Zrodzona 11 listopada

Rzadko w historii Polski, zwłaszcza tej porozbiorowej, zdarzało się, że splot wydarzeń i ludzkich postaw układał się po myśli zniewolonego narodu. W szare listopadowe dni 1918 r. przeklęty los odwrócił się, a nadchodzące miesiące okazały się być może najbardziej znaczącymi w całej naszej historii. 
 Zrodzona 11 listopada
/ Fot. ze zbiorów NAC

Odzyskanie przez Polskę niepodległości nie było koniecznością dziejową. I wojna światowa nie zapowiadała się na wybłaganą przez Adama Mickiewicza wojnę powszechną o wolność ludów. Była to raczej kolejna odsłona krwawych szachów politycznych między najsilniejszymi mocarstwami tego świata, dla których losy milionowych narodów, nie mówiąc o pojedynczych ludzkich żywotach, były zaledwie figurami na szachownicy


- pisze Mateusz Kosiński na łamach "TS". Publicysta wskazuje, że w powszechnej świadomości historycznej na stałe utarł się mit, że w obliczu możliwości odzyskania niepodległości najwybitniejsi politycy potrafili się zjednoczyć. 
 

Jednak czy zadajemy sobie pytania: Czy jedność ta w rzeczywistości istniała? W jakich relacjach przed wojną znajdowali się poszczególni liderzy? I jeśli ta jedność była, to co z niej później pozostało? 


- pyta redaktor. W jego opinii Polacy w tamtym czasie byli rozbici, podzieleni na formacje polityczne, których programy wzajemnie się wykluczały, często nie pozostawiając sobie nawet pola do kompromisu czy dyskusji. 
 

Być może wzajemna niechęć między poszczególnymi liderami w 1918 r. była większa niż ta dzisiaj dzieląca dwa obozy


- konkluduje Kosiński.

„Laliśmy krew osamotnieni”

Pierwsze fazy I wojny światowej nie mogły sprawiać wrażenia tego, że rozpoczyna się długi marsz po wyczekiwaną od pokoleń niepodległość. Już pierwsze tygodnie pokazały rozdźwięk i wzajemnie niezrozumienie między żołnierzami Legionów i polskim społeczeństwem zaboru rosyjskiego. 
 

Planowane przez Piłsudskiego powstanie przeciwko Moskalom spaliło na panewce, a wkraczających do Kielc legionistów przywitały zamykane na głucho okiennice i chłodne reakcje społeczeństwa. Strzelcy rozczarowaniu dali wyraz w „Marszu pierwszej brygady”, śpiewając: „Krzyczeliśmy, żeśmy stumanieni/ Nie wierząc nam, że chcieć to móc/ Laliśmy krew osamotnieni/ A z nami był nasz drogi wódz!/ Nie chcemy już od was uznania/ Ni waszych mów, ni waszych łez/ Skończyły się dni kołatania/ Do waszych serc, do waszych kies”, często dodając na koniec – „je**ł was pies”. Znamienne jest, że pieśń, którą piłsudczycy uznawali niemal za hymn państwowy, nie jest pieśnią sławiącą szlak bojowy czy opisującą pragnienia wolności, ale jest tak naprawdę wyrazem żalu do społeczeństwa, które postanowiło nie podejmować walki


- czytamy w tekście. Dowiadujemy się, iż relacje między poszczególnymi politycznymi ośrodkami decyzyjnymi wyglądały "bardzo źle". 
 

Za symbol niech świadczy fakt, że oficerowie I Brygady za swoich największych przeciwników politycznych uważali polskich lojalistów w cesarsko-królewskiej Armii, jak Włodzimierza Zagórskiego ze Sztabu Komendy Legionów Polskich, który przez pewien czas był nawet niejako zwierzchnikiem Józefa Piłsudskiego, czy znienawidzonego Władysława Sikorskiego z Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego, o którym Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ulubieniec Józefa Piłsudskiego, układał gorszące piosenki. Obaj oficerowie byli oskarżani o torpedowanie niepodległościowych starań, a reperkusje tamtych konfliktów był znamienne nawet w trakcie… II wojny światowej. 


- pisze Kosiński. Wskazuje, że później, nawet gdy wizja niepodległości zdawała się ziszczać, wcale nie nastąpiło ogólnonarodowe pojednanie. 

Czy aby na pewno "Szanowny Panie"?
 

Cudem schyłku roku 1918 zdaje się być synergia (bo współpraca to za dużo powiedziane) Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego


- twierdzi redaktor. Szeroko cytuje korespondencję pomiędzy Romanem Dmowskim i Józefem Piłsudskim.
 

Kto z nas pamięta jednak kolejny list Piłsudskiego do Dmowskiego z 4 stycznia 1919 r., w którym w ostrym tonie pisał, że „Dotychczasowe stosunki w Polsce przypominają pod tym względem raczej burdel niż szanujące się państwo. Nikt, kto posiada godność osobistą, znosić tego stanu nie może (...)". Równie ostry w ocenie Piłsudskiego w tym czasie był Dmowski, który pisał o swoim wielkim rywalu „Nie jest sobą, ale przedrzeźnia wielkie wzory historyczne, co zawsze prowadzi do czynów poronionych. Otrzymawszy posadę boga od jełopów, którzy go otaczają, usiłuje być większym, niż go Pan Bóg stworzył, robi pozory siły wielkiej (…). Robi czasem na mnie wrażenie woła, któremu wydaje się, że jest bykiem i wdrapuje się na krowę”.


- czytamy w tekście. Dmowski i Piłsudski nie zawiesili więc wojenki politycznej, jednak okoliczności, w które rzucił ich los, sprawiły, że każdy z nich realizował się na innym odcinku pracy dla odrodzenia ojczyzny. Nawet jeśli relacji Dmowskiego i Piłsudskiego nie możemy nazwać dobrą współpracą, to jedno możemy powiedzieć z całą stanowczością – obaj ojcowie niepodległości nie przeszkodzili sobie wzajemnie.


Paderewski spadł z nieba

Czy kolejnym zrządzeniem losu nie był fakt, że Polakiem był jeden z najbardziej rozpoznawalnych celebrytów tamtych czasów – Ignacy Paderewski? Wielką zasługą genialnego pianisty jest pozyskanie przychylności Wodroowa Wilsona, wielką zasługą jest wywołanie powstania wielkopolskiego. Paderewski niemal z nieba spadł Piłsudskiemu, który powołał go na premiera. Rozpoznawalny na świecie artysta ukochany przez rodaków, popierany przez prawicę, akceptowany przez lewicę – czy można wyobrazić sobie lepszego kandydata na premiera w trudnych czasach walk o granice? 


- pisze Mateusz Kosiński. Wskazuje jednak, że Paderewski był fatalnym, chaotycznym premierem, ale doprowadził do tak trudno osiągalnego konsensusu. Dodaje, że także poszczególne dzielnice zrodziły wielkich synów (Czyż można sobie wyobrazić dzisiejszą polskość Śląska bez postaci Wojciecha Korfantego i powstań śląskich?), a również w armii wydarzył się cud. W odradzającej się, walczącej o granice Polsce swoje zadanie realizowali dowódcy pochodzący z różnych zaborów i orientacji politycznej (...). 
 

Można zapytać – czy jedność narodowa w przypadku zagrożenia nie jest czymś naturalnym? Moim zdaniem nie występowała ona zbyt często – przypominając chociażby pojedynek, który można uznać za mord, między przewodniczącym Tymczasowego Rządu Narodowego Stefanem Bobrowskim a hr. Adamem Grabowskim, w trakcie powstania styczniowego, czy postawę Władysława Sikorskiego, który podczas II wojny światowej postanowił nawet nie tyle, co nie dopuścić do walki o niepodległość oficerów sanacyjnych, co internować ich w obozie koncentracyjnym. Zjawisko prawdziwej jedności narodowej, którego świadkami byliśmy w 1918 r., nie jest więc powszechne, ale jednak w tych newralgicznych miesiącach zaistniało mimo wszystkich różnic, które wcześniej przedstawiłem


- czytamy w tekście. 

Ocenić trzeba całość 

Wspominając piękne karty II RP – sprawną organizację struktur państwowych, budowę Gdyni, COP-u, kwitnącą kulturę, wychowanie wspaniałego pokolenia Armii Krajowej, nie można zapominać o czarnych jej kartach


- pisze Kosiński. Przypomina, iż "ledwie działa przestały grzmieć pod Warszawą", a już endecka prasa ojcem sukcesu tytułowała francuskiego doradcę wojskowego Maxime’a Weyganda.
 

Nie minęło wiele czasu, a z jedności nie pozostało wiele. Zaledwie cztery lata po wspaniałym listopadzie 1918 r. na posadzkę galerii Zachęta upadł zastrzelony przez tchórza pierwszy prezydent odrodzonej Rzeczpospolitej Gabriel Narutowicz, państwa, które przez wieki szczyciło się tym, że nie zna pojęcia królobójstwa


- wskazuje. Jednym z inicjatorów nagonki na zamordowanego był wcześniejszy bohater – Józef Haller i tylko odpowiedzialna postawa Józefa Piłsudskiego i socjalistów – Ignacego Daszyńskiego i Norberta Barlickiego – sprawiła, że nie doszło do krwawego odwetu, szczególnie, że lista „moralnie odpowiedzialnych za mord na Prezydencie” była już gotowa. Polskie piekiełko powróciło, być może silne jak jeszcze nigdy wcześniej, a pojednanie narodowe miało już nie powrócić aż do sierpnia 1980r. 
 

Co roku jednak w listopadowe dni składamy podziękowania ojcom niepodległości i celebrujemy kolejne rocznice dni, w których ich postawa doprowadziła do odrodzenia się niepodległości. Mówiąc jednak o ich współdziałaniu, powinniśmy poznać kontekst i rzeczywisty rozmiar konfliktów politycznych, w jakich funkcjonowali, konfliktów wyżej eskalowanych niż dziś. Zarówno przed I wojną światową, jak i po niej. 

Dobrze się stało, że w 1989 roku, roku rozpoczęcia procesu odradzania się niepodległej i suwerennej Polski, powrócono do przedwojennej tradycji świętowania Dnia Niepodległości właśnie 11 listopada. 


- podsumowuje Mateusz Kosiński. Urodzony 11 listopada 1989 r.



#REKLAMA_POZIOMA#

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Burza wokół Kamila Stocha. PZN wydał komunikat z ostatniej chwili
Burza wokół Kamila Stocha. PZN wydał komunikat

Ostatni sezon w wykonaniu polskich skoczków narciarskich nie należał do udanych. W ostatnim czasie w mediach pojawiły się doniesienia o tym, że Kamil Stoch chce samodzielnie przygotowywać się do Pucharu Świata. Polski Związek Narciarski wydal oświadczenie w tej sprawie.

Amerykański Senat przyjął pakiet pomocowy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu z ostatniej chwili
Amerykański Senat przyjął pakiet pomocowy dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu

Amerykański Senat przegłosował we wtorek wieczorem pakiet środków na wsparcie Ukrainy, Izraela i Tajwanu o wartości 95 mld dolarów. Długo oczekiwana ustawa trafi teraz na biurko prezydenta, który zapowiedział, że natychmiast ją podpisze, a sprzęt na Ukrainę trafi w ciągu kilku dni.

Lubelskie: Śmigłowiec zerwał linie energetyczne z ostatniej chwili
Lubelskie: Śmigłowiec zerwał linie energetyczne

Jak informuje 4 Skrzydło Lotnictwa Szkolnego w mediach społecznościowych, dziś w godzinach popołudniowych w rejonie miejscowości Okrzeja (powiat łukowski) w woj. lubelskim, podczas realizacji lotu szkoleniowego doszło do zerwania linii energetycznej niskiego napięcia.

Lewandowski padł ofiarą oszustów. Sieć obiegło niepokojące nagranie z ostatniej chwili
Lewandowski padł ofiarą oszustów. Sieć obiegło niepokojące nagranie

Wielka popularność Roberta Lewandowskiego przyciągnęła uwagę nie tylko fanów futbolu, ale także oszustów, którzy postanowili wykorzystać jego wizerunek dla własnych celów. Ostatnio w sieci pojawiły się ostrzeżenia przed fałszywymi nagraniami z udziałem polskiego piłkarza, które są produktem zaawansowanej technologii "Deepfake".

USA: Kluczowy krok Senatu ws. przyjęcia pakietu pomocowego dla Ukrainy z ostatniej chwili
USA: Kluczowy krok Senatu ws. przyjęcia pakietu pomocowego dla Ukrainy

Senat zagłosował we wtorek za ograniczeniem debaty nad pakietem 95 mld dol. na pomoc Ukrainie, Izraelowi i Tajwanowi. Głosowanie pozwoli na uchwalenie ustawy najpóźniej w środę, choć końcowe głosowanie możliwe jest jeszcze we wtorek w nocy.

Antoni Rybczyński: Alarm! Niemcy chcą nas chronić przed Rosją Wiadomości
Antoni Rybczyński: Alarm! Niemcy chcą nas chronić przed Rosją

Niemcy przypominają sąsiada, który mówi Ci, że pomoże chronić dom przed bandziorami, a potem pomaga im zrobić skok. Co więcej, ten sąsiad jest tak bezczelny, że po pewnym czasie – mimo iż wszyscy w okolicy doskonale wiedzą, że był cichym wspólnikiem rabusiów – znów zabiera głos na zebraniu mieszkańców i zapewnia, że tym razem to na pewno odstraszy napastników.

Rozenek-Majdan ogłosiła zaskakującą decyzję z ostatniej chwili
Rozenek-Majdan ogłosiła zaskakującą decyzję

Małgorzata Rozenek-Majdan, która do tej pory była bardzo aktywna w mediach społecznościowych podjęła ważną decyzję. Internauci ostatnio byli zaniepokojeni faktem, że na profilach celebrytki pojawia się coraz mniej treści.

Jutro w PE debata nt. skrajnie prawicowego ataku na Zielony Ład z ostatniej chwili
Jutro w PE debata nt. "skrajnie prawicowego ataku" na Zielony Ład

W środę w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata dot. protestów przeciwko Zielonemu Ładowi, które w ciągu ostatnich miesięcy przelały się przez Europę, a także Polskę. Debata nosi tytuł "atak na klimat i przyrodę".

Premier Wielkiej Brytanii: Myśliwce Typhoon będą patrolować polskie niebo z ostatniej chwili
Premier Wielkiej Brytanii: Myśliwce Typhoon będą patrolować polskie niebo

Między Polską a Wielką Brytanią istnieje wielka więź, która w sytuacji wojny na Ukrainie buduje bezpieczeństwo - mówił we wtorek premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak. Przypomniał, że Wielka Brytania przeznaczy 500 mln funtów dodatkowej pomocy dla Ukrainy.

Gwiazda muzyki bardzo chora. Fatalne wieści z ostatniej chwili
Gwiazda muzyki bardzo chora. Fatalne wieści

Celine Dion to kanadyjska piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów. Od dłuższego już czasu nie czuje się najlepiej. Artystka cierpi z powodu ciężkiej i uporczywej choroby, która utrudnia jej normalne funkcjonowanie. Bliska osoba gwiazdy wyznała, że jest coraz gorzej. Dion nie jest w stanie wychodzić z domu, ograniczyła również kontakty z mediami. Chwilowa poprawa na początku 2023 okazała się złudna.

REKLAMA

Zrodzona 11 listopada

Rzadko w historii Polski, zwłaszcza tej porozbiorowej, zdarzało się, że splot wydarzeń i ludzkich postaw układał się po myśli zniewolonego narodu. W szare listopadowe dni 1918 r. przeklęty los odwrócił się, a nadchodzące miesiące okazały się być może najbardziej znaczącymi w całej naszej historii. 
 Zrodzona 11 listopada
/ Fot. ze zbiorów NAC

Odzyskanie przez Polskę niepodległości nie było koniecznością dziejową. I wojna światowa nie zapowiadała się na wybłaganą przez Adama Mickiewicza wojnę powszechną o wolność ludów. Była to raczej kolejna odsłona krwawych szachów politycznych między najsilniejszymi mocarstwami tego świata, dla których losy milionowych narodów, nie mówiąc o pojedynczych ludzkich żywotach, były zaledwie figurami na szachownicy


- pisze Mateusz Kosiński na łamach "TS". Publicysta wskazuje, że w powszechnej świadomości historycznej na stałe utarł się mit, że w obliczu możliwości odzyskania niepodległości najwybitniejsi politycy potrafili się zjednoczyć. 
 

Jednak czy zadajemy sobie pytania: Czy jedność ta w rzeczywistości istniała? W jakich relacjach przed wojną znajdowali się poszczególni liderzy? I jeśli ta jedność była, to co z niej później pozostało? 


- pyta redaktor. W jego opinii Polacy w tamtym czasie byli rozbici, podzieleni na formacje polityczne, których programy wzajemnie się wykluczały, często nie pozostawiając sobie nawet pola do kompromisu czy dyskusji. 
 

Być może wzajemna niechęć między poszczególnymi liderami w 1918 r. była większa niż ta dzisiaj dzieląca dwa obozy


- konkluduje Kosiński.

„Laliśmy krew osamotnieni”

Pierwsze fazy I wojny światowej nie mogły sprawiać wrażenia tego, że rozpoczyna się długi marsz po wyczekiwaną od pokoleń niepodległość. Już pierwsze tygodnie pokazały rozdźwięk i wzajemnie niezrozumienie między żołnierzami Legionów i polskim społeczeństwem zaboru rosyjskiego. 
 

Planowane przez Piłsudskiego powstanie przeciwko Moskalom spaliło na panewce, a wkraczających do Kielc legionistów przywitały zamykane na głucho okiennice i chłodne reakcje społeczeństwa. Strzelcy rozczarowaniu dali wyraz w „Marszu pierwszej brygady”, śpiewając: „Krzyczeliśmy, żeśmy stumanieni/ Nie wierząc nam, że chcieć to móc/ Laliśmy krew osamotnieni/ A z nami był nasz drogi wódz!/ Nie chcemy już od was uznania/ Ni waszych mów, ni waszych łez/ Skończyły się dni kołatania/ Do waszych serc, do waszych kies”, często dodając na koniec – „je**ł was pies”. Znamienne jest, że pieśń, którą piłsudczycy uznawali niemal za hymn państwowy, nie jest pieśnią sławiącą szlak bojowy czy opisującą pragnienia wolności, ale jest tak naprawdę wyrazem żalu do społeczeństwa, które postanowiło nie podejmować walki


- czytamy w tekście. Dowiadujemy się, iż relacje między poszczególnymi politycznymi ośrodkami decyzyjnymi wyglądały "bardzo źle". 
 

Za symbol niech świadczy fakt, że oficerowie I Brygady za swoich największych przeciwników politycznych uważali polskich lojalistów w cesarsko-królewskiej Armii, jak Włodzimierza Zagórskiego ze Sztabu Komendy Legionów Polskich, który przez pewien czas był nawet niejako zwierzchnikiem Józefa Piłsudskiego, czy znienawidzonego Władysława Sikorskiego z Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego, o którym Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ulubieniec Józefa Piłsudskiego, układał gorszące piosenki. Obaj oficerowie byli oskarżani o torpedowanie niepodległościowych starań, a reperkusje tamtych konfliktów był znamienne nawet w trakcie… II wojny światowej. 


- pisze Kosiński. Wskazuje, że później, nawet gdy wizja niepodległości zdawała się ziszczać, wcale nie nastąpiło ogólnonarodowe pojednanie. 

Czy aby na pewno "Szanowny Panie"?
 

Cudem schyłku roku 1918 zdaje się być synergia (bo współpraca to za dużo powiedziane) Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego


- twierdzi redaktor. Szeroko cytuje korespondencję pomiędzy Romanem Dmowskim i Józefem Piłsudskim.
 

Kto z nas pamięta jednak kolejny list Piłsudskiego do Dmowskiego z 4 stycznia 1919 r., w którym w ostrym tonie pisał, że „Dotychczasowe stosunki w Polsce przypominają pod tym względem raczej burdel niż szanujące się państwo. Nikt, kto posiada godność osobistą, znosić tego stanu nie może (...)". Równie ostry w ocenie Piłsudskiego w tym czasie był Dmowski, który pisał o swoim wielkim rywalu „Nie jest sobą, ale przedrzeźnia wielkie wzory historyczne, co zawsze prowadzi do czynów poronionych. Otrzymawszy posadę boga od jełopów, którzy go otaczają, usiłuje być większym, niż go Pan Bóg stworzył, robi pozory siły wielkiej (…). Robi czasem na mnie wrażenie woła, któremu wydaje się, że jest bykiem i wdrapuje się na krowę”.


- czytamy w tekście. Dmowski i Piłsudski nie zawiesili więc wojenki politycznej, jednak okoliczności, w które rzucił ich los, sprawiły, że każdy z nich realizował się na innym odcinku pracy dla odrodzenia ojczyzny. Nawet jeśli relacji Dmowskiego i Piłsudskiego nie możemy nazwać dobrą współpracą, to jedno możemy powiedzieć z całą stanowczością – obaj ojcowie niepodległości nie przeszkodzili sobie wzajemnie.


Paderewski spadł z nieba

Czy kolejnym zrządzeniem losu nie był fakt, że Polakiem był jeden z najbardziej rozpoznawalnych celebrytów tamtych czasów – Ignacy Paderewski? Wielką zasługą genialnego pianisty jest pozyskanie przychylności Wodroowa Wilsona, wielką zasługą jest wywołanie powstania wielkopolskiego. Paderewski niemal z nieba spadł Piłsudskiemu, który powołał go na premiera. Rozpoznawalny na świecie artysta ukochany przez rodaków, popierany przez prawicę, akceptowany przez lewicę – czy można wyobrazić sobie lepszego kandydata na premiera w trudnych czasach walk o granice? 


- pisze Mateusz Kosiński. Wskazuje jednak, że Paderewski był fatalnym, chaotycznym premierem, ale doprowadził do tak trudno osiągalnego konsensusu. Dodaje, że także poszczególne dzielnice zrodziły wielkich synów (Czyż można sobie wyobrazić dzisiejszą polskość Śląska bez postaci Wojciecha Korfantego i powstań śląskich?), a również w armii wydarzył się cud. W odradzającej się, walczącej o granice Polsce swoje zadanie realizowali dowódcy pochodzący z różnych zaborów i orientacji politycznej (...). 
 

Można zapytać – czy jedność narodowa w przypadku zagrożenia nie jest czymś naturalnym? Moim zdaniem nie występowała ona zbyt często – przypominając chociażby pojedynek, który można uznać za mord, między przewodniczącym Tymczasowego Rządu Narodowego Stefanem Bobrowskim a hr. Adamem Grabowskim, w trakcie powstania styczniowego, czy postawę Władysława Sikorskiego, który podczas II wojny światowej postanowił nawet nie tyle, co nie dopuścić do walki o niepodległość oficerów sanacyjnych, co internować ich w obozie koncentracyjnym. Zjawisko prawdziwej jedności narodowej, którego świadkami byliśmy w 1918 r., nie jest więc powszechne, ale jednak w tych newralgicznych miesiącach zaistniało mimo wszystkich różnic, które wcześniej przedstawiłem


- czytamy w tekście. 

Ocenić trzeba całość 

Wspominając piękne karty II RP – sprawną organizację struktur państwowych, budowę Gdyni, COP-u, kwitnącą kulturę, wychowanie wspaniałego pokolenia Armii Krajowej, nie można zapominać o czarnych jej kartach


- pisze Kosiński. Przypomina, iż "ledwie działa przestały grzmieć pod Warszawą", a już endecka prasa ojcem sukcesu tytułowała francuskiego doradcę wojskowego Maxime’a Weyganda.
 

Nie minęło wiele czasu, a z jedności nie pozostało wiele. Zaledwie cztery lata po wspaniałym listopadzie 1918 r. na posadzkę galerii Zachęta upadł zastrzelony przez tchórza pierwszy prezydent odrodzonej Rzeczpospolitej Gabriel Narutowicz, państwa, które przez wieki szczyciło się tym, że nie zna pojęcia królobójstwa


- wskazuje. Jednym z inicjatorów nagonki na zamordowanego był wcześniejszy bohater – Józef Haller i tylko odpowiedzialna postawa Józefa Piłsudskiego i socjalistów – Ignacego Daszyńskiego i Norberta Barlickiego – sprawiła, że nie doszło do krwawego odwetu, szczególnie, że lista „moralnie odpowiedzialnych za mord na Prezydencie” była już gotowa. Polskie piekiełko powróciło, być może silne jak jeszcze nigdy wcześniej, a pojednanie narodowe miało już nie powrócić aż do sierpnia 1980r. 
 

Co roku jednak w listopadowe dni składamy podziękowania ojcom niepodległości i celebrujemy kolejne rocznice dni, w których ich postawa doprowadziła do odrodzenia się niepodległości. Mówiąc jednak o ich współdziałaniu, powinniśmy poznać kontekst i rzeczywisty rozmiar konfliktów politycznych, w jakich funkcjonowali, konfliktów wyżej eskalowanych niż dziś. Zarówno przed I wojną światową, jak i po niej. 

Dobrze się stało, że w 1989 roku, roku rozpoczęcia procesu odradzania się niepodległej i suwerennej Polski, powrócono do przedwojennej tradycji świętowania Dnia Niepodległości właśnie 11 listopada. 


- podsumowuje Mateusz Kosiński. Urodzony 11 listopada 1989 r.



#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe