[Tylko u nas] Syn Więźnia Auschwitz: Szczyty hipokryzji i kłamstw Muzeum Auschwitz

Zapoznając się z wpisem z dnia 24 grudnia 2018 roku na portalu Muzeum Auschwitz określam to ogólnym stwierdzeniem: „Szczyty hipokryzji i kłamstw”! A przecież przynajmniej w wigilijny wieczór powinno się mówić ludzkim głosem i prawdę – prawdę!
 [Tylko u nas] Syn Więźnia Auschwitz: Szczyty hipokryzji i kłamstw Muzeum Auschwitz
/ Władysław Siwek
Przejdźmy więc do faktów – komentarzy do stwierdzeń na portalu:

„Dezinformacja i podsycanie emocji nie ma nic wspólnego z godnym upamiętnieniem jakie jest naszym zobowiązaniem wobec wszystkich ofiar Auschwitz”  


Jak się to ma do uporczywego demolowania eksponatów i pamięci o byłych polskich więźniach przez dyrekcję tegoż Muzeum? Albo piszący te brednie o „dezinformacji” ma tak ograniczony sposób rozumowania (myślenia), bo pewnym jest, że właśnie on dezinformuje byłych więźniów i ich rodziny, o tym jak było w KL Auschwitz. Nie wystarczy się cięgle powoływać na pamięć o wyjątkowym więźniu św. Maksymilianie Kolbe, który był więziony w podziemiach bloku 11 i zginął w tym obozie. Teren byłego KL Auschwitz jest uświęcony krwią setek męczenników którzy zginęli w tym obozie. Przykładów poświęcenia się w obronie innego współwięźnia było więcej – nie tylko jeden przypadek, wystarczy się zapoznać dokładniej z historią KL Auschwitz!  

Oprócz beatyfikowanych w Warszawie przez Jana Pawła II znanych z imienia i nazwiska 108 męczenników, dobrze zapamiętanych przez świadków ich życia i męczeństwa, w czasie drugiej wojny światowej traciło życie tysiące niewinnych ludzi, często młodych i pełnych zapału do pracy i działania. Dzieląc swój los z męczennikami wyniesionymi na ołtarze, nie doczekali się wprawdzie procesu beatyfikacyjnego, co w niczym nie pomniejsza ofiary ich życia, a ze strony tych, którzy dziś cieszyć się mogą pełną wolnością, domaga się zachowania ich w żywej i wdzięcznej pamięci.  

Jak można pisać takie bzdury:  

„W Muzeum od dawna trwają prace nad stworzeniem nowej ekspozycji poświęconej tematyce ruchu oporu w KL Auschwitz, w tym postaci rtm. Witolda Pileckiego. Będzie ona udostępniona na parterze bloku 11 w szczególnym dniu - 14 czerwca, w rocznicę deportacji do Auschwitz pierwszego transportu Polaków, w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady”

  
Niechlujstwo w informacji powtórzonej dnia 24 grudnia 2018 roku – tego co było już wcześniej publikowane w okolicach marca br. Tyle, że … pominięto przy tej informacji fakt o ignorowaniu przez dyrektora dr. Piotra M.A. Cywinskiego tej postaci od 2006 do 2018 r. (do momentu nakazu kogoś „z góry”, by inaczej traktować tę postać). Zresztą, w dalszej części tego artykułu można przeczytać:

„Podwaliny do dzisiejszej pamięci o rotmistrzu Pileckim dały opracowania historyków Muzeum Auschwitz: Adama Cyry i Henryka Świebockiego, którzy publikowali swoje prace na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Badania te, a zwłaszcza dr. Adama Cyry, stanowią po dzisiejszy dzień podstawę wiedzy o dziejach Rotmistrza" 


Więc dyrektor Cywiński ignorował nie tylko pamięć o rotmistrzu Pileckim, ale ignorował również od lat wiedzę i autorytety w tej sprawie tak wybitnych naukowców z Muzeum jak wymienieni autorzy opracowań o Pileckim!

„Wiele lat temu w dwóch salach na parterze bloku 11 znajdowała się niewielka prezentacja złożona z kilku paneli dotycząca egzekucji oraz historii więźniów policyjnych i wychowawczych. Jednak wykonane dekady temu tablice były w takim stanie, iż zdecydowano się na zamknięcie tej części wystawy. Były one niedostępne dla odwiedzających. Teraz w salach tych znajdzie się nowa wystawa o całym ruchu oporu w niemieckim obozie Auschwitz.”

 
Ekspozycja zaprojektowana „dekady temu” pod kierunkiem byłego więźnia Auschwitz, ówczesnego dyrektora Muzeum, Kazimierza Smolenia, a uznana została przez geniusza od nowatorskich pomysłów pana Cywińskiego jako mało wymowna, w związku z czym zamknięta. Zadaję pytanie: Co było niezrozumiałe dla zwiedzających? - obrazy Władysława Siwka, w tym „Egzekucja pod Ścianą Straceń” które bez komentarza przemawiały wyjątkowo wymownie do zwiedzających? Może jest to za trudny do odbioru obraz na genialny umysł dyrektora Cywińskiego, ale niewątpliwie przemawiał do wszystkich zwiedzających Muzeum Auschwitz (osoby o zapewne mniej rozbudzonej wyobraźni od pana Cywińskiego)!

No i jakże genialne uzasadnienie o pryczach w salach na parterze bloku 11 – na których polscy więźniowie policyjni i polityczni spędzali ostatnią noc swego życia:  

„W salach tych kiedyś znajdowały się poobozowe prycze. Nie stanowiły one jednak wyposażenia sal w czasie istnienia obozu. Nie były to zatem te same prycze, na których „spali przed śmiercią więźniowie”.

 
W jednym zdaniu tak oczywiste zaprzeczanie samemu sobie! Wstyd – to za skromne określenie. Bardziej odpowiednim jest tu słowo „matolstwo”!

Nie zwrócono uwagi na wcześniejsze publikacje na TYSOL.pl  odpowiadające na te kłamstwa:

„Na kłamstwo Cywińskiego, że w bloku nr 11 – w dwóch salach na parterze prycz nie było, odpowiadam cytatami z opracowania dr. Adama Cyry na temat więźniów policyjnych, przebywających w tych pomieszczeniach:
 ”[…] Sale więźniarskie były przepełnione. W każdej z nich przebywało od 70 do 90 osób. Niemożliwością było, aby wszyscy jednocześnie mogli stanąć na podłodze. Większość osób bez przerwy musiała siedzieć lub leżeć na pryczach i tylko na zmianę można było z nich zejść. W salach ustawione były tzw. kible, które raz dziennie opróżniano z fekaliów.
 […] Plagą była duża ilość insektów, w szczególności pluskiew, które często w nocy nie pozwalały więźniom spać. W pewnych okresach co tydzień prycze te były rozbierane i przekazywane do dezynfekcji. Wówczas więźniowie zmuszeni byli spać na betonowych podłogach cel.
 […] Przed rozprawami „sądu” zwykle wielu więźniów przebywało w salach i z tego względu na jednej pryczy, na siennikach napełnionych pokruszoną słoma, spały nawet po trzy osoby. Zdarzało się także, że spano na gołych deskach, a liczba śpiących na jednej pryczy dochodziła wówczas nawet do czterech osób.”



Kolejny komentarz:
 

„Nowa ekspozycja poświęcona ruchowi oporu przybliży jego historię i rozwój, od pierwszych grup polskich, które się z biegiem czasu jednoczyły, po organizowanie się więźniów innych narodowości”.


I znowu kłamstwo nie liczące się z uzasadnieniem, że tych organizatorów wewnątrz obozowego ruchu oporu wybrano według uznania mediewisty Piotra M.A. Cywińskiego i w oparciu o jego wiedzę – gdyż w innym wypadku takich wybiórczych informacji by nie umieszczono na ekspozycji!

Pan Cywiński wymienia inne narodowości uczestniczące w ruchu oporu, ale niezręcznie jest mu wspomnieć o Polakach tworzących ten ruch poza rotmistrzem Pileckim. dlaczego pomija wzmianki o planach Armii Krajowej odnośnie wyzwolenia KL Auschwitz i roli jaką odegrał w tych działaniach cichociemny ppor. Stefan Jasieński, o którym dr Adam Cyra napisał książkę „Spadochroniarz Urban”, wydaną w 2005 roku. Bohaterski spadochroniarz jako więzień policyjny zginął w obozie w niewyjaśnionych okolicznościach na początku stycznia 1945 roku. Należy również przypomnieć, że więźniem policyjnym był także por. Wacław Stacherski, komendant Inspektoratu katowickiego AK, po „sądzie doraźnym” w bloku nr 11, a stracony w jednym z krematoriów w KL Auschwitz II-Birkenau we wrześniu 1944 roku.  
 
Oto i kolejne skromne dowody, o czym możemy się dowiedzieć na tej nowej ekspozycji. Pierwsze organizacje obozowego ruchu oporu zaczęły powstawać już w drugiej połowie 1940 r. – zakładali je Polacy, m.in . działacze socjalistyczni: Stanisław Dubois, Norbert Barlicki, a także od października 1940 r. rtm. Witold Pilecki (w obozie Tomasz Serafiński). Uciekając, przekazał kierownictwo mjr. Zygmuntowi Bończy-Bogdanowskiemu i kpt. Henrykowi Bartosiewiczowi. W lutym 1941 płk. Kazimierz Rawicz (w obozie Jan Hilkner) założył w obozie Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Istniało też kilka innych organizacji, utworzonych przez polskich wojskowych. Jesienią 1941 r. zaczęły działać grupy rekrutujące się z sympatyków Narodowej Demokracji i Obozu Narodowo-Radykalnego - Roman Rybarski, Jan Mosdorf. Inni działacze wewnątrz obozowego ruchu oporu to: ppłk. Juliusz Gilewicz, Józef Cyrankiewicz i wielu innych byłych więźniów. Brak wiedzy dyrektora Cywińskiego na ten temat, czy niechlujstwo w wybieraniu tematów o Polskim Ruchu Oporu, a może ignorowanie tych tak ważnych dwóch osób, bo nie ma nakazu „z góry”?
 
Tak to jest z tą jakże ułomną wiedzą Pana Cywińskiego, że nie wszystkie osoby, które na to zasłużyły są wymienione na banerach w nowej ekspozycji w salach na parterze bloku 11? Hańba!
 
Dalej czytamy:  
 

„Nieprawdą jest, że na obchodach 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz nie było polskich więźniów, a byli więźniowie nie mogli brać udziału w tym wydarzeniu. Byli więźniowie niemieckiego obozu Auschwitz są zawsze najważniejszymi gośćmi rocznicowych obchodów. Każdy były więzień jest na nie zaproszony. Każdy były więzień, który przyjeżdża na obchody ma zapewnioną specjalną opiekę. W 2018 r. w obchodach rocznicy wyzwolenia wzięło udział ponad 60 byłych więźniów Auschwitz”

Ponieważ jak widać pamięć dyrektora Cywińskiego jest wybiórcza, przypominam, gdy w czerwcu 2015 roku na terenie byłego KL Auschwitz organizowana była uroczystość upamiętnienia przywiezienia 14 czerwca 1940 roku pierwszego transportu więźniów z Tarnowa do KL Auschwitz, a uroczystość ta była organizowana przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, wówczas co roku demonstracyjnie nie brał w niej udziału dyrektor dr Piotr M. A. Cywiński - podkreślam - gospodarz obiektu. Gdy wymienione Stowarzyszenie zwróciło się do niego z prośbą o zapewnienie obsługi medycznej na tą uroczystość, otrzymało odpowiedź, że takiej obsługi nie ma możliwości zapewnić, czy załatwić (do sprawdzenia w dokumentach tegoż Stowarzyszenia).

Brał natomiast w tej uroczystości były więzień 94-letni Jerzy Bogusz, nr obozowy 61, przybyły na tą uroczystość aż z Krakowa,  oraz kilka jeszcze żyjących więźniów - także w podeszłym wieku. Pan  dyrektor do tych więźniów nie przyszedł. Czyż nie ma to znamion pogardy  dla tych nielicznie przybyłych na tę uroczystość byłych więźniów – ofiar  hitleryzmu! Wiadomo bowiem, że dyrektor Cywiński był na terenie Muzeum.  – prowadząc pogawędkę w swoim mieszkaniu z jakąś panią. Tak oto jest  wyczulony dyrektor Cywiński na obecność tych nielicznych już więźniów na  przyjazd do miejsca swojej golgoty!
 
Kolejne przekłamanie:  
 

„Nieprawdą  jest, że na teren Muzeum nie wolno wnosić polskich flag. Na teren  Muzeum wolno wnosić polskie, a także inne flagi państwowe. Regulamin  zwiedzania (par. 3 pkt 6) mówi wyłącznie o zakazie wnoszenia flag na  drzewcach - jest to podyktowane względami bezpieczeństwa”

   
Ja bym się poważniej zabrał do tej dbałości o bezpieczeństwo. Należy  poodbierać przed wejściem na teren muzeum: kule ortopedyczne, laski, przeszukać kieszenie, zrobić każdemu zwiedzającemu prześwietlenie,  ustawiając takie bramki jak na lotnisku. A co, niech biorą przykład z genialnych pomysłów dyrektora Cywińskiego. I tak powinno być we  wszystkich państwowych pochodach – flagi bez drzewców, gdyż powodują zagrożenie! Gorzej z odbieraniem drzewców gdy organizowany jest marsz  żywych – ale … czy można się przeciwstawić organizatorom z Izraela?  
 
I  taki geniusz od „przepisów” na każdą okoliczność, marnuje się w takiej  miejscowości jak Oświęcim. Dlaczego nie zabierze go minister Piotr Gliński do Warszawy?
 
I jeszcze koniecznie muszę poruszyć sprawę palenia zniczy.  
   
Jeżeli pan Cywiński nie jest w tym temacie zorientowany, to  podpowiadam, że w KL Auschwitz więźniowie ginęli wszędzie. Katowani w  salach bloków, na drogach wewnątrz obozowych, podczas pracy, w  krematoriach, na ogrodzeniu pod prądem, a więc nie tylko pod Ścianą  Straceń na dziedzińcu bloku nr 11. Cała ziemia poobozowa przesiąknięta  jest krwią zakatowanych tam więźniów. Jak w tej sytuacji można zabronić zapalenia znicza w miejscu obok ogrodzenia obozowego, gdzie z desperacji  więźniowie rzucali się na naelektryzowane druty, by zakończyć doznawane  codziennie cierpienia, i psychiczne upokorzenia?  
 
Na  zakończenie komentarzy do całego opracowania ze strony internetowej  Muzeum Auschwitz, wpisuję jeszcze komentarz dotyczący samego dyrektora  Cywińskiego (jaki ukazał się pod moim artykułem na TYSOL.pl  z dnia  8.12.2018 r.) którego uważam za bardzo nierzetelnego historyka, sam jest  mediewistą.  
 

[…] Tu powinno się postawić pytanie, czy  jest to wynik głupoty, chamstwa, płaskiego myślenia, lansowania się na  trupach ofiar czy może działalność na zamówienie - a może jedno i  drugie? Czas przyjrzeć się tej  działalności dyrektora Cywińskiego i usunąć tego wyjątkowego szkodnika.  


Polecam też komentarz na blogu dr, Adama Cyry, zatytułowany „Kontra „Fake newsy …”
 

Mimo  licznych protestów, w tym również moich, odnośnie dewastacji  oryginalnych wnętrz dwóch sal na parterze w bloku nr 11, w których Polacy z rejencji katowickiej jak więźniowie policyjni oczekiwali na  rozstrzelanie – Muzeum Auschwitz za wszelką cenę chce utrzymać pogląd, że w tych salach nie było żadnych prycz i wniesiono je dopiero po wojnie  jako element dekoracyjny.
 
W powyższym tekście stara się  także udowodnić, że na wystawie w bloku nr 15, zatytułowanej „Walka i  martyrologia Polaków w latach 1939 - 1945” odbywają się liczne zajęcia  edukacyjne. W rzeczywistości jest to również nieprawdą.  Blok ten na co dzień świeci pustkami, nie wchodzą do niego przewodnicy  ze zwiedzającymi, ani nie odbywają się w nim żadne zajęcia edukacyjne.
 
Jest  to dla mnie również bolesne, bo w bloku tym znajdują się zdjęcia moich  krewnych: brata ojca i dwóch moich kuzynów, zamordowanych w KL  Auschwitz”.

 
Powyższym komentarzem dr. Adama Cyry, przez wiele lat związanego z Muzeum Auschwitz, kończę moje krytyczne uwagi na temat tekstu, który ukazał się na stronach muzealnego portalu w dniu 24 grudnia 2018 roku.

Jerzy Klistała


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie Wiadomości
Uszyły im serce z pasiaka. 79 lat temu Brygada Świętokrzyska wyzwoliła obóz w Holiszowie

5 maja 1945 roku Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych wyzwoliła niemiecki obóz koncentracyjny w czeskim Holiszowie, położonym niedaleko Pilzna. Żołnierze uratowali życie ponad tysiąca kobiet: w tym Polek, Francuzek, Rosjanek, a także kilkuset Żydówek, które Niemcy planowali spalić w barakach żywcem. Jest to jedyny w historii przypadek, kiedy polski odział partyzancki wyzwolił niemiecki obóz koncentracyjny.

Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym

33-letni Mołdawianin w ciężkim stanie trafił do szpitala po zdarzeniu, do jakiego doszło w sobotę po południu na poznańskich Jeżycach. W sprawie zatrzymano 36-letniego mężczyznę.

Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i... z ostatniej chwili
Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: "Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i..."

"Czekam na twoich chłopców. Dostaną kawkę i ponarzekają na pensje. Ich szef to pewnie mój kolega z SP lub liceum" – pisze do ministra Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń z ostatniej chwili
Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń

Nie żyje Jason Holton, uważany za najcięższego człowieka w Wielkiej Brytanii. Zmarł w wieku 33 lat z powodu niewydolności narządów. Ważył około 317 kilogramów.

Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena z ostatniej chwili
Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena

W wieku 79 lat zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany z ról w filmach "Titanic" i "Władca Pierścieni".

Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów z ostatniej chwili
Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z włoskim Itasem Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25) w finale Ligi Mistrzów rozegranym w tureckiej Antalyi.

Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: Każdy może z ulicy wejść z ostatniej chwili
Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: "Każdy może z ulicy wejść"

– Podjechał, przebadał się, dostał kwit bez wypełnionych danych, ja go opublikowałem. Kolega pokazał mi, jak wygląda kwit wystawiany w takiej sytuacji. Choć mój znajomy nie planował nagrywać badania, to dyżurni na komendzie sami, z pewną nerwowością, mówili, aby niczego nie filmować. Chcieli nawet wyłączyć mu telefon – mówi serwisowi wpolityce.pl dziennikarz i publicysta Samuel Pereira.

Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi prawnymi konsekwencjami z ostatniej chwili
Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi "prawnymi konsekwencjami"

Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań – zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.

Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

REKLAMA

[Tylko u nas] Syn Więźnia Auschwitz: Szczyty hipokryzji i kłamstw Muzeum Auschwitz

Zapoznając się z wpisem z dnia 24 grudnia 2018 roku na portalu Muzeum Auschwitz określam to ogólnym stwierdzeniem: „Szczyty hipokryzji i kłamstw”! A przecież przynajmniej w wigilijny wieczór powinno się mówić ludzkim głosem i prawdę – prawdę!
 [Tylko u nas] Syn Więźnia Auschwitz: Szczyty hipokryzji i kłamstw Muzeum Auschwitz
/ Władysław Siwek
Przejdźmy więc do faktów – komentarzy do stwierdzeń na portalu:

„Dezinformacja i podsycanie emocji nie ma nic wspólnego z godnym upamiętnieniem jakie jest naszym zobowiązaniem wobec wszystkich ofiar Auschwitz”  


Jak się to ma do uporczywego demolowania eksponatów i pamięci o byłych polskich więźniach przez dyrekcję tegoż Muzeum? Albo piszący te brednie o „dezinformacji” ma tak ograniczony sposób rozumowania (myślenia), bo pewnym jest, że właśnie on dezinformuje byłych więźniów i ich rodziny, o tym jak było w KL Auschwitz. Nie wystarczy się cięgle powoływać na pamięć o wyjątkowym więźniu św. Maksymilianie Kolbe, który był więziony w podziemiach bloku 11 i zginął w tym obozie. Teren byłego KL Auschwitz jest uświęcony krwią setek męczenników którzy zginęli w tym obozie. Przykładów poświęcenia się w obronie innego współwięźnia było więcej – nie tylko jeden przypadek, wystarczy się zapoznać dokładniej z historią KL Auschwitz!  

Oprócz beatyfikowanych w Warszawie przez Jana Pawła II znanych z imienia i nazwiska 108 męczenników, dobrze zapamiętanych przez świadków ich życia i męczeństwa, w czasie drugiej wojny światowej traciło życie tysiące niewinnych ludzi, często młodych i pełnych zapału do pracy i działania. Dzieląc swój los z męczennikami wyniesionymi na ołtarze, nie doczekali się wprawdzie procesu beatyfikacyjnego, co w niczym nie pomniejsza ofiary ich życia, a ze strony tych, którzy dziś cieszyć się mogą pełną wolnością, domaga się zachowania ich w żywej i wdzięcznej pamięci.  

Jak można pisać takie bzdury:  

„W Muzeum od dawna trwają prace nad stworzeniem nowej ekspozycji poświęconej tematyce ruchu oporu w KL Auschwitz, w tym postaci rtm. Witolda Pileckiego. Będzie ona udostępniona na parterze bloku 11 w szczególnym dniu - 14 czerwca, w rocznicę deportacji do Auschwitz pierwszego transportu Polaków, w Narodowym Dniu Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady”

  
Niechlujstwo w informacji powtórzonej dnia 24 grudnia 2018 roku – tego co było już wcześniej publikowane w okolicach marca br. Tyle, że … pominięto przy tej informacji fakt o ignorowaniu przez dyrektora dr. Piotra M.A. Cywinskiego tej postaci od 2006 do 2018 r. (do momentu nakazu kogoś „z góry”, by inaczej traktować tę postać). Zresztą, w dalszej części tego artykułu można przeczytać:

„Podwaliny do dzisiejszej pamięci o rotmistrzu Pileckim dały opracowania historyków Muzeum Auschwitz: Adama Cyry i Henryka Świebockiego, którzy publikowali swoje prace na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Badania te, a zwłaszcza dr. Adama Cyry, stanowią po dzisiejszy dzień podstawę wiedzy o dziejach Rotmistrza" 


Więc dyrektor Cywiński ignorował nie tylko pamięć o rotmistrzu Pileckim, ale ignorował również od lat wiedzę i autorytety w tej sprawie tak wybitnych naukowców z Muzeum jak wymienieni autorzy opracowań o Pileckim!

„Wiele lat temu w dwóch salach na parterze bloku 11 znajdowała się niewielka prezentacja złożona z kilku paneli dotycząca egzekucji oraz historii więźniów policyjnych i wychowawczych. Jednak wykonane dekady temu tablice były w takim stanie, iż zdecydowano się na zamknięcie tej części wystawy. Były one niedostępne dla odwiedzających. Teraz w salach tych znajdzie się nowa wystawa o całym ruchu oporu w niemieckim obozie Auschwitz.”

 
Ekspozycja zaprojektowana „dekady temu” pod kierunkiem byłego więźnia Auschwitz, ówczesnego dyrektora Muzeum, Kazimierza Smolenia, a uznana została przez geniusza od nowatorskich pomysłów pana Cywińskiego jako mało wymowna, w związku z czym zamknięta. Zadaję pytanie: Co było niezrozumiałe dla zwiedzających? - obrazy Władysława Siwka, w tym „Egzekucja pod Ścianą Straceń” które bez komentarza przemawiały wyjątkowo wymownie do zwiedzających? Może jest to za trudny do odbioru obraz na genialny umysł dyrektora Cywińskiego, ale niewątpliwie przemawiał do wszystkich zwiedzających Muzeum Auschwitz (osoby o zapewne mniej rozbudzonej wyobraźni od pana Cywińskiego)!

No i jakże genialne uzasadnienie o pryczach w salach na parterze bloku 11 – na których polscy więźniowie policyjni i polityczni spędzali ostatnią noc swego życia:  

„W salach tych kiedyś znajdowały się poobozowe prycze. Nie stanowiły one jednak wyposażenia sal w czasie istnienia obozu. Nie były to zatem te same prycze, na których „spali przed śmiercią więźniowie”.

 
W jednym zdaniu tak oczywiste zaprzeczanie samemu sobie! Wstyd – to za skromne określenie. Bardziej odpowiednim jest tu słowo „matolstwo”!

Nie zwrócono uwagi na wcześniejsze publikacje na TYSOL.pl  odpowiadające na te kłamstwa:

„Na kłamstwo Cywińskiego, że w bloku nr 11 – w dwóch salach na parterze prycz nie było, odpowiadam cytatami z opracowania dr. Adama Cyry na temat więźniów policyjnych, przebywających w tych pomieszczeniach:
 ”[…] Sale więźniarskie były przepełnione. W każdej z nich przebywało od 70 do 90 osób. Niemożliwością było, aby wszyscy jednocześnie mogli stanąć na podłodze. Większość osób bez przerwy musiała siedzieć lub leżeć na pryczach i tylko na zmianę można było z nich zejść. W salach ustawione były tzw. kible, które raz dziennie opróżniano z fekaliów.
 […] Plagą była duża ilość insektów, w szczególności pluskiew, które często w nocy nie pozwalały więźniom spać. W pewnych okresach co tydzień prycze te były rozbierane i przekazywane do dezynfekcji. Wówczas więźniowie zmuszeni byli spać na betonowych podłogach cel.
 […] Przed rozprawami „sądu” zwykle wielu więźniów przebywało w salach i z tego względu na jednej pryczy, na siennikach napełnionych pokruszoną słoma, spały nawet po trzy osoby. Zdarzało się także, że spano na gołych deskach, a liczba śpiących na jednej pryczy dochodziła wówczas nawet do czterech osób.”



Kolejny komentarz:
 

„Nowa ekspozycja poświęcona ruchowi oporu przybliży jego historię i rozwój, od pierwszych grup polskich, które się z biegiem czasu jednoczyły, po organizowanie się więźniów innych narodowości”.


I znowu kłamstwo nie liczące się z uzasadnieniem, że tych organizatorów wewnątrz obozowego ruchu oporu wybrano według uznania mediewisty Piotra M.A. Cywińskiego i w oparciu o jego wiedzę – gdyż w innym wypadku takich wybiórczych informacji by nie umieszczono na ekspozycji!

Pan Cywiński wymienia inne narodowości uczestniczące w ruchu oporu, ale niezręcznie jest mu wspomnieć o Polakach tworzących ten ruch poza rotmistrzem Pileckim. dlaczego pomija wzmianki o planach Armii Krajowej odnośnie wyzwolenia KL Auschwitz i roli jaką odegrał w tych działaniach cichociemny ppor. Stefan Jasieński, o którym dr Adam Cyra napisał książkę „Spadochroniarz Urban”, wydaną w 2005 roku. Bohaterski spadochroniarz jako więzień policyjny zginął w obozie w niewyjaśnionych okolicznościach na początku stycznia 1945 roku. Należy również przypomnieć, że więźniem policyjnym był także por. Wacław Stacherski, komendant Inspektoratu katowickiego AK, po „sądzie doraźnym” w bloku nr 11, a stracony w jednym z krematoriów w KL Auschwitz II-Birkenau we wrześniu 1944 roku.  
 
Oto i kolejne skromne dowody, o czym możemy się dowiedzieć na tej nowej ekspozycji. Pierwsze organizacje obozowego ruchu oporu zaczęły powstawać już w drugiej połowie 1940 r. – zakładali je Polacy, m.in . działacze socjalistyczni: Stanisław Dubois, Norbert Barlicki, a także od października 1940 r. rtm. Witold Pilecki (w obozie Tomasz Serafiński). Uciekając, przekazał kierownictwo mjr. Zygmuntowi Bończy-Bogdanowskiemu i kpt. Henrykowi Bartosiewiczowi. W lutym 1941 płk. Kazimierz Rawicz (w obozie Jan Hilkner) założył w obozie Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Istniało też kilka innych organizacji, utworzonych przez polskich wojskowych. Jesienią 1941 r. zaczęły działać grupy rekrutujące się z sympatyków Narodowej Demokracji i Obozu Narodowo-Radykalnego - Roman Rybarski, Jan Mosdorf. Inni działacze wewnątrz obozowego ruchu oporu to: ppłk. Juliusz Gilewicz, Józef Cyrankiewicz i wielu innych byłych więźniów. Brak wiedzy dyrektora Cywińskiego na ten temat, czy niechlujstwo w wybieraniu tematów o Polskim Ruchu Oporu, a może ignorowanie tych tak ważnych dwóch osób, bo nie ma nakazu „z góry”?
 
Tak to jest z tą jakże ułomną wiedzą Pana Cywińskiego, że nie wszystkie osoby, które na to zasłużyły są wymienione na banerach w nowej ekspozycji w salach na parterze bloku 11? Hańba!
 
Dalej czytamy:  
 

„Nieprawdą jest, że na obchodach 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz nie było polskich więźniów, a byli więźniowie nie mogli brać udziału w tym wydarzeniu. Byli więźniowie niemieckiego obozu Auschwitz są zawsze najważniejszymi gośćmi rocznicowych obchodów. Każdy były więzień jest na nie zaproszony. Każdy były więzień, który przyjeżdża na obchody ma zapewnioną specjalną opiekę. W 2018 r. w obchodach rocznicy wyzwolenia wzięło udział ponad 60 byłych więźniów Auschwitz”

Ponieważ jak widać pamięć dyrektora Cywińskiego jest wybiórcza, przypominam, gdy w czerwcu 2015 roku na terenie byłego KL Auschwitz organizowana była uroczystość upamiętnienia przywiezienia 14 czerwca 1940 roku pierwszego transportu więźniów z Tarnowa do KL Auschwitz, a uroczystość ta była organizowana przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich, wówczas co roku demonstracyjnie nie brał w niej udziału dyrektor dr Piotr M. A. Cywiński - podkreślam - gospodarz obiektu. Gdy wymienione Stowarzyszenie zwróciło się do niego z prośbą o zapewnienie obsługi medycznej na tą uroczystość, otrzymało odpowiedź, że takiej obsługi nie ma możliwości zapewnić, czy załatwić (do sprawdzenia w dokumentach tegoż Stowarzyszenia).

Brał natomiast w tej uroczystości były więzień 94-letni Jerzy Bogusz, nr obozowy 61, przybyły na tą uroczystość aż z Krakowa,  oraz kilka jeszcze żyjących więźniów - także w podeszłym wieku. Pan  dyrektor do tych więźniów nie przyszedł. Czyż nie ma to znamion pogardy  dla tych nielicznie przybyłych na tę uroczystość byłych więźniów – ofiar  hitleryzmu! Wiadomo bowiem, że dyrektor Cywiński był na terenie Muzeum.  – prowadząc pogawędkę w swoim mieszkaniu z jakąś panią. Tak oto jest  wyczulony dyrektor Cywiński na obecność tych nielicznych już więźniów na  przyjazd do miejsca swojej golgoty!
 
Kolejne przekłamanie:  
 

„Nieprawdą  jest, że na teren Muzeum nie wolno wnosić polskich flag. Na teren  Muzeum wolno wnosić polskie, a także inne flagi państwowe. Regulamin  zwiedzania (par. 3 pkt 6) mówi wyłącznie o zakazie wnoszenia flag na  drzewcach - jest to podyktowane względami bezpieczeństwa”

   
Ja bym się poważniej zabrał do tej dbałości o bezpieczeństwo. Należy  poodbierać przed wejściem na teren muzeum: kule ortopedyczne, laski, przeszukać kieszenie, zrobić każdemu zwiedzającemu prześwietlenie,  ustawiając takie bramki jak na lotnisku. A co, niech biorą przykład z genialnych pomysłów dyrektora Cywińskiego. I tak powinno być we  wszystkich państwowych pochodach – flagi bez drzewców, gdyż powodują zagrożenie! Gorzej z odbieraniem drzewców gdy organizowany jest marsz  żywych – ale … czy można się przeciwstawić organizatorom z Izraela?  
 
I  taki geniusz od „przepisów” na każdą okoliczność, marnuje się w takiej  miejscowości jak Oświęcim. Dlaczego nie zabierze go minister Piotr Gliński do Warszawy?
 
I jeszcze koniecznie muszę poruszyć sprawę palenia zniczy.  
   
Jeżeli pan Cywiński nie jest w tym temacie zorientowany, to  podpowiadam, że w KL Auschwitz więźniowie ginęli wszędzie. Katowani w  salach bloków, na drogach wewnątrz obozowych, podczas pracy, w  krematoriach, na ogrodzeniu pod prądem, a więc nie tylko pod Ścianą  Straceń na dziedzińcu bloku nr 11. Cała ziemia poobozowa przesiąknięta  jest krwią zakatowanych tam więźniów. Jak w tej sytuacji można zabronić zapalenia znicza w miejscu obok ogrodzenia obozowego, gdzie z desperacji  więźniowie rzucali się na naelektryzowane druty, by zakończyć doznawane  codziennie cierpienia, i psychiczne upokorzenia?  
 
Na  zakończenie komentarzy do całego opracowania ze strony internetowej  Muzeum Auschwitz, wpisuję jeszcze komentarz dotyczący samego dyrektora  Cywińskiego (jaki ukazał się pod moim artykułem na TYSOL.pl  z dnia  8.12.2018 r.) którego uważam za bardzo nierzetelnego historyka, sam jest  mediewistą.  
 

[…] Tu powinno się postawić pytanie, czy  jest to wynik głupoty, chamstwa, płaskiego myślenia, lansowania się na  trupach ofiar czy może działalność na zamówienie - a może jedno i  drugie? Czas przyjrzeć się tej  działalności dyrektora Cywińskiego i usunąć tego wyjątkowego szkodnika.  


Polecam też komentarz na blogu dr, Adama Cyry, zatytułowany „Kontra „Fake newsy …”
 

Mimo  licznych protestów, w tym również moich, odnośnie dewastacji  oryginalnych wnętrz dwóch sal na parterze w bloku nr 11, w których Polacy z rejencji katowickiej jak więźniowie policyjni oczekiwali na  rozstrzelanie – Muzeum Auschwitz za wszelką cenę chce utrzymać pogląd, że w tych salach nie było żadnych prycz i wniesiono je dopiero po wojnie  jako element dekoracyjny.
 
W powyższym tekście stara się  także udowodnić, że na wystawie w bloku nr 15, zatytułowanej „Walka i  martyrologia Polaków w latach 1939 - 1945” odbywają się liczne zajęcia  edukacyjne. W rzeczywistości jest to również nieprawdą.  Blok ten na co dzień świeci pustkami, nie wchodzą do niego przewodnicy  ze zwiedzającymi, ani nie odbywają się w nim żadne zajęcia edukacyjne.
 
Jest  to dla mnie również bolesne, bo w bloku tym znajdują się zdjęcia moich  krewnych: brata ojca i dwóch moich kuzynów, zamordowanych w KL  Auschwitz”.

 
Powyższym komentarzem dr. Adama Cyry, przez wiele lat związanego z Muzeum Auschwitz, kończę moje krytyczne uwagi na temat tekstu, który ukazał się na stronach muzealnego portalu w dniu 24 grudnia 2018 roku.

Jerzy Klistała



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe