Dzień Dziecka. Mali bohaterowie. Julek prosił o pomoc. Co zrobiła Hania?

Rodzice Julka prosili o pomoc. Zbiórka trwała kilka miesięcy i właśnie się kończy, brakuje już zaledwie 4 tysięcy złotych. Dzielny mały Julek jedzie do USA. Ta historia, poza Julkiem, ma wielu bohaterów o wielkich sercach, którzy podzielili się z chłopczykiem pieniędzmi. Obiektywnie, jedni dali dużo, inni mniej. Subiektywnie, każdy - z prawie 40 tysięcy pomagających - dał ile mógł.
Jednak prawdziwą superwoman tej historii jest Hania, która odpowiedziała na prośbę Julka niespotykanym ogromem swojego małego jeszcze fizycznie serca. Oto dowód jej wielkoduszności, który porusza najbardziej zatwardziałych:


W podobnej do Julka sytuacji jest 9-miesięczny Antoś. Tyle tylko, że amerykańska operacja Antosia jest jeszcze droższa, a dziecko umiera. Jeśli ktoś z Państwa chciałby pomóc Antosiowi, to można to zrobić po kliknięciu TUTAJ
- piszą rodzice.Niekiedy na ratunek jest bardzo mało czasu, a niekiedy jak tu – nie ma go wcale! Prosimy Was o pomoc, bo na naszych oczach umiera małe dziecko! Antoś gaśnie – nikt już tego nawet nie ukrywa. Zostało może kilka tygodni… Tyle małe serce wytrzyma bez operacji. W Polsce ratunku już nie ma. Zostały USA i profesor Frank Hanley ze szpitala w Stanford, ten sam, który uratował inne polskie dzieci, niemające gdzie indziej szans – Dawidka, Emila, Julkę… Te dzieci żyją. Antoś może być wśród nich!
adg
źródło: siepomaga.pl
#REKLAMA_POZIOMA#