Marek Budzisz: Dokonało się. O powstaniu niezależnej (od Moskwy) Cerkwi Prawosławnej na Ukrainie.

Niemal sto lat temu 1 stycznia 1919 na niezależnej wówczas Ukrainie rządzonej przez hetmana Skoropadskiego przyjęto ustawę o autokefalii Ukraińskiej Cerkwi. Sto lat później, a dokładnie 6 stycznia w Konstantynopolu nowa głowa Cerkwii Prawosławnej na Ukrainie wybrany na sobotnim Soborze nowy i jednocześnie młody (39 – lat) metropolita Epifaniusz (Dumenko) w towarzystwie prezydenta Poroszenki, odbierze z rąk patriarchy Konstantynopola Bartłomieja, tomos utwierdzający niezależność ukraińskiego kościoła. Dokonało się.
 Marek Budzisz: Dokonało się. O powstaniu niezależnej (od Moskwy) Cerkwi Prawosławnej na Ukrainie.
/ Wikipedia CC BY SA 3,0 Alexostrov
Patriarchat moskiewski do samego końca próbował interweniować i ingerować. W przeddzień kijewskiego soboru patriarcha moskiewski Cyryl (Gundajew) zwrócił się z listem do Sekretarza Generalnego ONZ a także do Papieża w którym gromko protestował przeciw temu co w kwestiach kościelnych dzieje się na Ukrainie. Warto zwrócić uwagę na to, że list skierowany został też do kanclerz Merkel i prezydenta Macrona, czyli do „głów państw wchodzących w skład normandzkiej czwórki”. Ma on zatem charakter polityczny, a jako, że stanowisko moskiewskiego Patriarchatu zostało oficjalnie wsparte przez rosyjskie władze, list ten traktować trzeba jako część rosyjskiej narracji i polityki względem Ukrainy. Cyryl dowodzi w swym liście – skardze, że podległa mu cerkiew ukraińska stała się przedmiotem „bezpośredniego i bezprecedensowego nacisku” ze strony władz Ukrainy. Bezpośrednim tego powodem był, jak argumentuje, brak zgody ukraińskich hierarchów reprezentujących największy tamtejszy kościół prawosławny, liczący sobie ponad 13 tysięcy parafii, ponad dwieście klasztorów i miliony wiernych, na to aby „stać się częścią nowej religijnej organizacji powoływanej przez prezydenta Poroszenkę i patriarchę Konstantynopola Bartłomieja”. Przywołuje przy tym szereg wydarzeń, które jego zdaniem świadczą o narastającej presji władz. Chodzi miedzy innymi o podniesienie kwestii statusu obydwu najsłynniejszych ukraińskich Ławr – Kijowskiej i Poczajewskiej, szereg rozmów i kontroli tego w jaki sposób Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego dba o dobra kultury znajdujące się w jej posiadaniu, rewizje na granicy, którym poddawani są jej duchowni a także przypadki zabraniania im wjazdu na teren Ukrainy, jak to miało miejsce wobec metropolity donieckiego Ilariona. Inne przejawy presji władz to zdaniem Cyryla wezwania, kierowane przez ukraińską Służbę Bezpieczeństwa, do duchownych, kleryków i mnichów, po to aby ci stawili się „na rozmowy” oraz jak pisze „zmasowana akcja” rządowych środków przekazu, której celem jest zdezawuowanie kierowanego przez niego Kościoła”. Innymi słowy Patriarcha Rosji i Wszechrusi skarży się całemu światu, że duchowieństwo uznające zwierzchność Moskwy jest obiektem prześladowań i presji władz, które za wszelką cenę dążą do realizacji swego celu politycznego, jakim jest stworzenie nowej „organizacji religijnej”. Ten wyjątkowy w swej bezczelności list głowy rosyjskiego Kościoła, który tysiącami nici powiązany jest z reżimem Putina, a skarży się na naruszenie na Ukrainie zasady rozdziału kościoła od państwa i brak wolności religijnej można by pozostawić właściwie bez komentarza, gdyby nie był on elementem rosyjskiej narracji w kwestii tego co dzieje się na Ukrainie.
 
Wróćmy jednak do zakończonego soboru. Wystosowane przez Bartłomieja zaproszenie przyjęli dwaj biskupi Cerkwi Prawosławnej Moskiewskiego Patriarchatu – metropolici Symeon z diecezji winnickiej oraz Aleksandr z perejesławsko – chmielnickiej. Obydwaj nazwani zostali przez odpowiadającego w moskiewskim patriarchacie za relacje międzynarodowe Ilariona, Judaszami i teraz najprawdopodobniej czeka ich pozbawienie sakry i niewykluczone, że anatema. Obserwatorzy zwracają uwagę na znaczącą mobilizację obydwu stron – zarówno władz ukraińskich, jak i zwolenników patriarchatu moskiewskiego. Ci ostatni starali się zrobić wszystko, aby liczba biskupów, którzy przybędą na Sobór zjednoczeniowy z Cerkwi uznającej zwierzchność Moskwy była możliwie najmniejsza. Przy czym działy się dziwne historie. I tak metropolita mohylewsko – podolski Agapit ogłosił w mediach społecznościowych, że wraz z osobistym ochroniarzem wybiera się do Kijowa, do Soboru św. Zofii, gdzie odbywał się Sobór. Ale nie dotarł, bo ponoć w nocy „przechwycili go” ludzie największego sponsora Cerkwi moskiewskiej obediencji Wadima Nowinskiego, który przewiózł go do Ławry Kijowskiej. Podobnie dziwna jest historia metropolity Poleskiego i Sarneńskiego Anatolija, który w nocy poprzedzającej Sobór w necie zamieścił komunikat, że popiera ideę zjednoczenia, ale w ekspresowym tempie, wkrótce potem, służby prasowe jego diecezji wydały kontr-komunikat a wystąpienia biskupa zniknęło. Inni, jak znany ze swej nieprzejednanej wobec Moskwy postawy, biskup Czerkaski Sofroniusz, nie przybył na Sobór bo nie spodobały mu się zapisy, w myśl których ukraińska cerkiew nie będzie autokefaliczna, czyli samodzielna, tylko podporządkowana Konstantynopolowi.
 
W Soborze wzięło udział – 42 biskupów z Patriarchatu Kijowskiego (UCP KP), 12 z Ukraińskiej Cerkwii Autokefalicznej oraz 2 z Cerkwii uznającej zwierzchność Moskwy. Łącznie, bo wraz z nimi brali udział po jednym delegacie świeckim lub dodatkowo (prócz świeckich) również mnich w wyborze nowej głowy Prawosławnej Cerkwii Ukrainy uczestniczyło łącznie 190 delegatów. Na Soborze byli obecni również obecny i były prezydenci Ukrainy (Poroszenko i Juszczenko), Szef Rady Bezpieczeństwa Turczynow (ewangelik) i przewodniczący parlamentu Parubij. Już sam fakt, że do Soboru doszło i udało się przy okazji uniknąć rozruchów oraz radykalizacji po obydwu stronach trzeba uznać za sukces władz. W sobotę w Kijowie, na placu przed Soborem św. Zofii zgromadziły się tysiące ludzi, którzy przyjechali, jak relacjonują dziennikarze, z różnych części Ukrainy. To, że udało się uniknąć zamieszek czy prowokacji (jeśli nie liczyć zatrzymania dwóch osób z bronią białą) trzeba uznać za sukces władz.
 
Czy zjednoczenie Cerkwi postępowało będzie nadal w podobnie pokojowy sposób? Trudno w to wierzyć, choć przed Soborem w ukraińskich mediach pojawiły się szacunki, że co najmniej 2/3 z 13 tysięcy parafii skupionych w Cerkwi uznającej zwierzchność Moskwy bez większego zastanowienie przejdzie na łono nowego kościoła. Tym bardziej, że jak wynika z oficjalnego listu, który przed soborem otrzymał z Konstantynopola metropolita Onufry, wraz z jego odbyciem traci on prawo do używania tytulatury z której wynikałoby, że jest on zwierzchnikiem prawosławia na Ukrainie. W ten sposób Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego sprowadzona zostaje do roli zagranicznego kościoła działającego za zezwoleniem władz w Kijowie. Trudno jednak w obecnej sytuacji liczyć, że administracja Poroszenki, czy ewentualnego jego następcy, łaskawym okiem spoglądała będzie na hierarchów kościoła, którego przedstawiciele nadal argumentują, że Ukraińcy to nie naród.
 
Trzeba też kilka słów poświęcić Epifaniuszowi, od soboty głowie Ukraińskiej Cerkwi. Był on najbliższym współpracownikiem i sekretarzem Filareta (Denisenki), przez niego został wyświęcony na biskupa i następcę (na wypadek niespodziewanej jego śmierci), obecnie pełni funkcję rektora Kijowskiej Akademii Duchowej i uchodzi za jednego z najlepiej, mając na względzie kwestie teologiczne, wykształconego duchownego prawosławnego na Ukrainie. Jest też, jak zauważają dziennikarze, człowiekiem młodym, związanym z ukraińska niepodległością i wolnym, jako, że studiował w Atenach, od powiązań z Moskwą. Jednak trzeba zauważyć, iż wynik soborowego głosowania był zważywszy na jego skład kolegium elektorów dość spodziewany. Bojkot „opcji moskiewskiej” może być zwiastunem kłopotów i próby delegitymizacji Epifaniusza.
 
Groźne pomruki dobiegające z Moskwy, świadczą o tym, że Rosja nie ma zamiaru porzucać karty religijnej i z pewnością w najbliższym czasie jej użyje. Warto też przytoczyć symptomatyczny komentarz opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który zamieścił 15 grudnia w sieci tweeta następującej treści: „Dzisiaj będzie miało miejsce wydarzenie o randze historycznej. Podział. (Raskoł) Sobór w Kijowie zakończy budowę samodzielnej Cerkwi na Ukrainie. Rosyjska Cerkiew Prawosławna traci połowę „żyjących” parafii. To co budowano przez setki lat, Putin i jego idioci zniszczyli przez cztery lata. Putin – wróg ruskiego miru.”
 
Ten dość kuriozalny wpis rosyjskiego opozycjonisty, w którym krytykuje lokatora Kremla za nieudolność, zaś powstanie samodzielnej Cerkwi na Ukrainie nazywa raskołem i zakwestionowaniem tego co budowano przez setki lat najlepiej chyba oddaje to jak na sobotnie wydarzenie patrzą w Rosji. A jeśli Nawalny prawidłowo odczytuje nastroje, a nie ma powodów, aby uważać, że jest inaczej, to wydaje się, że jesteśmy dopiero na początku długiej drogi budowania niezależności ukraińskiego kościoła prawosławnego.
 

 

POLECANE
Kazik wygarnął Biedroniowi, nie zabrakło wulgaryzmów z ostatniej chwili
Kazik wygarnął Biedroniowi, nie zabrakło wulgaryzmów

Kazik Staszewski znów nie gryzł się w język. Muzyk opublikował wideo, na którym wykonuje wulgarną piosenkę skierowaną bezpośrednio do europosła Lewicy Roberta Biedronia. To reakcja na jego bulwersujący komentarz dotyczący zdjęcia prezydentów Karola Nawrockiego i Donalda Trumpa.

Anna Bryłka dla Tysol.pl: Moja grupa w PE ma zablokować cel klimatyczny UE na 2040 rok tylko u nas
Anna Bryłka dla Tysol.pl: Moja grupa w PE ma zablokować cel klimatyczny UE na 2040 rok

- Sprawozdawcą aktu prawnego w Parlamencie Europejskim dot. celu klimatycznego na rok 2040 została moja grupa. Dlaczego? Bo dostaliśmy poparcie Europejskiej Partii Ludowej na zablokowanie aktu, a nie może tego zrobić EPL. Oni poprą zablokowanie, ale sami nie mogą być inicjatorami. To byłaby dla nich kompromitacja - zdradza Anna Bryłka, eurodeputowana do PE z ramienia Konfederacji w rozmowie z Konradem Wernickim.

Eksplozja pod Warszawą na poligonie, rannych dwóch cywilów. Jest komunikat Żandarmerii Wojskowej z ostatniej chwili
Eksplozja pod Warszawą na poligonie, rannych dwóch cywilów. Jest komunikat Żandarmerii Wojskowej

Mazowiecki Oddział Żandarmerii Wojskowej poinformował o poważnym incydencie na terenie poligonu wojskowego w Warszawie-Rembertowie. Doszło tam do eksplozji ładunku wybuchowego. Ranne zostały dwie osoby cywilne.

Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Gdańska

W niedzielę, 7 września, w Gdańsku odbędzie się 63. Bieg Westerplatte – najstarszy i najdłużej organizowany bieg uliczny w kraju na dystansie 10 km. Na trasie zobaczymy około 4 tys. uczestników, co oznacza spore zmiany w ruchu drogowym i komunikacji miejskiej.

Lubelskie: Niedaleko Przewodowa rozbił się niezidentyfikowany obiekt latający z ostatniej chwili
Lubelskie: Niedaleko Przewodowa rozbił się niezidentyfikowany obiekt latający

W miejscowości Majdan-Sielec na Lubelszczyźnie doszło do niepokojącego zdarzenia: na ziemię spadł niezidentyfikowany obiekt latający, prawdopodobnie dron. Okoliczności wypadku badają służby.

Gorąco pod Abotakiem. Ciemnoskóry mężczyzna uderzył działaczkę pro life z ostatniej chwili
"Gorąco pod Abotakiem". Ciemnoskóry mężczyzna uderzył działaczkę pro life

Przed kliniką aborcyjną „Abotak” w Warszawie doszło do skandalicznego incydentu. Podczas protestu środowisk pro-life czarnoskóry mężczyzna zaatakował wolontariuszkę Fundacji Życie i Rodzina. O całej sytuacji poinformował Krzysztof Kasprzak, członek zarządu fundacji.

Polski zakonnik zatrzymany na Białorusi. Karmelici wydali oświadczenie z ostatniej chwili
Polski zakonnik zatrzymany na Białorusi. Karmelici wydali oświadczenie

Na Białorusi zatrzymano 27-letniego zakonnika z Polski, którego tamtejsze władze oskarżają o szpiegostwo. Zakon karmelitów wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, a polskie służby podkreślają, że to kolejna prowokacja reżimu Aleksandra Łukaszenki. 

W dniu pogrzebu polskich ofiar ukraińskie władze wciąż relatywizują Wołyń. Ofiary z dwóch stron z ostatniej chwili
W dniu pogrzebu polskich ofiar ukraińskie władze wciąż relatywizują Wołyń. "Ofiary z dwóch stron"

W sobotę odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar zbrodni wołyńskiej ekshumowanych w Puźnikach na zachodzie Ukrainy. W czasie uroczystości ukraińskie władze ponownie próbowały relatywizować winy, mówiąc o krzywdach „dwóch stron” i „tragedii dwóch narodów”.

Puźniki: pogrzeb 42 ofiar UPA. Ekshumacje odsłoniły prawdę o zbrodni z ostatniej chwili
Puźniki: pogrzeb 42 ofiar UPA. Ekshumacje odsłoniły prawdę o zbrodni

Dzisiaj odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar zbrodni wołyńskiej ekshumowanych w Puźnikach. Podczas prac znaleziono szczątki co najmniej 42 osób – kobiet, mężczyzn i dzieci. Zbrodnia w Puźnikach to jedna z wielu masakr dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów.

Rozmowy pokojowe z Putinem. Zełenski złożył propozycję z ostatniej chwili
Rozmowy pokojowe z Putinem. Zełenski złożył propozycję

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie z amerykańską stacją ABC zaproponował Kijów jako miejsce spotkania z Władimirem Putinem. Wcześniej rosyjski przywódca wcześniej zasugerował, że rozmowy mogłyby się odbyć w Moskwie.

REKLAMA

Marek Budzisz: Dokonało się. O powstaniu niezależnej (od Moskwy) Cerkwi Prawosławnej na Ukrainie.

Niemal sto lat temu 1 stycznia 1919 na niezależnej wówczas Ukrainie rządzonej przez hetmana Skoropadskiego przyjęto ustawę o autokefalii Ukraińskiej Cerkwi. Sto lat później, a dokładnie 6 stycznia w Konstantynopolu nowa głowa Cerkwii Prawosławnej na Ukrainie wybrany na sobotnim Soborze nowy i jednocześnie młody (39 – lat) metropolita Epifaniusz (Dumenko) w towarzystwie prezydenta Poroszenki, odbierze z rąk patriarchy Konstantynopola Bartłomieja, tomos utwierdzający niezależność ukraińskiego kościoła. Dokonało się.
 Marek Budzisz: Dokonało się. O powstaniu niezależnej (od Moskwy) Cerkwi Prawosławnej na Ukrainie.
/ Wikipedia CC BY SA 3,0 Alexostrov
Patriarchat moskiewski do samego końca próbował interweniować i ingerować. W przeddzień kijewskiego soboru patriarcha moskiewski Cyryl (Gundajew) zwrócił się z listem do Sekretarza Generalnego ONZ a także do Papieża w którym gromko protestował przeciw temu co w kwestiach kościelnych dzieje się na Ukrainie. Warto zwrócić uwagę na to, że list skierowany został też do kanclerz Merkel i prezydenta Macrona, czyli do „głów państw wchodzących w skład normandzkiej czwórki”. Ma on zatem charakter polityczny, a jako, że stanowisko moskiewskiego Patriarchatu zostało oficjalnie wsparte przez rosyjskie władze, list ten traktować trzeba jako część rosyjskiej narracji i polityki względem Ukrainy. Cyryl dowodzi w swym liście – skardze, że podległa mu cerkiew ukraińska stała się przedmiotem „bezpośredniego i bezprecedensowego nacisku” ze strony władz Ukrainy. Bezpośrednim tego powodem był, jak argumentuje, brak zgody ukraińskich hierarchów reprezentujących największy tamtejszy kościół prawosławny, liczący sobie ponad 13 tysięcy parafii, ponad dwieście klasztorów i miliony wiernych, na to aby „stać się częścią nowej religijnej organizacji powoływanej przez prezydenta Poroszenkę i patriarchę Konstantynopola Bartłomieja”. Przywołuje przy tym szereg wydarzeń, które jego zdaniem świadczą o narastającej presji władz. Chodzi miedzy innymi o podniesienie kwestii statusu obydwu najsłynniejszych ukraińskich Ławr – Kijowskiej i Poczajewskiej, szereg rozmów i kontroli tego w jaki sposób Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego dba o dobra kultury znajdujące się w jej posiadaniu, rewizje na granicy, którym poddawani są jej duchowni a także przypadki zabraniania im wjazdu na teren Ukrainy, jak to miało miejsce wobec metropolity donieckiego Ilariona. Inne przejawy presji władz to zdaniem Cyryla wezwania, kierowane przez ukraińską Służbę Bezpieczeństwa, do duchownych, kleryków i mnichów, po to aby ci stawili się „na rozmowy” oraz jak pisze „zmasowana akcja” rządowych środków przekazu, której celem jest zdezawuowanie kierowanego przez niego Kościoła”. Innymi słowy Patriarcha Rosji i Wszechrusi skarży się całemu światu, że duchowieństwo uznające zwierzchność Moskwy jest obiektem prześladowań i presji władz, które za wszelką cenę dążą do realizacji swego celu politycznego, jakim jest stworzenie nowej „organizacji religijnej”. Ten wyjątkowy w swej bezczelności list głowy rosyjskiego Kościoła, który tysiącami nici powiązany jest z reżimem Putina, a skarży się na naruszenie na Ukrainie zasady rozdziału kościoła od państwa i brak wolności religijnej można by pozostawić właściwie bez komentarza, gdyby nie był on elementem rosyjskiej narracji w kwestii tego co dzieje się na Ukrainie.
 
Wróćmy jednak do zakończonego soboru. Wystosowane przez Bartłomieja zaproszenie przyjęli dwaj biskupi Cerkwi Prawosławnej Moskiewskiego Patriarchatu – metropolici Symeon z diecezji winnickiej oraz Aleksandr z perejesławsko – chmielnickiej. Obydwaj nazwani zostali przez odpowiadającego w moskiewskim patriarchacie za relacje międzynarodowe Ilariona, Judaszami i teraz najprawdopodobniej czeka ich pozbawienie sakry i niewykluczone, że anatema. Obserwatorzy zwracają uwagę na znaczącą mobilizację obydwu stron – zarówno władz ukraińskich, jak i zwolenników patriarchatu moskiewskiego. Ci ostatni starali się zrobić wszystko, aby liczba biskupów, którzy przybędą na Sobór zjednoczeniowy z Cerkwi uznającej zwierzchność Moskwy była możliwie najmniejsza. Przy czym działy się dziwne historie. I tak metropolita mohylewsko – podolski Agapit ogłosił w mediach społecznościowych, że wraz z osobistym ochroniarzem wybiera się do Kijowa, do Soboru św. Zofii, gdzie odbywał się Sobór. Ale nie dotarł, bo ponoć w nocy „przechwycili go” ludzie największego sponsora Cerkwi moskiewskiej obediencji Wadima Nowinskiego, który przewiózł go do Ławry Kijowskiej. Podobnie dziwna jest historia metropolity Poleskiego i Sarneńskiego Anatolija, który w nocy poprzedzającej Sobór w necie zamieścił komunikat, że popiera ideę zjednoczenia, ale w ekspresowym tempie, wkrótce potem, służby prasowe jego diecezji wydały kontr-komunikat a wystąpienia biskupa zniknęło. Inni, jak znany ze swej nieprzejednanej wobec Moskwy postawy, biskup Czerkaski Sofroniusz, nie przybył na Sobór bo nie spodobały mu się zapisy, w myśl których ukraińska cerkiew nie będzie autokefaliczna, czyli samodzielna, tylko podporządkowana Konstantynopolowi.
 
W Soborze wzięło udział – 42 biskupów z Patriarchatu Kijowskiego (UCP KP), 12 z Ukraińskiej Cerkwii Autokefalicznej oraz 2 z Cerkwii uznającej zwierzchność Moskwy. Łącznie, bo wraz z nimi brali udział po jednym delegacie świeckim lub dodatkowo (prócz świeckich) również mnich w wyborze nowej głowy Prawosławnej Cerkwii Ukrainy uczestniczyło łącznie 190 delegatów. Na Soborze byli obecni również obecny i były prezydenci Ukrainy (Poroszenko i Juszczenko), Szef Rady Bezpieczeństwa Turczynow (ewangelik) i przewodniczący parlamentu Parubij. Już sam fakt, że do Soboru doszło i udało się przy okazji uniknąć rozruchów oraz radykalizacji po obydwu stronach trzeba uznać za sukces władz. W sobotę w Kijowie, na placu przed Soborem św. Zofii zgromadziły się tysiące ludzi, którzy przyjechali, jak relacjonują dziennikarze, z różnych części Ukrainy. To, że udało się uniknąć zamieszek czy prowokacji (jeśli nie liczyć zatrzymania dwóch osób z bronią białą) trzeba uznać za sukces władz.
 
Czy zjednoczenie Cerkwi postępowało będzie nadal w podobnie pokojowy sposób? Trudno w to wierzyć, choć przed Soborem w ukraińskich mediach pojawiły się szacunki, że co najmniej 2/3 z 13 tysięcy parafii skupionych w Cerkwi uznającej zwierzchność Moskwy bez większego zastanowienie przejdzie na łono nowego kościoła. Tym bardziej, że jak wynika z oficjalnego listu, który przed soborem otrzymał z Konstantynopola metropolita Onufry, wraz z jego odbyciem traci on prawo do używania tytulatury z której wynikałoby, że jest on zwierzchnikiem prawosławia na Ukrainie. W ten sposób Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego sprowadzona zostaje do roli zagranicznego kościoła działającego za zezwoleniem władz w Kijowie. Trudno jednak w obecnej sytuacji liczyć, że administracja Poroszenki, czy ewentualnego jego następcy, łaskawym okiem spoglądała będzie na hierarchów kościoła, którego przedstawiciele nadal argumentują, że Ukraińcy to nie naród.
 
Trzeba też kilka słów poświęcić Epifaniuszowi, od soboty głowie Ukraińskiej Cerkwi. Był on najbliższym współpracownikiem i sekretarzem Filareta (Denisenki), przez niego został wyświęcony na biskupa i następcę (na wypadek niespodziewanej jego śmierci), obecnie pełni funkcję rektora Kijowskiej Akademii Duchowej i uchodzi za jednego z najlepiej, mając na względzie kwestie teologiczne, wykształconego duchownego prawosławnego na Ukrainie. Jest też, jak zauważają dziennikarze, człowiekiem młodym, związanym z ukraińska niepodległością i wolnym, jako, że studiował w Atenach, od powiązań z Moskwą. Jednak trzeba zauważyć, iż wynik soborowego głosowania był zważywszy na jego skład kolegium elektorów dość spodziewany. Bojkot „opcji moskiewskiej” może być zwiastunem kłopotów i próby delegitymizacji Epifaniusza.
 
Groźne pomruki dobiegające z Moskwy, świadczą o tym, że Rosja nie ma zamiaru porzucać karty religijnej i z pewnością w najbliższym czasie jej użyje. Warto też przytoczyć symptomatyczny komentarz opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który zamieścił 15 grudnia w sieci tweeta następującej treści: „Dzisiaj będzie miało miejsce wydarzenie o randze historycznej. Podział. (Raskoł) Sobór w Kijowie zakończy budowę samodzielnej Cerkwi na Ukrainie. Rosyjska Cerkiew Prawosławna traci połowę „żyjących” parafii. To co budowano przez setki lat, Putin i jego idioci zniszczyli przez cztery lata. Putin – wróg ruskiego miru.”
 
Ten dość kuriozalny wpis rosyjskiego opozycjonisty, w którym krytykuje lokatora Kremla za nieudolność, zaś powstanie samodzielnej Cerkwi na Ukrainie nazywa raskołem i zakwestionowaniem tego co budowano przez setki lat najlepiej chyba oddaje to jak na sobotnie wydarzenie patrzą w Rosji. A jeśli Nawalny prawidłowo odczytuje nastroje, a nie ma powodów, aby uważać, że jest inaczej, to wydaje się, że jesteśmy dopiero na początku długiej drogi budowania niezależności ukraińskiego kościoła prawosławnego.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe