Rosemann: Taka piękna kata… deklaracja (Wyboje Jerozolimskie)

Mam takie poczucie, że ta demonstracja, że z Jerozolimą jest już git jeszcze się autorom tego dyplomatycznego „sukcesu” odbije czkawką albo czymś poważniejszym. Trudno nie zauważyć złośliwie, że nigdy tak wielu nie było tak mocno wkurzonych działaniami tak nielicznych. No może przesadzam zważywszy na także nieszczęsną koincydencję z „przewagami” naszej narodowej „jedenastki”. Ale kumulacja wkurzeń też nie jest niczym dobrym.
 Rosemann: Taka piękna kata… deklaracja (Wyboje Jerozolimskie)
/ źródło: Screen You Tube
Wczorajsza polsko-izraelska deklaracja i towarzysząca jej zmiana ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej budzi i będzie budzić różne, często dość emocjonalne, reakcje. I to połączenie w jednym dniu naszego wewnętrznego procesu tworzenia prawa i kształtowania relacji na arenie międzynarodowej ma dla tych, którzy tak a nie inaczej reagują kolosalne wrażenie.

Wspomniane reakcje to albo oburzenie, że rządzący cofnęli się pod presją albo oburzenie, że w sumie dobrze zrobili, ale źle, że w takim stylu. Raczej nie udało się mi znaleźć kogokolwiek, oczywiście poza Mateuszem Morawieckim, kilkoma niepokornymi dziennikarzami i posłem Adamem Andruszkiewiczem, kto uznałby, że zmiana jest super, a jej wprowadzenie mega.

Sam należę do tych, dla których zmiana prawa kończy wojnę pozycyjną, która od początku była niepotrzebna i nie do wygrania. Pamiętam moment, w którym sam domagałem się od Prezydenta szybkiego podpisania umowy wiedząc zarazem, że pakujemy się w kłopoty i, że odmawiając podpisu Andrzej Duda wybrałby kłopoty, z których wydobyć się nie byłby w stanie.

Od samego początku nie miałem wątpliwości, że nowelizacja autorstwa ekipy ziobrystów tak naprawdę nie ma na celu nic innego poza nabiciem szefowi resortu sprawiedliwości punktów u patriotycznie nastawionego elektoratu. Choć mowa była o walce o nasz międzynarodowy wizerunek tak naprawdę ustawa była krojona na „rynek wewnętrzny”.

Problem w tym, co zresztą nie pierwszy raz się okazało, ziobryści i sam Ziobro cierpią na chroniczny brak wyobraźni i w głowie im nie postało do czego doprowadzą. Pewnie widzieli się w glorii obrońców tego i śmego, otoczonych tłumami wdzięcznych rodaków. Na „rynku międzynarodowym” zafundowali nam prawdziwy rollercoaster w relacjach z największym sojusznikiem a na „rynku wewnętrznym” kolejne kryzysy zaufania, tym razem nie tylko tradycyjnie do Andrzeja Dudy, ale i do Mateusza Morawieckiego i innych. I po co? I po nic. Ktoś powie, że godność nie ma ceny. Ja, przypominając kompromitację związaną z próbą objęcia przepisami ustawy argentyńskiej gazety, zauważę, że śmieszność dla odmiany jest bardzo tania. I w parze z nią godność czuje się niespecjalnie.

Prawo ma to do siebie, że musi być skuteczne. Tym, którzy mi tu pewnie z godnością i podobnymi argumentami wyjadą, zadam pytanie, jak sobie wyobrażają ściganie po świecie „zbrodniarzy” negujących bohaterstwo naszego Narodu w tamtym strasznym czasie? Przecież to dopiero byłaby szopka!

Jednak z godności rezygnować nie wolno. Tak samo jak i z myślenia. I wczorajsze wydarzenia wokół błyskawicznej nowelizacji doskonale to ilustrują.

Ja nie wiem, czy rzecz w planach pana Bibi Netaniahu, który być może miał wykupione jakieś „last minut” na Teneryfie czy Rivierze ale powiązanie biegunki legislacyjnej w sprawie zmiany tej ustawy ze wspólnym wystąpieniem premierów, a już szczególnie z tym, co premier Izraela powiedział, wyglądało tragicznie. Naprawdę nie wiem, czy nie było czasu i możliwości, aby część polsko-izraelską przesunąć nieco, aby nie wyglądało to tak, że gdzieś tam o tysiące kilometrów od Warszawy ktoś dorzuca swój udział do naszych wewnętrznych mechanizmów. Dla Narodu z takim uczuleniem na wszelkie urazy dumy jest to coś trudnego i do zrozumienia i do wybaczenia. Wyszło jak wyszło i nie mamy być z czego dumni.

Jeśli ktoś pomyślał, że tak będzie bardziej imponująco i przekonująco to, mówiąc najdelikatniej, źle wymyślił.

I mam wrażenie, że tak to też musiał widzieć jeden z głównych aktorów tego przedstawienia, Mateusz Morawiecki. Jego rozwlekłe wystąpienie już po „bilateralnej” szopce sprawiało wrażenie już nawet nie bezskutecznego wysiłku przekonania społeczeństwa w tej sprawie, ale skazanej na niepowodzenie próby przekonania siebie samego. Dawno nie słyszałem wystąpienia, w którym mówiący byłby tak dramatycznie nieprzekonujący.

Tak mówi się i robi tylko wtedy, gdy się nie ma innego wyjścia.

Mam takie poczucie, że ta demonstracja, że z Jerozolimą jest już git jeszcze się autorom tego dyplomatycznego „sukcesu” odbije czkawką albo czymś poważniejszym. Trudno nie zauważyć złośliwie, że nigdy tak wielu nie było tak mocno wkurzonych działaniami tak nielicznych. No może przesadzam zważywszy na także nieszczęsną koincydencję z „przewagami” naszej narodowej „jedenastki”. Ale kumulacja wkurzeń też nie jest niczym dobrym.

Niestety oczekiwanie, że czegoś ta sytuacja nas na przyszłość nauczy jest pozbawione sensu. A to przecież jedyny plus, jakiego w tej wczorajszej politycznej wtopie można się było doszukiwać.

Za jakiś czas niezawodna ekipa pana Zbyszka, która tak skutecznie walnęła najpierw w Prezydenta a teraz w Premiera, wymyśli kolejny „genialny” ruch, po którym wreszcie przewróci wszystkich.
/k

Mam jednak nadzieje, że w tym, co wczoraj mogliśmy przeżywać i oglądać jest jakiś, korzystny dla nas, ukryty plan. Być może teraz nastąpi prawdziwa eksplozja naszej dyplomatycznej aktywności ilustrowanej masą fotek z największymi tego świata. I tego oczekuję. Inaczej wyglądać będzie na to, że cnotę straciliśmy a rubla nie zarobiliśmy.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump z ostatniej chwili
Wyzwanie przyjęte: dojdzie do debaty Biden kontra Trump

Prezydent Joe Biden powiedział w piątek w wywiadzie z kontrowersyjnym prezenterem radiowym Howarderm Sternem, że jest gotowy do debaty z Donaldem Trumpem. Trump zadeklarował, że może debatować z Bidenem nawet na sali sądowej, gdzie odbywa się jego proces karny.

To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi nie wczasowiczom z ostatniej chwili
To koniec tanich wakacji all inclusive? Popularna wyspa mówi "nie" wczasowiczom

Co roku na hiszpańską Teneryfę przybywają tłumy turystów, często korzystając z hoteli z opcją All Inclusive. Dużą grupę wśród nich stanowią podróżujący z Wielkiej Brytanii i to właśnie do nich zwrócił się ostatnio zastępca burmistrza stolicyTeneryfy, który wezwał ich do przemyślenia swoich wakacyjnych planów, ale ostrzeżenie w istocie dotyczy wszystkich turystów. 

Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy z ostatniej chwili
Jest nowy pakiet uzbrojenia dla Ukrainy

Szef Pentagonu Lloyd Austin ogłosił w piątek, że Stany Zjednoczone zakupią dla Ukrainy rakiety Patriot oraz inne rodzaje broni i sprzętu wojskowego o wartości 6 mld dolarów. Jest to największy jak dotąd pakiet uzbrojenia USA dla Kijowa.

Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną z ostatniej chwili
Koniec pewnego rozdziału motoryzacji: te modele samochodów już nie powstaną

Portal Autoblog.com przygotował listę pojazdów co do których posiada on potwierdzienie lub raporty świadczące o tym, że zostaną one wycofane w 2024 roku. Zwraca on uwagę, że lista ta jest naprawdę pokaźna i zawiera wiele znanych i uznanych serii. 

Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć tylko u nas
Szukasz wakacyjnej inspiracji? Tych pięć miejsc w Grecji po prostu musisz zobaczyć

Niesłabnącą popularnością wśród Polaków wciąż cieszą się wakacje w Grecji. Co roku tłumy naszych rodaków udają się do tego kraju zarówno w wyjazdach zorganizowanych, często w formule all inclusive, czy też na własną rękę.

PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kogo wystawią w wyborach do europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

REKLAMA

Rosemann: Taka piękna kata… deklaracja (Wyboje Jerozolimskie)

Mam takie poczucie, że ta demonstracja, że z Jerozolimą jest już git jeszcze się autorom tego dyplomatycznego „sukcesu” odbije czkawką albo czymś poważniejszym. Trudno nie zauważyć złośliwie, że nigdy tak wielu nie było tak mocno wkurzonych działaniami tak nielicznych. No może przesadzam zważywszy na także nieszczęsną koincydencję z „przewagami” naszej narodowej „jedenastki”. Ale kumulacja wkurzeń też nie jest niczym dobrym.
 Rosemann: Taka piękna kata… deklaracja (Wyboje Jerozolimskie)
/ źródło: Screen You Tube
Wczorajsza polsko-izraelska deklaracja i towarzysząca jej zmiana ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej budzi i będzie budzić różne, często dość emocjonalne, reakcje. I to połączenie w jednym dniu naszego wewnętrznego procesu tworzenia prawa i kształtowania relacji na arenie międzynarodowej ma dla tych, którzy tak a nie inaczej reagują kolosalne wrażenie.

Wspomniane reakcje to albo oburzenie, że rządzący cofnęli się pod presją albo oburzenie, że w sumie dobrze zrobili, ale źle, że w takim stylu. Raczej nie udało się mi znaleźć kogokolwiek, oczywiście poza Mateuszem Morawieckim, kilkoma niepokornymi dziennikarzami i posłem Adamem Andruszkiewiczem, kto uznałby, że zmiana jest super, a jej wprowadzenie mega.

Sam należę do tych, dla których zmiana prawa kończy wojnę pozycyjną, która od początku była niepotrzebna i nie do wygrania. Pamiętam moment, w którym sam domagałem się od Prezydenta szybkiego podpisania umowy wiedząc zarazem, że pakujemy się w kłopoty i, że odmawiając podpisu Andrzej Duda wybrałby kłopoty, z których wydobyć się nie byłby w stanie.

Od samego początku nie miałem wątpliwości, że nowelizacja autorstwa ekipy ziobrystów tak naprawdę nie ma na celu nic innego poza nabiciem szefowi resortu sprawiedliwości punktów u patriotycznie nastawionego elektoratu. Choć mowa była o walce o nasz międzynarodowy wizerunek tak naprawdę ustawa była krojona na „rynek wewnętrzny”.

Problem w tym, co zresztą nie pierwszy raz się okazało, ziobryści i sam Ziobro cierpią na chroniczny brak wyobraźni i w głowie im nie postało do czego doprowadzą. Pewnie widzieli się w glorii obrońców tego i śmego, otoczonych tłumami wdzięcznych rodaków. Na „rynku międzynarodowym” zafundowali nam prawdziwy rollercoaster w relacjach z największym sojusznikiem a na „rynku wewnętrznym” kolejne kryzysy zaufania, tym razem nie tylko tradycyjnie do Andrzeja Dudy, ale i do Mateusza Morawieckiego i innych. I po co? I po nic. Ktoś powie, że godność nie ma ceny. Ja, przypominając kompromitację związaną z próbą objęcia przepisami ustawy argentyńskiej gazety, zauważę, że śmieszność dla odmiany jest bardzo tania. I w parze z nią godność czuje się niespecjalnie.

Prawo ma to do siebie, że musi być skuteczne. Tym, którzy mi tu pewnie z godnością i podobnymi argumentami wyjadą, zadam pytanie, jak sobie wyobrażają ściganie po świecie „zbrodniarzy” negujących bohaterstwo naszego Narodu w tamtym strasznym czasie? Przecież to dopiero byłaby szopka!

Jednak z godności rezygnować nie wolno. Tak samo jak i z myślenia. I wczorajsze wydarzenia wokół błyskawicznej nowelizacji doskonale to ilustrują.

Ja nie wiem, czy rzecz w planach pana Bibi Netaniahu, który być może miał wykupione jakieś „last minut” na Teneryfie czy Rivierze ale powiązanie biegunki legislacyjnej w sprawie zmiany tej ustawy ze wspólnym wystąpieniem premierów, a już szczególnie z tym, co premier Izraela powiedział, wyglądało tragicznie. Naprawdę nie wiem, czy nie było czasu i możliwości, aby część polsko-izraelską przesunąć nieco, aby nie wyglądało to tak, że gdzieś tam o tysiące kilometrów od Warszawy ktoś dorzuca swój udział do naszych wewnętrznych mechanizmów. Dla Narodu z takim uczuleniem na wszelkie urazy dumy jest to coś trudnego i do zrozumienia i do wybaczenia. Wyszło jak wyszło i nie mamy być z czego dumni.

Jeśli ktoś pomyślał, że tak będzie bardziej imponująco i przekonująco to, mówiąc najdelikatniej, źle wymyślił.

I mam wrażenie, że tak to też musiał widzieć jeden z głównych aktorów tego przedstawienia, Mateusz Morawiecki. Jego rozwlekłe wystąpienie już po „bilateralnej” szopce sprawiało wrażenie już nawet nie bezskutecznego wysiłku przekonania społeczeństwa w tej sprawie, ale skazanej na niepowodzenie próby przekonania siebie samego. Dawno nie słyszałem wystąpienia, w którym mówiący byłby tak dramatycznie nieprzekonujący.

Tak mówi się i robi tylko wtedy, gdy się nie ma innego wyjścia.

Mam takie poczucie, że ta demonstracja, że z Jerozolimą jest już git jeszcze się autorom tego dyplomatycznego „sukcesu” odbije czkawką albo czymś poważniejszym. Trudno nie zauważyć złośliwie, że nigdy tak wielu nie było tak mocno wkurzonych działaniami tak nielicznych. No może przesadzam zważywszy na także nieszczęsną koincydencję z „przewagami” naszej narodowej „jedenastki”. Ale kumulacja wkurzeń też nie jest niczym dobrym.

Niestety oczekiwanie, że czegoś ta sytuacja nas na przyszłość nauczy jest pozbawione sensu. A to przecież jedyny plus, jakiego w tej wczorajszej politycznej wtopie można się było doszukiwać.

Za jakiś czas niezawodna ekipa pana Zbyszka, która tak skutecznie walnęła najpierw w Prezydenta a teraz w Premiera, wymyśli kolejny „genialny” ruch, po którym wreszcie przewróci wszystkich.
/k

Mam jednak nadzieje, że w tym, co wczoraj mogliśmy przeżywać i oglądać jest jakiś, korzystny dla nas, ukryty plan. Być może teraz nastąpi prawdziwa eksplozja naszej dyplomatycznej aktywności ilustrowanej masą fotek z największymi tego świata. I tego oczekuję. Inaczej wyglądać będzie na to, że cnotę straciliśmy a rubla nie zarobiliśmy.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe