[Tylko u nas] Andrzej Gajcy: Kwaśniewski krzyczący "we free people"? Historia lubi płatać nam figle

– Patrzenie na obchody 4 czerwca po 30 latach, gdy osoby ważne dla komunistycznej władzy – mówię tu o Aleksandrze Kwaśniewskim, który był klepany po plecach przez Władysława Frasyniuka – dzisiaj stoją na scenie i krzyczą: „We free people!”, to obraz dość surrealistyczny, aczkolwiek prawdziwy. Historia lubi płatać nam figle – mówi Andrzej Gajcy, dziennikarz, publicysta, zdobywca nagrody Grand Press i Nagrody im. Dariusza Fikusa, w rozmowie z Robertem Wąsikiem.
 [Tylko u nas] Andrzej Gajcy: Kwaśniewski krzyczący "we free people"? Historia lubi płatać nam figle
/ Fot. Maciej Kruger
– Jako Polakowi trudno mi było odnaleźć się podczas tegorocznych obchodów 4 czerwca. Bo ja nie wiem, do której Polski należę: tej, która świętowała w Gdańsku, czy tej, która świętowała w Warszawie. A Pan do której należy?
– Obydwaj należymy do tej samej Polski, bo Polska jest jedna i żadne szumne wystąpienia tego nie zmienią. Prawdą jednak jest też to, że obchody te pokazały, jak bardzo podzielonym jesteśmy dziś krajem na dwa wrogie sobie obozy. Jeden skupiony wokół dzisiejszej opozycji i dawnych bohaterów Solidarności świętuje w Gdańsku, drugi na czele z dzisiejszym obozem rządzącym i prezydentem w Warszawie. Tak się tylko zastanawiam: dokąd nas, jako naród, to zaprowadzi? Czy nie wyciągnęliśmy żadnych lekcji z naszej tragicznej historii? Jeśli pyta pan, do której z tych grup należę, to moja odpowiedź jest prosta: do żadnej. Z pewnym zażenowaniem patrzę na to, co polityczne elity robią dziś z Polską oraz z takimi rocznicami, które powinny być świętem nas wszystkich. To było bardzo ważne wydarzenie i ważna data w naszej historii. Pierwsze, co trzeba cały czas podkreślać, to częściowo wolne wybory. Kto wie, jakby dzisiaj wyglądała Polska, gdyby tych wyborów nie było.

– Dla jednych wielkie święto demokracji i wolności, dla drugich rocznica dealu zawartego pod stołem z komuchami. 
– Z pewnością bez 4 czerwca 1989 roku dzisiejsza Polska byłaby inna i być może jeszcze bardziej poturbowana losami historii. Nasza historia wielokrotnie pokazała, że idąc na zwarcie, płaciliśmy za to bardzo dużą cenę. Tym razem doszło do pokojowej rewolucji, układu z władzą ludową. Znamienne jednak jest też to, że ówczesnym bohaterom Solidarności dziś jest bardziej po drodze np. z Aleksandrem Kwaśniewskim niż z kolegami z dawnej opozycji. Patrzenie na te obchody po 30 latach, gdy osoby ważne dla komunistycznej władzy – mówię tu o Aleksandrze Kwaśniewskim, który był klepany po plecach przez Władysława Frasyniuka – dzisiaj stoją na scenie i krzyczą: „We free people!”, to obraz dość surrealistyczny, aczkolwiek prawdziwy. Historia lubi płatać nam figle. 

Obchody te pokazują także, jak bardzo jesteśmy dziś podzieleni, a dzieląca nas linia sporu politycznego z każdym rokiem wydaje się coraz bardziej wyraźna. Szkoda, że obchody takiej rocznicy muszą się w ten sposób odbywać, iż obecna władza, premier i prezydent byli w Warszawie, a nie w Gdańsku, a to przede wszystkim dlatego, że nikt ich tam tak naprawdę nie chciał oglądać. Pamiętajmy, że w tych wyborach 65 proc. mandatów do Sejmu otrzymała władza ludowa, a tylko 35 proc. wyłoniono w ramach wyborów i właśnie te mandaty Solidarność zdobyła, a także nie licząc jednego mandatu cały Senat. Był to bez wątpienia duży sukces wyborczy i wydarzenie historyczne. Nie zapominamy jednak o tym, co wydarzyło się kilka miesięcy wcześniej, czyli Okrągły Stół, układ z PZPR. Skutki tzw. aksamitnej rewolucji dokonanej wówczas przez Solidarność odczuwamy przez ostatnie 30 lat codziennie; widzimy, co dzieje się w polityce, biznesie, także w mediach. Pytanie, jak Polska by dzisiaj wyglądała bez tego układu, który dla niektórych był kontrowersyjny, wręcz haniebny, a dla innych był koniecznością, bez której nie udałoby się komunizmu pokojowo obalić. Notabene myślę, że dziś właściwe byłoby określenie, że nie tylko Solidarność obaliła komunizm, ale dokonała tego wspólnie z liderami PZPR-u. Wódkę w Magdalence z komunistami pili: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Jacek Kuroń, a także – co trzeba powiedzieć wprost – Lech Kaczyński. Lecz nie w piciu z Kiszczakiem leży problem, a w tym, że po ’89 r. nie rozliczono PZPR i ludzi tego systemu. Taki był deal Okrągłego Stołu. Do dziś – mimo czterech lat rządów PiS – teczki i aneksy są zamknięte w szafach, a trupy w nich się znajdujące cały czas cuchną.

– Jak Pan ocenia obchody w Gdańsku? Pani prezydent Dulkiewicz tyle mówiła o budowaniu wspólnoty, byciu ponad podziałami, jednak jedynymi gośćmi na tych wydarzeniach były postacie jednoznacznie kojarzone z opozycją: Kwaśniewski, Frasyniuk, Komorowski, Tusk. Czy te obchody faktycznie miały być Świętem Wolności i Solidarności, czy może chodziło w nich tylko o to, by mocno wybrzmiał akcent anty-rządowy?
– Za odpowiedź wystarczy wystąpienie Donalda Tuska. Z jednej strony apelował o jedność, a z drugiej pokazywał palcem na „tamtych”, dzielił na „my” i „oni”. My, czyli opozycja, która walczy o demokrację i zrobi wszystko, by przywrócić ją Polsce – jakkolwiek byłaby ona zagrożona – a z drugiej strony oni, czyli ci źli. Dzisiaj ten spór polityczny wyszedł daleko poza parlament, media, a wchodzi na uroczystości, o jakich teraz rozmawiamy. Słyszeliśmy ładne słowa o jedności i solidarności, ale to tylko twarda polityka. Te hasła są jakże ważne i potrzebne dzisiaj, ale w tym przypadku nic dobrego się za nimi nie kryje.

– A jak Pan oceni incydent z prezydent Dulkiewicz i premierem Morawieckim przed Salą BHP? Pani prezydent zaczepiła premiera, on jej coś odpowiedział, ale nie podał ręki. Mówiła potem w mediach, że było jej z tego powodu przykro…
– (śmiech) Myślę, że politycy dziś usiłują wykorzystać każdą okazję do pokazania, że to przeciwnik polityczny jest wrogiem jedności, wrogiem demokracji, że to on nie chce się dogadać z drugą stroną. W obie strony działa to podobnie. Naprawdę nic by się nie stało, gdyby pani prezydent Gdańska i pan premier podali sobie ręce i przywitali się na tych obchodach, natomiast takie zaczepianie premiera na ulicy to zachowanie bardzo niskich lotów, obliczone na małą medialną awanturę. 

– Smutna refleksja na koniec: Ewangelia uczy nas, że królestwo skłócone wewnętrznie nie może się ostać. Jak Pan widzi przyszłość, czy te podziały będą się pogłębiać? Co musiałoby się zmienić, żeby ten podział nie był aż tak dominujący?
– Odwołam się do innych bardzo ważnych słów, których rocznicę również niedawno obchodziliśmy. Minęło 40 lat od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. Jakże te słowa są aktualne również dzisiaj. Nie chodzi o obalenie ustroju, obalenie władzy, ale o odnowę nas samych, nas, Polaków, elit politycznych, dziennikarzy, liderów opinii. Byśmy przestali żyć tylko w orbicie konfliktów i sporów, poszukiwania tego, co tylko nam się należy, chęci zaistnienia, zdobycia władzy za wszelką cenę. Przywołując raz jeszcze papieża Polaka: „wolność jest nam dana, ale i zadana”. Polska jest jedna i nie ma co kopać kolejnych rowów podziału, a mam wrażenie, słuchając wypowiedzi polityków w ostatnim czasie, że dojdzie do jeszcze większego pogłębienia konfliktu. Teraz od każdego z nas zależy, czy będziemy kupować te narracje, jakie płyną każdego dnia z tych czy innych mediów. A może warto na jakiś czas zamknąć na kłódkę swój telewizor, odciąć się od prasy czy internetu, by dostrzec, że świat, w którym żyjemy, i ludzie, którzy nas otaczają, wcale nie są tacy źli i mimo różnic jakoś udaje się nam na co dzień z nimi żyć i tworzyć coś dobrego.

Andrzej Gajcy jest obecnie dziennikarzem portalu Onet.pl.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (24/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Spektakularny pościg przez granicę. Śląska policja zatrzymała złodziei pilne
Spektakularny pościg przez granicę. Śląska policja zatrzymała złodziei

Dwóch obywateli Czech zostało zatrzymanych po pościgu, który rozpoczął się w ich kraju, a zakończył w Polsce. Skradziony Volkswagen Transporter wjechał na teren powiatu raciborskiego, gdzie akcję przejęli polscy funkcjonariusze.

Burza w Pałacu Buckingham. Wpadka księcia Harry’ego Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Wpadka księcia Harry’ego

Książę Harry i Meghan Markle znów przyciągnęli uwagę mediów - tym razem podczas meczu baseballowego w Los Angeles, który odbył się 28 października. Choć para przyszła tam po prostu kibicować, wydarzenie skończyło się małą wpadką i… publicznymi przeprosinami księcia.

Koniec niemieckiego potentata motoryzacyjnego Wiadomości
Koniec niemieckiego potentata motoryzacyjnego

Po kilkudziesięciu latach działalności AEM z Dessau, producent silników elektrycznych z długą tradycją, kończy swoją historię. Mimo intensywnych poszukiwań inwestora i pomocy zewnętrznych konsultantów, nie udało się uratować firmy przed upadłością. Jak poinformował dziennik Mitteldeutsche Zeitung, przedsiębiorstwo, które przez dekady należało do liderów branży, ostatecznie nie znalazło finansowego ratunku.

Potężne fale na Teneryfie przyczyną tragedii. Są ranni i ofiary śmiertelne pilne
Potężne fale na Teneryfie przyczyną tragedii. Są ranni i ofiary śmiertelne

Trzy osoby zginęły, a piętnaście zostało rannych w wyniku gwałtownych fal, które uderzyły w wybrzeża Teneryfy. Jak podaje Deutsche Welle, część poszkodowanych miała zignorować ostrzeżenia służb przed niebezpiecznymi warunkami na morzu.

Tragiczna noc w Szczecinku. Nie żyje 23-latek Wiadomości
Tragiczna noc w Szczecinku. Nie żyje 23-latek

Lekarzom nie udało się uratować życia 23-latka, który trafił do szpitala w nocy z soboty na niedzielę po bójce w centrum Szczecinka. Mężczyzna zmarł – poinformowała PAP oficer prasowa szczecineckiej policji asp. Anna Matys.

Wielka Brytania wysyła wsparcie wojskowe do Belgii z ostatniej chwili
Wielka Brytania wysyła wsparcie wojskowe do Belgii

Wielka Brytania wysyła personel wojskowy i sprzęt do Belgii, aby pomóc wzmocnić obronę tego kraju po szeregu przypadków wtargnięcia dronów w belgijską przestrzeń powietrzną – poinformował w niedzielę nowy dowódca brytyjskich sił zbrojnych Richard Knighton.

Nowa oferta dla Lewandowskiego. Zgłosił się poważny kandydat Wiadomości
Nowa oferta dla Lewandowskiego. Zgłosił się poważny kandydat

Przyszłość Roberta Lewandowskiego w Barcelonie staje się coraz mniej pewna. Choć jego kontrakt z katalońskim klubem obowiązuje do końca obecnego sezonu, wiele wskazuje na to, że napastnik może opuścić Hiszpanię wcześniej, niż się spodziewano.

Co czwarte dziecko w Niemczech żyje z zasiłków. Duża część nie posiada niemieckiego obywatelstwa Wiadomości
Co czwarte dziecko w Niemczech żyje z zasiłków. Duża część nie posiada niemieckiego obywatelstwa

Według danych Federalnej Agencji Pracy, w Niemczech rośnie liczba dzieci wychowujących się w rodzinach utrzymujących się z pomocy państwa. Zjawisko to – jak podkreśla Deutsche Welle – może mieć długofalowe skutki społeczne i ekonomiczne.

Niemieckie media o „kulturze pamięci”. Piszą o polskim wstydzie i winie Wiadomości
Niemieckie media o „kulturze pamięci”. Piszą o polskim "wstydzie i winie"

Niemiecki "Tagesspiegel" wrócił do wystawy „Nasi chłopcy”, prezentowanej w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku. Przyjęta  bardzo krytycznie przez większość komentatorów na Wisłą, galeria dla autora, Bernharda Schulza, była pretekstem do krytykowania polskiego podejścia do „kultury pamięci”. Publicysta pisze o polskiej polityce historycznej, która "nie jest wolna od wstydu i winy", a nawet próbuje ją porównywać do polityki władz PRL i Związku Radzieckiego.    

Świńskie uszy. Wraca staropolski przysmak Wiadomości
Świńskie uszy. Wraca staropolski przysmak

Kiedyś uznawane za relikt PRL-u lub przysmak dla psów, dziś znów królują w kuchni. Świńskie uszy wracają do łask – w wersji tradycyjnej, wiejskiej i coraz częściej także domowej.

REKLAMA

[Tylko u nas] Andrzej Gajcy: Kwaśniewski krzyczący "we free people"? Historia lubi płatać nam figle

– Patrzenie na obchody 4 czerwca po 30 latach, gdy osoby ważne dla komunistycznej władzy – mówię tu o Aleksandrze Kwaśniewskim, który był klepany po plecach przez Władysława Frasyniuka – dzisiaj stoją na scenie i krzyczą: „We free people!”, to obraz dość surrealistyczny, aczkolwiek prawdziwy. Historia lubi płatać nam figle – mówi Andrzej Gajcy, dziennikarz, publicysta, zdobywca nagrody Grand Press i Nagrody im. Dariusza Fikusa, w rozmowie z Robertem Wąsikiem.
 [Tylko u nas] Andrzej Gajcy: Kwaśniewski krzyczący "we free people"? Historia lubi płatać nam figle
/ Fot. Maciej Kruger
– Jako Polakowi trudno mi było odnaleźć się podczas tegorocznych obchodów 4 czerwca. Bo ja nie wiem, do której Polski należę: tej, która świętowała w Gdańsku, czy tej, która świętowała w Warszawie. A Pan do której należy?
– Obydwaj należymy do tej samej Polski, bo Polska jest jedna i żadne szumne wystąpienia tego nie zmienią. Prawdą jednak jest też to, że obchody te pokazały, jak bardzo podzielonym jesteśmy dziś krajem na dwa wrogie sobie obozy. Jeden skupiony wokół dzisiejszej opozycji i dawnych bohaterów Solidarności świętuje w Gdańsku, drugi na czele z dzisiejszym obozem rządzącym i prezydentem w Warszawie. Tak się tylko zastanawiam: dokąd nas, jako naród, to zaprowadzi? Czy nie wyciągnęliśmy żadnych lekcji z naszej tragicznej historii? Jeśli pyta pan, do której z tych grup należę, to moja odpowiedź jest prosta: do żadnej. Z pewnym zażenowaniem patrzę na to, co polityczne elity robią dziś z Polską oraz z takimi rocznicami, które powinny być świętem nas wszystkich. To było bardzo ważne wydarzenie i ważna data w naszej historii. Pierwsze, co trzeba cały czas podkreślać, to częściowo wolne wybory. Kto wie, jakby dzisiaj wyglądała Polska, gdyby tych wyborów nie było.

– Dla jednych wielkie święto demokracji i wolności, dla drugich rocznica dealu zawartego pod stołem z komuchami. 
– Z pewnością bez 4 czerwca 1989 roku dzisiejsza Polska byłaby inna i być może jeszcze bardziej poturbowana losami historii. Nasza historia wielokrotnie pokazała, że idąc na zwarcie, płaciliśmy za to bardzo dużą cenę. Tym razem doszło do pokojowej rewolucji, układu z władzą ludową. Znamienne jednak jest też to, że ówczesnym bohaterom Solidarności dziś jest bardziej po drodze np. z Aleksandrem Kwaśniewskim niż z kolegami z dawnej opozycji. Patrzenie na te obchody po 30 latach, gdy osoby ważne dla komunistycznej władzy – mówię tu o Aleksandrze Kwaśniewskim, który był klepany po plecach przez Władysława Frasyniuka – dzisiaj stoją na scenie i krzyczą: „We free people!”, to obraz dość surrealistyczny, aczkolwiek prawdziwy. Historia lubi płatać nam figle. 

Obchody te pokazują także, jak bardzo jesteśmy dziś podzieleni, a dzieląca nas linia sporu politycznego z każdym rokiem wydaje się coraz bardziej wyraźna. Szkoda, że obchody takiej rocznicy muszą się w ten sposób odbywać, iż obecna władza, premier i prezydent byli w Warszawie, a nie w Gdańsku, a to przede wszystkim dlatego, że nikt ich tam tak naprawdę nie chciał oglądać. Pamiętajmy, że w tych wyborach 65 proc. mandatów do Sejmu otrzymała władza ludowa, a tylko 35 proc. wyłoniono w ramach wyborów i właśnie te mandaty Solidarność zdobyła, a także nie licząc jednego mandatu cały Senat. Był to bez wątpienia duży sukces wyborczy i wydarzenie historyczne. Nie zapominamy jednak o tym, co wydarzyło się kilka miesięcy wcześniej, czyli Okrągły Stół, układ z PZPR. Skutki tzw. aksamitnej rewolucji dokonanej wówczas przez Solidarność odczuwamy przez ostatnie 30 lat codziennie; widzimy, co dzieje się w polityce, biznesie, także w mediach. Pytanie, jak Polska by dzisiaj wyglądała bez tego układu, który dla niektórych był kontrowersyjny, wręcz haniebny, a dla innych był koniecznością, bez której nie udałoby się komunizmu pokojowo obalić. Notabene myślę, że dziś właściwe byłoby określenie, że nie tylko Solidarność obaliła komunizm, ale dokonała tego wspólnie z liderami PZPR-u. Wódkę w Magdalence z komunistami pili: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Jacek Kuroń, a także – co trzeba powiedzieć wprost – Lech Kaczyński. Lecz nie w piciu z Kiszczakiem leży problem, a w tym, że po ’89 r. nie rozliczono PZPR i ludzi tego systemu. Taki był deal Okrągłego Stołu. Do dziś – mimo czterech lat rządów PiS – teczki i aneksy są zamknięte w szafach, a trupy w nich się znajdujące cały czas cuchną.

– Jak Pan ocenia obchody w Gdańsku? Pani prezydent Dulkiewicz tyle mówiła o budowaniu wspólnoty, byciu ponad podziałami, jednak jedynymi gośćmi na tych wydarzeniach były postacie jednoznacznie kojarzone z opozycją: Kwaśniewski, Frasyniuk, Komorowski, Tusk. Czy te obchody faktycznie miały być Świętem Wolności i Solidarności, czy może chodziło w nich tylko o to, by mocno wybrzmiał akcent anty-rządowy?
– Za odpowiedź wystarczy wystąpienie Donalda Tuska. Z jednej strony apelował o jedność, a z drugiej pokazywał palcem na „tamtych”, dzielił na „my” i „oni”. My, czyli opozycja, która walczy o demokrację i zrobi wszystko, by przywrócić ją Polsce – jakkolwiek byłaby ona zagrożona – a z drugiej strony oni, czyli ci źli. Dzisiaj ten spór polityczny wyszedł daleko poza parlament, media, a wchodzi na uroczystości, o jakich teraz rozmawiamy. Słyszeliśmy ładne słowa o jedności i solidarności, ale to tylko twarda polityka. Te hasła są jakże ważne i potrzebne dzisiaj, ale w tym przypadku nic dobrego się za nimi nie kryje.

– A jak Pan oceni incydent z prezydent Dulkiewicz i premierem Morawieckim przed Salą BHP? Pani prezydent zaczepiła premiera, on jej coś odpowiedział, ale nie podał ręki. Mówiła potem w mediach, że było jej z tego powodu przykro…
– (śmiech) Myślę, że politycy dziś usiłują wykorzystać każdą okazję do pokazania, że to przeciwnik polityczny jest wrogiem jedności, wrogiem demokracji, że to on nie chce się dogadać z drugą stroną. W obie strony działa to podobnie. Naprawdę nic by się nie stało, gdyby pani prezydent Gdańska i pan premier podali sobie ręce i przywitali się na tych obchodach, natomiast takie zaczepianie premiera na ulicy to zachowanie bardzo niskich lotów, obliczone na małą medialną awanturę. 

– Smutna refleksja na koniec: Ewangelia uczy nas, że królestwo skłócone wewnętrznie nie może się ostać. Jak Pan widzi przyszłość, czy te podziały będą się pogłębiać? Co musiałoby się zmienić, żeby ten podział nie był aż tak dominujący?
– Odwołam się do innych bardzo ważnych słów, których rocznicę również niedawno obchodziliśmy. Minęło 40 lat od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. Jakże te słowa są aktualne również dzisiaj. Nie chodzi o obalenie ustroju, obalenie władzy, ale o odnowę nas samych, nas, Polaków, elit politycznych, dziennikarzy, liderów opinii. Byśmy przestali żyć tylko w orbicie konfliktów i sporów, poszukiwania tego, co tylko nam się należy, chęci zaistnienia, zdobycia władzy za wszelką cenę. Przywołując raz jeszcze papieża Polaka: „wolność jest nam dana, ale i zadana”. Polska jest jedna i nie ma co kopać kolejnych rowów podziału, a mam wrażenie, słuchając wypowiedzi polityków w ostatnim czasie, że dojdzie do jeszcze większego pogłębienia konfliktu. Teraz od każdego z nas zależy, czy będziemy kupować te narracje, jakie płyną każdego dnia z tych czy innych mediów. A może warto na jakiś czas zamknąć na kłódkę swój telewizor, odciąć się od prasy czy internetu, by dostrzec, że świat, w którym żyjemy, i ludzie, którzy nas otaczają, wcale nie są tacy źli i mimo różnic jakoś udaje się nam na co dzień z nimi żyć i tworzyć coś dobrego.

Andrzej Gajcy jest obecnie dziennikarzem portalu Onet.pl.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (24/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe