[tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Ruchy Berlina

Niall Ferguson, brytyjski historyk z Oxfordu, wykładający m.in. na Harvardzie, to osoba niezwykle wpływowa. Specyficzny realista, a nie górnolotny romantyk. Przyjmuje się, że konserwatysta, ale powiedzmy, że jest to konserwatyzm establishmentu, nawet o odcieniu neokonserwatywnym, czyli taki przetworzony liberalizm. Historyk nasz nie wysuwa się z dozwolonych parametrów, raczej jest jednak bliższy Henry’emu Kissingerowi niż Edmundowi Burkeowi. Jego bohater to John McCain, a nie Donald Trump.
 [tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Ruchy Berlina
/ Fotolia
Jakiś czas temu Ferguson stwierdził coś znacznego. Mianowicie, że Niemcy rządzą Europą. Osiągnęły więc pozycję, o którą starały się i której nie uzyskały, rozpętując dwie wojny światowe. Konflikty te kosztowały ludzkość dziesiątki milionów trupów, aby Berlin mógł wypełnić swoje ambicje. Teraz osiągnął to pokojowo. I na koniec salwa: dlaczego więc chciało nam się w ogóle sprzeciwiać Niemcom i walczyć przeciwko ich ambicjom w I i II wojnie światowej?  

Dla Polaków sprawa jest jasna. Niemiecka dominacja po I wojnie światowej oznaczałaby co najwyżej wegetację w ramach Księstwa Warszawskiego. Zwycięstwo w II wojnie światowej oznaczało zupełne zniknięcie RP, eksterminację polskich elit i ludu oraz zrobienie z niedobitków niewolników dla germańskiego „narodu panów”. A dla świata oznaczałoby dominację systemu wilhelmińskiej Rzeszy, albo – dużo gorzej – III Rzeszy. 

Można więc powiedzieć, że Ferguson powinien był swoją myślą zaszokować i spowodować sztorm. Raczej jednak wszyscy zareagowali na jego dictum w sposób oklapły. Stwierdził bowiem coś oczywistego. Po prostu takie są realia. Niemcy są największą potęgą Europy. I osiągnęły to gospodarczo, dzięki parasolowi nuklearnemu USA. To Niemcy – swoją francuską szczekaczką – narzucają Unii Europejskiej jej najważniejsze posunięcia polityczne. Dotyczy to szczególnie spraw emigracyjnych i Ostpolitik. Ta ostatnia dotyczy nie tylko Rosji, ale również Międzymorza.   

Berlin jednostronnie zaprosił i przyhołubił ponad milion „uciekinierów” z Trzeciego Świata, szczególnie muzułmanów. Nie konsultował tego z nikim innym. Po prostu na swoje własne widzimisię wpuścił hordy do Europy. I nie liczyło się, że decyzja ta pogwałciła suwerenność państw ciągnących się od Grecji do Austrii. Niemcy ckliwie podnosili sprawy humanitarne, co zarówno w Republice Federalnej, jak i w UE oraz na świecie, a szczególnie w USA, miało duży pozytywny rezonans. Ach! Niemcy nareszcie spłacają straszliwy dług narodowego socjalizmu. Przyjmując trzecioświatowców islamskich jednoznacznie pokazują, że odcinają się od swego rasizmu i antysemityzmu, który przecież skutkował Holocaustem. Niemcy w końcu stały się genetycznie liberalne i ich ekspiacja osiągnęła swoje apogeum w tym cudownie humanitarnym geście.  

Faktycznie takie łzawo-histeryczne powody funkcjonują w Niemczech do jakiegoś stopnia. Powodują, że elita rządząca ma lepsze zdanie na własny temat, szczególnie, że wpuszczanie migrantów wynika również z innych, w tym pragmatycznych, powodów. Po pierwsze, jest wyrazem potwierdzenia prymatu ideologii liberalizmu i globalizmu. Po drugie więc, wpuszczanie migrantów ma służyć celom inżynierii społecznej: wszyscy mają się zmieszać, a świadomość narodowa i chrześcijańska ma zniknąć w tyglu politycznej poprawności i multikulturalizmu. Po trzecie, przesiedlenie do Niemiec tak wielkiej rzeszy ludzi jest spowodowane przekonaniem, że Republika Federalna umiera i tylko zastrzyk nowej krwi może system utrzymać. Emigranci są potrzebni, ktoś bowiem musi pracować na szybko starzejące się dzieci-kwiaty, prymusów rewolucji 1968 r., które wymyśliły sobie tę straszną fanaberię. Czyli milion plus migrantów to mają być nowi podatnicy i świeże ręce do pracy. Będą harować za pół darmo, przynajmniej duża część z nich, a reszta może wegetować na zapomodze społecznej. I tak saldo wyjdzie dodatnio. System liberalny bowiem to dyktatura przyjemności i jako taka nie zachęca ani do posiadania dzieci, ani do płacenia godnie robotnikom, zwykłym ludziom, aby mogli godnie wychować dzieci. Trzecioświatowcy natomiast nie mają wielkich wymagań i będą pracować za byle co.  

Przypomnijmy, że Berlin nie pytał się innych Europejczyków o zgodę w żadnej z tych kwestii, a na pewno nie krajów Intermarium. To samo dotyczy wymuszonej na Unii Europejskiej polityki wschodniej. Jest ona prorosyjska, nie tylko w kluczowych sprawach energetycznych (jak Nordstream 2).  

Po pierwsze, aby zbliżyć się do Moskwy, Berlin osłabia NATO. Bojkotuje sojusz. Nie płaci na własną obronę oraz nie dokłada się, jak trzeba, do wspólnych wysiłków militarnych. Alienuje Amerykę i jej projekt obrony Europy, w tym Intermarium. Swoją bezczelnością i olewaniem obowiązków sojuszniczych Berlin chce sprowokować Waszyngton, aby Amerykanie wycofali się ze Starego Kontynentu. Wtedy Niemcy będą miały rozwiązane ręce. Na razie będą kontynuowały opcję impotencji militarnej i potęgi gospodarczej, aby przedwcześnie nie alarmować ani Waszyngtonu, ani Moskwy (o karzełkach jak Polska nie wspominam, bo w takich kalkulacjach mało się liczą). Potem będą mogły tworzyć armię europejską i budować Festung Europę. 

Częścią tej długofalowej strategii jest taktyka neutralizowania Międzymorza. Od 1989 r. Niemcy prowadzili z narastającą siłą politykę budowania Mitteleuropy. Chodziło o wasalizację w imieniu Berlina postsowieckich satelit. Cele te osiągało się, tworząc kompradorską elitę za granty i synekury. A temu wszystkiemu służyły też inwestycje strategiczne, które podporządkowały gospodarkę Mitteleuropy Berlinowi. I aby dezinformować liberalnym marksizmem lesbianizmem w takt berlińskiego dyktanda i utrwalać system wasalizacji, przejęto też media regionalne, nie tylko w Polsce. 

Ostatnio jednak postsowieckie ofiary, które znalazły się w uściskach berlińskiego, czyli brukselskiego liberalizmu, zaczęły organizować się na swoją własną modłę. Odżył projekt Intermarium. Jest on wielkim zagrożeniem dla Berlina. Stąd Niemcy pozornie postanowili się przyłączyć do niego. Jest to w takt starej zasady: „Can’t beat them? Join them” (Jak nie możesz ich pobić, przyłącz się do nich). I tym sposobem Berlin będzie mógł wpływać na projekt Intermarium od wewnątrz. Będzie go sabotować, Międzymorze bowiem oznacza klęskę Niemiec, kontrolowanej przez Berlin Brukseli oraz Moskwy. Międzymorze oznacza, że tubylcy odnaleźli swój własny głos i chcą realizować swoje interesy.  

Niemcy nie mogą na to pozwolić. Jednocześnie Republika Federalna jest wielką potęgą. Polska i inne kraje regionu muszą opracować strategię, w jakim celu, i taktykę, w jaki sposób można sobie z Berlinem pograć. Bo jak się nie uda, to Niall Ferguson znów wzruszy ramionami i powie: „A po co to było się rzucać?”. I tak Niemcy górą.
 
Marek Jan Chodakiewicz 
Washington, DC, 6 września 2018 r. 
www.iwp.edu 

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (37/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Wojna wybuchnie w ciągu godziny. Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika z ostatniej chwili
"Wojna wybuchnie w ciągu godziny". Niepokojące doniesienia niemieckiego dziennika

Jeśli przywódcy Republiki Serbskiej - większościowo serbskiej części Bośni i Hercegowiny - ogłoszą secesję, w ciągu godziny wybuchnie w kraju wojna - ostrzega niemiecki dziennik "Die Welt".

Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry'ego z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingam. Samotna podróż księcia Harry'ego

Media obiegły informacje dotyczące księcia Harry'ego, który podjął ważną decyzję. Arystokrata pojawi się w Wielkiej Brytanii, jednak wizyta ta może nie spełnić oczekiwań wielu osób.

Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty z ostatniej chwili
Trzyletnia dziewczynka w szpitalu. 23-latek usłyszał zarzuty

Zarzuty fizycznego znęcania się nad trzyletnią dziewczynką usłyszał 23-latek, który w piątek został zatrzymany przez policję w Wejherowie po tym, gdy dziecko trafiło do szpitala. Prokuratura przygotowuje wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.

Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii z ostatniej chwili
Strajk na największym lotnisku w Wielkiej Brytanii

Jutro rozpocznie się czterodniowy strajk na najbardziej ruchliwym i popularnym lotnisku w Wielkiej Brytanii. Swoje niezadowolenie dotyczące warunków pracy wyrazić mają funkcjonariusze Straży Granicznej. O szczegółach poinformował związek zawodowy PCS.

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski z ostatniej chwili
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla mistrzami Polski

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wywalczyli czwarty w historii i drugi z rzędu tytuł mistrza Polski. W niedzielę pokonali u siebie Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:1 25:19, 21:25, 25:23, 25:18) w trzecim decydującym meczu finałowym i wygrali tę rywalizację 2-1.

Dużo się dzieje. Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham z ostatniej chwili
"Dużo się dzieje". Niepokojące doniesienia z Pałacu Buckingham

Ostatnie tygodnie w Pałacu Buckingham nie należały do spokojnych. Zarówno członkowie rodziny królewskiej, jak i poddani martwią się o księżną Kate i króla Karola III, którzy zmagają się z chorobą nowotworową. W sprawie żony księcia Williama pojawiły się nowe informacje.

To byłaby rewolucja. Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE z ostatniej chwili
"To byłaby rewolucja". Deklaracja premier Włoch przed wyborami do PE

Premier Włoch Giorgia Meloni ogłosiła w niedzielę, że będzie "jedynką" na wszystkich listach swej macierzystej partii Bracia Włosi w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu.

Rekord sprzedaży. Chodzi o przedmiot z Titanica z ostatniej chwili
Rekord sprzedaży. Chodzi o przedmiot z Titanica

W Anglii odbyła się licytacja, na której pojawił się złoty zegarek kieszonkowy, który niegdyś należał do Johna Jacoba Astora, jednego z najbogatszych pasażerów Titanica. Zegarek, który przetrwał katastrofę, został odnowiony, a następnie sprzedany za rekordową sumę - aż sześciokrotność ceny wywoławczej.

Padłem. Znany aktor w szpitalu z ostatniej chwili
"Padłem". Znany aktor w szpitalu

Media obiegła niepokojąca informacja dotycząca znanego aktora Macieja Stuhra. Na swoim profilu na Instagramie poinformował, że trafił na SOR.

Szydło: Tusk powie Polakom to, co chcą teraz usłyszeć z ostatniej chwili
Szydło: Tusk powie Polakom to, co chcą teraz usłyszeć

– Tusk nie będzie teraz wprost popierał paktu migracyjnego czy pomysłów z opodatkowaniem państw członkowskich, a w tym kierunku to wszystko zmierza – uważa była premier, a obecnie europoseł PiS Beata Szydło.

REKLAMA

[tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Ruchy Berlina

Niall Ferguson, brytyjski historyk z Oxfordu, wykładający m.in. na Harvardzie, to osoba niezwykle wpływowa. Specyficzny realista, a nie górnolotny romantyk. Przyjmuje się, że konserwatysta, ale powiedzmy, że jest to konserwatyzm establishmentu, nawet o odcieniu neokonserwatywnym, czyli taki przetworzony liberalizm. Historyk nasz nie wysuwa się z dozwolonych parametrów, raczej jest jednak bliższy Henry’emu Kissingerowi niż Edmundowi Burkeowi. Jego bohater to John McCain, a nie Donald Trump.
 [tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Ruchy Berlina
/ Fotolia
Jakiś czas temu Ferguson stwierdził coś znacznego. Mianowicie, że Niemcy rządzą Europą. Osiągnęły więc pozycję, o którą starały się i której nie uzyskały, rozpętując dwie wojny światowe. Konflikty te kosztowały ludzkość dziesiątki milionów trupów, aby Berlin mógł wypełnić swoje ambicje. Teraz osiągnął to pokojowo. I na koniec salwa: dlaczego więc chciało nam się w ogóle sprzeciwiać Niemcom i walczyć przeciwko ich ambicjom w I i II wojnie światowej?  

Dla Polaków sprawa jest jasna. Niemiecka dominacja po I wojnie światowej oznaczałaby co najwyżej wegetację w ramach Księstwa Warszawskiego. Zwycięstwo w II wojnie światowej oznaczało zupełne zniknięcie RP, eksterminację polskich elit i ludu oraz zrobienie z niedobitków niewolników dla germańskiego „narodu panów”. A dla świata oznaczałoby dominację systemu wilhelmińskiej Rzeszy, albo – dużo gorzej – III Rzeszy. 

Można więc powiedzieć, że Ferguson powinien był swoją myślą zaszokować i spowodować sztorm. Raczej jednak wszyscy zareagowali na jego dictum w sposób oklapły. Stwierdził bowiem coś oczywistego. Po prostu takie są realia. Niemcy są największą potęgą Europy. I osiągnęły to gospodarczo, dzięki parasolowi nuklearnemu USA. To Niemcy – swoją francuską szczekaczką – narzucają Unii Europejskiej jej najważniejsze posunięcia polityczne. Dotyczy to szczególnie spraw emigracyjnych i Ostpolitik. Ta ostatnia dotyczy nie tylko Rosji, ale również Międzymorza.   

Berlin jednostronnie zaprosił i przyhołubił ponad milion „uciekinierów” z Trzeciego Świata, szczególnie muzułmanów. Nie konsultował tego z nikim innym. Po prostu na swoje własne widzimisię wpuścił hordy do Europy. I nie liczyło się, że decyzja ta pogwałciła suwerenność państw ciągnących się od Grecji do Austrii. Niemcy ckliwie podnosili sprawy humanitarne, co zarówno w Republice Federalnej, jak i w UE oraz na świecie, a szczególnie w USA, miało duży pozytywny rezonans. Ach! Niemcy nareszcie spłacają straszliwy dług narodowego socjalizmu. Przyjmując trzecioświatowców islamskich jednoznacznie pokazują, że odcinają się od swego rasizmu i antysemityzmu, który przecież skutkował Holocaustem. Niemcy w końcu stały się genetycznie liberalne i ich ekspiacja osiągnęła swoje apogeum w tym cudownie humanitarnym geście.  

Faktycznie takie łzawo-histeryczne powody funkcjonują w Niemczech do jakiegoś stopnia. Powodują, że elita rządząca ma lepsze zdanie na własny temat, szczególnie, że wpuszczanie migrantów wynika również z innych, w tym pragmatycznych, powodów. Po pierwsze, jest wyrazem potwierdzenia prymatu ideologii liberalizmu i globalizmu. Po drugie więc, wpuszczanie migrantów ma służyć celom inżynierii społecznej: wszyscy mają się zmieszać, a świadomość narodowa i chrześcijańska ma zniknąć w tyglu politycznej poprawności i multikulturalizmu. Po trzecie, przesiedlenie do Niemiec tak wielkiej rzeszy ludzi jest spowodowane przekonaniem, że Republika Federalna umiera i tylko zastrzyk nowej krwi może system utrzymać. Emigranci są potrzebni, ktoś bowiem musi pracować na szybko starzejące się dzieci-kwiaty, prymusów rewolucji 1968 r., które wymyśliły sobie tę straszną fanaberię. Czyli milion plus migrantów to mają być nowi podatnicy i świeże ręce do pracy. Będą harować za pół darmo, przynajmniej duża część z nich, a reszta może wegetować na zapomodze społecznej. I tak saldo wyjdzie dodatnio. System liberalny bowiem to dyktatura przyjemności i jako taka nie zachęca ani do posiadania dzieci, ani do płacenia godnie robotnikom, zwykłym ludziom, aby mogli godnie wychować dzieci. Trzecioświatowcy natomiast nie mają wielkich wymagań i będą pracować za byle co.  

Przypomnijmy, że Berlin nie pytał się innych Europejczyków o zgodę w żadnej z tych kwestii, a na pewno nie krajów Intermarium. To samo dotyczy wymuszonej na Unii Europejskiej polityki wschodniej. Jest ona prorosyjska, nie tylko w kluczowych sprawach energetycznych (jak Nordstream 2).  

Po pierwsze, aby zbliżyć się do Moskwy, Berlin osłabia NATO. Bojkotuje sojusz. Nie płaci na własną obronę oraz nie dokłada się, jak trzeba, do wspólnych wysiłków militarnych. Alienuje Amerykę i jej projekt obrony Europy, w tym Intermarium. Swoją bezczelnością i olewaniem obowiązków sojuszniczych Berlin chce sprowokować Waszyngton, aby Amerykanie wycofali się ze Starego Kontynentu. Wtedy Niemcy będą miały rozwiązane ręce. Na razie będą kontynuowały opcję impotencji militarnej i potęgi gospodarczej, aby przedwcześnie nie alarmować ani Waszyngtonu, ani Moskwy (o karzełkach jak Polska nie wspominam, bo w takich kalkulacjach mało się liczą). Potem będą mogły tworzyć armię europejską i budować Festung Europę. 

Częścią tej długofalowej strategii jest taktyka neutralizowania Międzymorza. Od 1989 r. Niemcy prowadzili z narastającą siłą politykę budowania Mitteleuropy. Chodziło o wasalizację w imieniu Berlina postsowieckich satelit. Cele te osiągało się, tworząc kompradorską elitę za granty i synekury. A temu wszystkiemu służyły też inwestycje strategiczne, które podporządkowały gospodarkę Mitteleuropy Berlinowi. I aby dezinformować liberalnym marksizmem lesbianizmem w takt berlińskiego dyktanda i utrwalać system wasalizacji, przejęto też media regionalne, nie tylko w Polsce. 

Ostatnio jednak postsowieckie ofiary, które znalazły się w uściskach berlińskiego, czyli brukselskiego liberalizmu, zaczęły organizować się na swoją własną modłę. Odżył projekt Intermarium. Jest on wielkim zagrożeniem dla Berlina. Stąd Niemcy pozornie postanowili się przyłączyć do niego. Jest to w takt starej zasady: „Can’t beat them? Join them” (Jak nie możesz ich pobić, przyłącz się do nich). I tym sposobem Berlin będzie mógł wpływać na projekt Intermarium od wewnątrz. Będzie go sabotować, Międzymorze bowiem oznacza klęskę Niemiec, kontrolowanej przez Berlin Brukseli oraz Moskwy. Międzymorze oznacza, że tubylcy odnaleźli swój własny głos i chcą realizować swoje interesy.  

Niemcy nie mogą na to pozwolić. Jednocześnie Republika Federalna jest wielką potęgą. Polska i inne kraje regionu muszą opracować strategię, w jakim celu, i taktykę, w jaki sposób można sobie z Berlinem pograć. Bo jak się nie uda, to Niall Ferguson znów wzruszy ramionami i powie: „A po co to było się rzucać?”. I tak Niemcy górą.
 
Marek Jan Chodakiewicz 
Washington, DC, 6 września 2018 r. 
www.iwp.edu 

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (37/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe