[Felieton "TS"] Paweł Janowski: Przebudzenie Włoch. Salvini
Kilkanaście dni temu Matteo Salvini przybył do Polski, której już w 2015 r. dziękował za zwycięstwo partii zdrowego rozsądku: „Dziękuję, Polsko. Wolny wybór Polaków jest zwycięstwem tych, którym marzy się inna Europa, bardziej troszcząca się o pracę, a mniej o interesy banków i wielkich koncernów”. Jego życiorys polityczny jest krótki. W 1990 r. wstąpił do Ligi Północnej, głoszącej ideę wolnej Padanii (krainy nad rzeką Pad). W wieku 20 lat został radnym w Mediolanie, a kilka lat później pracował jako dziennikarz najpierw w gazecie Ligi „La Padania”, a potem w rozgłośni Radio Padania Libera, której został dyrektorem. W latach 2004-2006 był eurodeputowanym Ligi. W 2008 r. został wybrany do Izby Deputowanych, następnie powrócił do PE. W 2013 r. stanął na czele Ligi Północnej, wygrawszy prawybory z jej założycielem Umberto Bossim. Już wtedy mówił o konieczności „zniszczenia euro” oraz wielkiej przebudowy Unii.
45-letni Salvini jest politykiem nowego typu. Bardzo aktywny i ofensywny, preferuje bezpośredni kontakt z wyborcami. Latem wchodził na dach ministerstwa spraw wewnętrznych i tam smartfonem nagrywał wypowiedzi, które następnie zamieszczał na swoich profilach. „Przeprowadzamy we Włoszech pokojową, ale zdecydowaną i konkretną rewolucję. Dzień 26 maja może całej Europie przynieść rewolucję zmian, uśmiechu i obywateli. Za pięć miesięcy rozegrany zostanie mecz meczów, jedna z takich batalii, jakie zdarzają się raz na 100 lat”. We Włochów wstąpiła nadzieja na odwrócenie lewackiego trendu, który kierował ich ojczyznę ku samozniszczeniu.
Dlatego panika i strach zajrzała w oczy brukselistów, genderystów, postkomunistów i przeróżnych odcieni merkelistów. Boją się bardzo. Boją się utraty przywilejów, boją się sprawiedliwości. W maju może wiele się zmienić. Oby się zmieniło dla dobra Europy, dla dobra Italii i dla dobra Polski. Dla przyszłych pokoleń ludzi normalnych i pragnących normalności.