Grzegorz „GrzechG” Gołębiewski: Powyborczy kogel-mogel
PSL postawiło warunek, że może pozostanie w Koalicji Europejskiej, ale tylko wówczas, gdy będzie w niej Wiosny. Wiosna idzie sama do jesiennych wyborów, ale może przecież dołączyć w ostatniej chwili do Schetyny i wtedy PSL zostanie na lodzie. Gdy wyjdzie z KE, jej los będzie marny. Niby tylko opozycja totalna trochę skręciła w lewo, ale tak ogólnie kurs jest europejski i liberalny, choć konserwatywnej kotwicy już dawno nie ma i statek kapitana Schetyny nieco dryfuje na powyborczej mapie Polski. Przytwierdzony do Koalicji Europejskiej sztandar LGBT – rękami Rafała Trzaskowskiego – nieco uwiera, ale to przecież byłby tylko problem dla Świebodzina, nie dla Warszawy, która biało-czerwoną może zamienić na tęczową. Do tego jest Donald Tusk, który wspiera „europejski” kurs opozycji, ale nie ma złudzeń, że może go zmienić, a nawet wymienić kapitana, jeśli projekt wielkiego zwycięstwa nad PiS ostatecznie padnie. A jest to wielce prawdopodobne, ponieważ do jesieni – jeśli nie będzie jakiegoś wyjątkowego kataklizmu – Prawo i Sprawiedliwość sięgnie po większość sejmową i będzie rządzić samodzielnie przez następne cztery lata.
Trzeba postawić w tym miejscu jedno konkretne pytanie, dlaczego Koalicja Europejska nie ściera się z PiS na programy, dlaczego nie ma konkurencyjnej oferty dla Polaków, dlaczego wreszcie brnie w kierunku radykalnej lewicy, skoro przeważa w niej nurt chadecki. Na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się banalnie prosta, gdyż nie ma już na Zachodzie ani w Polsce żadnej chadecji. Pozostały tylko nazwy, treść jest bliska lub wręcz tożsama z nurtem liberalnym. To jednak nie tłumaczy do końca zachowania PO czy PSL. Nie tłumaczy, ponieważ polskie społeczeństwo jest nadal dużo bardziej tradycyjne i konserwatywne niż niemieckie czy hiszpańskie. Liderzy KE doskonale o tym wiedzą, a mimo to w kampanii do PE objęli kurs „na tęczę”, na związki partnerskie i rewolucję kulturową, w czym doskonale im „pomógł” suport Leszka Jażdżewskiego na Uniwersytecie Warszawskim.
Łatwo jest uzasadnić ten kurs teorią, że za wszystkim stoi George Soros, i wszyscy inni, którzy chcą obalić stary porządek w Europie, którzy nie kryją swojej wrogości wobec chrześcijaństwa, a już szczególnie wobec Kościoła katolickiego. Tym niemniej działania opozycji, którym patronuje Tusk, a nie Schetyna, zmierzające do wywołania w Polsce wojny kulturowej trudno racjonalnie wytłumaczyć i wyjaśnić jedynie chęcią bycia nowoczesną europejską „chadecją”. Nacisk elit zachodnich na Polskę, a przede wszystkim na Platformę jest ewidentny i jego źródłem nie są rozważania Jacka Żakowskiego, że taka wojna jest jak najbardziej pożądana, bo wszyscy już niemal w Europie mają ją za sobą. Mamy więc niebywały polityczny kogel-mogel po klęsce opozycji w wyborach europejskich, a konserwatywną kotwicę odciął od Platformy Obywatelskiej sam Donald Tusk.
Grzegorz „GrzechG” GołębiewskiArtykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (23/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.
- Źródło: tysol.pl
- Data: 07.06.2019 20:32
- Tagi: , Grzegorz „GrzechG” Gołębiewski, Tygodnik Solidarność, Karuzela z blogerami,