Paweł Kowalski SJ: Te Święta ukazują, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą by być blisko człowieka

– W Bożym Narodzeniu widzimy, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą, by być blisko człowieka. Nie tylko te warunki fizyczne – bieda, niedostatek, ale warunki duchowe: nasza słabość, grzech, brak przebaczenia, złość, toksyczność, trudne relacje w jakie wchodzimy. W to wszystko Bóg chce wejść i dla Niego nic nie jest na tyle paskudne, żeby On nie mógł nas tam znaleźć – mówi specjalnie dla Tysol.pl Ojciec Paweł Kowalski, jezuita i duszpasterz akademicki. Rozmawiał Robert Wąsik.
 Paweł Kowalski SJ: Te Święta ukazują, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą by być blisko człowieka
/ Ojciec Paweł Kowalski SJ, fot. Robert Wąsik
Dzisiejszy Polak w noc wigilijną pójdzie na pasterkę, czy usiądzie przed telewizorem, by po raz 25. obejrzeć „Kevina samego w domu”?
(śmiech) To jest pytanie do mnie? Ja myślę, że fajnie by było, gdyby ten statystyczny Polak nie zaniedbał i jednego i drugiego. Tzn. pod tym hasłem „obejrzeć Kevina” ja rozumiem chęć, by święta były dla nas miejscem ciepła i schronienia, które dobrze znamy. Chyba większość ludzi, którzy są zmęczeni codzienną gonitwą marzą o takiej bezpiecznej oazie. Może więc, zamiast włączać telewizor warto iść razem na spacer, albo odwiedzić ciocię, której dawno nie widzieliśmy. Myślę, że byłoby dla nas zbawienne pójść za pragnieniem życiowego restartu. Pomyśleć, co w mojej codzienności jest początkiem mojego smutku, a następnie spróbować zacząć jeszcze raz. Pójście na pasterkę może nam bardzo pomóc złapać kontakt z Bogiem, który w tych naszych świętach jest najważniejszy.

Chciałem żeby to pytanie było wstępem do szerszego tematu: ile jest prawdziwej wiary w naszym obchodzeniu świąt? Statystycznie jesteśmy krajem bardzo katolickim, ale pytanie, czego jest tutaj więcej: tradycji, czy rzeczywistej wiary?
Te dwie rzeczy zawsze będą się w nas ścierać: tradycja i przyzwyczajenie z poszukiwaniem głębi. Fajnie, jakbyśmy w tę wędrówkę na poszukiwanie głębi się wybrali. By nie zamykać się tylko w tym, że stawiamy do stołu wigilijnego jedno nakrycie więcej i kładziemy sianko pod obrus. Te święta to coś więcej: poszukiwanie miłosierdzia, przebaczanie sobie nawzajem, a może nawet pokłócenie się z bliskimi, bo w końcu zaczęliśmy rozmawiać o rzeczach istotnych, zakończone oczywiście pojednaniem i życzeniami przy opłatku. Obyśmy się nie zatrzymali na tradycjach, bo one mają nas jedynie podprowadzić pod jakieś głębsze doświadczenie.

Tak sobie patrzę na to, co mamy na stole w święta Bożego Narodzenia – w wigilię 12 potraw, w kolejne dni coraz więcej, nasze stoły wręcz uginają się pod obfitością. Ile to ma wspólnego z tym, co chciał nam przekazać Pan Jezus rodząc się ubóstwie, w stajence? Czy my w ogóle dobrze obchodzimy te święta?
I tak i nie. Jeśli faktycznie mamy te stoły zastawione jedzeniem, które albo nam się zmarnuje, albo się przejemy i będziemy chorzy, to może faktycznie lepiej przyrządzić coś skromniejszego, lub pomyśleć o sąsiadach, którzy są sami, chorzy, potrzebujący i może byłoby dobrze zaprosić ich, by usiedli z nami przy tym stole. Z drugiej strony, my nie mamy odtwarzać warunków, w których się narodził Pan Jezus. Święta to eksplozja radości, bo Bóg jest blisko i nie boi się przyjść do naszej biedy, naszej słabości, do naszego dziadostwa. Przypominamy sobie o tym i to jest przyczyną naszej wielkiej radości. Nie bójmy cieszyć z tego, że On faktycznie do nas przychodzi. 

Praktykując i zgłębiając życie religijne, duchowe, myślimy często tylko o naszym duchu, traktując swe ciało nieraz jako przeszkodę w spotkaniu z Panem Bogiem. To w końcu ciało jest grzeszne i tak bardzo podatne na pokusy. Ale Pan Bóg jednak w te święta przychodzi do człowieka właśnie w ciele. Co to dla nas oznacza?
To oznacza, że nasze ciało nie jest tak naprawdę niczym złym. Poprzednie pytanie ukazało, że te święta obchodzimy bardzo „cieliście”, czyli jedząc, śpiewając, ciesząc się… te wszystkie rzeczy są bardziej związane z ciałem niż z duchem. To świetna okazja by przypomnieć sobie, że Bóg staje się człowiekiem. Nie istnieje tylko w idei, w jakiejś odległości, choć mówimy o Nim, że jest po trzykroć święty, otoczony przez aniołów i mamy czasem wrażenie, że jest daleko i nie interesuje się naszym życiem. A w Bożym Narodzeniu widzimy Boga, który jest zaangażowany, dla którego żadne warunki nie są przeszkodą, by być blisko człowieka. Nie tylko te warunki fizyczne – bieda, niedostatek, ale i warunki duchowe: nasza słabość, grzech, brak przebaczenia, złość, toksyczność, trudne relacje w jakie wchodzimy. W to wszystko Bóg chce wejść i dla Niego nic nie jest na tyle paskudne, żeby On nie mógł nas tam znaleźć. Z jednej strony Pan Bóg staje się człowiekiem, staje się ciałem, staje się dotykalny, a przez to bardzo wrażliwy na jakiekolwiek zranienia, co w przyszłości doprowadzi Go do śmierci. Z drugiej strony przypomina to, że żadne warunki nie są na tyle straszne, żeby Pan Bóg nie mógł być z nami obecny. 

Obserwując przestrzeń w jakiej żyjemy trudno nie odnieść wrażenia, że postępuje laicyzacja Świąt Bożego Narodzenia. Z bożonarodzeniowych plakatów usuwa się religijne symbole, szkoły czy przedszkola organizują tzw. jasełka świeckie, tłumacząc to tym, że mogą w nich uczestniczyć ludzie różnych wyznań, więc my nie chcemy nikogo urazić. Czy w społeczeństwie coraz bardziej różnorodnym, czy wręcz multi-kulturowym nawet ta przestrzeń wokół świąt powinna być laicka, aby każdy mógł czuć się w niej dobrze?
Musimy patrzeć na Pana Boga jak na wyzwanie do pójścia dalej. Kiedy Bóg przychodzi, dzieje się eksplozja radości. Ona potrafi być w jakiś sposób niekomfortowa, bo wzywa nas do porzucenia tego, co nas unieszczęśliwia. Jeśli żyję w toksycznej relacji, wzywa mnie do zerwania, bądź naprawienia jej. Jeśli w moim sercu żyje nienawiść do innych lub siebie, wzywa mnie do zaniechania tego. Głęboka radość to coś, czego nie można schować, to się udziela dalej. I myślę, że jeśli będziemy przeżywać Boże Narodzenie w radości i tą radością będziemy się dzielić, to ona nikogo nie urazi ani nie zrani. Bo nie będziemy wtedy wykorzystywać Bożego Narodzenia jako elementu tożsamościowego i przyczyny do walki z innymi, ale pokażemy Boga, który jest źródłem naszego życia i źródłem naszej radości. A radość sama z siebie jest zaraźliwa. Gdy ktoś spotyka człowieka radosnego, od razu podnosi się na duchu. Więc jeśli będziemy jako wierzący radosnymi chrześcijanami, to zobaczymy, że nasze obchody Bożego Narodzenia nie będą dla nikogo obraźliwe, bo ta radość będzie udzielać się innym. 

#REKLAMA_POZIOMA#

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych z ostatniej chwili
Dramat w Niemczech. Polka wśród ofiar śmiertelnych

47-letnia Polka jest jedną z ofiar śmiertelnych wypadku autobusowego, do którego doszło w środę na autostradzie A9 w pobliżu Lipska na wschodzie Niemiec. Policja przekazała w czwartek informacje na temat tożsamości trzech spośród czterech osób zabitych w wypadku.

Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Kołodziejczaka na spotkaniu z Ukraińcami. Jest reakcja wiceministra

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka. Jest reakcja wiceministra.

Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii z ostatniej chwili
Zełenski: Nie mamy już prawie artylerii

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Dramatyczne wyznanie Zbigniewa Ziobry

"Choroba bardzo przyspieszyła. W ciągu miesiąca schudłem 10 kilogramów, pojawiły się bardzo mocne bóle i towarzyszył mi coraz większy problem z głosem" - powiedział w programie "Debata Dnia" o stanie swojego zdrowia Zbigniew Ziobro.

Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki Wiadomości
Naukowy wieczór z dr Kaweckim: Przez 10 lat Polak nominował do Nobla z fizyki

Przez ponad 10 lat Polak formalnie nominował do Nagród Nobla z fizyki! To pierwszy przypadek, gdy opinia publiczna się o tym dowiaduje.

Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: Bedzie miał proces z ostatniej chwili
Były minister Tuska zaatakował Dominika Tarczyńskiego: "Bedzie miał proces"

Były minister finansów, Jan Vincent Rostowski zaatakował na Twitterze [X] Dominika Tarczyńskiego. "Będzie miał proces za publikowanie obrzydliwych fake newsów" - odpowiada europoseł Prawa i Sprawiedliwości

Adam Bodnar powinien podać się do dymisji z ostatniej chwili
"Adam Bodnar powinien podać się do dymisji"

Radosław Fogiel, poseł PiS uważa, że służby złamały prawo, wchodząc do domu b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak mówił w czwartek w Studiu PAP, w jego ocenie prokurator Marzena Kowalska i szef MS Adam Bodnar powinni za to ponieść odpowiedzialność i podać się do dymisji.

Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem z ostatniej chwili
Ukraińcy opublikowali specyficzne zdjęcie Kołodziejczaka. "Zachowywał się dziwnie. Wybiegał z pokoju, pociągał nosem"

W środę i w czwartek przedstawiciele resortów infrastruktury, funduszy, rozwoju, finansów, aktywów państwowych oraz rolnictwa uczestniczyli w spotkaniach ze stroną ukraińską. W sieci Ukraińcy opublikowali zdjęcie z nietypową pozą Michała Kołodziejczaka.

Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze? Wiadomości
Zastępca Bodnara: Co Pan zamierza zrobić Panie Ministrze?

Dziś opinią publiczną wstrząsnęły fakty przedstawione w artykule Patryka Słowika "Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media". Neoprokuratura opublikowała komunikat o tym, że zajmuje się opisanym w artykule wątkami. Do sprawy odniósł się również prokurator Michał Ostrowski, powołany za czasów Zbigniewa Ziobry, ale pełniący nadal obowiązki, zastępca Prokuratora Generalnego. Prokuratorem Generalnym, wbrew zapowiedziom rozdzielenia tych funkcji, jest obecnie minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Rosyjski myślwiec zestrzelony z ostatniej chwili
Rosyjski myślwiec zestrzelony

Rosyjski myśliwiec Su-35 runął w czwartek do morza w pobliżu Sewastopola na okupowanym przez Rosję Krymie; według wstępnych doniesień pilot przeżył, a maszyna mogła zostać zestrzelona omyłkowo przez rosyjską obronę przeciwlotniczą - podało Radio Swoboda.

REKLAMA

Paweł Kowalski SJ: Te Święta ukazują, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą by być blisko człowieka

– W Bożym Narodzeniu widzimy, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą, by być blisko człowieka. Nie tylko te warunki fizyczne – bieda, niedostatek, ale warunki duchowe: nasza słabość, grzech, brak przebaczenia, złość, toksyczność, trudne relacje w jakie wchodzimy. W to wszystko Bóg chce wejść i dla Niego nic nie jest na tyle paskudne, żeby On nie mógł nas tam znaleźć – mówi specjalnie dla Tysol.pl Ojciec Paweł Kowalski, jezuita i duszpasterz akademicki. Rozmawiał Robert Wąsik.
 Paweł Kowalski SJ: Te Święta ukazują, że dla Boga żadne warunki nie są przeszkodą by być blisko człowieka
/ Ojciec Paweł Kowalski SJ, fot. Robert Wąsik
Dzisiejszy Polak w noc wigilijną pójdzie na pasterkę, czy usiądzie przed telewizorem, by po raz 25. obejrzeć „Kevina samego w domu”?
(śmiech) To jest pytanie do mnie? Ja myślę, że fajnie by było, gdyby ten statystyczny Polak nie zaniedbał i jednego i drugiego. Tzn. pod tym hasłem „obejrzeć Kevina” ja rozumiem chęć, by święta były dla nas miejscem ciepła i schronienia, które dobrze znamy. Chyba większość ludzi, którzy są zmęczeni codzienną gonitwą marzą o takiej bezpiecznej oazie. Może więc, zamiast włączać telewizor warto iść razem na spacer, albo odwiedzić ciocię, której dawno nie widzieliśmy. Myślę, że byłoby dla nas zbawienne pójść za pragnieniem życiowego restartu. Pomyśleć, co w mojej codzienności jest początkiem mojego smutku, a następnie spróbować zacząć jeszcze raz. Pójście na pasterkę może nam bardzo pomóc złapać kontakt z Bogiem, który w tych naszych świętach jest najważniejszy.

Chciałem żeby to pytanie było wstępem do szerszego tematu: ile jest prawdziwej wiary w naszym obchodzeniu świąt? Statystycznie jesteśmy krajem bardzo katolickim, ale pytanie, czego jest tutaj więcej: tradycji, czy rzeczywistej wiary?
Te dwie rzeczy zawsze będą się w nas ścierać: tradycja i przyzwyczajenie z poszukiwaniem głębi. Fajnie, jakbyśmy w tę wędrówkę na poszukiwanie głębi się wybrali. By nie zamykać się tylko w tym, że stawiamy do stołu wigilijnego jedno nakrycie więcej i kładziemy sianko pod obrus. Te święta to coś więcej: poszukiwanie miłosierdzia, przebaczanie sobie nawzajem, a może nawet pokłócenie się z bliskimi, bo w końcu zaczęliśmy rozmawiać o rzeczach istotnych, zakończone oczywiście pojednaniem i życzeniami przy opłatku. Obyśmy się nie zatrzymali na tradycjach, bo one mają nas jedynie podprowadzić pod jakieś głębsze doświadczenie.

Tak sobie patrzę na to, co mamy na stole w święta Bożego Narodzenia – w wigilię 12 potraw, w kolejne dni coraz więcej, nasze stoły wręcz uginają się pod obfitością. Ile to ma wspólnego z tym, co chciał nam przekazać Pan Jezus rodząc się ubóstwie, w stajence? Czy my w ogóle dobrze obchodzimy te święta?
I tak i nie. Jeśli faktycznie mamy te stoły zastawione jedzeniem, które albo nam się zmarnuje, albo się przejemy i będziemy chorzy, to może faktycznie lepiej przyrządzić coś skromniejszego, lub pomyśleć o sąsiadach, którzy są sami, chorzy, potrzebujący i może byłoby dobrze zaprosić ich, by usiedli z nami przy tym stole. Z drugiej strony, my nie mamy odtwarzać warunków, w których się narodził Pan Jezus. Święta to eksplozja radości, bo Bóg jest blisko i nie boi się przyjść do naszej biedy, naszej słabości, do naszego dziadostwa. Przypominamy sobie o tym i to jest przyczyną naszej wielkiej radości. Nie bójmy cieszyć z tego, że On faktycznie do nas przychodzi. 

Praktykując i zgłębiając życie religijne, duchowe, myślimy często tylko o naszym duchu, traktując swe ciało nieraz jako przeszkodę w spotkaniu z Panem Bogiem. To w końcu ciało jest grzeszne i tak bardzo podatne na pokusy. Ale Pan Bóg jednak w te święta przychodzi do człowieka właśnie w ciele. Co to dla nas oznacza?
To oznacza, że nasze ciało nie jest tak naprawdę niczym złym. Poprzednie pytanie ukazało, że te święta obchodzimy bardzo „cieliście”, czyli jedząc, śpiewając, ciesząc się… te wszystkie rzeczy są bardziej związane z ciałem niż z duchem. To świetna okazja by przypomnieć sobie, że Bóg staje się człowiekiem. Nie istnieje tylko w idei, w jakiejś odległości, choć mówimy o Nim, że jest po trzykroć święty, otoczony przez aniołów i mamy czasem wrażenie, że jest daleko i nie interesuje się naszym życiem. A w Bożym Narodzeniu widzimy Boga, który jest zaangażowany, dla którego żadne warunki nie są przeszkodą, by być blisko człowieka. Nie tylko te warunki fizyczne – bieda, niedostatek, ale i warunki duchowe: nasza słabość, grzech, brak przebaczenia, złość, toksyczność, trudne relacje w jakie wchodzimy. W to wszystko Bóg chce wejść i dla Niego nic nie jest na tyle paskudne, żeby On nie mógł nas tam znaleźć. Z jednej strony Pan Bóg staje się człowiekiem, staje się ciałem, staje się dotykalny, a przez to bardzo wrażliwy na jakiekolwiek zranienia, co w przyszłości doprowadzi Go do śmierci. Z drugiej strony przypomina to, że żadne warunki nie są na tyle straszne, żeby Pan Bóg nie mógł być z nami obecny. 

Obserwując przestrzeń w jakiej żyjemy trudno nie odnieść wrażenia, że postępuje laicyzacja Świąt Bożego Narodzenia. Z bożonarodzeniowych plakatów usuwa się religijne symbole, szkoły czy przedszkola organizują tzw. jasełka świeckie, tłumacząc to tym, że mogą w nich uczestniczyć ludzie różnych wyznań, więc my nie chcemy nikogo urazić. Czy w społeczeństwie coraz bardziej różnorodnym, czy wręcz multi-kulturowym nawet ta przestrzeń wokół świąt powinna być laicka, aby każdy mógł czuć się w niej dobrze?
Musimy patrzeć na Pana Boga jak na wyzwanie do pójścia dalej. Kiedy Bóg przychodzi, dzieje się eksplozja radości. Ona potrafi być w jakiś sposób niekomfortowa, bo wzywa nas do porzucenia tego, co nas unieszczęśliwia. Jeśli żyję w toksycznej relacji, wzywa mnie do zerwania, bądź naprawienia jej. Jeśli w moim sercu żyje nienawiść do innych lub siebie, wzywa mnie do zaniechania tego. Głęboka radość to coś, czego nie można schować, to się udziela dalej. I myślę, że jeśli będziemy przeżywać Boże Narodzenie w radości i tą radością będziemy się dzielić, to ona nikogo nie urazi ani nie zrani. Bo nie będziemy wtedy wykorzystywać Bożego Narodzenia jako elementu tożsamościowego i przyczyny do walki z innymi, ale pokażemy Boga, który jest źródłem naszego życia i źródłem naszej radości. A radość sama z siebie jest zaraźliwa. Gdy ktoś spotyka człowieka radosnego, od razu podnosi się na duchu. Więc jeśli będziemy jako wierzący radosnymi chrześcijanami, to zobaczymy, że nasze obchody Bożego Narodzenia nie będą dla nikogo obraźliwe, bo ta radość będzie udzielać się innym. 

#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe