Krysztopa: Wygramy dlatego, że mamy rację, nie dlatego, że głośniej szczekamy

Jestem głęboko przekonany, że choć jedni ogłosili już, zdaje się odwołany, koniec historii, a inni znowuż uważają się za szczyt społecznej drabiny ewolucyjnej na przestrzeni dziejów, obecne czasy, obok, z wiadomych względów i co ciekawe z tego samego korzenia ideowego, wieku XX, o ile ludzkość zachowa jakieś człowieczeństwo, będą kiedyś uznane za jedne z najbardziej barbarzyńskich w dziejach, ze względu na wszystkie ofiary, jakie złożone na ołtarzu "prawa jednostki do szczęścia" i tego "żeby generalnie było miło". Dlatego nie mamy wyjścia, albo wygramy z tak zwanym "postępem", albo źle się to dla nas skończy. Może wydaje nam się, że "nasza chata z kraja" i że "byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna", ale to już tylko złudzenie. Dziś mamy Trzaskowskiego, który chce uczyć nasze dzieci o homofobii, a na horyzoncie już majaczą francuscy ministrowie, którzy doradzają Francuzom, żeby przestali się rozmnażać, bo potrzebne jest miejsce dla imigrantów. Na końcu tej formacji, będziemy albo radosnymi i bezmyślnymi zwolennikami gender i aborcji na żądanie, albo nas zwyczajnie w wyniku depopulacji nie będzie. Że nie wspomnę nawet o prawie do posiadania przez Polaków czegoś takiego jak interes narodowy. Zaiste "nowy, lepszy świat".
 Krysztopa: Wygramy dlatego, że mamy rację, nie dlatego, że głośniej szczekamy
/ Cezary Krysztopa
Jakimś niesamowitym zrządzeniem Opatrzności Bożej, udało nam się w Polsce przebić szklany sufit. Pozbawieni pieniędzy, mediów, zagranicznych wpływów, uzbrojeni tylko w ręce, głowy i przekonanie, że mamy rację, urwaliśmy łeb hydrze "liberalnej demokracji", która z demokracją ma tyle wspólnego co pięść z nosem i w istocie sprowadza się do dominacji samopowtarzalnej i rozmnażanej wsobnie "światłej" oligarchii mającej trzymać "ciemny lud" za bezrozumne mordy. No może nie do końca się udało, hydra wierzga, a Prawo i Sprawiedliwość okazało się dalece niedoskonałym narzędziem, dość wspomnieć o ciągle mordowanych w polskich szpitalach dzieciach i genderowej Konwencji Stambulskiej, o której PiS owszem mówił sporo, natomiast niewiele w tym zakresie zrobił i w zasadzie, podoba nam się to czy nie, ona nas dotyczy i prędzej czy później ktoś zacznie nas z niej rozliczać. Coś tam jednak pękło, jak można wnioskować choćby z wycia hydry.

Natychmiast po tym jak przebiliśmy szklany sufit na poziomie krajowym, rozbiliśmy sobie głowy o kolejne szklane sufity na poziomie europejskim i światowym. Okazało się, że to co braliśmy za naszą krajową hydrę, jest tylko jedną z głów hydr znacznie większych i to że daliśmy wyraźnie do zrozumienia, że neomarksizm popadającej w samouwielbienie i przekonanie o własnej nieomylności Brukseli, czy plany wobec nas światowych inżynierów społecznych, nas nie interesują, nie jest jeszcze w oczach hydry powodem, żeby nam ich nie implementować. A jak nam się nie podoba, to zostaniemy nazistami, ksenofobami, antysemitami i wszystkim co najgorsze. Tak, oni dysponują takimi samymi narzędziami dystrybucji szacunku jak swego czasu Michnik, tyle że sto razy większymi. A my znów stoimy wobec nich jedynie z naszymi głowami, rękoma i co najwyżej starymi laptopami. No może trochę politykami. A i tak jesteśmy na lepszej pozycji niż teraz Żółte Kamizelki, które połapały się co się dzieje, długo po tym jak we Francji został rozmontowany realny pluralizm i w zasadzie nie ma instytucji, na których mogliby się oprzeć, skazani wyłącznie na ulicę.

W międzyczasie stała się rzecz straszna. Zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Nie był to człowiek z mojej bajki, a wręcz ostro go krytykowałem i miałem do tego prawo, ale na Boga, stała się rzecz, która stać się nie miała prawa, rzecz tak wstrząsająca, ze jakkolwiek oczywiście, że codziennie umierają ludzie, niektórzy w dramatycznych okolicznościach i każdej śmierci należy się szacunek, jednak publiczny charakter i działalności i śmierci Adamowicza powoduje, że i skutki tego co się zdarzyło są znacznie szersze. Ja, przyznam, czuję się tym rozbity, mam poczucie jakiejś strasznej niesprawiedliwości. Ludzie nie powinni umierać w ten sposób, to nie jest fair.

Naiwnością jednak jest oczekiwać, że macherzy polityczni sił oderwanych od, powiedzmy punktów dystrybucji żeru, nie wykorzystają takiej okazji do zbudowania takiej oto konstrukcji: "o, patrzcie, jak Wasza nienawiść zabiła Adamowicza" tym samym mówiąc nam: "nie macie prawa nas krytykować, bo to tak jakbyście nas zabijali". Jest oczywiście konstrukcja tyleż kompletnie kłamliwa, co znajdująca dość powszechnie niestety wygrzane w niektórych gorących głowach, miejsce. To co zbudowaliśmy gołymi rękoma, bez pieniędzy i zagranicznej łaski, zostało dostrzeżone jako groźne i konieczne do wyeliminowania. Na szczęście hipokryzję macherów ujawnia doskonale fakt braku ich reakcji na "twórczość" idącą o wiele dalej niż satyra czy Plastusie, czyli np. "Klątwę", lub reakcja wręcz pozbawiona cech człowieczeństwa, jak śmiech elit pod wpływem żartów Macieja Stuhra, który miał-tu-polew. Nie, nie możemy sobie dać odebrać prawa do własnych środków wyrazu, bo zostaną tylko "Klątwy" i Stuhry, a nam pozostanie tylko zgrzytać zębami.

Niemniej jednak, a mówię to na podstawie i wielomiesięcznych obserwacji i kilku rozmów w ostatnich dniach, jest potrzeba dokonania pewnej analizy. Otóż przeciętny i szerzej człowiek i mniej szeroko Polak, nie ma obowiązku rozumienia polityki. Ma swoją pracę, ma rodzinę, ma swoje sprawy i oczekuje, że sprawy wyższego rzędu, po prostu będą szły właściwym torem. Oczywiście chwałą mu, ze chce wiedzieć jak najwięcej o tym co go dotyczy, ale może nie mieć mocy przerobowych, żeby to ogarnąć. Chwała Polakom, że często intuicyjnie odrzucili lewicowo-liberalną hydrę, ale to nie oznacza, że zrozumieli wszystkie mechanizmy, mają prawo nie mieć na to czasu, ani, że tak jak zafiksowani na własnym punkcie widzenia publicyści, starają się zrozumieć niuanse. Niestety nie, w tej chwili mają raczej poczucie chaosu i kakofonii, w których nie ma znaczenia, kto ma rację, nie mają znaczenia argumenty, które przytoczyłem, w coraz większym stopniu pozostaje tylko chaos i zmęczenie nadmiarem sprzecznych bodźców i informacji. Nawet najlepsze chęci w tym utoną.

A trzeba się też uderzyć w piersi, ja się uderzam we własne, mnie również zdarzało się w gniewie zapędzać w rejony, w które zapędzać się nie powinienem, że poszliśmy drogą najmniejszego oporu, nauczyliśmy się głośno, wybaczcie, że obcesowo to ujmę, szczekać. Na krótką metę to się sprawdza, hydra jest od kilku lat w szoku, że ktoś, pomimo braku wielu jej potencjałów, szczeka głośniej od niej. Sama też usiłuje szczekać najgłośniej jak potrafi. Krótkookresowo przegrywa, ale na dłuższą metę suma tego obustronnego szczekania męczy odbiorców i przestają oni odróżniać kto szczeka i po co, zaczynają słyszeć już tylko jeden wielki jazgot. Czy mają prawo czuć się zmęczeni? Mają.

Z zachowaniem wszelkich proporcji, pewnie w czasie prawdziwej wojny, ludzie również byli nią zmęczeni, a może nawet mieli pretensje do żołnierzy podziemia, że walcząc "podnoszą ogólny poziom agresji", a być może lepiej by dla wszystkich było żeby dali już sobie spokój. A czy ci którzy podczas wojny przyjęli bez walki swój potworny los, mieli święty spokój? Dramat żołnierzy, na przykład niepodległościowego podziemia po 1945 roku, zaś polegał na tym, że doskonale wiedzieli, że jeśli zaprzestaną być może skazanej na ostateczną porażkę walki, to konsekwencje poniesie pacyfikowana przez sowietów ludność cywilna, czasem ta sama, która być może ich walki nie rozumie.

My jednak, swoją walkę planujemy wygrać. Nie w sensie politycznym, tym zajmują się politycy, choć doprawdy, mogliby się zajmować lepiej, mam na myśli sens metapolityczny, społeczny, ideowy. Dlatego musimy używać takich środków, które są skuteczne. I czas najwyższy na refleksję. Jeżeli mamy poczucie racji, bo przecież mamy prawda? To może jednak nasze szczekanie powinno się czymś różnic od szczekania hydry. Nie mam na myśli tego, że mamy szczekać ciszej, tylko może jednak bardziej artykułować, nie przekraczać pewnych granic. Dobry początek już jest, w czasie kiedy jedni wrzeszczą "Kaczyński wypierd...laj", żądają walki z "mową nienawiści" sami "mową nienawiści zionąc, my się modlimy i staramy się (przynajmniej w jakiejś całkiem sporej części) powagę przynależną śmierci. Nikt nie szcza do zniczy, nikt nie mówi, ani nie pisze o "zimnym Pawle". Tego się trzymajmy, moim zdaniem to dobra droga. W ten sposób nasz przekaz może zacząć się wyraźniej różnić od przekazu hydry i w ten sposób być może jest lepiej słyszalny.

A może też dzięki temu nie tylko postawimy na swoim, ale też, wzrośnie poziom średniego dobra w świecie. Chociaż trochę. 

Ja wiem, że to trudne, i sam nie wiem na ile sobie z tym poradzę, ale musimy spróbować.

Cezary Krysztopa

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci Wiadomości
Leon Foksiński. Uczestnik Marszu Śmierci

Urodzony 23.06.1919 r. w Bestwinie pow. bielski, syn Franciszka i Anny z d. Bolek, zamieszkały w tej miejscowości. Mając szesnaście lat – w 1935 r., rozpoczął pracę zarobkową jako pomocnik a następnie samodzielny pracownik w cegielni. Podczas okupacji hitlerowskiej, w styczniu 1940 r. wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec – Brandenburg Hawel. W lipcu 1941 r. uciekł z miejsca przymusowego zatrudnienia i wrócił do Bestwiny, gdzie w październiku tegoż roku jako uciekinier został aresztowany przez policję niemiecką.

Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny z ostatniej chwili
Gen. Rajmund Andrzejczak: Trzeba się szykować do wojny

Czy Polsce grozi wojna? – Trzeba się szykować – twierdzi gen. Rajmund Andrzejczak, były Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsat News.

Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach z ostatniej chwili
Agnieszka Romaszewska-Guzy zwolniona dyscyplinarnie. Były minister kultury nie przebierał w słowach

– Agnieszka Romaszewska-Guzy stworzyła wspaniałą instytucję. (…) Takie mafijno-ubeckie metody są masowo stosowane wobec niezależnych dyrektorów instytucji, które nie zostały opanowane przez obecną władzę. Ten szantaż i to przekupstwo mają miejsce – twierdzi były minister kultury Piotr Gliński.

Paweł Jędrzejewski: Trzy przyczyny dla których aż 30% młodych amerykańskich kobiet identyfikuje się jako LGBTQ Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Trzy przyczyny dla których aż 30% młodych amerykańskich kobiet identyfikuje się jako LGBTQ

W zeszłym tygodniu Instytut Gallupa ogłosił wyniki badań, które ujawniają wielką zmianę w społeczeństwie amerykańskim. Wszyscy są zgodni, że jest to kolosalna zmiana, wręcz rewolucyjna, pozostaje jedynie kwestią interpretacji i sporu, na czym ta zmiana naprawdę polega i o czym świadczy.

Sutryk zakazał organizacji protestów rolników we Wrocławiu z ostatniej chwili
Sutryk zakazał organizacji protestów rolników we Wrocławiu

„Wydałem cztery decyzje zakazujące organizacji protestów rolniczych na terenie administracyjnym Wrocławia” – poinformował prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.

Putin przegrał wybory w Polsce z ostatniej chwili
Putin przegrał wybory w Polsce

Polska jest jednym z krajów, gdzie Władimir Putin przegrał zakończone w niedzielę trzydniowe wybory prezydenckie w Rosji – wynika z informacji podanej przez rosyjski niezależny portal Meduza.

Francuski europoseł: Sytuacja w Polsce jest poważna, rząd Tuska prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków z ostatniej chwili
Francuski europoseł: Sytuacja w Polsce jest poważna, rząd Tuska prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków

Zdaniem znanego francuskiego europarlamentarzysty rząd Donalda Tuska „prześladuje sędziów, media i konserwatywnych polityków”.

Złe wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Jest nowy sondaż

Prawo i Sprawiedliwość jest najchętniej wybieraną partią polityczną w Polsce – wynika z najnowszego sondażu „Super Expressu” przeprowadzonego przez Instytut Badań Pollster.

Spięcie w koalicji. Poseł Lewicy atakuje Hołownię: „Jest kłamcą” z ostatniej chwili
Spięcie w koalicji. Poseł Lewicy atakuje Hołownię: „Jest kłamcą”

– Kłamcą jest on, bo to on ściemnia, on manipuluje, on twierdzi, że nie można tego procedować teraz – mówi o marszałku Sejmu Szymonowi Hołowni poseł Lewicy Tomasz Trela.

Jest decyzja UE ws. zwiększenia finansowania dla ukraińskiej armii z ostatniej chwili
Jest decyzja UE ws. zwiększenia finansowania dla ukraińskiej armii

W poniedziałek szefowie MSZ państw UE zgodzili się zwiększyć wsparcie dla ukraińskich sił zbrojnych o 5 miliardów euro za pośrednictwem specjalnego funduszu pomocowego.

REKLAMA

Krysztopa: Wygramy dlatego, że mamy rację, nie dlatego, że głośniej szczekamy

Jestem głęboko przekonany, że choć jedni ogłosili już, zdaje się odwołany, koniec historii, a inni znowuż uważają się za szczyt społecznej drabiny ewolucyjnej na przestrzeni dziejów, obecne czasy, obok, z wiadomych względów i co ciekawe z tego samego korzenia ideowego, wieku XX, o ile ludzkość zachowa jakieś człowieczeństwo, będą kiedyś uznane za jedne z najbardziej barbarzyńskich w dziejach, ze względu na wszystkie ofiary, jakie złożone na ołtarzu "prawa jednostki do szczęścia" i tego "żeby generalnie było miło". Dlatego nie mamy wyjścia, albo wygramy z tak zwanym "postępem", albo źle się to dla nas skończy. Może wydaje nam się, że "nasza chata z kraja" i że "byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna", ale to już tylko złudzenie. Dziś mamy Trzaskowskiego, który chce uczyć nasze dzieci o homofobii, a na horyzoncie już majaczą francuscy ministrowie, którzy doradzają Francuzom, żeby przestali się rozmnażać, bo potrzebne jest miejsce dla imigrantów. Na końcu tej formacji, będziemy albo radosnymi i bezmyślnymi zwolennikami gender i aborcji na żądanie, albo nas zwyczajnie w wyniku depopulacji nie będzie. Że nie wspomnę nawet o prawie do posiadania przez Polaków czegoś takiego jak interes narodowy. Zaiste "nowy, lepszy świat".
 Krysztopa: Wygramy dlatego, że mamy rację, nie dlatego, że głośniej szczekamy
/ Cezary Krysztopa
Jakimś niesamowitym zrządzeniem Opatrzności Bożej, udało nam się w Polsce przebić szklany sufit. Pozbawieni pieniędzy, mediów, zagranicznych wpływów, uzbrojeni tylko w ręce, głowy i przekonanie, że mamy rację, urwaliśmy łeb hydrze "liberalnej demokracji", która z demokracją ma tyle wspólnego co pięść z nosem i w istocie sprowadza się do dominacji samopowtarzalnej i rozmnażanej wsobnie "światłej" oligarchii mającej trzymać "ciemny lud" za bezrozumne mordy. No może nie do końca się udało, hydra wierzga, a Prawo i Sprawiedliwość okazało się dalece niedoskonałym narzędziem, dość wspomnieć o ciągle mordowanych w polskich szpitalach dzieciach i genderowej Konwencji Stambulskiej, o której PiS owszem mówił sporo, natomiast niewiele w tym zakresie zrobił i w zasadzie, podoba nam się to czy nie, ona nas dotyczy i prędzej czy później ktoś zacznie nas z niej rozliczać. Coś tam jednak pękło, jak można wnioskować choćby z wycia hydry.

Natychmiast po tym jak przebiliśmy szklany sufit na poziomie krajowym, rozbiliśmy sobie głowy o kolejne szklane sufity na poziomie europejskim i światowym. Okazało się, że to co braliśmy za naszą krajową hydrę, jest tylko jedną z głów hydr znacznie większych i to że daliśmy wyraźnie do zrozumienia, że neomarksizm popadającej w samouwielbienie i przekonanie o własnej nieomylności Brukseli, czy plany wobec nas światowych inżynierów społecznych, nas nie interesują, nie jest jeszcze w oczach hydry powodem, żeby nam ich nie implementować. A jak nam się nie podoba, to zostaniemy nazistami, ksenofobami, antysemitami i wszystkim co najgorsze. Tak, oni dysponują takimi samymi narzędziami dystrybucji szacunku jak swego czasu Michnik, tyle że sto razy większymi. A my znów stoimy wobec nich jedynie z naszymi głowami, rękoma i co najwyżej starymi laptopami. No może trochę politykami. A i tak jesteśmy na lepszej pozycji niż teraz Żółte Kamizelki, które połapały się co się dzieje, długo po tym jak we Francji został rozmontowany realny pluralizm i w zasadzie nie ma instytucji, na których mogliby się oprzeć, skazani wyłącznie na ulicę.

W międzyczasie stała się rzecz straszna. Zamordowany został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Nie był to człowiek z mojej bajki, a wręcz ostro go krytykowałem i miałem do tego prawo, ale na Boga, stała się rzecz, która stać się nie miała prawa, rzecz tak wstrząsająca, ze jakkolwiek oczywiście, że codziennie umierają ludzie, niektórzy w dramatycznych okolicznościach i każdej śmierci należy się szacunek, jednak publiczny charakter i działalności i śmierci Adamowicza powoduje, że i skutki tego co się zdarzyło są znacznie szersze. Ja, przyznam, czuję się tym rozbity, mam poczucie jakiejś strasznej niesprawiedliwości. Ludzie nie powinni umierać w ten sposób, to nie jest fair.

Naiwnością jednak jest oczekiwać, że macherzy polityczni sił oderwanych od, powiedzmy punktów dystrybucji żeru, nie wykorzystają takiej okazji do zbudowania takiej oto konstrukcji: "o, patrzcie, jak Wasza nienawiść zabiła Adamowicza" tym samym mówiąc nam: "nie macie prawa nas krytykować, bo to tak jakbyście nas zabijali". Jest oczywiście konstrukcja tyleż kompletnie kłamliwa, co znajdująca dość powszechnie niestety wygrzane w niektórych gorących głowach, miejsce. To co zbudowaliśmy gołymi rękoma, bez pieniędzy i zagranicznej łaski, zostało dostrzeżone jako groźne i konieczne do wyeliminowania. Na szczęście hipokryzję macherów ujawnia doskonale fakt braku ich reakcji na "twórczość" idącą o wiele dalej niż satyra czy Plastusie, czyli np. "Klątwę", lub reakcja wręcz pozbawiona cech człowieczeństwa, jak śmiech elit pod wpływem żartów Macieja Stuhra, który miał-tu-polew. Nie, nie możemy sobie dać odebrać prawa do własnych środków wyrazu, bo zostaną tylko "Klątwy" i Stuhry, a nam pozostanie tylko zgrzytać zębami.

Niemniej jednak, a mówię to na podstawie i wielomiesięcznych obserwacji i kilku rozmów w ostatnich dniach, jest potrzeba dokonania pewnej analizy. Otóż przeciętny i szerzej człowiek i mniej szeroko Polak, nie ma obowiązku rozumienia polityki. Ma swoją pracę, ma rodzinę, ma swoje sprawy i oczekuje, że sprawy wyższego rzędu, po prostu będą szły właściwym torem. Oczywiście chwałą mu, ze chce wiedzieć jak najwięcej o tym co go dotyczy, ale może nie mieć mocy przerobowych, żeby to ogarnąć. Chwała Polakom, że często intuicyjnie odrzucili lewicowo-liberalną hydrę, ale to nie oznacza, że zrozumieli wszystkie mechanizmy, mają prawo nie mieć na to czasu, ani, że tak jak zafiksowani na własnym punkcie widzenia publicyści, starają się zrozumieć niuanse. Niestety nie, w tej chwili mają raczej poczucie chaosu i kakofonii, w których nie ma znaczenia, kto ma rację, nie mają znaczenia argumenty, które przytoczyłem, w coraz większym stopniu pozostaje tylko chaos i zmęczenie nadmiarem sprzecznych bodźców i informacji. Nawet najlepsze chęci w tym utoną.

A trzeba się też uderzyć w piersi, ja się uderzam we własne, mnie również zdarzało się w gniewie zapędzać w rejony, w które zapędzać się nie powinienem, że poszliśmy drogą najmniejszego oporu, nauczyliśmy się głośno, wybaczcie, że obcesowo to ujmę, szczekać. Na krótką metę to się sprawdza, hydra jest od kilku lat w szoku, że ktoś, pomimo braku wielu jej potencjałów, szczeka głośniej od niej. Sama też usiłuje szczekać najgłośniej jak potrafi. Krótkookresowo przegrywa, ale na dłuższą metę suma tego obustronnego szczekania męczy odbiorców i przestają oni odróżniać kto szczeka i po co, zaczynają słyszeć już tylko jeden wielki jazgot. Czy mają prawo czuć się zmęczeni? Mają.

Z zachowaniem wszelkich proporcji, pewnie w czasie prawdziwej wojny, ludzie również byli nią zmęczeni, a może nawet mieli pretensje do żołnierzy podziemia, że walcząc "podnoszą ogólny poziom agresji", a być może lepiej by dla wszystkich było żeby dali już sobie spokój. A czy ci którzy podczas wojny przyjęli bez walki swój potworny los, mieli święty spokój? Dramat żołnierzy, na przykład niepodległościowego podziemia po 1945 roku, zaś polegał na tym, że doskonale wiedzieli, że jeśli zaprzestaną być może skazanej na ostateczną porażkę walki, to konsekwencje poniesie pacyfikowana przez sowietów ludność cywilna, czasem ta sama, która być może ich walki nie rozumie.

My jednak, swoją walkę planujemy wygrać. Nie w sensie politycznym, tym zajmują się politycy, choć doprawdy, mogliby się zajmować lepiej, mam na myśli sens metapolityczny, społeczny, ideowy. Dlatego musimy używać takich środków, które są skuteczne. I czas najwyższy na refleksję. Jeżeli mamy poczucie racji, bo przecież mamy prawda? To może jednak nasze szczekanie powinno się czymś różnic od szczekania hydry. Nie mam na myśli tego, że mamy szczekać ciszej, tylko może jednak bardziej artykułować, nie przekraczać pewnych granic. Dobry początek już jest, w czasie kiedy jedni wrzeszczą "Kaczyński wypierd...laj", żądają walki z "mową nienawiści" sami "mową nienawiści zionąc, my się modlimy i staramy się (przynajmniej w jakiejś całkiem sporej części) powagę przynależną śmierci. Nikt nie szcza do zniczy, nikt nie mówi, ani nie pisze o "zimnym Pawle". Tego się trzymajmy, moim zdaniem to dobra droga. W ten sposób nasz przekaz może zacząć się wyraźniej różnić od przekazu hydry i w ten sposób być może jest lepiej słyszalny.

A może też dzięki temu nie tylko postawimy na swoim, ale też, wzrośnie poziom średniego dobra w świecie. Chociaż trochę. 

Ja wiem, że to trudne, i sam nie wiem na ile sobie z tym poradzę, ale musimy spróbować.

Cezary Krysztopa


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe