Sąd nad prezesem Górnika. Nie uznał symbolicznego wyroku, więc prokuratura wniesie o surowszą karę

Ledwo co Górnik Zabrze skończył świętować sukces w piłkarskiej Ekstraklasie i awans do europejskich pucharów, a tymczasem nad głową prezesa gminnego klubu Bartosza S. piętrzą się czarne chmury prawne. Jak potwierdziliśmy, Prokuratura Rejonowa w Zabrzu skierowała przeciwko niemu do sądu karnego akt oskarżenia, zarzucając mu popełnienie przestępstwa prowadzenia samochodu pomimo cofniętych uprawnień do kierowania w związku z przekroczeniem limitu punktów karnych. Zapadł już nawet pierwszy wyrok – nakazowy (a więc bez udziału stron i oskarżonego). Choć zabrzańska temida potraktowała go nadzwyczaj łagodnie, wymierzając jedynie grzywnę tysiąca złotych oraz roczny zakaz prowadzenia pojazdów (a groziły mu nawet dwa lata więzienia), Bartosz S. odwołał się od tego rozstrzygnięcia.
/ screen YouTube
Przypomnijmy, chodzi o styczniową – na pozór banalną stłuczkę – spowodowaną przez szefa Górnika. Bartosz S. prowadząc toyotę auris doprowadził nieopodal stadionu do kolizji drogowej i uszkodzenia dwóch prawidłowo zaparkowanych pojazdów. Pod wpływem interwencji wezwanej policji drogowej wyszło na jaw, że od lat ma cofnięte uprawnienia do kierowania samochodami z racji przekroczenia dopuszczalnej liczby punktów karnych za popełnione wykroczenia drogowe. Prokuratura uznała, że S. siadając za kierownicę dopuścił się przestępstwa. Jako radca prawny powinien doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
- W trakcie prowadzonego postępowania pan prezes niewiele miał do powiedzenia, a jego szczątkowe wyjaśnienia nie zawierały szczegółowych elementów. Nie podał żadnych nadzwyczajnych okoliczności, które wyjaśniałyby jego zachowanie i powody takiego kroku. Zdaje sobie zapewne sprawę, że postąpił niewłaściwie, ale nie powiedziałbym, że wyraził skruchę 
– relacjonuje Krzysztof Garbala, szef zabrzańskiej prokuratury.

Akt oskarżenia w tej sprawie przesłano do sądu 23 kwietnia br., a już 9 maja sędzia Anita Hawranek - Keller wydała pierwszy wyrok, tzw. nakazowy (zaoczny): tysiąc złotych grzywny i rok zakazu prowadzenia pojazdów. Bartosz S. jednak się odwołał i wniósł o przeprowadzenie normalnego procesu karnego z udziałem stron i świadków. Wokandę, która ruszy już 29 czerwca, poprowadzi sędzia Bartosz Dobrzański. 
 
- Doprawdy trudno mi zrozumieć zakwestionowanie tego wyroku nakazowego przez oskarżonego, gdyż wydawał się on być nad wyraz łagodny. Tysiąc złotych grzywny przy jego zarobkach nie powinno stanowić żadnej trudności, a roczny zakaz prowadzenia pojazdów jest obligatoryjnym, minimalnym okresem, jaki sąd musi orzec wobec winnego zarzucanego mu czynu. Dziwię się tym bardziej, bo sprawa jest ewidentna i nie ma tu żadnych wątpliwości. Ale oczywiście miał prawo się odwołać i to uczynił. Przy czym my tym razem będziemy w takim razie wnosić o bardziej surowy wymiar kary do sądu 
– komentuje prokurator Garbala.

Jak dodaje, jeśli mimo ponownego, prawomocnego skazania, prezes nadal będzie lekceważył decyzje urzędów i organów państwowych siadając za kierownicę, czekać go będą jeszcze surowsze konsekwencje:
 
- Wtedy już wejdzie w grę zupełnie inny paragraf kodeksu karnego i w takich sytuacjach wnioskujemy już o kary bezwzględnego więzienia. Ale na razie oczywiście to tylko teoretyczne rozważania
– zastrzega prokurator.

Jaka w kontekście rychłej sprawy karnej rysuje się przyszłość prezesa w klubie? Na to pytanie niestety przedstawiciele władzy miejskiej nie spieszą z odpowiedzią. Raczej zwycięża wprowadzona tuż po samym zajściu metoda „ciszej nad tą trumną”.
 
- Trudno oczekiwać, by ktoś z urzędu miejskiego czy władzy miejskiej komentował tą sprawę. Od tego jest rada nadzorcza klubu i do jej przewodniczącego proszę się zwrócić o komentarz
– usłyszeliśmy od Sławomira Gruszki, rzecznika prasowego UM. Jednakże od czasu naszego bliższego zainteresowania się casusem Bartosza S., szef RN Górnika Roman Kusz zupełnie zerwał z nami kontakt. Wcześniej obiecywał, że wypowiadać się będzie po bardziej szczegółowym zapoznaniu się z okolicznościami zajścia i stanem prawnym. Słowa jednak nie dotrzymał. Także i tym razem nie odebrał telefonu i nie oddzwonił, choć rzecznik magistratu zapewniał co innego. 

Ponieważ sam prezes S. też nie był chętny do rozmowy na ten temat z naszą redakcją, ostatecznie próby ratowania wizerunku samorządu podjął się Dariusz Krawczyk, naczelnik Wydziału Kontaktów Społecznych UM w Zabrzu.
 
- Oczekujemy na stanowisko Rady Nadzorczej klubu, która po przeanalizowaniu prawnych aspektów sprawy, będzie musiała się do niej ustosunkować i coś zdecydować
– podkreśla Krawczyk. 

Niestety, mimo zakończenia śledztwa, opinia publiczna wciąż nie poznała odpowiedzi na kluczowe w sprawie pytania – do kogo należał samochód, kto i na jakich zasadach go udostępnił prezesowi, a także czemu nie sprawdzano przed użyczeniem go czy S. posiada prawo jazdy? A to jest z kolei chociażby warunkiem uznania ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej kierowcy w przypadku dokonania zniszczeń na skutek kolizji czy wypadku drogowego. Być może dopiero w trakcie procesu usłyszymy wyjaśnianie w tej kwestii.

Przypomnijmy bowiem, iż wspomniany szef Rady Nadzorczej Górnika początkowo wyjaśniał, iż według jego wiedzy klub nie posiada własnych samochodów. To jednak prawdopodobnie była tylko część prawdy. Klub dysponował wówczas pewnymi środkami transportu, choć w sensie formalno-prawnym do Górnika nie należały. Teoretycznie auto mogłoby być w leasingu. Tu jednak mamy prawdopodobnie z jeszcze inną sytuacją do czynienia.  
 
- Według naszych ustaleń samochód ten pozostawał w dyspozycji klubu, choć bardzo możliwe, iż został udostępniony czy użyczony przez jakiegoś partnera biznesowego Górnika
– potwierdzała w styczniu Agnieszka Żyłka z zabrzańskiej policji.

Samochód, który prowadził prezes mógł więc należeć do zabrzańskiego, autoryzowanego dilera Toyoty. Świadczą o tym dwa fakty: według potwierdzeń policji pojazd posiadał zabrzańskie rejestracje, a nadto ta właśnie dokładnie zabrzańska firma posiadała wówczas status oficjalnego „partnera biznesowego” Górnika. Bez trudu można było znaleźć informacje na ten temat na oficjalnej stronie klubu, podobnie jak logo zabrzańskiego dilera japońskiej marki wśród wymienionych „sponsorów premium”. Przedstawiciele dealera nigdy jednak nie wyrazili chęci rozmowy z dziennikarzem na ten temat, zaś po ujawnieniu przez nas tych informacji żadne oficjalne dementi nigdy do redakcji nie wpłynęło…

Przemysław Jarasz
„Głos Zabrza i Rudy Śl.”

 

POLECANE
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO] z ostatniej chwili
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]

We wtorek wieczorem sytuacja na drodze ekspresowej S7 gwałtownie się pogarsza. Z powodu intensywnych opadów śniegu część trasy została całkowicie zablokowana w obu kierunkach, a kierowcy od wielu godzin stoją w korkach. Jak informuje TVN24, w trybie alarmowym ściągane są dodatkowe patrole policji, a akcję utrudnia fakt, że w zaspach utknął również... pług.

Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania z ostatniej chwili
Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania

Poważna awaria sieci ciepłowniczej w Gdańsku. Bez ogrzewania i ciepłej wody pozostaje co najmniej kilkuset odbiorców w dzielnicy Orunia Górna–Gdańsk Południe.

Rządowy projekt ws. osoby najbliższej. Jest stanowisko Prezydenta RP z ostatniej chwili
Rządowy projekt ws. "osoby najbliższej". Jest stanowisko Prezydenta RP

Przyjęty przez rząd projekt ustawy o statusie osoby najbliższej przenosi przywileje małżeńskie na związki partnerskie; nie ma na to zgody prezydenta – podkreślił we wtorek szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina tylko u nas
Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina

Emmanuel Macron sygnalizuje gotowość do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem, co wywołuje napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i niepokój w Berlinie. Francuska inicjatywa uruchamia nową rywalizację o wpływy w relacjach z Rosją w momencie, gdy Europa szuka wspólnej strategii wobec wojny na Ukrainie i zmieniającej się polityki USA.

Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy z ostatniej chwili
Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy

Na stoku narciarskim Czarny Groń w miejscowości Rzyki doszło do poważnej awarii. Wyciąg krzesełkowy zatrzymał się podczas intensywnej śnieżycy, a na wysokości utknęło blisko 80 osób. Na miejsce skierowano straż pożarną oraz specjalistyczne grupy ratownicze.

Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów z ostatniej chwili
Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów

Tygodnik "Economist" przytacza przewidywania ekspertów z Good Judgment - firmy specjalizującej się w prognozach politycznych i gospodarczych - na 2026 rok. W ich ocenie prawdopodobieństwo, że wojna Rosji przeciw Ukrainie nie skończy się przed 1 stycznia 2027 roku, wynosi 74 proc.

Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie z ostatniej chwili
Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie

"Przez lata budowaliśmy zdrową, czystą produkcję żywności, żeby teraz otworzyć rynek dla chemicznej żywności z Mercosur" – wskazuje Beata Szydło na platformie X, nawiązując do próby przeforsowania przez Brukselę umowy z krajami Mercosur.

Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE

Ministerstwo Energii wydało pilne ostrzeżenie dla odbiorców energii. Chodzi o wiadomości e-mail i SMS, w których oszuści podszywają się pod instytucje państwowe oraz spółki energetyczne, próbując wyłudzić dane osobowe i pieniądze.

Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie z ostatniej chwili
Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie

Ukraina rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem i przedstawicielami koalicji chętnych możliwość rozmieszczenia amerykańskich wojsk w ramach gwarancji bezpieczeństwa, jednak decyzja zależy od Waszyngtonu – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Elbląga

Urząd miasta w Elblągu wydał pilny komunikat dla mieszkańców. Z powodu trudnych warunków pogodowych odwołano miejską zabawę sylwestrową, a także zamknięto fragment Bulwaru Zygmunta Augusta. W mieście obowiązuje alarm przeciwpowodziowy, a służby prowadzą działania zabezpieczające.

REKLAMA

Sąd nad prezesem Górnika. Nie uznał symbolicznego wyroku, więc prokuratura wniesie o surowszą karę

Ledwo co Górnik Zabrze skończył świętować sukces w piłkarskiej Ekstraklasie i awans do europejskich pucharów, a tymczasem nad głową prezesa gminnego klubu Bartosza S. piętrzą się czarne chmury prawne. Jak potwierdziliśmy, Prokuratura Rejonowa w Zabrzu skierowała przeciwko niemu do sądu karnego akt oskarżenia, zarzucając mu popełnienie przestępstwa prowadzenia samochodu pomimo cofniętych uprawnień do kierowania w związku z przekroczeniem limitu punktów karnych. Zapadł już nawet pierwszy wyrok – nakazowy (a więc bez udziału stron i oskarżonego). Choć zabrzańska temida potraktowała go nadzwyczaj łagodnie, wymierzając jedynie grzywnę tysiąca złotych oraz roczny zakaz prowadzenia pojazdów (a groziły mu nawet dwa lata więzienia), Bartosz S. odwołał się od tego rozstrzygnięcia.
/ screen YouTube
Przypomnijmy, chodzi o styczniową – na pozór banalną stłuczkę – spowodowaną przez szefa Górnika. Bartosz S. prowadząc toyotę auris doprowadził nieopodal stadionu do kolizji drogowej i uszkodzenia dwóch prawidłowo zaparkowanych pojazdów. Pod wpływem interwencji wezwanej policji drogowej wyszło na jaw, że od lat ma cofnięte uprawnienia do kierowania samochodami z racji przekroczenia dopuszczalnej liczby punktów karnych za popełnione wykroczenia drogowe. Prokuratura uznała, że S. siadając za kierownicę dopuścił się przestępstwa. Jako radca prawny powinien doskonale zdawać sobie z tego sprawę.
- W trakcie prowadzonego postępowania pan prezes niewiele miał do powiedzenia, a jego szczątkowe wyjaśnienia nie zawierały szczegółowych elementów. Nie podał żadnych nadzwyczajnych okoliczności, które wyjaśniałyby jego zachowanie i powody takiego kroku. Zdaje sobie zapewne sprawę, że postąpił niewłaściwie, ale nie powiedziałbym, że wyraził skruchę 
– relacjonuje Krzysztof Garbala, szef zabrzańskiej prokuratury.

Akt oskarżenia w tej sprawie przesłano do sądu 23 kwietnia br., a już 9 maja sędzia Anita Hawranek - Keller wydała pierwszy wyrok, tzw. nakazowy (zaoczny): tysiąc złotych grzywny i rok zakazu prowadzenia pojazdów. Bartosz S. jednak się odwołał i wniósł o przeprowadzenie normalnego procesu karnego z udziałem stron i świadków. Wokandę, która ruszy już 29 czerwca, poprowadzi sędzia Bartosz Dobrzański. 
 
- Doprawdy trudno mi zrozumieć zakwestionowanie tego wyroku nakazowego przez oskarżonego, gdyż wydawał się on być nad wyraz łagodny. Tysiąc złotych grzywny przy jego zarobkach nie powinno stanowić żadnej trudności, a roczny zakaz prowadzenia pojazdów jest obligatoryjnym, minimalnym okresem, jaki sąd musi orzec wobec winnego zarzucanego mu czynu. Dziwię się tym bardziej, bo sprawa jest ewidentna i nie ma tu żadnych wątpliwości. Ale oczywiście miał prawo się odwołać i to uczynił. Przy czym my tym razem będziemy w takim razie wnosić o bardziej surowy wymiar kary do sądu 
– komentuje prokurator Garbala.

Jak dodaje, jeśli mimo ponownego, prawomocnego skazania, prezes nadal będzie lekceważył decyzje urzędów i organów państwowych siadając za kierownicę, czekać go będą jeszcze surowsze konsekwencje:
 
- Wtedy już wejdzie w grę zupełnie inny paragraf kodeksu karnego i w takich sytuacjach wnioskujemy już o kary bezwzględnego więzienia. Ale na razie oczywiście to tylko teoretyczne rozważania
– zastrzega prokurator.

Jaka w kontekście rychłej sprawy karnej rysuje się przyszłość prezesa w klubie? Na to pytanie niestety przedstawiciele władzy miejskiej nie spieszą z odpowiedzią. Raczej zwycięża wprowadzona tuż po samym zajściu metoda „ciszej nad tą trumną”.
 
- Trudno oczekiwać, by ktoś z urzędu miejskiego czy władzy miejskiej komentował tą sprawę. Od tego jest rada nadzorcza klubu i do jej przewodniczącego proszę się zwrócić o komentarz
– usłyszeliśmy od Sławomira Gruszki, rzecznika prasowego UM. Jednakże od czasu naszego bliższego zainteresowania się casusem Bartosza S., szef RN Górnika Roman Kusz zupełnie zerwał z nami kontakt. Wcześniej obiecywał, że wypowiadać się będzie po bardziej szczegółowym zapoznaniu się z okolicznościami zajścia i stanem prawnym. Słowa jednak nie dotrzymał. Także i tym razem nie odebrał telefonu i nie oddzwonił, choć rzecznik magistratu zapewniał co innego. 

Ponieważ sam prezes S. też nie był chętny do rozmowy na ten temat z naszą redakcją, ostatecznie próby ratowania wizerunku samorządu podjął się Dariusz Krawczyk, naczelnik Wydziału Kontaktów Społecznych UM w Zabrzu.
 
- Oczekujemy na stanowisko Rady Nadzorczej klubu, która po przeanalizowaniu prawnych aspektów sprawy, będzie musiała się do niej ustosunkować i coś zdecydować
– podkreśla Krawczyk. 

Niestety, mimo zakończenia śledztwa, opinia publiczna wciąż nie poznała odpowiedzi na kluczowe w sprawie pytania – do kogo należał samochód, kto i na jakich zasadach go udostępnił prezesowi, a także czemu nie sprawdzano przed użyczeniem go czy S. posiada prawo jazdy? A to jest z kolei chociażby warunkiem uznania ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej kierowcy w przypadku dokonania zniszczeń na skutek kolizji czy wypadku drogowego. Być może dopiero w trakcie procesu usłyszymy wyjaśnianie w tej kwestii.

Przypomnijmy bowiem, iż wspomniany szef Rady Nadzorczej Górnika początkowo wyjaśniał, iż według jego wiedzy klub nie posiada własnych samochodów. To jednak prawdopodobnie była tylko część prawdy. Klub dysponował wówczas pewnymi środkami transportu, choć w sensie formalno-prawnym do Górnika nie należały. Teoretycznie auto mogłoby być w leasingu. Tu jednak mamy prawdopodobnie z jeszcze inną sytuacją do czynienia.  
 
- Według naszych ustaleń samochód ten pozostawał w dyspozycji klubu, choć bardzo możliwe, iż został udostępniony czy użyczony przez jakiegoś partnera biznesowego Górnika
– potwierdzała w styczniu Agnieszka Żyłka z zabrzańskiej policji.

Samochód, który prowadził prezes mógł więc należeć do zabrzańskiego, autoryzowanego dilera Toyoty. Świadczą o tym dwa fakty: według potwierdzeń policji pojazd posiadał zabrzańskie rejestracje, a nadto ta właśnie dokładnie zabrzańska firma posiadała wówczas status oficjalnego „partnera biznesowego” Górnika. Bez trudu można było znaleźć informacje na ten temat na oficjalnej stronie klubu, podobnie jak logo zabrzańskiego dilera japońskiej marki wśród wymienionych „sponsorów premium”. Przedstawiciele dealera nigdy jednak nie wyrazili chęci rozmowy z dziennikarzem na ten temat, zaś po ujawnieniu przez nas tych informacji żadne oficjalne dementi nigdy do redakcji nie wpłynęło…

Przemysław Jarasz
„Głos Zabrza i Rudy Śl.”


 

Polecane