Listy od M.: Wspomnienie św. Walentego

Zamiast oburzać się z lajtowej formuły wspomnienia liturgicznego św. Walentego, należy zwrócić uwagę na jej prospołeczny wpływ. 14 lutego sprawia, że jesteśmy otwarci na nowe doznania, serotonina uderza nam do głowy, a serce odmawia posłuszeństwa rozumowi. Reasumując to właśnie św. Walenty sprawia, że jesteśmy szczerzy, szczęśliwi i zakochani. I trudno się temu dziwić, bowiem zapisał się on w pamięci współczesnych jako obrońca miłości. Udzielał chrześcijańskich ślubów młodym żołnierzom – legionistom, co było zakazane przez panującego, który uważał, że najlepszymi żołnierzami są mężczyźni bez rodziny. Walenty był przeciwnego zdania. Legenda mówi, że miał zwyczaj ofiarowywać kwiat ze swego ogrodu młodym zakochanym, co przynosiło im szczęście w małżeństwie.
Gdy Walenty został wtrącony do więzienia, zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Ponoć dziewczyna pod wpływem siły jego miłości, odzyskała wzrok. Niestety, ich historia była krótka, bo cesarz Klaudiusz wydał wyrok śmierci na Walentego. Ten, w przeddzień egzekucji, napisał list do ukochanej, podpisując go znaną do dzisiaj frazą: „Od Twojego Walentego”. Walenty ginie śmiercią męczeńską 14 lutego 273 roku.
No i uderzmy się teraz w piersi! Kiedy zainteresowaliśmy się tą świętą i romantyczną postacią z historii chrześcijaństwa? No kiedy? Ano wtedy, gdy Amerykanie zwariowali na punkcie św. Walentego. A w Polsce święte oburzenie nastąpiło. Zupełnie niepotrzebnie, bo uważam, że każdy sposób jest dobry, by dotrzeć do pokolenia młodych chrześcijan i udowodnić im, że można kochać czystą, piękną miłością, za którą życie oddał św. Walenty.
Wiecie co go wyróżnia? Bo w przeciwieństwie do wielu świętych nie był ascetą czy pustelnikiem. On był bardzo ludzki, a przez swoje uczucia również bardzo nam bliski. Legendy o jego zakochaniu, o tym, że pomagał młodym ludziom zakładać rodziny, spowodowały, że jego kult bardzo szybko się rozszerzył i nie tylko w Europie. Na moim rodzimym Podkarpaciu jest bardzo wiele parafii pod jego wezwaniem.
Dlaczego w Polsce próbuje się mu umniejszać, sugerując że nie wypada w ten sposób świętować. Nie mogę zrozumieć, dlaczego zdaniem tak wielu, najgodniejszy sposób wspomnienia świętego czy błogosławionego jest w świątyni na kolanach. Na pewno też, ale świętowanie duchowe nie wyklucza przyziemnego. Wciąż nie umiemy cieszyć się z dobrodziejstw naszej religii. Czy naprawdę tak lubimy gloryfikować martyrologię, że zabrakło nam odwagi na świętowanie miłości i zakochania, mając takiego cudownego patrona?
Ja tam 14 lutego zapalam świeczkę na grobie mojego dziadka - właśnie Walentego. Wieczorem zaś zapalam świece , żeby zjeść romantyczną kolację z mężem i synem, których kocham najbardziej na świecie. Rano obaj panowie na poduszce znajdują romantyczne, czekoladowe serduszka, chociaż o zgrozo, obaj powinni się odchudzać!
Świętujcie zatem 14 lutego, jak wam serce dyktuje. A wszystkim zakochanym życzę wstawiennictwa św. Walentego, autorytetu w kwestii miłości. Amen
M.