"Janek Wiśniewski padł". Antek Browarczyk też

Zginęli tego samego dnia – 17 grudnia. Zbyszek Godlewski – bohater „Ballady o Janku Wiśniewskim” – i Antoni Browarczyk. Pierwszy miał osiemnaście lat. Drugi – dwadzieścia. Pierwszego „na drzwiach ponieśli Świętojańską”. Drugiego – na parkowej ławce w centrum Gdańska. Pierwszy stał się symbolem ofiar grudnia 1970 roku. Drugi może stać się symbolem ofiar grudnia roku 1981.
 "Janek Wiśniewski padł". Antek Browarczyk też
/ arch.
Ważne wydarzenia – i te radosne, i te tragiczne – potrzebują symboli. Zbigniew Godlewski był pracownikiem Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Zginął od kuli żołnierza Ludowego Wojska Polskiego, które w „czarny czwartek” 17 grudnia 1970 r. brutalnie rozprawiło się z protestującymi robotnikami. Do historii przeszedł jako „Janek Wiśniewski”, bohater ballady opowiadającej o tragedii stoczniowców i portowców z Gdańska i Gdyni. Stał się symbolem, bo jego ciało położone na drzwiach i przykryte biało-czerwoną flagą protestujący robotnicy nieśli w pochodzie ulicami Gdyni. Upamiętniają go ulice. W mieście „z morza i marzeń” Janka Wiśniewskiego, w rodzinnym Elblągu – już pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem.

Zupełnie inaczej pamięć zbiorowa Polaków obeszła się z Antonim Browarczykiem. Tymczasem on też mógłby stać się symbolem represji i zbrodni PRL – tyle że w stanie wojennym. Owszem, symbolem tych zbrodni jest przede wszystkim ofiara dziewięciu górników z kopalni „Wujek”. Ale to bohater zbiorowy, rzadko (nad czym też można ubolewać) „rozbijany” na poszczególne postacie. Owszem, największym bodaj symbolem zbrodni dyktatury wojskowej lat 80. jest błogosławiony ksiądz Jerzego Popiełuszko. Ale on zginął przecież już po formalnym zniesieniu stanu wojennego. Antoni Browarczyk jest natomiast jedną z pierwszych i najmłodszych ofiar wojny przeciwko narodowi polskiemu, którą gen. Wojciech Jaruzelski wytoczył 13 grudnia 1981 roku.

Antek Browarczyk padł

Antoni Browarczyk urodził się 21 października 1961 roku w Gdańsku. Wchodził w dorosłość, gdy rodziła się Solidarność. Sympatyzował z ruchem antykomunistycznym, rozklejał związkowe plakaty, uczestniczył w gdańskim duszpasterstwie prowadzonym dla niepokornej młodzież przez dominikanów.

Jak wielu chłopaków w jego wieku miał dziewczynę, marzenia i kibicował gdańskiej Lechii. Zaledwie dzień przed śmiercią, 16 grudnia 1981 r. uczestniczył w wielkiej antykomunistycznej manifestacji. Do domu wrócił bardzo przejęty. Kolejnego dnia, wracając z praktyk zawodowych do domu, znowu znalazł się na solidarnościowej demonstracji przeciw wprowadzeniu stanu wojennego i pacyfikacji Stoczni Gdańskiej, która odbywała się w centrum Gdańska.

Okoliczności jego tragicznej śmierci wciąż pozostają niewyjaśnione. Według oficjalnej wersji wydarzeń Browarczyk był przypadkową ofiarą użycia przez „służby porządkowe” broni palnej podczas zatrzymania tłumu przed budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Milicjanci mieli oddać strzały ostrzegawcze – najpierw w powietrze, później w siedzibę remontowanego akurat klubu studenckiego „Żak”. W rejonie Huciska, naprzeciw znanego wszystkim w Trójmieście budynku LOT-u. „Tolek” Browarczyk miał zostać trafiony rykoszetem w głowę. Rannego znaleziono nieco dalej, na Targu Rakowym i na ławce zaniesiono do pobliskiego Szpitala Wojewódzkiego. Według oficjalnej dokumentacji zmarł tam 23 grudnia 1981 r. Podczas tej samej manifestacji ranne zostały jeszcze dwie osoby.

Pierwsze wątpliwości co do oficjalnej wersji pojawiły się, gdy rodzina zakwestionowała datę śmierci „Tolka”. Zdaniem matki i siostry Antoniego Browarczyka nie żył już 18 grudnia – udało im się przedostać do szpitala i obejrzeć ciało ukochanej osoby. To bardzo prawdopodobne. Manipulowanie miejscem i datą śmierci należało do standardowych praktyk aparatu represji PRL. Chodziło o to, aby nie pociągnąć do odpowiedzialności konkretnych sprawców oraz aby w społecznym odbiorze nie kojarzono okoliczności śmierci danej osoby z tłumieniem antykomunistycznych manifestacji.

Niedawno do Instytutu Pamięci Narodowej zgłosił się nowy świadek, uczestnik manifestacji 17 grudnia 1981 r., który twierdzi, że widział śmierć Antoniego Browarczyka. Według jego relacji milicjanci (z ZOMO lub innej formacji) stojący obok siedziby KW PZPR w Gdańsku oddali strzały wprost do protestujących. Browarczyk miał zostać śmiertelnie trafiony w głowę na rogu Targu Drzewnego i ulicy Wały Jagiellońskie, a więc w miejscu oddalonym kilkadziesiąt metrów od tego, które dotychczas uważano za miejsce jego śmierci. Po rozpędzeniu demonstracji milicjanci mieli przewieźć ciało Browarczyka na Targ Rakowy.

Wciąż nie wiemy zatem, gdzie i w jakich okolicznościach zginął dwudziestolatek z Gdańska. Nie wiemy też, kto strzelał. Wiemy, że podobnie jak Zbyszek Godlewski, „za chleb i wolność, i nową Polskę Antek Browarczyk padł”.

W 1984 r. siostra Antoniego – Grażyna – napisała wiersz: „Zaledwie miał dwadzieścia lat, a już zabrano mu życie, on kochał »Solidarność« jak swoją matkę, za »Solidarność« przypłacił życiem. Smutna jest dola Brata, lecz prawda kryje się taka, zginął od kuli na ulicy Gdańska, a strzał był z ręki Polaka!!!”. To prawdziwa „Ballada o Antku Browarczyku”, jednej z symbolicznych ofiar stanu wojennego.

Adam Chmielecki 
 

 

POLECANE
Chcesz zebrać gałęzie na stroik? Możesz słono zapłacić Wiadomości
Chcesz zebrać gałęzie na stroik? Możesz słono zapłacić

W lasach w całej Polsce rozpoczęła się akcja „Stroisz”. W ostatnich dniach października leśnicy, strażnicy i policjanci prowadzą wzmożone kontrole, by zapobiec nielegalnemu wycinaniu gałęzi drzew iglastych. To właśnie z nich wiele osób przygotowuje stroiki i wiązanki na groby przed Dniem Wszystkich Świętych.

Rosjanie łatwiej dostaną się do Warszawy. Jest zgoda na nowe połączenie z ostatniej chwili
Rosjanie łatwiej dostaną się do Warszawy. Jest zgoda na nowe połączenie

W czasie trwających napięć i dyskusji o bezpieczeństwie granic Polska zgodziła się na uruchomienie nowego połączenia autobusowego z Kaliningradu do Warszawy – informuje Wirtualna Polska.

Kradzież pieniędzy z kont w banku Santander. Nowe informacje z ostatniej chwili
Kradzież pieniędzy z kont w banku Santander. Nowe informacje

Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy w poniedziałek wszczęła zbiorcze śledztwo dotyczące kradzieży pieniędzy z rachunków bankowych klientów banku Santander, obejmujące wszystkie przypadki w kraju – poinformowała zastępczyni prokuratora okręgowego Agnieszka Adamska-Okońska.

Dobre wieści dla Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego Wiadomości
Dobre wieści dla Barcelony. Chodzi o Roberta Lewandowskiego

Po kilku tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją Robert Lewandowski znów pojawił się na boisku treningowym Barcelony. Hiszpańskie media przekazały, że kapitan reprezentacji Polski wrócił do zajęć z zespołem, a jego stan zdrowia poprawia się z dnia na dzień.

IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni z ostatniej chwili
IMGW wydał nowy komunikat. Prognoza pogody na najbliższe dni

Jak informuje IMGW, przeważająca część Europy pozostanie pod wpływem niżu z okolic Bułgarii oraz rozległego układu niżowego z ośrodkami nad Skandynawią, Morzem Norweskim i Morzem Północnym. Południowy zachód kontynentu będzie w obszarze podwyższonego ciśnienia. Polska będzie pod wpływem rozległego układu niżowego z ośrodkami nad Skandynawią, Morzem Norweskim i Morzem Północnym. Napływać będzie chłodne powietrze polarne morskie, pod koniec dnia na zachodzie kraju cieplejsze.

Śmierć policjanta pod Tatrami. Ciało 30-latka znaleziono w namiocie nad Białką z ostatniej chwili
Śmierć policjanta pod Tatrami. Ciało 30-latka znaleziono w namiocie nad Białką

Tragiczny finał biwaku pod Tatrami. W Nowej Białej, nad brzegiem rzeki Białka (powiat nowotarski), znaleziono ciało 30-letniego policjanta ze Śląska. Mężczyzna zmarł w nocy z soboty na niedzielę podczas prywatnego wyjazdu ze znajomymi. Prokuratura wstępnie wykluczyła udział osób trzecich.

Chwila nieuwagi mogła skończyć się dramatem. W sieci zawrzało Wiadomości
Chwila nieuwagi mogła skończyć się dramatem. W sieci zawrzało

Trójmiejska Szybka Kolej Miejska udostępniła nagranie z monitoringu, na którym widać, jak starszy mężczyzna traci równowagę tuż przy krawędzi peronu i upada. Tylko jeden z pasażerów natychmiast reaguje i rusza na pomoc – jego postawa została szeroko doceniona w internecie.

Awantura na sesji Rady Miejskiej Legnicy. Prezydent zaatakował dziennikarza? z ostatniej chwili
Awantura na sesji Rady Miejskiej Legnicy. Prezydent zaatakował dziennikarza?

Podczas poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej w Legnicy doszło do awantury o krzyż. Dziennikarz TV Republika Janusz Życzkowski twierdzi, że został zaatakowany przez prezydenta Legnicy Macieja Kupaja. Włodarz miasta odpowiada jednak, że to on został zaatakowany przez dziennikarza.

Ptasia grypa szaleje w Niemczech. Największe straty przy granicy z Polską z ostatniej chwili
Ptasia grypa szaleje w Niemczech. Największe straty przy granicy z Polską

Najpoważniejsza sytuacja związana z ptasią grypą występuje w Niemczech przy granicy z Polską. W landach Meklemburgia-Pomorze Przednie i Brandenburgia odnotowano najwięcej ognisk choroby, a setki tysięcy ptaków musiały zostać zabite. Niemieckie służby weterynaryjne i hodowcy są w stanie najwyższej gotowości, a eksperci ostrzegają przed dalszym rozprzestrzenianiem się wirusa H5N1.

Pogrom edukacji zdrowotnej. Nowacka apeluje do rodziców z ostatniej chwili
Pogrom edukacji zdrowotnej. Nowacka apeluje do rodziców

Masowe rezygnacje z zajęć z edukacji zdrowotnej zaniepokoiły Ministerstwo Edukacji Narodowej. Szefowa resortu Barbara Nowacka postanowiła zwrócić się bezpośrednio do rodziców, którzy wypisali swoje dzieci z tego przedmiotu. Jak podkreśla, nawet jeśli uczeń został wykreślony z listy, wciąż może uczestniczyć w lekcjach, które uzna za ważne.

REKLAMA

"Janek Wiśniewski padł". Antek Browarczyk też

Zginęli tego samego dnia – 17 grudnia. Zbyszek Godlewski – bohater „Ballady o Janku Wiśniewskim” – i Antoni Browarczyk. Pierwszy miał osiemnaście lat. Drugi – dwadzieścia. Pierwszego „na drzwiach ponieśli Świętojańską”. Drugiego – na parkowej ławce w centrum Gdańska. Pierwszy stał się symbolem ofiar grudnia 1970 roku. Drugi może stać się symbolem ofiar grudnia roku 1981.
 "Janek Wiśniewski padł". Antek Browarczyk też
/ arch.
Ważne wydarzenia – i te radosne, i te tragiczne – potrzebują symboli. Zbigniew Godlewski był pracownikiem Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Zginął od kuli żołnierza Ludowego Wojska Polskiego, które w „czarny czwartek” 17 grudnia 1970 r. brutalnie rozprawiło się z protestującymi robotnikami. Do historii przeszedł jako „Janek Wiśniewski”, bohater ballady opowiadającej o tragedii stoczniowców i portowców z Gdańska i Gdyni. Stał się symbolem, bo jego ciało położone na drzwiach i przykryte biało-czerwoną flagą protestujący robotnicy nieśli w pochodzie ulicami Gdyni. Upamiętniają go ulice. W mieście „z morza i marzeń” Janka Wiśniewskiego, w rodzinnym Elblągu – już pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem.

Zupełnie inaczej pamięć zbiorowa Polaków obeszła się z Antonim Browarczykiem. Tymczasem on też mógłby stać się symbolem represji i zbrodni PRL – tyle że w stanie wojennym. Owszem, symbolem tych zbrodni jest przede wszystkim ofiara dziewięciu górników z kopalni „Wujek”. Ale to bohater zbiorowy, rzadko (nad czym też można ubolewać) „rozbijany” na poszczególne postacie. Owszem, największym bodaj symbolem zbrodni dyktatury wojskowej lat 80. jest błogosławiony ksiądz Jerzego Popiełuszko. Ale on zginął przecież już po formalnym zniesieniu stanu wojennego. Antoni Browarczyk jest natomiast jedną z pierwszych i najmłodszych ofiar wojny przeciwko narodowi polskiemu, którą gen. Wojciech Jaruzelski wytoczył 13 grudnia 1981 roku.

Antek Browarczyk padł

Antoni Browarczyk urodził się 21 października 1961 roku w Gdańsku. Wchodził w dorosłość, gdy rodziła się Solidarność. Sympatyzował z ruchem antykomunistycznym, rozklejał związkowe plakaty, uczestniczył w gdańskim duszpasterstwie prowadzonym dla niepokornej młodzież przez dominikanów.

Jak wielu chłopaków w jego wieku miał dziewczynę, marzenia i kibicował gdańskiej Lechii. Zaledwie dzień przed śmiercią, 16 grudnia 1981 r. uczestniczył w wielkiej antykomunistycznej manifestacji. Do domu wrócił bardzo przejęty. Kolejnego dnia, wracając z praktyk zawodowych do domu, znowu znalazł się na solidarnościowej demonstracji przeciw wprowadzeniu stanu wojennego i pacyfikacji Stoczni Gdańskiej, która odbywała się w centrum Gdańska.

Okoliczności jego tragicznej śmierci wciąż pozostają niewyjaśnione. Według oficjalnej wersji wydarzeń Browarczyk był przypadkową ofiarą użycia przez „służby porządkowe” broni palnej podczas zatrzymania tłumu przed budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Milicjanci mieli oddać strzały ostrzegawcze – najpierw w powietrze, później w siedzibę remontowanego akurat klubu studenckiego „Żak”. W rejonie Huciska, naprzeciw znanego wszystkim w Trójmieście budynku LOT-u. „Tolek” Browarczyk miał zostać trafiony rykoszetem w głowę. Rannego znaleziono nieco dalej, na Targu Rakowym i na ławce zaniesiono do pobliskiego Szpitala Wojewódzkiego. Według oficjalnej dokumentacji zmarł tam 23 grudnia 1981 r. Podczas tej samej manifestacji ranne zostały jeszcze dwie osoby.

Pierwsze wątpliwości co do oficjalnej wersji pojawiły się, gdy rodzina zakwestionowała datę śmierci „Tolka”. Zdaniem matki i siostry Antoniego Browarczyka nie żył już 18 grudnia – udało im się przedostać do szpitala i obejrzeć ciało ukochanej osoby. To bardzo prawdopodobne. Manipulowanie miejscem i datą śmierci należało do standardowych praktyk aparatu represji PRL. Chodziło o to, aby nie pociągnąć do odpowiedzialności konkretnych sprawców oraz aby w społecznym odbiorze nie kojarzono okoliczności śmierci danej osoby z tłumieniem antykomunistycznych manifestacji.

Niedawno do Instytutu Pamięci Narodowej zgłosił się nowy świadek, uczestnik manifestacji 17 grudnia 1981 r., który twierdzi, że widział śmierć Antoniego Browarczyka. Według jego relacji milicjanci (z ZOMO lub innej formacji) stojący obok siedziby KW PZPR w Gdańsku oddali strzały wprost do protestujących. Browarczyk miał zostać śmiertelnie trafiony w głowę na rogu Targu Drzewnego i ulicy Wały Jagiellońskie, a więc w miejscu oddalonym kilkadziesiąt metrów od tego, które dotychczas uważano za miejsce jego śmierci. Po rozpędzeniu demonstracji milicjanci mieli przewieźć ciało Browarczyka na Targ Rakowy.

Wciąż nie wiemy zatem, gdzie i w jakich okolicznościach zginął dwudziestolatek z Gdańska. Nie wiemy też, kto strzelał. Wiemy, że podobnie jak Zbyszek Godlewski, „za chleb i wolność, i nową Polskę Antek Browarczyk padł”.

W 1984 r. siostra Antoniego – Grażyna – napisała wiersz: „Zaledwie miał dwadzieścia lat, a już zabrano mu życie, on kochał »Solidarność« jak swoją matkę, za »Solidarność« przypłacił życiem. Smutna jest dola Brata, lecz prawda kryje się taka, zginął od kuli na ulicy Gdańska, a strzał był z ręki Polaka!!!”. To prawdziwa „Ballada o Antku Browarczyku”, jednej z symbolicznych ofiar stanu wojennego.

Adam Chmielecki 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe