wywołać ten a nie inny efekt, to byłoby z mojej strony co najmniej nieroztropnością ułatwiać mu sprawę i zachowywać się tak, jak tego po mnie oczekuje. Jakaż byłaby to bowiem gratka, gdyby teraz grupa Polaków zaczęła Żydom dajmy na to publicznie ubliżać, można byłoby z dumą ogłosić, że objawił się oto mityczny polski antysemityzm, bo jak na razie za "antysemityzm" musi na ogół wystarczyć zwykła i uprawomocniona zachowaniem Izraela krytyka. 

Jako mała dziewczynka bardzo lubiłam oglądać z babcią westerny, których babcia była ogromną admiratorką. Wyobrażam więc sobie, że takiemu - dajmy na to - Clintowi Eastwoodowi raczej trudno byłoby uchodzić za twardziela, gdyby dawał się wyprowadzić z równowagi każdemu napotkanemu prowokatorowi. Z taką słabością mógłby także nie pożyć zbyt długo. Umiejętność opanowania emocji ratować mogła jednak nie tylko szeryfa na Dzikim Zachodzie, ale przysłuży się ona każdemu. I o ile w wypadku uczciwego sporu poszerzy zdolność logicznej oceny faktów, o tyle w sytuacji mierzenia się z prowokacją, spokój - przynajmniej zewnętrzny, może osiągnąć dodatkowy skutek  pozytywny, czyli zdenerwować prowokatora, przez co on sam się odsłoni lub zmyli krok. Nie znaczy to oczywiście, żeby w imię spokoju milczeć, kiedy się mnie opluwa, po prostu nie reagować histerycznie i nie oddawać ciosów na oślep, bo o to właśnie prowokatorowi może chodzić. Byłoby oczywiście pięknie, gdybym mogła napisać, że sprawę za polskich obywateli rozwiążą skuteczne i szybkie działania MSZ oraz Fundacji Narodowej, przekonaliśmy się, że raczej tak się nie stanie, zwłaszcza w wypadku drugiego z tych podmiotów. Pozostaje nam spokojna i rzeczowa działalność publicystyczna oraz legislacyjna, a także nadzieja, że urzędnicy będą wywiązywać się ze swoich obowiązków. 

Narastająca agresja retoryki antypolskiej wydaje się być zaprogramowana nie tylko na to, by osłabić umacniające nasz kraj sojusze, ale także na wewnętrzną destabilizację, zatem we własnym dobrze pojętym interesie trzeba reagować, ale nie emocjonalnie a faktograficznie. Naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego konkretnych, szczegółowych faktów z historii Polski nie przedstawiają za granicą ww.organa państowe.

Drugi z punktów, nad którymi pomocno się zastanawiałam, to kwestia tożsamości... Kim jestem? W sensie, kim jestem przede wszystkim? Ja np. jestem Polką o częściowo żydowskich korzeniach, ale czy to jest najważniejsze? Jeśli byłoby, to i konflikt polityczny, i mój wewnętrzny byłyby w tej sytuacji dominujące i radzić mogłabym sobie jedynie stosując bazującą na dynamice działań wojennych strategię. Tyle że na szczęście i narodowość i ojczyznę, i kulturalną oraz historyczną schedę mogę traktować zarówno jako dar, jak i jako zadanie wtedy, kiedy moją pierwotną tożsamością jest coś uprzedniego do tych wszystkich wartości - godność bycia człowiekiem, więcej - godność bycia człowiekiem Boga, jeszcze więcej - godność bycia przyjacielem Boga, dzieckiem Boga. Moją tożsamością w pierwszej kolejności jest Chrystus, bycie Jego. Można powiedzieć teraz - my tu o poważnych sprawach w obliczu informacyjnej wojny, a kobieta o wierze? No właśnie tak. Oczywiście, jeśli dla kogoś wiara jest formą folkloru, domowej tradycji, breloczkiem do polskości, to proszę skupić się jedynie na taktyce, jeśli jednak myślimy o Bogu poważnie, to to jest ten czas, kiedy powtarzane jak "hasło reklamowe" polskiej duchowości zdanie "Jezu, ufam Tobie" należy zacząć wprowadzać w życie, twardo, namacalnie, do bólu wrost konkretnie. "Jezu ufam Tobie" nie znaczy, że On ma cokolwiek robić za mnie. "Jezu ufam Tobie" znaczy - wierzę, że przy mnie jesteś, że możesz wszystko i chcesz dla mnie tego, co najlepsze.

Nie wiem jak inni, ale ja z moją rodzinną złożoną historią przegram w tej sytuacji zawsze, jeśli moją tożsamością będzie coś lub ktoś mniej niż Bóg.

Tu dochodzę do ostatniego z punktów, czyli konsekwencji tożsamości. Konsekwencje mojej tożsamości mówią, że nie wszystkie chwyty są dozwolone, więc z pozoru może się wydawać, że mam mniejsze pole manewru niż ktoś, kto np. kłamie, nienawidzi lub gra nieczysto, bo bycie Chrystusa oznacza stosowanie się do Jego oceny tego, co jest dobre a co nie, ale... bycie Chrystusa oznacza jednak także to, że stoję po stronie Chrystusa, a komu jak komu, ale Polakom Bóg już nie raz w historii pokazał, że stojąc po Jego stronie można być spokojnym, nie jest On bowiem jednym z pionków na żadnej naszej szachownicy.

Myślę, że w chwili obecniej bycie Polakiem o mniejszych lub większych żydowskich korzeniach nie jest łatwym wyzwaniem, ludzka tożsamość nie jest jednorodną masą i któraś z płaszczyzn naszego dziedzictwa zawsze będzie nam bliższa, ale bez względu na to, którą z tych części bardziej kochamy, ważne, by teraz umieć zdobyć się na męstwo sprawiedliwości, choć ono zawsze ma swoją cenę.

We mnie, mimo że osobiście nijak tu nie zawiniłam, rodzi się, poza gniewem, jeszcze wstyd za niewdzięczność, kiedy np. moja polska babcia słuchając doniesień medialnych pyta "dlaczego", a potem ze łzami w oczach wspomina rodzinne perypetie ukrywania przyjaciół Żydów, ich decyzję o próbie przedostania się za granicę, szykowanie ekwipunku i czekanie, długie, wieloletnie czekanie na list z informacjami, który obiecali wysłać po przyjeździe na miejsce, a który nigdy nie nadszedł.

Osobiście bolesne jest dla mnie także zachowanie organizacji żydowskich w Polsce, które akurat teraz oficjalnie apelują o reakcję rządu na antysemityzm szerzący się w naszej ojczyźnie, podczas kiedy to raczej z antypolonizmem mamy obecnie problem i na świecie i w samej Polsce, a coś co nazywa się antysemityzmem jest tu najczęściej krytyką polityki Izraela albo reakcją obronną na atak. Owszem, na pewno, jeśli ktoś szuka, to trafi w internecie na wypowiedzi antysemickie, tak jak i na antyrosyjskie lub antyniemieckie etc. i to trzeba piętnować, ale znaczna większość tego, co ja widzę to słowa krytyczne wobec konkretnego zachowania, trudno coś takiego nazwać jednak antysemityzmem. Pisałam nie dalej niż dwa tygodnie temu, że nadużywanie tego pojęcia ma dwie niemiłe konsekwecje - stopniowe zobojętnianie ludzi na ten zarzut, za którym coraz częściej nie kryje się właściwa treść, a po drugie gniew będący wynikiem prób manipulacji. Myślę, że na świecie część tego, co nazywa się antysemityzmem jest owocem ciągłego tropienia i oskarżania o antysemityzm.

Co innego jednak polscy Żydzi, a co innego amerykańscy. Mam trzy słowa do tych drugich, oskarżających Polskę o autorstwo Holokaustu czy w ogóle o jakiekolwiek partycypowanie w nim i niech te trzy słowa posłużą za cały mój komentarz: MS St. Louis. 

Jeśli brakuje Wam wiedzy o tym czego dotyczy ta nazwa, to polecam choćby Wikipedię.

A co do nas, w tym sporze emocje mogą być różne. Nie liczą się jednak odczucia, liczy się to, co z nimi zrobimy, jak je wykorzystamy i komu zaufamy.

 

POLECANE
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO] z ostatniej chwili
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]

We wtorek wieczorem sytuacja na drodze ekspresowej S7 gwałtownie się pogarsza. Z powodu intensywnych opadów śniegu część trasy została całkowicie zablokowana w obu kierunkach, a kierowcy od wielu godzin stoją w korkach. Jak informuje TVN24, w trybie alarmowym ściągane są dodatkowe patrole policji, a akcję utrudnia fakt, że w zaspach utknął również... pług.

Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania z ostatniej chwili
Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania

Poważna awaria sieci ciepłowniczej w Gdańsku. Bez ogrzewania i ciepłej wody pozostaje co najmniej kilkuset odbiorców w dzielnicy Orunia Górna–Gdańsk Południe.

Rządowy projekt ws. osoby najbliższej. Jest stanowisko Prezydenta RP z ostatniej chwili
Rządowy projekt ws. "osoby najbliższej". Jest stanowisko Prezydenta RP

Przyjęty przez rząd projekt ustawy o statusie osoby najbliższej przenosi przywileje małżeńskie na związki partnerskie; nie ma na to zgody prezydenta – podkreślił we wtorek szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina tylko u nas
Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina

Emmanuel Macron sygnalizuje gotowość do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem, co wywołuje napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i niepokój w Berlinie. Francuska inicjatywa uruchamia nową rywalizację o wpływy w relacjach z Rosją w momencie, gdy Europa szuka wspólnej strategii wobec wojny na Ukrainie i zmieniającej się polityki USA.

Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy z ostatniej chwili
Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy

Na stoku narciarskim Czarny Groń w miejscowości Rzyki doszło do poważnej awarii. Wyciąg krzesełkowy zatrzymał się podczas intensywnej śnieżycy, a na wysokości utknęło blisko 80 osób. Na miejsce skierowano straż pożarną oraz specjalistyczne grupy ratownicze.

Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów z ostatniej chwili
Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów

Tygodnik "Economist" przytacza przewidywania ekspertów z Good Judgment - firmy specjalizującej się w prognozach politycznych i gospodarczych - na 2026 rok. W ich ocenie prawdopodobieństwo, że wojna Rosji przeciw Ukrainie nie skończy się przed 1 stycznia 2027 roku, wynosi 74 proc.

Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie z ostatniej chwili
Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie

"Przez lata budowaliśmy zdrową, czystą produkcję żywności, żeby teraz otworzyć rynek dla chemicznej żywności z Mercosur" – wskazuje Beata Szydło na platformie X, nawiązując do próby przeforsowania przez Brukselę umowy z krajami Mercosur.

Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE

Ministerstwo Energii wydało pilne ostrzeżenie dla odbiorców energii. Chodzi o wiadomości e-mail i SMS, w których oszuści podszywają się pod instytucje państwowe oraz spółki energetyczne, próbując wyłudzić dane osobowe i pieniądze.

Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie z ostatniej chwili
Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie

Ukraina rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem i przedstawicielami koalicji chętnych możliwość rozmieszczenia amerykańskich wojsk w ramach gwarancji bezpieczeństwa, jednak decyzja zależy od Waszyngtonu – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga

Urząd miasta w Elblągu wydał pilny komunikat dla mieszkańców. Z powodu trudnych warunków pogodowych odwołano miejską zabawę sylwestrową, a także zamknięto fragment Bulwaru Zygmunta Augusta. W mieście obowiązuje alarm przeciwpowodziowy, a służby prowadzą działania zabezpieczające.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Tożsamość i taktyka. Konflikt polsko-izraelski we wnętrzu

Kiedy myślę o tym, co od kilku tygodni dzieje się na linii Warszawa-Tel Awiw, a ostanio również Nowy Jork oraz Boston, to zupełnie po ludzku towarzyszą mi silne emocje, czasami wręcz odbierają mi one, na krótszą lub dłuższą chwilę, umiejętność opanowania. Emocji jest cała plejada, przede wszystkim gniew spowodowany kłamstwami i niewdzięcznością, ale też wstyd, zażenowanie i bezsilność. O emocjach tych piszę nie bez kozery, a konkretnie z trzech ważnych powodów, które mam nadzieję uda mi się wyjaśnić poniżej.
/ YT, print screen
Kiedy zastanawiam się nad powodami, dla których cały ten chaos się rozpętał, to oczywiście, jak każdy szary śmiertelnik mogę sobie mieć jakieś przypuszczenia, ale nie są one w stanie wykroczyć poza ramy domysłów. To jednak, o czym myśleć mi trzeba to trzy rzeczy: tożsamość, konsekwencje tożsamości i taktyka wobec zaistniałej sytuacji. Zacznę od końca.

Kiedy nie mam pewności, co się dzieje - a teraz nie mam, to najłatwiej krzyżować szyki adwersarzowi obserwując jakie są moje oczywiste reakcje na jego działania, w tym wypadku prowokacje typu spotu fundacji Rudermana etc. Moim naturalnym odruchem na te bodźce jest wściekłość i ze wściekłością chciałabym wygarnąć, co o tym myślę i oddać, bo nie tylko jest za co, ale jest i czym. Cały kłopot jednak w tym, że wygląda na to, iż na wzbudzenie wściekłości te akcje są obliczone. A skoro mój oponent chce u mnie wywołać ten a nie inny efekt, to byłoby z mojej strony co najmniej nieroztropnością ułatwiać mu sprawę i zachowywać się tak, jak tego po mnie oczekuje. Jakaż byłaby to bowiem gratka, gdyby teraz grupa Polaków zaczęła Żydom dajmy na to publicznie ubliżać, można byłoby z dumą ogłosić, że objawił się oto mityczny polski antysemityzm, bo jak na razie za "antysemityzm" musi na ogół wystarczyć zwykła i uprawomocniona zachowaniem Izraela krytyka. 

Jako mała dziewczynka bardzo lubiłam oglądać z babcią westerny, których babcia była ogromną admiratorką. Wyobrażam więc sobie, że takiemu - dajmy na to - Clintowi Eastwoodowi raczej trudno byłoby uchodzić za twardziela, gdyby dawał się wyprowadzić z równowagi każdemu napotkanemu prowokatorowi. Z taką słabością mógłby także nie pożyć zbyt długo. Umiejętność opanowania emocji ratować mogła jednak nie tylko szeryfa na Dzikim Zachodzie, ale przysłuży się ona każdemu. I o ile w wypadku uczciwego sporu poszerzy zdolność logicznej oceny faktów, o tyle w sytuacji mierzenia się z prowokacją, spokój - przynajmniej zewnętrzny, może osiągnąć dodatkowy skutek  pozytywny, czyli zdenerwować prowokatora, przez co on sam się odsłoni lub zmyli krok. Nie znaczy to oczywiście, żeby w imię spokoju milczeć, kiedy się mnie opluwa, po prostu nie reagować histerycznie i nie oddawać ciosów na oślep, bo o to właśnie prowokatorowi może chodzić. Byłoby oczywiście pięknie, gdybym mogła napisać, że sprawę za polskich obywateli rozwiążą skuteczne i szybkie działania MSZ oraz Fundacji Narodowej, przekonaliśmy się, że raczej tak się nie stanie, zwłaszcza w wypadku drugiego z tych podmiotów. Pozostaje nam spokojna i rzeczowa działalność publicystyczna oraz legislacyjna, a także nadzieja, że urzędnicy będą wywiązywać się ze swoich obowiązków. 

Narastająca agresja retoryki antypolskiej wydaje się być zaprogramowana nie tylko na to, by osłabić umacniające nasz kraj sojusze, ale także na wewnętrzną destabilizację, zatem we własnym dobrze pojętym interesie trzeba reagować, ale nie emocjonalnie a faktograficznie. Naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego konkretnych, szczegółowych faktów z historii Polski nie przedstawiają za granicą ww.organa państowe.

Drugi z punktów, nad którymi pomocno się zastanawiałam, to kwestia tożsamości... Kim jestem? W sensie, kim jestem przede wszystkim? Ja np. jestem Polką o częściowo żydowskich korzeniach, ale czy to jest najważniejsze? Jeśli byłoby, to i konflikt polityczny, i mój wewnętrzny byłyby w tej sytuacji dominujące i radzić mogłabym sobie jedynie stosując bazującą na dynamice działań wojennych strategię. Tyle że na szczęście i narodowość i ojczyznę, i kulturalną oraz historyczną schedę mogę traktować zarówno jako dar, jak i jako zadanie wtedy, kiedy moją pierwotną tożsamością jest coś uprzedniego do tych wszystkich wartości - godność bycia człowiekiem, więcej - godność bycia człowiekiem Boga, jeszcze więcej - godność bycia przyjacielem Boga, dzieckiem Boga. Moją tożsamością w pierwszej kolejności jest Chrystus, bycie Jego. Można powiedzieć teraz - my tu o poważnych sprawach w obliczu informacyjnej wojny, a kobieta o wierze? No właśnie tak. Oczywiście, jeśli dla kogoś wiara jest formą folkloru, domowej tradycji, breloczkiem do polskości, to proszę skupić się jedynie na taktyce, jeśli jednak myślimy o Bogu poważnie, to to jest ten czas, kiedy powtarzane jak "hasło reklamowe" polskiej duchowości zdanie "Jezu, ufam Tobie" należy zacząć wprowadzać w życie, twardo, namacalnie, do bólu wrost konkretnie. "Jezu ufam Tobie" nie znaczy, że On ma cokolwiek robić za mnie. "Jezu ufam Tobie" znaczy - wierzę, że przy mnie jesteś, że możesz wszystko i chcesz dla mnie tego, co najlepsze.

Nie wiem jak inni, ale ja z moją rodzinną złożoną historią przegram w tej sytuacji zawsze, jeśli moją tożsamością będzie coś lub ktoś mniej niż Bóg.

Tu dochodzę do ostatniego z punktów, czyli konsekwencji tożsamości. Konsekwencje mojej tożsamości mówią, że nie wszystkie chwyty są dozwolone, więc z pozoru może się wydawać, że mam mniejsze pole manewru niż ktoś, kto np. kłamie, nienawidzi lub gra nieczysto, bo bycie Chrystusa oznacza stosowanie się do Jego oceny tego, co jest dobre a co nie, ale... bycie Chrystusa oznacza jednak także to, że stoję po stronie Chrystusa, a komu jak komu, ale Polakom Bóg już nie raz w historii pokazał, że stojąc po Jego stronie można być spokojnym, nie jest On bowiem jednym z pionków na żadnej naszej szachownicy.

Myślę, że w chwili obecniej bycie Polakiem o mniejszych lub większych żydowskich korzeniach nie jest łatwym wyzwaniem, ludzka tożsamość nie jest jednorodną masą i któraś z płaszczyzn naszego dziedzictwa zawsze będzie nam bliższa, ale bez względu na to, którą z tych części bardziej kochamy, ważne, by teraz umieć zdobyć się na męstwo sprawiedliwości, choć ono zawsze ma swoją cenę.

We mnie, mimo że osobiście nijak tu nie zawiniłam, rodzi się, poza gniewem, jeszcze wstyd za niewdzięczność, kiedy np. moja polska babcia słuchając doniesień medialnych pyta "dlaczego", a potem ze łzami w oczach wspomina rodzinne perypetie ukrywania przyjaciół Żydów, ich decyzję o próbie przedostania się za granicę, szykowanie ekwipunku i czekanie, długie, wieloletnie czekanie na list z informacjami, który obiecali wysłać po przyjeździe na miejsce, a który nigdy nie nadszedł.

Osobiście bolesne jest dla mnie także zachowanie organizacji żydowskich w Polsce, które akurat teraz oficjalnie apelują o reakcję rządu na antysemityzm szerzący się w naszej ojczyźnie, podczas kiedy to raczej z antypolonizmem mamy obecnie problem i na świecie i w samej Polsce, a coś co nazywa się antysemityzmem jest tu najczęściej krytyką polityki Izraela albo reakcją obronną na atak. Owszem, na pewno, jeśli ktoś szuka, to trafi w internecie na wypowiedzi antysemickie, tak jak i na antyrosyjskie lub antyniemieckie etc. i to trzeba piętnować, ale znaczna większość tego, co ja widzę to słowa krytyczne wobec konkretnego zachowania, trudno coś takiego nazwać jednak antysemityzmem. Pisałam nie dalej niż dwa tygodnie temu, że nadużywanie tego pojęcia ma dwie niemiłe konsekwecje - stopniowe zobojętnianie ludzi na ten zarzut, za którym coraz częściej nie kryje się właściwa treść, a po drugie gniew będący wynikiem prób manipulacji. Myślę, że na świecie część tego, co nazywa się antysemityzmem jest owocem ciągłego tropienia i oskarżania o antysemityzm.

Co innego jednak polscy Żydzi, a co innego amerykańscy. Mam trzy słowa do tych drugich, oskarżających Polskę o autorstwo Holokaustu czy w ogóle o jakiekolwiek partycypowanie w nim i niech te trzy słowa posłużą za cały mój komentarz: MS St. Louis. 

Jeśli brakuje Wam wiedzy o tym czego dotyczy ta nazwa, to polecam choćby Wikipedię.

A co do nas, w tym sporze emocje mogą być różne. Nie liczą się jednak odczucia, liczy się to, co z nimi zrobimy, jak je wykorzystamy i komu zaufamy.


 

Polecane