Niemiec brnie dalej: Nie parodiowałem mszy, odprawiałem nabożeństwo

Farsa, jaką urządziły sobie środowiska homoseksualistów w Polsce podczas ostatniej warszawskiej tzw. "parady równości" były zbyt daleko idącą obrazą katolików - również zdaniem części gejów. Nawet, jeżeli parodysta - Szymon Niemiec (nomen omen) zapewnia, że jest biskupem byłego Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Polsce.
Photo Stock Niemiec brnie dalej: Nie parodiowałem mszy, odprawiałem nabożeństwo
Photo Stock / Photo Stock CC
Czy homoseksualny, przebrany za księdza pastor amerykańskiej Konferencji Zjednoczonego Kościoła Chrześcijańskiego w USA, na co dzień tęczowy aktywista mógł używać symboliki i strojów nawiązujących do tradycji kościoła katolickiego podczas tzw. "nabożeństwa ekumenicznego" otwierającego paradę gejów i lesbijek w Warszawie? Szymon Niemiec uważa, że jak najbardziej! Po gromach, które posypały się na jego środowisko po tej swoistej parodii mszy katolickiej ze wszystkich tłumaczy dziennikarzom, że nie organizował mszy, tylko "nabożeństwo ekumeniczne". Pomyłka co do jego intencji wynikać ma z oczywistych podobieństw do mszy związanych ze wspólnymi dla chrześcijan wszystkich wyznań modlitwami - na przykład "Ojcze Nasz", on sam zaś jest "starokatolikiem" i dlatego czerpie z rytu kościoła powszechnego. Problem w tym, że Niemiec (tytułujący się biskupem) kłamie - od początku do końca. "Nabożeństwo" było celową parodią mszy katolickiej, a kościół, do którego odwołuje się Niemiec już w Polsce nie istnieje. Nawiasem mówiąc, nigdy nie był przez nikogo uznany - nie uznawała go ani Polska Rada Ekumeniczna, ani - szerzej - Światowa Rada Kościołów.
Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolickiego, zbudowany na bazie Wolnego Kościoła Reformowanego w Polsce, miałby być filią Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Walii. Jednak arcybiskup walijski, który konsekrował gejowskiego aktywistę zdecydował również o tym, że Niemiec będzie kapłanem bez jurysdykcji. Dzisiejsze słowa parodysty są niczym więcej, niż przygotowaniem linii obrony w związku z oczywistą obrazą uczuć religijnych. Niemiec korzysta z tego, że w Polsce kościołów katolickich jest niemało, o czym wiedzą praktycznie wyłącznie ich wyznawcy. Ale żaden z nich nie chce mieć nic wspólnego z ostatnią profanacją dokonaną przez tęczowych działaczy.

Porządek z katolickością kościołów

Używając zwrotu "starokatolik" Szymon Niemiec próbował nawiązać do kościoła polskokatolickiego, zarejestrowanego w Polsce kościoła stojącego w sprzeczności z doktryną Rzymu. Kościół polskokatolicki, podobnie jak anglikański (i wiele innych wywodzących się z chrześcijaństwa) – nie uznaje zwierzchnictwa papieża. W sferze dogmatów nie ma aż tak wielkich różnic między kościołami katolickimi w Polsce. Także księża są uderzająco podobni i uznają nawzajem swoje powołania, choć oficjalnie w każdym z kościołów nie ma uznania święceń drugiego.
Kościoły katolickie odrzucające zwierzchnictwo Watykanu (z pominięciem cerkwi grekokatolickiej) to wspólnoty zrzeszające łącznie kilkaset tysięcy wiernych. Wiernych, którzy tak samo, jak rzymscy katolicy wierzą w Trójcę Świętą, modlą się do świętych, błogosławionych, aniołów i Matki Boskiej. Oczywiście panteony świętych u starokatolików i polskokatolików są znacznie mniej liczne niż w kościele rzymskim, bo żaden ze świętych ogłoszonych przez Watykan od czasu Soboru Trydenckiego w liturgii i wierzeniach kościołów starokatolickich świętym nie jest. Jednak nawet sama msza święta wydaje się zaskakująco znajoma – prowadzona w oparciu o ten sam gregoriański kalendarz i według podobnego schematu nabożeństwa.
Niektórzy starokatolicy modlą się po łacinie, co sprawia łudzące wrażenie mszy trydenckiej prowadzonej w diecezji rzymskokatolickiej. Tu jednak podobieństwa się kończą.

Polak, katolik, repatriant...

Kościół polskokatolicki w połowie ubiegłego stulecia miał szansę na dynamiczny rozwój. Znalazł bowiem potężnego sprzymierzeńca i protektora we władzy komunistycznej, która – traktując ten kościół instrumentalnie – chciała za jego pomocą, metodami dywersyjnymi, doprowadzić do osłabienia dominującego nad Wisłą kościoła rzymsko-katolickiego.
 Polsko-katolicy pojawili się na ziemiach polskich jako reemigranci z USA, gdzie należeli do Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego. Cztery lata po odzyskaniu przez Polskę niepodległości do Krakowa przybył z USA biskup elekt Franciszek Bończak celem objęcia kierownictwa misji w Polsce. Założył w 1923 organ prasowy „Polska Odrodzona”, zorganizował pierwsze Seminarium Duchowne w Krakowie i rozpoczął pracę misyjną – mimo braku legalizacji działań kierowanego przez niego kościoła. A liczył on już na początku lat trzydziestych 50 tys. wiernych i rozrastał się, aż do rozłamu na zjeździe krakowskim, po którym w II Rzeczpospolitej zaczęły działać dwa kościoły – Polski Katolicki oraz Polski Starokatolicki. Żaden z nich jednak aż do wybuchu II wojny światowej nie doczekał się uznania prawnego przez polski rząd, co zbliżyło kościoły do niemieckich protestantów. Jak się okazało, miało to swoje konsekwencje i ułatwiło po wojnie komunistom wytaczanie oskarżeń o współpracę z gestapo. Oskarżeń, które okazały się z czasem całkowicie wyssane z palca.
Na początku lat 50. ubiegłego wieku służby bezpieczeństwa PRL podjęły działania prowadzące do uzyskania całkowitej kontroli nad działalnością wszystkich związków wyznaniowych w Polsce. W 1951 grupa duchownych na czele z ks. Józefem Dobrochowskim, sterowana przez funkcjonariuszy V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego postanowiła przejąć kontrolę nad polską gałęzią PNKK. Aby ułatwić działalność bezpiece najpierw wielokrotnie namawiano ówczesnego biskupa kościoła ks. Józefa Padewskiego do złożenia urzędu, ale widząc jego „niezgodę i upór” aresztowano go i osadzono w więzieniu. Biskupowi postawiono zarzut…handlu walutą! A jego współpracownicy – wyświęceni w polskich seminariach duchownych księża – usłyszeli oskarżenia o współpracę z gestapo oraz szpiegostwo na rzecz wywiadów brytyjskiego i amerykańskiego. Koniec końców ks. Padewski został przez esbeków zatłuczony na śmierć, „zakatowany” – jak podawało w maju 1951 r. Radio Wolna Europa. Oficjalna przyczyna śmierci? Zawał. Nawet jeżeli przeczyły temu widoczne rozległe rany na ciele od bicia i przypalania.

W pożyczonych szatach

Pogrzeb, który odbył się 14 maja 1951 nocą, w gronie kilku najbliższych współpracowników biskupa Padewskiego na cmentarzu kościoła polskokatolickiego w Warszawie, był pełnym dramatyzmu wydarzeniem. Nie tylko dlatego, że cmentarz szczelnie obstawiła bezpieka, ale także dlatego, że zwłoki biskupa w ostatniej chwili przebierano w sutannę – księdza planowano pochować w garniturze i po świecku, na co nie zgodzili się wierni polskokatoliccy, szybko zdobywając sutannę i szaty biskupie (pożyczone, jak wspominają świadkowie, od jednego z biskupów kościoła rzymskiego).
Rok śmierci biskupa stał się zresztą rokiem definitywnego rozstania się Polskich Katolików z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, który „wprowadził” do kościoła swoich agentów rozpoczął czystkę w szeregach kapłańskich, wykluczając wszystkich, którzy sprzeciwiali się nowym porządkom.
Komunistyczne władze przejęły pełną kontrolę nad nowym odłamem wyznaniowym: mianowały biskupów, kierowały polityką kadrową, obsadzały duchownych, finansowały całą działalność organizacyjną. Doszło do tego, że kościół polskokatolicki organizował msze dziękczynne z okazji 22 lipca, wysyłał do władz listy gratulacyjne z okazji państwowych rocznic, pisano listy potępiające kard. Stefana Wyszyńskiego.
Nawiasem mówiąc, według podobnego schematu w latach 1948-1953 wymieniono kierownictwo w prawie wszystkich wspólnotach wyznaniowych w Polsce. Podobieństwo doktrynalne i organizacyjne do kościoła rzymskokatolickiego sprawiło, że kościół polskokatolicki coraz częściej stawał się narzędziem w walce na linii Państwo – Episkopat Polski. Komunistyczne służby specjalne do walki z kościołem rzymskokatolickim prognozowały, że w przeciągu 20-30 lat kościół polskokatolicki, będzie wiodącym związkiem wyznaniowym w Polsce Ludowej. Naprawdę

Porozumienie

Kościół polskokatolicki wszedł po 1989 w nową rzeczywistość polityczną i społeczną, nie kryjąc obaw. Wizytówka marionetek „ubecji” i ironiczne określenie: „księża-patrioci” spowodowały, że podjęto próby odcięcia się od niechlubnej przeszłości i lokowano nadzieje na powrót do jedności z PNKK. W tym kierunku próbował iść pierwszy biskup kościoła ks. Tadeusz Ryszard Majewski, poszukiwał on również ścieżek do porozumienia z kościołem rzymskokatolickim, z którym dialog ekumeniczny rozpoczął się dopiero w 2000 roku. Wówczas biskupi obu kościołów podpisali porozumienie „o współpracy i wzajemnym poszanowaniu Kościołów”. Ówczesny biskup polskich starokatolików powiedział wówczas, parafrazując list polskich biskupów do biskupów niemieckich:
– W roku Wielkiego Jubileuszu Dwutysiąclecia Narodzenia Jezusa i ustanowienia świętego, Powszechnego i Apostolskiego Kościoła, pełni pokory i zrozumienia naszych niedoskonałości i przewinień, wpatrzeni – Boże – w Twoje Serce, pełne miłości, miłosierdzia i przebaczenia, które ukazałeś Światu w Swoim Objawieniu i misji Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa, Najwyższego Kapłana i Pasterza Ludu Bożego – My – Kościół polskokatolicki – stajemy dziś w Twojej obecności przed naszymi Braćmi z Kościoła rzymskokatolickiego, wyciągamy nasze dłonie ku pojednaniu i powtarzamy: Przebaczamy i prosimy o przebaczenie.

Homoseksualizm? Absolutnie nie w kościele!

Dzisiaj kościół polskokatolicki jest samodzielny i niezależny organizacyjnie od jakiejkolwiek zagranicznej władzy kościelnej i świeckiej, choć „pozostaje w jedności wiary i moralności z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim w Stanach Zjednoczonych Ameryki i Kanadzie”. Uznaje również inne kościoły starokatolickie prowadzące swoje misje nad Wisłą. I planuje rozwój – w oparciu o ekumenizm i pełną niezależność od jakiejkolwiek władzy świeckiej.
Jednak ani przez sekundę żaden z kościołów katolickich nie-rzymskich nie uznawał samowolnego mianowania się kapłanem, ani tym bardziej promowania homoseksualizmu, czy nawet uznawania go w ramach kościoła. - To jest i zawsze będzie sodomią, grzechem wprost zabronionym przez Pismo Święte i prace ojców kościoła - mówią zgodnie kapłani wszystkich kościołów katolickich. Nie ma również mowy o tym, żeby jakiekolwiek nabożeństwo odprawiał kapłan otwarcie przyznający się do czynnego homoseksualizmu.
 
PP

 

POLECANE
Wbiegł na murawę podczas meczu. Aktywista Ostatniego Pokolenia chciał się przypiąć do bramki z ostatniej chwili
Wbiegł na murawę podczas meczu. Aktywista Ostatniego Pokolenia chciał się przypiąć do bramki

Podczas drugiej połowy spotkania Lechii Gdańsk z Lechem Poznań, zakończonego wynikiem 3:4, doszło do niecodziennego incydentu. W 66. minucie meczu na murawę wbiegł aktywista związany z ruchem "Ostatnie Pokolenie". Mężczyzna próbował przypiąć się do słupka jednej z bramek.

Niemcy opublikowali dane o przestępczości w szkołach. Zwrócili uwagę na cudzoziemców i ataki nożem Wiadomości
Niemcy opublikowali dane o przestępczości w szkołach. Zwrócili uwagę na cudzoziemców i ataki nożem

W 2024 roku aż 40 proc. osób podejrzanych o przemoc w niemieckich szkołach nie miało obywatelstwa Niemiec. Co istotne, osoby pochodzenia zagranicznego, które posiadają niemieckie paszporty – w tym również z podwójnym obywatelstwem – zostały zaklasyfikowane wyłącznie jako Niemcy. Informacje te zostały ujawnione w odpowiedzi na interpelację posła Alternatywy dla Niemiec (AfD), Martina Hessa.

Skandal. Znany vloger miał przeprowadzić wywiad ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim. Astronomia przegrała z polityką? gorące
Skandal. Znany vloger miał przeprowadzić wywiad ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim. Astronomia przegrała z polityką?

Znany vloger Karol Wójcicki prowadzący na YouTube popularnonaukowy kanał "Z głową w gwiazdach" miał przeprowadzić wywiad ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, polskim kosmonautą, który wrócił niedawno ze swojej misji kosmicznej. Wywiad nie doszedł do skutku, a okoliczności sprawiają wrażenie dość skandalicznych.

W związku z niebezpieczną pogodą zwołano sztab kryzysowy. Ewakuowano obozy harcerskie pilne
W związku z niebezpieczną pogodą zwołano sztab kryzysowy. Ewakuowano obozy harcerskie

W związku ze zbliżającym się załamaniem pogody, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało alerty do mieszkańców aż 12 województw. Min. Marcin Kierwiński zdecydował o zwołaniu sztabu kryzysowego w siedzibie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa — poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Spłonęła hala pod Warszawą. Trwa dogaszanie pilne
Spłonęła hala pod Warszawą. Trwa dogaszanie

W nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru w miejscowości Kałuszyn, położonej niedaleko Mińska Mazowieckiego na Mazowszu. Ogień pojawił się w budynku dawnej hali produkcyjnej. Akcja gaśnicza wymagała zaangażowania znacznych sił i środków – do walki z żywiołem skierowano aż 23 zastępy straży pożarnej.

Tragiczny finał poszukiwań Polaka w Słowenii Wiadomości
Tragiczny finał poszukiwań Polaka w Słowenii

W słoweńskich Alpach Julijskich, w rejonie góry Triglav, odnaleziono ciało 34-letniego obywatela Polski, który zaginął w piątek 25 lipca. Informację o tragicznym zdarzeniu podała słoweńska agencja prasowa STA.

Sondaż w USA. Prezydent Trump ma powody do radości z ostatniej chwili
Sondaż w USA. Prezydent Trump ma powody do radości

Partia Demokratyczna odnotowuje najniższy od 35 lat wskaźnik poparcia wyborców w USA; większość z nich uważa, że to Republikanie lepiej radzą sobie z większością zagadnień, które wpływają na wyborcze preferencje - wynika z sondażu dziennika „Wall Street Journal”.

Setne urodziny bohatera spod Monte Cassino. Prezydent dziękuje za „świadectwo patriotyzmu” z ostatniej chwili
Setne urodziny bohatera spod Monte Cassino. Prezydent dziękuje za „świadectwo patriotyzmu”

Z okazji setnych urodzin jednego z ostatnich żyjących uczestników bitwy o Monte Cassino, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej skierował specjalny list gratulacyjny do Edwarda Moczulskiego, weterana mieszkającego w Kanadzie. W liście podkreślił wyjątkowe zasługi jubilata dla Polski oraz wyraził wdzięczność „w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej” za jego „inspirujące świadectwo patriotyzmu, żołnierskiego męstwa, ofiarności i wierności sprawie narodowej”.

Chaos na lotniskach w Portugalii: polscy turyści wśród poszkodowanych Wiadomości
Chaos na lotniskach w Portugalii: polscy turyści wśród poszkodowanych

Silny wiatr na Maderze i strajk personelu naziemnego w Lizbonie sparaliżowały w sobotę ruch lotniczy w Portugalii, utrudniając powrót tysiącom turystów. Kłopotów doświadczyło też wielu Polaków.

Tragedia na S7. Osobowe auto z rodziną wjechało w parkującą ciężarówkę z ostatniej chwili
Tragedia na S7. Osobowe auto z rodziną wjechało w parkującą ciężarówkę

Trzy osoby zginęły w wypadku, jaki wydarzył się w niedzielę rano na drodze S7 koło Nidzicy, gdy samochód którym podróżowały najechał na stojącą na pasie awaryjnym naczepę ciężarówki. Droga jest zablokowana. Wyznaczono objazdy - przekazała nidzicka policja.

REKLAMA

Niemiec brnie dalej: Nie parodiowałem mszy, odprawiałem nabożeństwo

Farsa, jaką urządziły sobie środowiska homoseksualistów w Polsce podczas ostatniej warszawskiej tzw. "parady równości" były zbyt daleko idącą obrazą katolików - również zdaniem części gejów. Nawet, jeżeli parodysta - Szymon Niemiec (nomen omen) zapewnia, że jest biskupem byłego Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Polsce.
Photo Stock Niemiec brnie dalej: Nie parodiowałem mszy, odprawiałem nabożeństwo
Photo Stock / Photo Stock CC
Czy homoseksualny, przebrany za księdza pastor amerykańskiej Konferencji Zjednoczonego Kościoła Chrześcijańskiego w USA, na co dzień tęczowy aktywista mógł używać symboliki i strojów nawiązujących do tradycji kościoła katolickiego podczas tzw. "nabożeństwa ekumenicznego" otwierającego paradę gejów i lesbijek w Warszawie? Szymon Niemiec uważa, że jak najbardziej! Po gromach, które posypały się na jego środowisko po tej swoistej parodii mszy katolickiej ze wszystkich tłumaczy dziennikarzom, że nie organizował mszy, tylko "nabożeństwo ekumeniczne". Pomyłka co do jego intencji wynikać ma z oczywistych podobieństw do mszy związanych ze wspólnymi dla chrześcijan wszystkich wyznań modlitwami - na przykład "Ojcze Nasz", on sam zaś jest "starokatolikiem" i dlatego czerpie z rytu kościoła powszechnego. Problem w tym, że Niemiec (tytułujący się biskupem) kłamie - od początku do końca. "Nabożeństwo" było celową parodią mszy katolickiej, a kościół, do którego odwołuje się Niemiec już w Polsce nie istnieje. Nawiasem mówiąc, nigdy nie był przez nikogo uznany - nie uznawała go ani Polska Rada Ekumeniczna, ani - szerzej - Światowa Rada Kościołów.
Zjednoczony Ekumeniczny Kościół Katolickiego, zbudowany na bazie Wolnego Kościoła Reformowanego w Polsce, miałby być filią Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Walii. Jednak arcybiskup walijski, który konsekrował gejowskiego aktywistę zdecydował również o tym, że Niemiec będzie kapłanem bez jurysdykcji. Dzisiejsze słowa parodysty są niczym więcej, niż przygotowaniem linii obrony w związku z oczywistą obrazą uczuć religijnych. Niemiec korzysta z tego, że w Polsce kościołów katolickich jest niemało, o czym wiedzą praktycznie wyłącznie ich wyznawcy. Ale żaden z nich nie chce mieć nic wspólnego z ostatnią profanacją dokonaną przez tęczowych działaczy.

Porządek z katolickością kościołów

Używając zwrotu "starokatolik" Szymon Niemiec próbował nawiązać do kościoła polskokatolickiego, zarejestrowanego w Polsce kościoła stojącego w sprzeczności z doktryną Rzymu. Kościół polskokatolicki, podobnie jak anglikański (i wiele innych wywodzących się z chrześcijaństwa) – nie uznaje zwierzchnictwa papieża. W sferze dogmatów nie ma aż tak wielkich różnic między kościołami katolickimi w Polsce. Także księża są uderzająco podobni i uznają nawzajem swoje powołania, choć oficjalnie w każdym z kościołów nie ma uznania święceń drugiego.
Kościoły katolickie odrzucające zwierzchnictwo Watykanu (z pominięciem cerkwi grekokatolickiej) to wspólnoty zrzeszające łącznie kilkaset tysięcy wiernych. Wiernych, którzy tak samo, jak rzymscy katolicy wierzą w Trójcę Świętą, modlą się do świętych, błogosławionych, aniołów i Matki Boskiej. Oczywiście panteony świętych u starokatolików i polskokatolików są znacznie mniej liczne niż w kościele rzymskim, bo żaden ze świętych ogłoszonych przez Watykan od czasu Soboru Trydenckiego w liturgii i wierzeniach kościołów starokatolickich świętym nie jest. Jednak nawet sama msza święta wydaje się zaskakująco znajoma – prowadzona w oparciu o ten sam gregoriański kalendarz i według podobnego schematu nabożeństwa.
Niektórzy starokatolicy modlą się po łacinie, co sprawia łudzące wrażenie mszy trydenckiej prowadzonej w diecezji rzymskokatolickiej. Tu jednak podobieństwa się kończą.

Polak, katolik, repatriant...

Kościół polskokatolicki w połowie ubiegłego stulecia miał szansę na dynamiczny rozwój. Znalazł bowiem potężnego sprzymierzeńca i protektora we władzy komunistycznej, która – traktując ten kościół instrumentalnie – chciała za jego pomocą, metodami dywersyjnymi, doprowadzić do osłabienia dominującego nad Wisłą kościoła rzymsko-katolickiego.
 Polsko-katolicy pojawili się na ziemiach polskich jako reemigranci z USA, gdzie należeli do Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego. Cztery lata po odzyskaniu przez Polskę niepodległości do Krakowa przybył z USA biskup elekt Franciszek Bończak celem objęcia kierownictwa misji w Polsce. Założył w 1923 organ prasowy „Polska Odrodzona”, zorganizował pierwsze Seminarium Duchowne w Krakowie i rozpoczął pracę misyjną – mimo braku legalizacji działań kierowanego przez niego kościoła. A liczył on już na początku lat trzydziestych 50 tys. wiernych i rozrastał się, aż do rozłamu na zjeździe krakowskim, po którym w II Rzeczpospolitej zaczęły działać dwa kościoły – Polski Katolicki oraz Polski Starokatolicki. Żaden z nich jednak aż do wybuchu II wojny światowej nie doczekał się uznania prawnego przez polski rząd, co zbliżyło kościoły do niemieckich protestantów. Jak się okazało, miało to swoje konsekwencje i ułatwiło po wojnie komunistom wytaczanie oskarżeń o współpracę z gestapo. Oskarżeń, które okazały się z czasem całkowicie wyssane z palca.
Na początku lat 50. ubiegłego wieku służby bezpieczeństwa PRL podjęły działania prowadzące do uzyskania całkowitej kontroli nad działalnością wszystkich związków wyznaniowych w Polsce. W 1951 grupa duchownych na czele z ks. Józefem Dobrochowskim, sterowana przez funkcjonariuszy V Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego postanowiła przejąć kontrolę nad polską gałęzią PNKK. Aby ułatwić działalność bezpiece najpierw wielokrotnie namawiano ówczesnego biskupa kościoła ks. Józefa Padewskiego do złożenia urzędu, ale widząc jego „niezgodę i upór” aresztowano go i osadzono w więzieniu. Biskupowi postawiono zarzut…handlu walutą! A jego współpracownicy – wyświęceni w polskich seminariach duchownych księża – usłyszeli oskarżenia o współpracę z gestapo oraz szpiegostwo na rzecz wywiadów brytyjskiego i amerykańskiego. Koniec końców ks. Padewski został przez esbeków zatłuczony na śmierć, „zakatowany” – jak podawało w maju 1951 r. Radio Wolna Europa. Oficjalna przyczyna śmierci? Zawał. Nawet jeżeli przeczyły temu widoczne rozległe rany na ciele od bicia i przypalania.

W pożyczonych szatach

Pogrzeb, który odbył się 14 maja 1951 nocą, w gronie kilku najbliższych współpracowników biskupa Padewskiego na cmentarzu kościoła polskokatolickiego w Warszawie, był pełnym dramatyzmu wydarzeniem. Nie tylko dlatego, że cmentarz szczelnie obstawiła bezpieka, ale także dlatego, że zwłoki biskupa w ostatniej chwili przebierano w sutannę – księdza planowano pochować w garniturze i po świecku, na co nie zgodzili się wierni polskokatoliccy, szybko zdobywając sutannę i szaty biskupie (pożyczone, jak wspominają świadkowie, od jednego z biskupów kościoła rzymskiego).
Rok śmierci biskupa stał się zresztą rokiem definitywnego rozstania się Polskich Katolików z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, który „wprowadził” do kościoła swoich agentów rozpoczął czystkę w szeregach kapłańskich, wykluczając wszystkich, którzy sprzeciwiali się nowym porządkom.
Komunistyczne władze przejęły pełną kontrolę nad nowym odłamem wyznaniowym: mianowały biskupów, kierowały polityką kadrową, obsadzały duchownych, finansowały całą działalność organizacyjną. Doszło do tego, że kościół polskokatolicki organizował msze dziękczynne z okazji 22 lipca, wysyłał do władz listy gratulacyjne z okazji państwowych rocznic, pisano listy potępiające kard. Stefana Wyszyńskiego.
Nawiasem mówiąc, według podobnego schematu w latach 1948-1953 wymieniono kierownictwo w prawie wszystkich wspólnotach wyznaniowych w Polsce. Podobieństwo doktrynalne i organizacyjne do kościoła rzymskokatolickiego sprawiło, że kościół polskokatolicki coraz częściej stawał się narzędziem w walce na linii Państwo – Episkopat Polski. Komunistyczne służby specjalne do walki z kościołem rzymskokatolickim prognozowały, że w przeciągu 20-30 lat kościół polskokatolicki, będzie wiodącym związkiem wyznaniowym w Polsce Ludowej. Naprawdę

Porozumienie

Kościół polskokatolicki wszedł po 1989 w nową rzeczywistość polityczną i społeczną, nie kryjąc obaw. Wizytówka marionetek „ubecji” i ironiczne określenie: „księża-patrioci” spowodowały, że podjęto próby odcięcia się od niechlubnej przeszłości i lokowano nadzieje na powrót do jedności z PNKK. W tym kierunku próbował iść pierwszy biskup kościoła ks. Tadeusz Ryszard Majewski, poszukiwał on również ścieżek do porozumienia z kościołem rzymskokatolickim, z którym dialog ekumeniczny rozpoczął się dopiero w 2000 roku. Wówczas biskupi obu kościołów podpisali porozumienie „o współpracy i wzajemnym poszanowaniu Kościołów”. Ówczesny biskup polskich starokatolików powiedział wówczas, parafrazując list polskich biskupów do biskupów niemieckich:
– W roku Wielkiego Jubileuszu Dwutysiąclecia Narodzenia Jezusa i ustanowienia świętego, Powszechnego i Apostolskiego Kościoła, pełni pokory i zrozumienia naszych niedoskonałości i przewinień, wpatrzeni – Boże – w Twoje Serce, pełne miłości, miłosierdzia i przebaczenia, które ukazałeś Światu w Swoim Objawieniu i misji Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa, Najwyższego Kapłana i Pasterza Ludu Bożego – My – Kościół polskokatolicki – stajemy dziś w Twojej obecności przed naszymi Braćmi z Kościoła rzymskokatolickiego, wyciągamy nasze dłonie ku pojednaniu i powtarzamy: Przebaczamy i prosimy o przebaczenie.

Homoseksualizm? Absolutnie nie w kościele!

Dzisiaj kościół polskokatolicki jest samodzielny i niezależny organizacyjnie od jakiejkolwiek zagranicznej władzy kościelnej i świeckiej, choć „pozostaje w jedności wiary i moralności z Polskim Narodowym Kościołem Katolickim w Stanach Zjednoczonych Ameryki i Kanadzie”. Uznaje również inne kościoły starokatolickie prowadzące swoje misje nad Wisłą. I planuje rozwój – w oparciu o ekumenizm i pełną niezależność od jakiejkolwiek władzy świeckiej.
Jednak ani przez sekundę żaden z kościołów katolickich nie-rzymskich nie uznawał samowolnego mianowania się kapłanem, ani tym bardziej promowania homoseksualizmu, czy nawet uznawania go w ramach kościoła. - To jest i zawsze będzie sodomią, grzechem wprost zabronionym przez Pismo Święte i prace ojców kościoła - mówią zgodnie kapłani wszystkich kościołów katolickich. Nie ma również mowy o tym, żeby jakiekolwiek nabożeństwo odprawiał kapłan otwarcie przyznający się do czynnego homoseksualizmu.
 
PP


 

Polecane
Emerytury
Stażowe