[Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Marzec 1968. To nie Polacy wygnali Żydów

Marzec 1968 r. – wtedy Polacy mieli wygnać z Polski Żydów. W propagandzie to kampania antysemicka, a antysemityzm mieliśmy wyssać z mlekiem matki. Jednak polskich władz wówczas nie było, ale władze komunistyczne – narzucone nam siłą przez Sowietów, a wielu komunistycznych oprawców – ubeckich śledczych, krzywoprzysiężnych sędziów i prokuratorów, bolszewickich dygnitarzy uciekło za granicę, do lepszego świata. Tylko do Izraela wyjechało po marcu 1968 r. ok. tysiąc zagorzałych stalinistów. Niektórzy żyją do dziś. Wciąż trzeba ich ścigać i pokazywać ich zbrodnie.
/ Wikipedia domena publiczna
Do Szwecji

Funkcjonariusze komunistycznego systemu bezprawia uciekali w różnych kierunkach. Szczególnie upodobali sobie Szwecję. Do tamtejszego soc-liberalnego raju dla zbrodniarzy wyjechał w 1969 r. ppłk Maksymilian Lityński (Lifsches), razem z żoną Pauliną i synem Adamem. Ten przedwojenny prawnik (w 1933 r. skończył prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie), w stalinowskiej Polsce był zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnych (1948-50), a następnie wiceszefem Zarządu Sądownictwa Wojskowego.

Raport Mazura, badający na fali “odwilży” przejawy łamania “socjalistycznej praworządności” zarzucił mu szereg przestępstw, m.in. sankcjonowanie wniosków o tymczasowy areszt i zatwierdzanie aktów oskarżenia przygotowanych przez MBP, mimo wiedzy o stosowaniu brutalnych metod śledczych. Ten oprawca w mundurze zmarł w Göteborgu w 1982 r. Pytana o jego losy, Emilia Lityńska (druga żona?) stwierdziła, że dokumentów po nieboszczyku należy szukać w tamtejszej gminie żydowskiej.

Po 1968 r. w Szwecji schronił się również i dożył spokojnej starości Józef Bik-Bukar-Gawerski, zastępca naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Gdańsku, a potem w Katowicach. Tak samo Stefan Michnik, krwawy sędzia warszawskiego Wojskowego Sądu Rejonowego, a nadto informator i rezydent Informacji Wojskowej. Ten emerytowany bibliotekarz żyje do dziś w Uppsali.

Do ZSRS

W Rosji żył do niedawna (żyje jeszcze?) płk Hersz Podlaski, poprzednik Lityńskiego na stanowisku zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego ds. szczególnych, po 1948 r. kierownik Departamentu Nadzoru Prokuratorskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, a w latach 1950-55 zastępca Prokuratora Generalnego. Urodził się w 1919 r. w Suwałkach. Później zmienił imię na Henryk, ojciec Mojżesz został Maurycym, a matka Szprynca – Stanisławą. Wg oficjalnej wersji w 1956 r., kiedy chciano postawić mu zarzuty, popełnił samobójstwo. Naprawdę Podlaski zamieszkał w ZSRS u swojej siostry, która wyszła za mąż za wysokiego funkcjonariusza NKWD. Żona Hersza – Zyta wyemigrowała w 1974 r. do Danii. W tym samym roku, tyle że do Szwecji wyjechała ich córka Swietłana.

Może żyje jeszcze mjr Bronisław Szymański, ur. w Omsku, NKWD-zista, oddelegowany do polskiej armii w ZSRS, a potem centrali bezpieki w Warszawie, członek specjalnej grupy operacyjnej MBP likwidującej niepodległościowe podziemie. Do ZSRS został odwołany w 1954 r.

Do “wyzwolonej” Polski przybyło jeszcze wielu sowieckich pomagierów. Ze względu na rok urodzenia najpewniej już zmarli. Wymieńmy tych najważniejszych. Pierwszy to płk Leonard Azarkiewicz, ur. pod Witebskiem. Z sowieckiego sądownictwa trafił do Warszawy na szefa Prokuratury Garnizonowej, a następnie do Gdyni, gdzie w latach 1950-52 był prokuratorem Marynarki Wojennej. Do ZSRS wrócił rok przed Szymańskim.

Kolejnym jest płk Aleksander Tomaszewski, ur. pod Kamieńcem Podolskim. Po służbie już od lat 30. w Armii Czerwonej, wstawiono go na stanowisko zastępcy prezesa “polskiego” Najwyższego Sądu Wojskowego (1950-1954). W raporcie komisji Mazura czytamy, że razem z innym oficerem sowieckim, swoim przełożonym w NSW płk Wilhelmem Świątkowskim (pochodzącym z rejonów Odessy) był “głównym inspiratorem wypaczeń w wojskowym wymiarze sprawiedliwości” i “bezpośrednim współsprawcą drakońskich wyroków w sfingowanych sprawach”.

Z kolei przełożonym ppłk Lityńskiego był inny NKWD-zista, płk Antoni Skulbaszewski. Odwołany do ZSRS w 1954 r. z funkcji zastępcy szefa Głównego Zarządu Informacji WP, powrócił do rodzinnego Kijowa. Do dziś nie ma wiarygodnych informacji o jego śmierci. W latach 90. Ukraina uznała, że jego przestępstwa uległy przedawnieniu. Tymczasem powinien odpowiedzieć m.in. za brutalne śledztwa oraz wyroki dożywocia i śmierci w sfingowanych sprawach “spisku w wojsku”. Szefem Skulbaszewskiego w GZI był płk Dymitr Wozniesieński, ur. w Jarosławiu, od 1925 r. pracował w kontrwywiadzie Armii Czerwonej, w czasie wojny w jej aparacie sądowniczym. W 1953 r. wrócił do ZSRS, gdzie zmarł.

Do “kraju powszechnej szczęśliwości” odwołano prawdopodobnie większość sowieckich funkcjonariuszy “polskiego” stalinizmu.

Szokowała nawet po śmierci

W Wielkiej Brytanii po 1968 r. schroniła się Helena Wolińska-Brus (Fajga Mindla Danielak). Jej szlak bojowy prowadził z warszawskiego getta przez AL, MO do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Przypomnijmy, co w grudniu 2008 r. o tej inkwizytorce “Rzeczpospolita”: “Wolińska nie przestała szokować nawet po śmierci. Zgodnie z oficjalnym komunikatem jej pogrzeb miał się odbyć wczoraj w miejscowym kościele. Ludzie, którzy przybyli na uroczystość, dowiedzieli się jednak, że o tej porze odbędzie się ceremonia pochówku kogoś innego. W ten sposób rodzina Wolińskiej zmyliła osoby postronne i dziennikarzy, którzy chcieli wziąć udział w pogrzebie. Wolińską pochowano w tajemnicy dwa dni wcześniej. W ceremonii w obrządku żydowskim wzięło udział ok. dziesięciu osób, między innymi prof. Kołakowski. Uroczystość miała przebiegać w bardzo spokojnej atmosferze. Nic nie zakłóciło pogrzebu komunistycznej prokurator”. 

Kilka miesięcy później prof. Leszek Kołakowski podążył za swoją przyjaciółką.

Prokuratorskie małżeństwo

Do Wielkiej Brytanii, tak jak Wolińska, wyjechała wraz z mężem po 1968 r. wiceprokurator Prokuratury Generalnej Paulina Kern. Zmarła tam w 1980 r. Dwa lata wcześniej na łono Abrahama przeniósł się jej mąż Karol, który też był prokuratorem, a potem adwokatem. Został nim mimo wytycznych władz, że nie może być małżeństw prokuratorsko-adwokackich.

Paulina Kern, jako pracownica Departamentu Specjalnego, oskarżała przed Sądem Najwyższym gen. Fieldorfa. Zmaltretowanym przez bezpiekę potrafiła oświadczyć: “władze śledcze Polski Ludowej nie biją”. 

Komisja Mazura z 1956 r. postanowiła: “Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora”.

Najlepiej w Izraelu

We Włoszech w 1967 r. wylądował krwawy sędzia Józef Warecki. Do Australii wyjechała Estera Szenberg, lekarka z więzienia na Rakowieckiej, córka Izaaka i Mali. Z ul. Kazimierzowskiej w Warszawie wymeldowała się 12 maja 1961 r.

Jednak drugim, po Szwecji, najpopularniejszym miejscem schronienia dla komunistycznych oprawców stał się Izrael. Zamieszkali tu m. in. prokuratorzy:

Maks Auster (wyjechał w 1970 r. razem z synem Zygmuntem), Edward Gol (1957) czy Rubin Schweig. Ten ostatni wraz z żoną Karoliną i synem Marianem Dawidem zamieszkał w Jerozolimie przy ul. Joel 7. W stalinowskiej Polsce był majorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, odpowiedzialnym – tak jak Henryk (Hersz) Podlaski – za sprawy szczególne. 10 lipca 1948 r. Szwajg napisał list do MON o zwolnienie ze służby wojskowej: “z uwagi na to, że zamierzam wraz z żoną wyjechać do Izraela, by tam połączyć się z naszą najbliższą rodziną. Mamy w Izraelu córkę naszą, rodziców i rodzeństwo”. Kilka lat temu Interpol, w ramach pomocy prawnej, dostarczył stronie polskiej jego dane: “Rubin Szwajg – Shatkay Reuben, s. Davida, ur. 15 listopada 1898 r., zm. 19 kwietnia 1992 r. w Izraelu”.

Sąsiadem Szwajgów został Marian Meir Rozenblit (Rozenbluth), sędzia, w końcu kierownik sekretariatu w Najwyższym Sądzie Wojskowym, a zarazem obrońca, który był na specjalnej liście dopuszczonych do spraw szczególnej wagi. W tej ostatniej roli wystąpił na procesie generałów WP, oskarżonych o udział we wspomnianym już “spisku w wojsku”.

W końcu – Salomon Morel, krwawy naczelnik powojennych, komunistycznych obozów w Świętochłowicach i Jaworznie, który w Jerozolimie nie doczekał biletu na proces w Polsce, ale za to wnuków.

Trzech od Fieldorfa

23 października 1951 r. Władysław Dymant, wicedyrektor Departamentu Specjalnego Prokuratury Generalnej, przesłał na ręce prezesa Sądu Wojewódzkiego m.st. Warszawy Ilii Rubinowa pismo (z klauzulą: “ściśle tajne”), w którym wnosił o prowadzenie rozprawy przeciwko generałowi Fieldorfowi przy drzwiach zamkniętych.

Ten z zawodu ślusarz i górnik zabrał rodzinę do Izraela w styczniu 1957 r. Dwa lata później chciał wrócić, ale władze PRL nie pozwoliły, bo “brał osobisty i bezpośredni udział w łamaniu praworządności w minionym okresie”.

W składzie Sądu Najwyższego, który 20 października 1952 r. podtrzymał wyrok śmierci wobec Fieldorfa, znaleźli się sędziowie sekcji tajnej: Igor Andrejew, Emil Merz i Gustaw Auscaler.

Auscaler, po powrocie do Polski z ZSRR w 1946 r. pracował w handlu i przemyśle. Podobno jako jedyny miał wątpliwości w sprawie winy Fieldorfa. Z Sądu Najwyższego odszedł rok po wydaniu wyroku na “Nila”, by zostać dyrektorem Centralnej Szkoły Prawniczej im. Duracza. Nowa rola musiała mu się jednak średnio podobać, bo też postanowił emigrować do Izraela. Wyjechał, wraz z rodziną, rok po Dymancie – w grudniu 1957 r. W Izraelu Gustaw został Szmulem i pracował jako prokurator rejonowy w Tel Awiwie. Umarł 10 listopada 1965 r.

W Izraelu może żyć jeszcze Jerzy Mering, obrońca “Nila” z urzędu. Do Janiny Fieldorf miał powiedzieć: “Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.

Tadeusz Płużański

 

POLECANE
Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni z ostatniej chwili
Zapytano o skuteczność Tuska. Polacy podzieleni

Polacy są niemal równo podzieleni w ocenie skuteczności Donalda Tuska – wynika z badania pracowni IBRiS na zlecenie Radia ZET.

Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską polityka
Ambasador Niemiec w Polsce: Reparacje nie są tematem rozmów z Polską

Ambasador Niemiec w Warszawie ponownie odniósł się do kwestii reparacji wojennych. Wprost podkreślił, że Berlin nie prowadzi rozmów na ten temat, mimo uznania odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej.

Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb z ostatniej chwili
Strzelanina na plaży w Sydney. Wielu zabitych, trwa akcja służb

Popularna plaża Bondi w Sydney zamieniła się w miejsce tragedii. Australijska policja potwierdziła strzelaninę, w której jest wielu rannych i ofiary śmiertelne. Dwóch napastników zostało zneutralizowanych, a akcja służb wciąż trwa.

IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto, co nas czeka

Spadek ciśnienia w Warszawie, dużo chmur, miejscami mżawka oraz lokalnie opady marznące na południu i w górach. Temperatura przeważnie 3–7 st.C, wiatr chwilami porywisty – to prognoza IMGW na niedzielę i poniedziałek.

Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów pilne
Planowali zamach na jarmark bożonarodzeniowy. Służby zatrzymały pięciu imigrantów

Prokuratura w Monachium nie wyklucza, że grupa zatrzymanych cudzoziemców mogła przygotowywać atak o podłożu islamistycznym. Według ustaleń śledczych celem mogło być 20-tysięczne Dingolfing, a narzędziem ataku samochód.

Wypadek autokaru w Rzeszowie. Nowe informacje z ostatniej chwili
Wypadek autokaru w Rzeszowie. Nowe informacje

W niedzielę rano autokar wjechał z impetem na rondo Jacka Kuronia w Rzeszowie i wylądował na pasie zieleni. Są ranni – informuje RMF FM

Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego

Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski poinformował, że od 15 do 18 grudnia w godzinach 8.00 – 15.00 na Mazowszu będą wyły syreny alarmowe. To testy w ramach ćwiczeń Syrena-25.

Koniec wojny na Ukrainie? Polacy są pesymistami z ostatniej chwili
Koniec wojny na Ukrainie? Polacy są pesymistami

96 proc. Polaków nie wierzy w zakończenie konfliktu w Ukrainie w tym roku – wynika z sondażu przeprowadzonego dla "Super Expressu".

Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar z ostatniej chwili
Strzelanina na uczelni w USA. Wiele ofiar

Na Uniwersytecie Browna w Providence w stanie Rhode Island doszło w niedzielę wieczorem do strzelaniny. Zginęły co najmniej dwie osoby. Ośmioro ciężko rannych trafiło do szpitala. Jak poinformowała agencja AP, policja wciąż poszukuje sprawcy.

Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę Wiadomości
Sukces Barcelony w meczu z Osasuną. Drużyna z Katalonii kontynuuje dobrą passę

Piłkarze Barcelony, bez Polaków na boisku, w meczu 16. kolejki ekstraklasy Hiszpanii po bramkach Brazylijczyka Raphinhi wygrali z Osasuną Pampeluna 2:0. Katalończycy umocnili się na prowadzeniu w tabeli i do siedmiu punktów powiększyli przewagę nad drugim Realem Madryt.

REKLAMA

[Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Marzec 1968. To nie Polacy wygnali Żydów

Marzec 1968 r. – wtedy Polacy mieli wygnać z Polski Żydów. W propagandzie to kampania antysemicka, a antysemityzm mieliśmy wyssać z mlekiem matki. Jednak polskich władz wówczas nie było, ale władze komunistyczne – narzucone nam siłą przez Sowietów, a wielu komunistycznych oprawców – ubeckich śledczych, krzywoprzysiężnych sędziów i prokuratorów, bolszewickich dygnitarzy uciekło za granicę, do lepszego świata. Tylko do Izraela wyjechało po marcu 1968 r. ok. tysiąc zagorzałych stalinistów. Niektórzy żyją do dziś. Wciąż trzeba ich ścigać i pokazywać ich zbrodnie.
/ Wikipedia domena publiczna
Do Szwecji

Funkcjonariusze komunistycznego systemu bezprawia uciekali w różnych kierunkach. Szczególnie upodobali sobie Szwecję. Do tamtejszego soc-liberalnego raju dla zbrodniarzy wyjechał w 1969 r. ppłk Maksymilian Lityński (Lifsches), razem z żoną Pauliną i synem Adamem. Ten przedwojenny prawnik (w 1933 r. skończył prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie), w stalinowskiej Polsce był zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego do spraw szczególnych (1948-50), a następnie wiceszefem Zarządu Sądownictwa Wojskowego.

Raport Mazura, badający na fali “odwilży” przejawy łamania “socjalistycznej praworządności” zarzucił mu szereg przestępstw, m.in. sankcjonowanie wniosków o tymczasowy areszt i zatwierdzanie aktów oskarżenia przygotowanych przez MBP, mimo wiedzy o stosowaniu brutalnych metod śledczych. Ten oprawca w mundurze zmarł w Göteborgu w 1982 r. Pytana o jego losy, Emilia Lityńska (druga żona?) stwierdziła, że dokumentów po nieboszczyku należy szukać w tamtejszej gminie żydowskiej.

Po 1968 r. w Szwecji schronił się również i dożył spokojnej starości Józef Bik-Bukar-Gawerski, zastępca naczelnika Wydziału Śledczego WUBP w Gdańsku, a potem w Katowicach. Tak samo Stefan Michnik, krwawy sędzia warszawskiego Wojskowego Sądu Rejonowego, a nadto informator i rezydent Informacji Wojskowej. Ten emerytowany bibliotekarz żyje do dziś w Uppsali.

Do ZSRS

W Rosji żył do niedawna (żyje jeszcze?) płk Hersz Podlaski, poprzednik Lityńskiego na stanowisku zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego ds. szczególnych, po 1948 r. kierownik Departamentu Nadzoru Prokuratorskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, a w latach 1950-55 zastępca Prokuratora Generalnego. Urodził się w 1919 r. w Suwałkach. Później zmienił imię na Henryk, ojciec Mojżesz został Maurycym, a matka Szprynca – Stanisławą. Wg oficjalnej wersji w 1956 r., kiedy chciano postawić mu zarzuty, popełnił samobójstwo. Naprawdę Podlaski zamieszkał w ZSRS u swojej siostry, która wyszła za mąż za wysokiego funkcjonariusza NKWD. Żona Hersza – Zyta wyemigrowała w 1974 r. do Danii. W tym samym roku, tyle że do Szwecji wyjechała ich córka Swietłana.

Może żyje jeszcze mjr Bronisław Szymański, ur. w Omsku, NKWD-zista, oddelegowany do polskiej armii w ZSRS, a potem centrali bezpieki w Warszawie, członek specjalnej grupy operacyjnej MBP likwidującej niepodległościowe podziemie. Do ZSRS został odwołany w 1954 r.

Do “wyzwolonej” Polski przybyło jeszcze wielu sowieckich pomagierów. Ze względu na rok urodzenia najpewniej już zmarli. Wymieńmy tych najważniejszych. Pierwszy to płk Leonard Azarkiewicz, ur. pod Witebskiem. Z sowieckiego sądownictwa trafił do Warszawy na szefa Prokuratury Garnizonowej, a następnie do Gdyni, gdzie w latach 1950-52 był prokuratorem Marynarki Wojennej. Do ZSRS wrócił rok przed Szymańskim.

Kolejnym jest płk Aleksander Tomaszewski, ur. pod Kamieńcem Podolskim. Po służbie już od lat 30. w Armii Czerwonej, wstawiono go na stanowisko zastępcy prezesa “polskiego” Najwyższego Sądu Wojskowego (1950-1954). W raporcie komisji Mazura czytamy, że razem z innym oficerem sowieckim, swoim przełożonym w NSW płk Wilhelmem Świątkowskim (pochodzącym z rejonów Odessy) był “głównym inspiratorem wypaczeń w wojskowym wymiarze sprawiedliwości” i “bezpośrednim współsprawcą drakońskich wyroków w sfingowanych sprawach”.

Z kolei przełożonym ppłk Lityńskiego był inny NKWD-zista, płk Antoni Skulbaszewski. Odwołany do ZSRS w 1954 r. z funkcji zastępcy szefa Głównego Zarządu Informacji WP, powrócił do rodzinnego Kijowa. Do dziś nie ma wiarygodnych informacji o jego śmierci. W latach 90. Ukraina uznała, że jego przestępstwa uległy przedawnieniu. Tymczasem powinien odpowiedzieć m.in. za brutalne śledztwa oraz wyroki dożywocia i śmierci w sfingowanych sprawach “spisku w wojsku”. Szefem Skulbaszewskiego w GZI był płk Dymitr Wozniesieński, ur. w Jarosławiu, od 1925 r. pracował w kontrwywiadzie Armii Czerwonej, w czasie wojny w jej aparacie sądowniczym. W 1953 r. wrócił do ZSRS, gdzie zmarł.

Do “kraju powszechnej szczęśliwości” odwołano prawdopodobnie większość sowieckich funkcjonariuszy “polskiego” stalinizmu.

Szokowała nawet po śmierci

W Wielkiej Brytanii po 1968 r. schroniła się Helena Wolińska-Brus (Fajga Mindla Danielak). Jej szlak bojowy prowadził z warszawskiego getta przez AL, MO do Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Przypomnijmy, co w grudniu 2008 r. o tej inkwizytorce “Rzeczpospolita”: “Wolińska nie przestała szokować nawet po śmierci. Zgodnie z oficjalnym komunikatem jej pogrzeb miał się odbyć wczoraj w miejscowym kościele. Ludzie, którzy przybyli na uroczystość, dowiedzieli się jednak, że o tej porze odbędzie się ceremonia pochówku kogoś innego. W ten sposób rodzina Wolińskiej zmyliła osoby postronne i dziennikarzy, którzy chcieli wziąć udział w pogrzebie. Wolińską pochowano w tajemnicy dwa dni wcześniej. W ceremonii w obrządku żydowskim wzięło udział ok. dziesięciu osób, między innymi prof. Kołakowski. Uroczystość miała przebiegać w bardzo spokojnej atmosferze. Nic nie zakłóciło pogrzebu komunistycznej prokurator”. 

Kilka miesięcy później prof. Leszek Kołakowski podążył za swoją przyjaciółką.

Prokuratorskie małżeństwo

Do Wielkiej Brytanii, tak jak Wolińska, wyjechała wraz z mężem po 1968 r. wiceprokurator Prokuratury Generalnej Paulina Kern. Zmarła tam w 1980 r. Dwa lata wcześniej na łono Abrahama przeniósł się jej mąż Karol, który też był prokuratorem, a potem adwokatem. Został nim mimo wytycznych władz, że nie może być małżeństw prokuratorsko-adwokackich.

Paulina Kern, jako pracownica Departamentu Specjalnego, oskarżała przed Sądem Najwyższym gen. Fieldorfa. Zmaltretowanym przez bezpiekę potrafiła oświadczyć: “władze śledcze Polski Ludowej nie biją”. 

Komisja Mazura z 1956 r. postanowiła: “Zwolnić z pracy w Prokuraturze PRL, gdyż stawiane jej zarzuty wskazują na to, iż nie daje ona gwarancji należytego spełniania funkcji prokuratora”.

Najlepiej w Izraelu

We Włoszech w 1967 r. wylądował krwawy sędzia Józef Warecki. Do Australii wyjechała Estera Szenberg, lekarka z więzienia na Rakowieckiej, córka Izaaka i Mali. Z ul. Kazimierzowskiej w Warszawie wymeldowała się 12 maja 1961 r.

Jednak drugim, po Szwecji, najpopularniejszym miejscem schronienia dla komunistycznych oprawców stał się Izrael. Zamieszkali tu m. in. prokuratorzy:

Maks Auster (wyjechał w 1970 r. razem z synem Zygmuntem), Edward Gol (1957) czy Rubin Schweig. Ten ostatni wraz z żoną Karoliną i synem Marianem Dawidem zamieszkał w Jerozolimie przy ul. Joel 7. W stalinowskiej Polsce był majorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, odpowiedzialnym – tak jak Henryk (Hersz) Podlaski – za sprawy szczególne. 10 lipca 1948 r. Szwajg napisał list do MON o zwolnienie ze służby wojskowej: “z uwagi na to, że zamierzam wraz z żoną wyjechać do Izraela, by tam połączyć się z naszą najbliższą rodziną. Mamy w Izraelu córkę naszą, rodziców i rodzeństwo”. Kilka lat temu Interpol, w ramach pomocy prawnej, dostarczył stronie polskiej jego dane: “Rubin Szwajg – Shatkay Reuben, s. Davida, ur. 15 listopada 1898 r., zm. 19 kwietnia 1992 r. w Izraelu”.

Sąsiadem Szwajgów został Marian Meir Rozenblit (Rozenbluth), sędzia, w końcu kierownik sekretariatu w Najwyższym Sądzie Wojskowym, a zarazem obrońca, który był na specjalnej liście dopuszczonych do spraw szczególnej wagi. W tej ostatniej roli wystąpił na procesie generałów WP, oskarżonych o udział we wspomnianym już “spisku w wojsku”.

W końcu – Salomon Morel, krwawy naczelnik powojennych, komunistycznych obozów w Świętochłowicach i Jaworznie, który w Jerozolimie nie doczekał biletu na proces w Polsce, ale za to wnuków.

Trzech od Fieldorfa

23 października 1951 r. Władysław Dymant, wicedyrektor Departamentu Specjalnego Prokuratury Generalnej, przesłał na ręce prezesa Sądu Wojewódzkiego m.st. Warszawy Ilii Rubinowa pismo (z klauzulą: “ściśle tajne”), w którym wnosił o prowadzenie rozprawy przeciwko generałowi Fieldorfowi przy drzwiach zamkniętych.

Ten z zawodu ślusarz i górnik zabrał rodzinę do Izraela w styczniu 1957 r. Dwa lata później chciał wrócić, ale władze PRL nie pozwoliły, bo “brał osobisty i bezpośredni udział w łamaniu praworządności w minionym okresie”.

W składzie Sądu Najwyższego, który 20 października 1952 r. podtrzymał wyrok śmierci wobec Fieldorfa, znaleźli się sędziowie sekcji tajnej: Igor Andrejew, Emil Merz i Gustaw Auscaler.

Auscaler, po powrocie do Polski z ZSRR w 1946 r. pracował w handlu i przemyśle. Podobno jako jedyny miał wątpliwości w sprawie winy Fieldorfa. Z Sądu Najwyższego odszedł rok po wydaniu wyroku na “Nila”, by zostać dyrektorem Centralnej Szkoły Prawniczej im. Duracza. Nowa rola musiała mu się jednak średnio podobać, bo też postanowił emigrować do Izraela. Wyjechał, wraz z rodziną, rok po Dymancie – w grudniu 1957 r. W Izraelu Gustaw został Szmulem i pracował jako prokurator rejonowy w Tel Awiwie. Umarł 10 listopada 1965 r.

W Izraelu może żyć jeszcze Jerzy Mering, obrońca “Nila” z urzędu. Do Janiny Fieldorf miał powiedzieć: “Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.

Tadeusz Płużański


 

Polecane