Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.

Jutro Władimir Putin rozpocznie oficjalną wizytę w Austrii. W związku z tym rosyjskie media pełne są informacji i wywiadów z liderami tego kraju. Warto wsłuchać się w to, co mówią, nie tylko, dlatego, że Wiedeń uprawia dziś chyba najbardziej prorosyjską politykę spośród krajów Unii Europejskiej, a w Polsce wypowiadane tam tezy nie są słyszane, albo postrzegane wyłącznie przez pryzmat sprzeciwu wobec przyjmowania emigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Tak jakby wspólna niechęć do narzuconych kwot emigracyjnych była receptą na porozumienie w innych sprawach. Otóż tak nie jest i najlepiej widać to na przykładzie Austrii.
Kremlin.ru Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.
Kremlin.ru / Wikimedia Commons/Uznanie autorstwa 3.0 Unported (CC BY 3.0)
Austriacki kanclerz Kurz udzielił wywiadu specjalnemu wysłannikowi Agencji TASS. Mówi w nim, że w trakcie wizyty Putina chce rozmawiać nie tylko o wzajemnych kontaktach gospodarczych, które są w jego opinii dobre, ale również o relacjach między Rosją a Unią Europejską. I w tym zakresie Wiedeń chce odgrywać rolę mostu. Nie jest to teza nowa, Kurz wypowiadał ją już w trakcie tegorocznej wizyty w Moskwie. Warto zwrócić uwagę, że wizyta Putina związana jest z 50-leciem rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu do Austrii i o tym też mówi Kurz, deklarując, iż przez te wszystkie lata Rosja udowodniła, że jest „solidnym partnerem i dostawcą”. A teraz, po to, aby współpraca między Unią, której Austria będzie po 1 czerwca przewodniczyć, a Rosją mogła kwitnąć, trzeba doprowadzić do „realnego rozejmu na wschodzie Ukrainy”. Kanclerz nie mówi słowa o Krymie, nie wspomina o zagwarantowaniu suwerenności Kijowa nad swoim terytorium, nie pada też ani jedno zdanie na temat sił pokojowych.
To, czego nie może powiedzieć Kurz, mówią jego partnerzy koalicyjni. I tak będący wicekanclerzem Heinz-Christian Strache z Partii Wolności wezwał wczoraj do zniesienia antyrosyjskich sankcji. Taki krok, jego zdaniem byłby najlepszą odpowiedzią Europy na amerykańskie cła na aluminium i stal. Teraz jest na to najlepszy moment, argumentował w wywiadzie dla jednej z austriackich stacji radiowych, bo sankcje bardzo zaszkodziły naszej gospodarce. Do kwestii amerykańskich ceł odnosił się też w swoim czasie sam kanclerz Kurz, mówiąc, że ich wprowadzenie przez Waszyngton jest głupotą. Oczywiście trzeba pamiętać, że jeden z największych europejskich koncernów stalowych Voest Alpine jest firmą austriacką (a na dodatek jedną z niewielu rentownych) i trudno oczekiwać, iż austriacki kanclerz będzie zadowolony z tego rodzaju polityki. Ale krytyka polityki handlowej Waszyngtonu ze strony Unii jest też niewątpliwie na rękę Moskwie, której zasadniczym celem jest przekonanie głównych państw rozgrywających w UE, aby te zaczęły uprawiać politykę „wolną od transatlantyckich zobowiązań”.
I chyba z tego powodu Putin powiedział dziś rosyjskim mediom, że nie jest zainteresowany w rozbijaniu Unii. Wręcz przeciwnie, chce, aby cała wspólnota dobrze współpracowała z Rosją. Putin, w trakcie jutrzejszej wizyty w Wiedniu, będzie chciał, najprawdopodobniej przesądzić kwestię North Stream 2 po swojej myśli. Ma zostać zawarty długoletni kontrakt między Gazpromem a austriackim koncernem OMV. Najprawdopodobniej będzie on tak sformułowany, że dość łatwo będzie można udowodnić, iż po to, aby zapewnić jego realizację trzeba będzie zarówno zbudować North Stream 2, jak i utrzymać tranzyt przez Ukrainę. W takiej sytuacji znikną jakiekolwiek przesłanki blokowania budowy. Pozostaną jeszcze oczywiście „techniczne” szczegóły czy przez Ukrainę płynęło będzie 15 czy 50 mld m³.
Przy czym jesteśmy o krok, pisze o tym Foreign Policy, powołując się na własne źródła informacji w amerykańskiej administracji, od wprowadzenia przez Stany Zjednoczone sankcji wobec firm europejskich, które uczestniczyły będą w budowie North Stream 2. Już w ubiegłym tygodniu media przytaczały wypowiedź amerykańskiej urzędnik wysokiego szczebla o możliwości takiego rozwoju sytuacji. Ale warto też zwrócić uwagę na to, co dziennikarzom amerykańskim mówi anonimowo jeden z dyplomatów europejskich. Jego zdaniem amerykańskie sankcje to ostatnie narzędzie, które może zablokować North Stream 2. A zarazem jest też zdania, iż wcale nie musi się okazać, że cel ten zostanie zrealizowany. Bo sankcje mogą wejść w życie, a projekt budowy, co najwyżej się opóźni, lub wręcz nie zostanie wstrzymany.
Bo mamy do czynienia, na co się w Polsce nie zwraca uwagi, ze znacznym wzrostem „europejskiego patriotyzmu” o wyraźnie antyamerykańskim nastawieniu. O kontr-sankcjach za wprowadzenie podwyższonych ceł, mówił niedawno Przewodniczący Unii Europejskiej. Na ostatnim spotkaniu ministrów finansów państw grupy G 7 protekcjonistyczne posunięcia Waszyngtonu spotkały się z jednoznaczną i dość ostra krytyką wszystkich obecnych. Niedawno niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier powiedział, że nawet gdyby Niemcy zgodziły się z żądaniami Trumpa i zablokowały North Stream 2 to nie ma gwarancji, że zwiększy się import gazu szczelinowego ze Stanów Zjednoczonych, bo o tym decydują prywatne firmy i rząd na ich decyzje nie ma wpływu. Ale warto zwrócić uwagę na logikę tej argumentacji siły rynku (prywatne firmy) przeciw dyktatowi politycznemu Stanów Zjednoczonych, przy czym motywem działania Waszyngtonu ma tu być własny, wąsko rozumiany, partykularny interes. To w tym duchu wypowiedział się też austriacki wicekanclerz mówiąc, że efektem polityki sankcji wobec Rosji jest zbliżenie tej ostatniej do Chin. I wszystkie ekonomiczne profity zgarną, w jego opinii, Chińczycy a Europa pozostanie na lodzie. Pojawiają się też takie pomysły, jak niemieckiej deputowanej z partii postkomunistycznej Sahry Wagenknecht, która zaproponowała, aby Rosja ponownie weszła do grupy państw tworzących G 7, bo mogłaby w tym gremium stanowić przeciwwagę dla amerykańskiej dominacji. Rzecznik Kremla Pieskow, nie odnosząc się wprost do tej propozycji podczas spotkania z mediami powiedział, iż Rosja nie jest zainteresowana uczestnictwem w tym gremium, bo bardziej, że z jej punktu widzenia ważne jest G 20. Tam, jak powiedział, decyduje się o kwestiach ekonomicznych, a dziś gospodarka jest najważniejsza. Warto zwrócić uwagę na to ciekawe przesunięcie akcentów – Rosja i Unia Europejska – zainteresowani wolnym handlem, współpracą gospodarczą i rozwojem a mają przeciw sobie protekcjonistycznie nastrojone Stany Zjednoczone. Otwarcie mówi się już, że planowane na najbliższy piątek i sobotę spotkanie państw G 7 stanowić może ostatnią okazję, aby przeciwdziałać wybuchowi wojny handlowej Stany Zjednoczone kontra reszta świata.
W rosyjskich mediach znaleźć można opinie ekspertów, że w sytuacji wprowadzenia sankcji przez Stany Zjednoczone przeciw firmom budującym North Stream 2 trzeba będzie rozpocząć grę na czas. Bo już w przeszłości Waszyngton przynajmniej dwukrotnie próbował blokować współpracę energetyczną między Europą w Rosją, i w obydwu przypadkach, w dłuższej perspektywie, bezskutecznie. Pierwszy raz jeszcze w latach 70-tych, kiedy to rząd państwa zachodnioniemieckiego w ramach umowy „rury za gaz” rozpoczął dostawy do Rosji rur bezszwowych, a tej technologii Rosja wówczas nie miała. I za drugim razem, w roku 1981, kiedy to Reagan chciał ograniczyć obecność brytyjskich przede wszystkim firm poszukujących na Syberii złóż ropy naftowej. W obydwu przypadkach, Europa po jakimś czasie i tak osiągnęła swoje. Teraz może być, zdaniem rosyjskich ekspertów, dość podobnie. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi tu o bezpieczeństwo energetyczne. Były ambasador Ukrainy w Turcji Serhiej Korsuński powiedział ostatnio, że w kuluarach międzynarodowych konferencji przedstawiciele zachodniego biznesu wprost mówią o tym, że nie warto rezygnować „z tak lukratywnego przedsięwzięcia, jak kontrola nad połową eksportu rosyjskiego gazu do Europy” tylko, dlatego, „że nie podoba się to Polsce, Bałtom lub Ukrainie.” W niedawno opublikowanym na łamach amerykańskiego The Nation,[1] prezesi trzech firm mających uczestniczyć w North Stream 2 (austriackiej OMV, oraz niemieckich Uniper i Winterhall) piszą, że argumenty przeciwników rosyjskiej rury to „sianie strachu” a przekonanie, że Rosja może użyć swego gazu, jako narzędzia presji politycznej jest „oszustwem”.
W ten sposób znaleźliśmy się w gronie przeciwników wolnego handlu, obustronnie korzystnej współpracy gospodarczej a w grupie państw bezsensownie straszących i posługujących się oszukańczymi argumentami.
 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Lubelskie: Śmigłowiec zerwał linie energetyczne z ostatniej chwili
Lubelskie: Śmigłowiec zerwał linie energetyczne

Jak informuje 4 Skrzydło Lotnictwa Szkolnego w mediach społecznościowych, dziś w godzinach popołudniowych w rejonie miejscowości Okrzeja (powiat łukowski) w woj. lubelskim, podczas realizacji lotu szkoleniowego doszło do zerwania linii energetycznej niskiego napięcia.

Lewandowski padł ofiarą oszustów. Sieć obiegło niepokojące nagranie z ostatniej chwili
Lewandowski padł ofiarą oszustów. Sieć obiegło niepokojące nagranie

Wielka popularność Roberta Lewandowskiego przyciągnęła uwagę nie tylko fanów futbolu, ale także oszustów, którzy postanowili wykorzystać jego wizerunek dla własnych celów. Ostatnio w sieci pojawiły się ostrzeżenia przed fałszywymi nagraniami z udziałem polskiego piłkarza, które są produktem zaawansowanej technologii "Deepfake".

USA: Kluczowy krok Senatu ws. przyjęcia pakietu pomocowego dla Ukrainy z ostatniej chwili
USA: Kluczowy krok Senatu ws. przyjęcia pakietu pomocowego dla Ukrainy

Senat zagłosował we wtorek za ograniczeniem debaty nad pakietem 95 mld dol. na pomoc Ukrainie, Izraelowi i Tajwanowi. Głosowanie pozwoli na uchwalenie ustawy najpóźniej w środę, choć końcowe głosowanie możliwe jest jeszcze we wtorek w nocy.

Antoni Rybczyński: Alarm! Niemcy chcą nas chronić przed Rosją Wiadomości
Antoni Rybczyński: Alarm! Niemcy chcą nas chronić przed Rosją

Niemcy przypominają sąsiada, który mówi Ci, że pomoże chronić dom przed bandziorami, a potem pomaga im zrobić skok. Co więcej, ten sąsiad jest tak bezczelny, że po pewnym czasie – mimo iż wszyscy w okolicy doskonale wiedzą, że był cichym wspólnikiem rabusiów – znów zabiera głos na zebraniu mieszkańców i zapewnia, że tym razem to na pewno odstraszy napastników.

Rozenek-Majdan ogłosiła zaskakującą decyzję z ostatniej chwili
Rozenek-Majdan ogłosiła zaskakującą decyzję

Małgorzata Rozenek-Majdan, która do tej pory była bardzo aktywna w mediach społecznościowych podjęła ważną decyzję. Internauci ostatnio byli zaniepokojeni faktem, że na profilach celebrytki pojawia się coraz mniej treści.

Jutro w PE debata nt. skrajnie prawicowego ataku na Zielony Ład z ostatniej chwili
Jutro w PE debata nt. "skrajnie prawicowego ataku" na Zielony Ład

W środę w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata dot. protestów przeciwko Zielonemu Ładowi, które w ciągu ostatnich miesięcy przelały się przez Europę, a także Polskę. Debata nosi tytuł "atak na klimat i przyrodę".

Premier Wielkiej Brytanii: Myśliwce Typhoon będą patrolować polskie niebo z ostatniej chwili
Premier Wielkiej Brytanii: Myśliwce Typhoon będą patrolować polskie niebo

Między Polską a Wielką Brytanią istnieje wielka więź, która w sytuacji wojny na Ukrainie buduje bezpieczeństwo - mówił we wtorek premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak. Przypomniał, że Wielka Brytania przeznaczy 500 mln funtów dodatkowej pomocy dla Ukrainy.

Gwiazda muzyki bardzo chora. Fatalne wieści z ostatniej chwili
Gwiazda muzyki bardzo chora. Fatalne wieści

Celine Dion to kanadyjska piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów. Od dłuższego już czasu nie czuje się najlepiej. Artystka cierpi z powodu ciężkiej i uporczywej choroby, która utrudnia jej normalne funkcjonowanie. Bliska osoba gwiazdy wyznała, że jest coraz gorzej. Dion nie jest w stanie wychodzić z domu, ograniczyła również kontakty z mediami. Chwilowa poprawa na początku 2023 okazała się złudna.

Nowe informacje ws. audytu w CPK. Ekspert zabiera głos z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. audytu w CPK. Ekspert zabiera głos

Jak poinformowano w oficjalnym komunikacie, spółka CPK dała potencjalnym oferentom dodatkowy miesiąc na przygotowanie ofert w przetargach na audyty zewnętrzne. "Byłoby to wszystko nawet zabawne, gdyby rzecz nie dotyczyła kluczowej inwestycji rozwojowej dla Polski" – gorzko komentuje ekspert ds. lotniczych Maciej Wilk, obecnie dyrektor operacyjny Flair Airlines.

Szef NATO: Obecność żołnierzy w Polsce to ważne przesłanie z ostatniej chwili
Szef NATO: Obecność żołnierzy w Polsce to ważne przesłanie

Żołnierze, którzy stacjonują w Polsce, to swego rodzaju przesłanie, że NATO będzie bronić swoich sojuszników - powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie.

REKLAMA

Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.

Jutro Władimir Putin rozpocznie oficjalną wizytę w Austrii. W związku z tym rosyjskie media pełne są informacji i wywiadów z liderami tego kraju. Warto wsłuchać się w to, co mówią, nie tylko, dlatego, że Wiedeń uprawia dziś chyba najbardziej prorosyjską politykę spośród krajów Unii Europejskiej, a w Polsce wypowiadane tam tezy nie są słyszane, albo postrzegane wyłącznie przez pryzmat sprzeciwu wobec przyjmowania emigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Tak jakby wspólna niechęć do narzuconych kwot emigracyjnych była receptą na porozumienie w innych sprawach. Otóż tak nie jest i najlepiej widać to na przykładzie Austrii.
Kremlin.ru Marek Budzisz: Amerykańskie veto wcale nie gwarantuje wstrzymania budowy Nord Stream 2.
Kremlin.ru / Wikimedia Commons/Uznanie autorstwa 3.0 Unported (CC BY 3.0)
Austriacki kanclerz Kurz udzielił wywiadu specjalnemu wysłannikowi Agencji TASS. Mówi w nim, że w trakcie wizyty Putina chce rozmawiać nie tylko o wzajemnych kontaktach gospodarczych, które są w jego opinii dobre, ale również o relacjach między Rosją a Unią Europejską. I w tym zakresie Wiedeń chce odgrywać rolę mostu. Nie jest to teza nowa, Kurz wypowiadał ją już w trakcie tegorocznej wizyty w Moskwie. Warto zwrócić uwagę, że wizyta Putina związana jest z 50-leciem rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu do Austrii i o tym też mówi Kurz, deklarując, iż przez te wszystkie lata Rosja udowodniła, że jest „solidnym partnerem i dostawcą”. A teraz, po to, aby współpraca między Unią, której Austria będzie po 1 czerwca przewodniczyć, a Rosją mogła kwitnąć, trzeba doprowadzić do „realnego rozejmu na wschodzie Ukrainy”. Kanclerz nie mówi słowa o Krymie, nie wspomina o zagwarantowaniu suwerenności Kijowa nad swoim terytorium, nie pada też ani jedno zdanie na temat sił pokojowych.
To, czego nie może powiedzieć Kurz, mówią jego partnerzy koalicyjni. I tak będący wicekanclerzem Heinz-Christian Strache z Partii Wolności wezwał wczoraj do zniesienia antyrosyjskich sankcji. Taki krok, jego zdaniem byłby najlepszą odpowiedzią Europy na amerykańskie cła na aluminium i stal. Teraz jest na to najlepszy moment, argumentował w wywiadzie dla jednej z austriackich stacji radiowych, bo sankcje bardzo zaszkodziły naszej gospodarce. Do kwestii amerykańskich ceł odnosił się też w swoim czasie sam kanclerz Kurz, mówiąc, że ich wprowadzenie przez Waszyngton jest głupotą. Oczywiście trzeba pamiętać, że jeden z największych europejskich koncernów stalowych Voest Alpine jest firmą austriacką (a na dodatek jedną z niewielu rentownych) i trudno oczekiwać, iż austriacki kanclerz będzie zadowolony z tego rodzaju polityki. Ale krytyka polityki handlowej Waszyngtonu ze strony Unii jest też niewątpliwie na rękę Moskwie, której zasadniczym celem jest przekonanie głównych państw rozgrywających w UE, aby te zaczęły uprawiać politykę „wolną od transatlantyckich zobowiązań”.
I chyba z tego powodu Putin powiedział dziś rosyjskim mediom, że nie jest zainteresowany w rozbijaniu Unii. Wręcz przeciwnie, chce, aby cała wspólnota dobrze współpracowała z Rosją. Putin, w trakcie jutrzejszej wizyty w Wiedniu, będzie chciał, najprawdopodobniej przesądzić kwestię North Stream 2 po swojej myśli. Ma zostać zawarty długoletni kontrakt między Gazpromem a austriackim koncernem OMV. Najprawdopodobniej będzie on tak sformułowany, że dość łatwo będzie można udowodnić, iż po to, aby zapewnić jego realizację trzeba będzie zarówno zbudować North Stream 2, jak i utrzymać tranzyt przez Ukrainę. W takiej sytuacji znikną jakiekolwiek przesłanki blokowania budowy. Pozostaną jeszcze oczywiście „techniczne” szczegóły czy przez Ukrainę płynęło będzie 15 czy 50 mld m³.
Przy czym jesteśmy o krok, pisze o tym Foreign Policy, powołując się na własne źródła informacji w amerykańskiej administracji, od wprowadzenia przez Stany Zjednoczone sankcji wobec firm europejskich, które uczestniczyły będą w budowie North Stream 2. Już w ubiegłym tygodniu media przytaczały wypowiedź amerykańskiej urzędnik wysokiego szczebla o możliwości takiego rozwoju sytuacji. Ale warto też zwrócić uwagę na to, co dziennikarzom amerykańskim mówi anonimowo jeden z dyplomatów europejskich. Jego zdaniem amerykańskie sankcje to ostatnie narzędzie, które może zablokować North Stream 2. A zarazem jest też zdania, iż wcale nie musi się okazać, że cel ten zostanie zrealizowany. Bo sankcje mogą wejść w życie, a projekt budowy, co najwyżej się opóźni, lub wręcz nie zostanie wstrzymany.
Bo mamy do czynienia, na co się w Polsce nie zwraca uwagi, ze znacznym wzrostem „europejskiego patriotyzmu” o wyraźnie antyamerykańskim nastawieniu. O kontr-sankcjach za wprowadzenie podwyższonych ceł, mówił niedawno Przewodniczący Unii Europejskiej. Na ostatnim spotkaniu ministrów finansów państw grupy G 7 protekcjonistyczne posunięcia Waszyngtonu spotkały się z jednoznaczną i dość ostra krytyką wszystkich obecnych. Niedawno niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier powiedział, że nawet gdyby Niemcy zgodziły się z żądaniami Trumpa i zablokowały North Stream 2 to nie ma gwarancji, że zwiększy się import gazu szczelinowego ze Stanów Zjednoczonych, bo o tym decydują prywatne firmy i rząd na ich decyzje nie ma wpływu. Ale warto zwrócić uwagę na logikę tej argumentacji siły rynku (prywatne firmy) przeciw dyktatowi politycznemu Stanów Zjednoczonych, przy czym motywem działania Waszyngtonu ma tu być własny, wąsko rozumiany, partykularny interes. To w tym duchu wypowiedział się też austriacki wicekanclerz mówiąc, że efektem polityki sankcji wobec Rosji jest zbliżenie tej ostatniej do Chin. I wszystkie ekonomiczne profity zgarną, w jego opinii, Chińczycy a Europa pozostanie na lodzie. Pojawiają się też takie pomysły, jak niemieckiej deputowanej z partii postkomunistycznej Sahry Wagenknecht, która zaproponowała, aby Rosja ponownie weszła do grupy państw tworzących G 7, bo mogłaby w tym gremium stanowić przeciwwagę dla amerykańskiej dominacji. Rzecznik Kremla Pieskow, nie odnosząc się wprost do tej propozycji podczas spotkania z mediami powiedział, iż Rosja nie jest zainteresowana uczestnictwem w tym gremium, bo bardziej, że z jej punktu widzenia ważne jest G 20. Tam, jak powiedział, decyduje się o kwestiach ekonomicznych, a dziś gospodarka jest najważniejsza. Warto zwrócić uwagę na to ciekawe przesunięcie akcentów – Rosja i Unia Europejska – zainteresowani wolnym handlem, współpracą gospodarczą i rozwojem a mają przeciw sobie protekcjonistycznie nastrojone Stany Zjednoczone. Otwarcie mówi się już, że planowane na najbliższy piątek i sobotę spotkanie państw G 7 stanowić może ostatnią okazję, aby przeciwdziałać wybuchowi wojny handlowej Stany Zjednoczone kontra reszta świata.
W rosyjskich mediach znaleźć można opinie ekspertów, że w sytuacji wprowadzenia sankcji przez Stany Zjednoczone przeciw firmom budującym North Stream 2 trzeba będzie rozpocząć grę na czas. Bo już w przeszłości Waszyngton przynajmniej dwukrotnie próbował blokować współpracę energetyczną między Europą w Rosją, i w obydwu przypadkach, w dłuższej perspektywie, bezskutecznie. Pierwszy raz jeszcze w latach 70-tych, kiedy to rząd państwa zachodnioniemieckiego w ramach umowy „rury za gaz” rozpoczął dostawy do Rosji rur bezszwowych, a tej technologii Rosja wówczas nie miała. I za drugim razem, w roku 1981, kiedy to Reagan chciał ograniczyć obecność brytyjskich przede wszystkim firm poszukujących na Syberii złóż ropy naftowej. W obydwu przypadkach, Europa po jakimś czasie i tak osiągnęła swoje. Teraz może być, zdaniem rosyjskich ekspertów, dość podobnie. Bo w gruncie rzeczy nie chodzi tu o bezpieczeństwo energetyczne. Były ambasador Ukrainy w Turcji Serhiej Korsuński powiedział ostatnio, że w kuluarach międzynarodowych konferencji przedstawiciele zachodniego biznesu wprost mówią o tym, że nie warto rezygnować „z tak lukratywnego przedsięwzięcia, jak kontrola nad połową eksportu rosyjskiego gazu do Europy” tylko, dlatego, „że nie podoba się to Polsce, Bałtom lub Ukrainie.” W niedawno opublikowanym na łamach amerykańskiego The Nation,[1] prezesi trzech firm mających uczestniczyć w North Stream 2 (austriackiej OMV, oraz niemieckich Uniper i Winterhall) piszą, że argumenty przeciwników rosyjskiej rury to „sianie strachu” a przekonanie, że Rosja może użyć swego gazu, jako narzędzia presji politycznej jest „oszustwem”.
W ten sposób znaleźliśmy się w gronie przeciwników wolnego handlu, obustronnie korzystnej współpracy gospodarczej a w grupie państw bezsensownie straszących i posługujących się oszukańczymi argumentami.
 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe