[tylko u nas] R. Pyffel: Stoimy u progu rewolucji. Chiny wejdą z nowym, nieznanym na Zachodzie modelem

– Musimy zdać sobie sprawę, że stoimy u progu kilku rewolucji. Kończy się świat, który znamy. Chiny wchodzą z zupełnie nowym modelem i systemem pojęć, które w świecie Zachodu, a tym bardziej w Polsce, nie są znane – mówi Radosław Pyffel, specjalista od Chin, a w latach 2016-2018 członek Rady Dyrektorów Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), w rozmowie z Magdą Doliwą-Górską. 
 [tylko u nas] R. Pyffel: Stoimy u progu rewolucji. Chiny wejdą z nowym, nieznanym na Zachodzie modelem
/ Fot. Marek Wisniewski / Puls Biznesu / FORUM

Jesteśmy dużo lepiej oceniani z zewnątrz, przynajmniej w Azji, niż nam samym się wydaje. Mamy bardzo dobre wskaźniki makroekonomiczne, wciąż istnieje przestrzeń do dalszego rozwoju, a sytuacja gospodarcza jest stabilna. Notujemy jako Polska wyniki powyżej średniej globalnej, która wynosi ok. 3,5-4 proc. wzrostu PKB rocznie i, choć nie dochodzą one do poziomu Indii, Chin czy krajów ASEAN, są bardzo dobre i pokazują nas jako kraj niezwykle dynamiczny, mający przed sobą przyszłość. To zupełnie inny obraz Polski niż ten, który wiele osób stara się kreować w kraju


- powiedział dla "TS" Radosław Pyffel. W jego opinii Polska ma bardzo dobre położenie geograficzne, co jest ważne w kontekście tsunami, które nadchodzi z rejonu Pacyfiku. 
 

Mam tu na myśli szybko rosnącą i bogacącą się klasę średnią w krajach azjatyckich i wraz z tym rosnące w gigantycznym tempie strumienie przepływu towaru, ludzi i kapitału, który Chiny starają się ubrać w swoją koncepcję polityczną nazywaną Inicjatywą Pasa i Szlaku. Polska ze względu na swoje położenie ma szanse być jednym z centrów. Sporo z tego udało nam się właśnie wywalczyć w AIIB, gdzie reprezentowałem Polskę w Radzie Dyrektorów i kiedyś zapewne powiem o tym więcej


- zapowiada. Dodaje, że jako kraj osiągnęliśmy już pewien pułap. Jeżeli więc chcemy iść dalej, to musimy zrobić duży krok do przodu w zarządzaniu, w agregacji wiedzy, stworzeniu środowiska dla dalszego rozwoju. Przykładem takiego wyzwania jest projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego, w którym "niczym w soczewce" skupiają się wszystkie wzywania, przed którymi stanie Polska w tej dekadzie, np. czy jesteśmy w stanie sami tworzyć tak duże projekty infrastrukturalne, które będą przenosić Polskę na wyższy poziom rozwoju.
 

To, co mnie zadziwia przy okazji tej inwestycji, to fakt, że przez wielu uważana jest za przejaw megalomanii czy wręcz gigantomanii. Tymczasem przyglądając się ruchowi lotniczemu na świecie, możemy stwierdzić, że CPK jest średniej wielkości projektem. Jeżeli spojrzymy na lotniska w Azji, to takich lotnisk jak CPK będzie kilkadziesiąt


- zauważa Radosław Pyffel. Wskazuje, że nie jest to projekt na skalę tych azjatyckich czy światowych. Ocenia się, że gdyby powstał dziś, to byłby numerem 20 na świecie. Ale przecież polska gospodarka też jest około 20. miejsca na świecie.
 

CPK to jest dokładnie to, na co Polska ma potencjał. Nie konkurujemy przecież z Pekinem, Los Angeles czy Atlantą, a porównujemy się do Madrytu czy Chengdu, które za kilka lat, jak większość miast w Chinach, zapewne zbuduje kolejne większe lotnisko. Kompletnie zatem nie rozumiem tej argumentacji. Czy to wynik jakichś kompleksów, który sprawia, że Polska ma pozycjonować się jako kraj znacznie poniżej swojego potencjału? 


- pyta dziennikarz. Wskazuje, że nie tylko Polakom, ale "wszystkim" jest trudno robić interesy z Chińczykami. 
 

Dziś, jeśli ktoś chce działać globalnie, czyli poza Polską, albo poza schematem dostawcy na rynki europejskie, to musi się w jakiejś formie z chińskim wyzwaniem zmierzyć. W Polsce brakuje dramatycznie wiedzy na ten temat


- mówi. Dodaje, że Polska nie miała własnych doświadczeń współpracy, pomijając przypadki budowy autostrad za późnego PRL-u na Bliskim Wschodzie, zaś po transformacji zabrakło kontynuacji. 
 

Nie ma więc znajomości tych rynków. Problemem jest też kwestia oferty i struktury polskiej gospodarki, czyli gospodarki podwykonawców dla Europy Zachodniej (...) Polska jako podwykonawca i dostawca podzespołów nie ma zbyt wiele do zaoferowania chińskiej gospodarce. Polskie firmy pragmatycznie kalkulują, bo wolą być podwykonawcą dla rynku zachodnioeuropejskiego, niż wchodzić na nieznany, trudny teren. A wchodząc na rynek chiński, który jest najbardziej konkurencyjnym rynkiem na świecie, musisz mieć skończony produkt i przede wszystkim mocny brand


- wskazał Radosław Pyffel. Rozmowa dotyczyła także inicjatywy One Belt One Road, znanej w Polsce jako Nowy Jedwabny Szlak.
 

Polska w tej chwili nie pasuje zbytnio do Nowego Jedwabnego Szlaku i niespecjalnie się tym martwi, bo nadal jesteśmy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy od czasu transformacji, kiedy zintegrowaliśmy się z Europą Zachodnią. Dlatego nie pasujemy przez to dzisiaj do Chin. Z kolei Chiny, tworząc wielki projekt OBOR, muszą pokazać, że to nie jest projekt, dzięki któremu oni zdominują świat, tylko że będzie się opłacał wszystkim


- powiedział. Dodał, że Polska może na tym skorzystać i być może, z uwagi na swoje położenie geograficzne, skorzysta na tym, nie podejmując nawet żadnych działań.
 

To u nas przecinają się bowiem szlaki ze Wschodu na Zachód, z Północy na Południe. Trzeba też zaznaczyć, że nie jest to gra zero-jedynkowa, że albo wygramy, albo przegramy. Tworzy się nowy rynek, nowa struktura i pytanie jest, w jakim stopniu zyskamy lub w jakim stracimy i w jakich obszarach. Tak jak w przypadku integracji z UE byli zwycięzcy i przegrani. Wierzę, że jeśli dobrze się przygotujemy i nasze rządy przygotują dobre programy, to bilans będzie pozytywny


- mówi. W jego opinii Chiny stają się centrum finansowym, logistycznym, politycznym, gospodarczym, handlowym i ekspandują na cały świat; chcą jak najwięcej z tego wziąć, ale żeby zbudować nowy ład globalny, muszą w ten projekt zaangażować także inne kraje, które też będą mieć z tego korzyść. 
 

Pytanie, kto i ile z tego tortu ukroi. Należy też zapytać o nasze oczekiwania, czego chcemy. Jeśli chcemy dostać tyle samo, co Chiny, i razem z nimi decydować o kształcie nowego globalnego ładu, to może być ciężko. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nigdy nie będzie równoprawnych relacji z takim mocarstwem jak Chiny. Jednak warunki brzegowe są ustawione tak, że sytuacja Polski jest bardzo korzystna


- wskazuje. 
 

Jeśli spojrzymy na Jedwabny Szlak, to być może elity kremlowskie uznały, że jest więcej zagrożeń, które wynikają z tego projektu niż korzyści. Jeżeli więc ktoś w Polsce obawia się Szlaku, to niech wie, że Rosjanie boją się go jeszcze bardziej


- powiedział. Wskazuje że Chiny, mając ogromny potencjał finansowy i ludnościowy, powodują, że Rosja ma się czego obawiać. 
 

Nie zdziwiłbym się więc, gdyby na Kremlu skalkulowano, że bardziej opłacalny jest dla nich alians z USA, i wówczas znów spotkamy się w jednym obozie. Rosja w swojej historii zawsze była sprawna w nawiązywaniu sojuszy, dzięki którym przez wieki się utrzymywała na powierzchni. Mamy do Rosji taki pobłażliwy stosunek, ale niestety co najmniej od 350 lat mamy okazję się przekonać, że jest to kraj, który potrafi prowadzić politykę międzynarodową


- zauważa dziennikarz. Jego zdaniem Chiny nie traktują jednak Rosji jako supermocarstwa.
 

Eksperci chińscy nazywają Rosję „papierowym tygrysem”, który nie ma perspektyw i którego nie należy się obawiać. Zawsze w takich sytuacjach mówiłem, że łatwo to powiedzieć, gdy jest się Chińczykiem, a nie Środkowym Europejczykiem czy Ukraińcem. Ale Pekin jest przekonany, że Rosja nie odzyska statusu supermocarstwa. Bo nie może być potęgi Chin i Rosji jednocześnie. Będzie albo-albo. I ja trzymam się tego, co od kilkunastu lat zapowiadam w Polsce, budząc tyleż kontrowersji, co niechęci i nieufności. Tym supermocarstwem już są i będą Chiny, a nie Rosja. Koniec kropka. Przy rosnącej potędze Chin Rosja nie może liczyć na więcej niż na status junior partnera przy Chinach


- akcentuje. 
 

Musimy zdać sobie sprawę, że stoimy u progu kilku rewolucji. To oznacza, że zakwestionowana jest Wielka Rewolucja Francuska i zakwestionowany jest System westfalski. Do tego dochodzi rewolucja cyfrowa, której egzemplifikacją jest choćby Donald Trump prowadzący politykę międzynarodową za pośrednictwem swojego konta na Twitterze. Kończy się świat, który znamy. Chiny wchodzą z zupełnie nowym modelem i systemem pojęć, które w świecie Zachodu, a tym bardziej w Polsce, nie są znane


- twierdzi Radosław Pyffel. Nie ma wątpliwości, że teraz to już ostatni dla nas moment, żeby zacząć się przygotowywać na Chiny aktywne w świecie.
 

To wielka zmiana. Potrzebujemy zebrać wiedzę, wszystko policzyć, ustalić poziom naszych oczekiwań, odpowiedzieć sobie na pytanie, co chcemy osiągnąć. Ale czasu jest już niewiele, w poprzednich latach zrobiliśmy bowiem niewiele, lub zgoła nic, by przygotować się na warianty, które obecnie stają się bardzo realne. Wiem, że są zespoły w różnych resortach, które robią takie analizy. Życzę premierowi Morawieckiemu, żeby mu się to udało


- powiedział. Zapytany, czy możliwy jest świat dolara i juana obok siebie, odparł, że niezręcznie mu odpowiadać.
 

Ameryka to potęga i taką na długo pozostanie, a Chiny stały się orędownikiem globalizacji i wciągają w ten system pozostałe kraje, twierdząc, że nie są to działania wymierzone w kogokolwiek. Tak czy inaczej taki dwuświat juana i dolara, które będą egzystować obok siebie, wydaje się bardziej prawdopodobny niż świat zimnej wojny, gdzie będziemy oddzieleni od siebie żelazną kurtyną. Spodziewam się raczej dwóch bankomatów obok siebie niż muru na granicy z Białorusią. Facebooka i WeChata zainstalowanych na tym samym smartfonie. Przenikających się systemów niż jasnego podziału


- zapowiada. 
 

Czas pokaże. Tak czy inaczej, tyle razy dawaliśmy sobie radę, że gorąco wierzę, że poradzimy sobie także przy tym rozdaniu, a rezultaty będą lepsze niż w XX wieku


- podsumował Radosław Pyffel.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Trans. Antifa. Charlie Kirk nie żyje tylko u nas
Trans. Antifa. Charlie Kirk nie żyje

Charlie Kirk nie żyje. FBI już opublikowało wizerunek mężczyzny podejrzanego o morderstwo prawicowego działacza. W ostatnich godzinach do sieci przedostała się też informacja, że na broni zamachowca znaleziono hasła charakterystyczne dla tzn. Trantify, czyli aktywistów gender działających w szeregach „antyfaszystów”. Co dokładnie morderca naniósł na swoją broń?

Woś do Tuska i Kierwińskiego: „Dręczycie moją rodzinę, jestem w Sejmie, a szukacie mnie na Śląsku” pilne
Woś do Tuska i Kierwińskiego: „Dręczycie moją rodzinę, jestem w Sejmie, a szukacie mnie na Śląsku”

Poseł PiS Michał Woś w mocnych słowach uderzył w premiera Donalda Tuska i szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Polityk nie kryje oburzenia po tym, jak funkcjonariusze policji nachodzili jego rodzinę, gdy on sam był na obradach Sejmu w Warszawie.

Awantura w Europarlamencie. Ostro między Śmiszkiem a Zajączkowską-Hernik: „Zabieraj partnera i idź na front!” Wiadomości
Awantura w Europarlamencie. Ostro między Śmiszkiem a Zajączkowską-Hernik: „Zabieraj partnera i idź na front!”

W Parlamencie Europejskim w Strasburgu doszło do ostrego starcia między Krzysztofem Śmiszkiem z Lewicy a Ewą Zajączkowską-Hernik z Konfederacji. Dyskusja o bezpieczeństwie Polski i rosyjskich dronach przerodziła się w personalny atak i mocną ripostę.

Polska zirytowała Rosję. Moskwa żąda cofnięcia decyzji o zamknięciu granicy z Białorusią z ostatniej chwili
Polska zirytowała Rosję. Moskwa żąda cofnięcia decyzji o zamknięciu granicy z Białorusią

Rosja zaatakowała decyzję rządu Donalda Tuska o zamknięciu wszystkich przejść granicznych z Białorusią. Kreml w oficjalnym komunikacie wezwał Polskę do zmiany stanowiska, nazywając działania Warszawy „krokiem destrukcyjnym”.

Szokujące fakty po zabójstwie Charliego Kirka. Na amunicji hasła transpłciowe i antyfaszystowskie z ostatniej chwili
Szokujące fakty po zabójstwie Charliego Kirka. Na amunicji hasła transpłciowe i "antyfaszystowskie"

Nowe ustalenia po zamachu na Charliego Kirka ujawniają makabryczne szczegóły. Na nabojach w karabinie zabójcy znaleziono napisy związane ze środowiskiem transpłciowym i ruchem "antyfaszystowskim" – podał „Wall Street Journal”.

Niemcy wracają do węgla i wyhamowują OZE pilne
Niemcy wracają do węgla i wyhamowują OZE

Niemcy, które latami forsowały zieloną transformację, dziś same cofają się o krok. Kanclerz Friedrich Merz przyznał, że kraj nie nadąża z budową alternatywnych źródeł energii. W efekcie Berlin rozważa utrzymanie elektrowni węglowych dłużej, niż wcześniej zapowiadano.

Trwa posiedzenie RBN. Prezydent ostrzega przed kłamstwami Kremla z ostatniej chwili
Trwa posiedzenie RBN. Prezydent ostrzega przed kłamstwami Kremla

To było bezprecedensowe wtargnięcie w polską przestrzeń powietrzną. Kilkanaście rosyjskich dronów przeleciało nad terytorium Polski w nocy z wtorku na środę. W czwartek prezydent Karol Nawrocki przewodniczył pierwszemu posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęconemu tej sytuacji.

Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Wrocławscy radni podjęli decyzję, która dotyczy wszystkich mieszkańców i właścicieli sklepów. Po wejściu uchwalonych przepisów w całym mieście będzie obowiązywał nocny zakaz sprzedaży alkoholu – zarówno w sklepach, jak i na stacjach benzynowych. Zakaz obejmuje godziny od 22:00 do 6:00 rano.

Łukaszenka atakuje Polskę. „Jak dzikusy podsycają napięcie” polityka
Łukaszenka atakuje Polskę. „Jak dzikusy podsycają napięcie”

Aleksandr Łukaszenka znów uderza w Polskę. W czasie spotkania z przedstawicielem Białorusi przy ONZ Walentinem Rybakowem białoruski dyktator pozwolił sobie na bezprecedensowe ataki. Tym razem padły skandaliczne słowa o Polakach.

Woda niezdatna do picia. Pilny komunikat dla Warmińsko-Mazurskiego z ostatniej chwili
Woda niezdatna do picia. Pilny komunikat dla Warmińsko-Mazurskiego

Warmińsko-Mazurski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny wydał pilny komunikat. W kilku powiatach regionu stwierdzono zanieczyszczenie wody bakteriami z grupy coli i enterokokami. Woda w części miejscowości jest niezdatna do spożycia, a mieszkańcy muszą korzystać z alternatywnych źródeł zaopatrzenia.

REKLAMA

[tylko u nas] R. Pyffel: Stoimy u progu rewolucji. Chiny wejdą z nowym, nieznanym na Zachodzie modelem

– Musimy zdać sobie sprawę, że stoimy u progu kilku rewolucji. Kończy się świat, który znamy. Chiny wchodzą z zupełnie nowym modelem i systemem pojęć, które w świecie Zachodu, a tym bardziej w Polsce, nie są znane – mówi Radosław Pyffel, specjalista od Chin, a w latach 2016-2018 członek Rady Dyrektorów Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), w rozmowie z Magdą Doliwą-Górską. 
 [tylko u nas] R. Pyffel: Stoimy u progu rewolucji. Chiny wejdą z nowym, nieznanym na Zachodzie modelem
/ Fot. Marek Wisniewski / Puls Biznesu / FORUM

Jesteśmy dużo lepiej oceniani z zewnątrz, przynajmniej w Azji, niż nam samym się wydaje. Mamy bardzo dobre wskaźniki makroekonomiczne, wciąż istnieje przestrzeń do dalszego rozwoju, a sytuacja gospodarcza jest stabilna. Notujemy jako Polska wyniki powyżej średniej globalnej, która wynosi ok. 3,5-4 proc. wzrostu PKB rocznie i, choć nie dochodzą one do poziomu Indii, Chin czy krajów ASEAN, są bardzo dobre i pokazują nas jako kraj niezwykle dynamiczny, mający przed sobą przyszłość. To zupełnie inny obraz Polski niż ten, który wiele osób stara się kreować w kraju


- powiedział dla "TS" Radosław Pyffel. W jego opinii Polska ma bardzo dobre położenie geograficzne, co jest ważne w kontekście tsunami, które nadchodzi z rejonu Pacyfiku. 
 

Mam tu na myśli szybko rosnącą i bogacącą się klasę średnią w krajach azjatyckich i wraz z tym rosnące w gigantycznym tempie strumienie przepływu towaru, ludzi i kapitału, który Chiny starają się ubrać w swoją koncepcję polityczną nazywaną Inicjatywą Pasa i Szlaku. Polska ze względu na swoje położenie ma szanse być jednym z centrów. Sporo z tego udało nam się właśnie wywalczyć w AIIB, gdzie reprezentowałem Polskę w Radzie Dyrektorów i kiedyś zapewne powiem o tym więcej


- zapowiada. Dodaje, że jako kraj osiągnęliśmy już pewien pułap. Jeżeli więc chcemy iść dalej, to musimy zrobić duży krok do przodu w zarządzaniu, w agregacji wiedzy, stworzeniu środowiska dla dalszego rozwoju. Przykładem takiego wyzwania jest projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego, w którym "niczym w soczewce" skupiają się wszystkie wzywania, przed którymi stanie Polska w tej dekadzie, np. czy jesteśmy w stanie sami tworzyć tak duże projekty infrastrukturalne, które będą przenosić Polskę na wyższy poziom rozwoju.
 

To, co mnie zadziwia przy okazji tej inwestycji, to fakt, że przez wielu uważana jest za przejaw megalomanii czy wręcz gigantomanii. Tymczasem przyglądając się ruchowi lotniczemu na świecie, możemy stwierdzić, że CPK jest średniej wielkości projektem. Jeżeli spojrzymy na lotniska w Azji, to takich lotnisk jak CPK będzie kilkadziesiąt


- zauważa Radosław Pyffel. Wskazuje, że nie jest to projekt na skalę tych azjatyckich czy światowych. Ocenia się, że gdyby powstał dziś, to byłby numerem 20 na świecie. Ale przecież polska gospodarka też jest około 20. miejsca na świecie.
 

CPK to jest dokładnie to, na co Polska ma potencjał. Nie konkurujemy przecież z Pekinem, Los Angeles czy Atlantą, a porównujemy się do Madrytu czy Chengdu, które za kilka lat, jak większość miast w Chinach, zapewne zbuduje kolejne większe lotnisko. Kompletnie zatem nie rozumiem tej argumentacji. Czy to wynik jakichś kompleksów, który sprawia, że Polska ma pozycjonować się jako kraj znacznie poniżej swojego potencjału? 


- pyta dziennikarz. Wskazuje, że nie tylko Polakom, ale "wszystkim" jest trudno robić interesy z Chińczykami. 
 

Dziś, jeśli ktoś chce działać globalnie, czyli poza Polską, albo poza schematem dostawcy na rynki europejskie, to musi się w jakiejś formie z chińskim wyzwaniem zmierzyć. W Polsce brakuje dramatycznie wiedzy na ten temat


- mówi. Dodaje, że Polska nie miała własnych doświadczeń współpracy, pomijając przypadki budowy autostrad za późnego PRL-u na Bliskim Wschodzie, zaś po transformacji zabrakło kontynuacji. 
 

Nie ma więc znajomości tych rynków. Problemem jest też kwestia oferty i struktury polskiej gospodarki, czyli gospodarki podwykonawców dla Europy Zachodniej (...) Polska jako podwykonawca i dostawca podzespołów nie ma zbyt wiele do zaoferowania chińskiej gospodarce. Polskie firmy pragmatycznie kalkulują, bo wolą być podwykonawcą dla rynku zachodnioeuropejskiego, niż wchodzić na nieznany, trudny teren. A wchodząc na rynek chiński, który jest najbardziej konkurencyjnym rynkiem na świecie, musisz mieć skończony produkt i przede wszystkim mocny brand


- wskazał Radosław Pyffel. Rozmowa dotyczyła także inicjatywy One Belt One Road, znanej w Polsce jako Nowy Jedwabny Szlak.
 

Polska w tej chwili nie pasuje zbytnio do Nowego Jedwabnego Szlaku i niespecjalnie się tym martwi, bo nadal jesteśmy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy od czasu transformacji, kiedy zintegrowaliśmy się z Europą Zachodnią. Dlatego nie pasujemy przez to dzisiaj do Chin. Z kolei Chiny, tworząc wielki projekt OBOR, muszą pokazać, że to nie jest projekt, dzięki któremu oni zdominują świat, tylko że będzie się opłacał wszystkim


- powiedział. Dodał, że Polska może na tym skorzystać i być może, z uwagi na swoje położenie geograficzne, skorzysta na tym, nie podejmując nawet żadnych działań.
 

To u nas przecinają się bowiem szlaki ze Wschodu na Zachód, z Północy na Południe. Trzeba też zaznaczyć, że nie jest to gra zero-jedynkowa, że albo wygramy, albo przegramy. Tworzy się nowy rynek, nowa struktura i pytanie jest, w jakim stopniu zyskamy lub w jakim stracimy i w jakich obszarach. Tak jak w przypadku integracji z UE byli zwycięzcy i przegrani. Wierzę, że jeśli dobrze się przygotujemy i nasze rządy przygotują dobre programy, to bilans będzie pozytywny


- mówi. W jego opinii Chiny stają się centrum finansowym, logistycznym, politycznym, gospodarczym, handlowym i ekspandują na cały świat; chcą jak najwięcej z tego wziąć, ale żeby zbudować nowy ład globalny, muszą w ten projekt zaangażować także inne kraje, które też będą mieć z tego korzyść. 
 

Pytanie, kto i ile z tego tortu ukroi. Należy też zapytać o nasze oczekiwania, czego chcemy. Jeśli chcemy dostać tyle samo, co Chiny, i razem z nimi decydować o kształcie nowego globalnego ładu, to może być ciężko. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nigdy nie będzie równoprawnych relacji z takim mocarstwem jak Chiny. Jednak warunki brzegowe są ustawione tak, że sytuacja Polski jest bardzo korzystna


- wskazuje. 
 

Jeśli spojrzymy na Jedwabny Szlak, to być może elity kremlowskie uznały, że jest więcej zagrożeń, które wynikają z tego projektu niż korzyści. Jeżeli więc ktoś w Polsce obawia się Szlaku, to niech wie, że Rosjanie boją się go jeszcze bardziej


- powiedział. Wskazuje że Chiny, mając ogromny potencjał finansowy i ludnościowy, powodują, że Rosja ma się czego obawiać. 
 

Nie zdziwiłbym się więc, gdyby na Kremlu skalkulowano, że bardziej opłacalny jest dla nich alians z USA, i wówczas znów spotkamy się w jednym obozie. Rosja w swojej historii zawsze była sprawna w nawiązywaniu sojuszy, dzięki którym przez wieki się utrzymywała na powierzchni. Mamy do Rosji taki pobłażliwy stosunek, ale niestety co najmniej od 350 lat mamy okazję się przekonać, że jest to kraj, który potrafi prowadzić politykę międzynarodową


- zauważa dziennikarz. Jego zdaniem Chiny nie traktują jednak Rosji jako supermocarstwa.
 

Eksperci chińscy nazywają Rosję „papierowym tygrysem”, który nie ma perspektyw i którego nie należy się obawiać. Zawsze w takich sytuacjach mówiłem, że łatwo to powiedzieć, gdy jest się Chińczykiem, a nie Środkowym Europejczykiem czy Ukraińcem. Ale Pekin jest przekonany, że Rosja nie odzyska statusu supermocarstwa. Bo nie może być potęgi Chin i Rosji jednocześnie. Będzie albo-albo. I ja trzymam się tego, co od kilkunastu lat zapowiadam w Polsce, budząc tyleż kontrowersji, co niechęci i nieufności. Tym supermocarstwem już są i będą Chiny, a nie Rosja. Koniec kropka. Przy rosnącej potędze Chin Rosja nie może liczyć na więcej niż na status junior partnera przy Chinach


- akcentuje. 
 

Musimy zdać sobie sprawę, że stoimy u progu kilku rewolucji. To oznacza, że zakwestionowana jest Wielka Rewolucja Francuska i zakwestionowany jest System westfalski. Do tego dochodzi rewolucja cyfrowa, której egzemplifikacją jest choćby Donald Trump prowadzący politykę międzynarodową za pośrednictwem swojego konta na Twitterze. Kończy się świat, który znamy. Chiny wchodzą z zupełnie nowym modelem i systemem pojęć, które w świecie Zachodu, a tym bardziej w Polsce, nie są znane


- twierdzi Radosław Pyffel. Nie ma wątpliwości, że teraz to już ostatni dla nas moment, żeby zacząć się przygotowywać na Chiny aktywne w świecie.
 

To wielka zmiana. Potrzebujemy zebrać wiedzę, wszystko policzyć, ustalić poziom naszych oczekiwań, odpowiedzieć sobie na pytanie, co chcemy osiągnąć. Ale czasu jest już niewiele, w poprzednich latach zrobiliśmy bowiem niewiele, lub zgoła nic, by przygotować się na warianty, które obecnie stają się bardzo realne. Wiem, że są zespoły w różnych resortach, które robią takie analizy. Życzę premierowi Morawieckiemu, żeby mu się to udało


- powiedział. Zapytany, czy możliwy jest świat dolara i juana obok siebie, odparł, że niezręcznie mu odpowiadać.
 

Ameryka to potęga i taką na długo pozostanie, a Chiny stały się orędownikiem globalizacji i wciągają w ten system pozostałe kraje, twierdząc, że nie są to działania wymierzone w kogokolwiek. Tak czy inaczej taki dwuświat juana i dolara, które będą egzystować obok siebie, wydaje się bardziej prawdopodobny niż świat zimnej wojny, gdzie będziemy oddzieleni od siebie żelazną kurtyną. Spodziewam się raczej dwóch bankomatów obok siebie niż muru na granicy z Białorusią. Facebooka i WeChata zainstalowanych na tym samym smartfonie. Przenikających się systemów niż jasnego podziału


- zapowiada. 
 

Czas pokaże. Tak czy inaczej, tyle razy dawaliśmy sobie radę, że gorąco wierzę, że poradzimy sobie także przy tym rozdaniu, a rezultaty będą lepsze niż w XX wieku


- podsumował Radosław Pyffel.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe