[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Niemieckich publicystów Trójmorze przyprawia o paniczny strach

Po ostatniej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w USA wielu niemieckich publicystów uparcie nadal trzyma się zapewnień, że pogróżki Donalda Trumpa wobec Berlina w końcu kiedyś ucichną. Pojawiają się jednak też pierwsze przejawy zdrowego rozsądku
 [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Niemieckich publicystów Trójmorze przyprawia o paniczny strach
/ Wikipedia CC BY SA 4,0 JayCoop
"A jednak dobrze jest, wszystko jest dobrze. Co - może nie? Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!" - pisał niegdyś nieodżałowany Stanisław Ignacy Witkiewicz w "Pożegnaniu jesieni". Te słowa często cisnęły mi się na usta, gdy w przeszłości przeglądałem niemiecką prasę, ośmielającą jej czytelników do lekceważenia polsko-amerykańskich inicjatyw.

Dotąd niemieccy dziennikarze pozwalali sobie na zignorowanie pogróżek Donalda Trumpa, założywszy, że zapowiadane przezeń przeniesienie 2 tys. amerykańskich żołnierzy z RFN do Polski okaże się pustym straszeniem bez możliwości wykonania. Niektórzy z nich dalej trzymają się zapewnień, że okrzyki prezydenta USA pod adresem Berlina w końcu kiedyś przycichną, choć pewnych przeczuć już uciszyć się nie da. Wszak po ostatniej wizycie Andrzeja Dudy w Waszyngtonie zapanowały we frontowych niemieckich redakcjach nieco inne emocje. Media poświęciły tym razem więcej miejsca deklaracjom głów państw Polski i USA.

"Polski rząd pobiera alimenty z UE, ale pod względem bezpieczeństwa łasi się do Trumpa. To nie jest dobry znak dla Europy. Zamiast bliżej współpracować z Berlinem, Paryżem i Moskwą, Warszawa daje się wykorzystać jako ostrze amerykańskiego oszczepu"


- czytamy na portalu dziennika "die tageszeitung".

Za niemieckimi lamentami, mającymi skruszyć "europejskie serca", kryje się jednak coś głębszego. Zamiar wycofania wojsk jest bowiem powtórzeniem znanych gróźb Trumpa z rozciągnięciem ich na kolejny obszar wojny handlowej z Niemcami. Mimo obowiązującej obecnie nad Sprewą antyamerykańskości znajdują się w RFN wciąż główne sztaby USA w Europie. Z Badenii kierowane są jednostki w Afryce, a w heskim Wiesbaden mieści się główna kwatera sił lądowych. Niemieckim sercem amerykańskiego lotnictwa jest zaś Bawaria, gdzie stacjonują śmigłowce typu Black Hawk i Apache, a wraz z nimi tysiące żołnierzy.

- Obecność US Army jest dla nas niezwykle istotna, zwłaszcza w regionach słabych ekonomicznie. Amerykanie wynajmują i kupują mieszkania, korzystają z ofert gastronomicznych i zostawiają pieniądze w sklepach spożywczych. Po zamknięciu baz wielu Niemców straci środki na chleb


- martwi się w przypływie szczerości "Süddeutsche Zeitung".

Niektórzy niemieccy publicyści zmienili także swoje zdanie na temat Trójmorza. Na odbywające się regularnie szczyty tej inicjatywy niemieckie media reagowały dotąd festiwalem podszytego lekceważeniem oburzenia, uparcie podtrzymując fikcję jej nieistnienia lub rozpisując się zgryźliwie o Warszawie jako nieskutecznym "koniu trojańskim" Waszyngtonu. Dziś zauważają, że obecna ekipa w Białym Domu traktuje silną Polskę jako ważki element na geopolitycznej szachownicy, nawet jeżeli nadal uparcie maskują swoje obawy "troską" o UE.

- Trump rozdziera Unię i wbija klin między 'starą' a 'nową' Europę


- twierdzi znana niemiecka ekonomistka Claudia Kemfert.

Tak jakby Niemcy z tymże "rozdarciem" nie mieli nic wspólnego. Otóż w relacjach z USA niemieccy rządzący znaleźli się w potrzasku, nawet jeśli są jeszcze przypuszczalnie na tyle silni, że stać ich na zainkasowanie serii kolejnych ciosów. A jednak ulegając ongiś modom polityki klimatycznej oraz rezygnując tym samym z energetyki atomowej i węglowej, Niemcy uzależniły się na dobre od rosyjskich surowców, całkowicie nie licząc się z naszym regionem. I jest wysoce zdumiewające, że w ślad za niemieckimi mediami polska opozycja dalej brnie z samobójczym uporem w narrację, wedle której "Trump i PiS izolują Polskę w UE".

Tymczasem to Niemcy - przykładając obie ręce do rurociągów Nord Stream - podeptali jako pierwsi zasady europejskiej jedności, co jeszcze dziś pobrzmiewa w słowach byłego kanclerza RFN i gorliwego rusofila Gerharda Schrödera, który parę dni temu zażądał od pani Merkel, żeby zarzuciła resztki pozorów i uznała wreszcie aneksję Krymu. Niemiecka uległość energetyczna wobec Kremla oraz coroczne rekordowe nadwyżki eksportowe RFN (szczególnie wyraźne w kontekście jej sknerstwa w kwestii wydatków na obronność) irytują także gospodarza Białego Domu, przy czym rynek zbytu na tańszy amerykański gaz otworzył się szczęśliwym trafem w państwach naszego regionu, który nie chce być poddany petrochemicznemu dyktatowi Moskwy.

Toteż niektórych niemieckich publicystów perspektywa Trójmorza przyprawia niemalże o paniczny strach, któremu już wielokrotnie dawały wyraz wiodące media, odzwierciedlające punkt widzenia niereformowalnych "Russlandversteher".

- Intermarium ma być alternatywą dla UE w samym sercu UE. To jakiś polityczny paradoks, ale jeśli przybierze realny kształt, to będzie miał dla Niemiec fatalne skutki


- ostrzega autor magazynu "The European" Detmar Doering, który martwi się o przyszłość przyjaznych relacji z Moskwą.

- Jeśli ten polsko-amerykański scenariusz się ziści, Rosja będzie miała większe trudności w zaopatrzeniu Europy Zachodniej w swój gaz. Niewykluczone, że i Niemcy zaczną się wtedy uzależniać od surowców z drugiego brzegu Atlantyku


- dodaje.

Nie brakuje jednak też w Niemczech wyważonych opinii, odzielających się od krzykliwych podżegaczy kordonem sanitarnym zdrowego rozsądku. Berliński politolog Herfried Münkler nie dostrzega w Trójmorzu źródła dławiącego Unię zła, a raczej argumenty przemawiające za jego dalekowzrocznością.

- Niemcy weszły już piętnaście lat temu dobrowolnie na ścieżkę ustawicznego oddalania się od USA. Zarazem zlekceważyły nowe państwa członkowskie UE, które ich zdaniem wiecznie by miały pozostać uzależnione od kroplówek podłączonych w Brukseli i Moskwie. Zrozumiałe, że Polska zaczęła szukać partnerów gdzie indziej


- uważa Münkler.

Na tym tle gromkie tytuły i leady "Gazety Wyborczej", cytowane ochoczo przez zagraniczne gazety jak hamburski tygodnik "Die Zeit", tudzież powielane potem powtórnie przez polskie antyrządowe media, wywołują co najwyżej wzruszenie ramion. Podobnie jak pisarz Stanisław Strasburger, który na łamach portalu "Deutsche Welle" rysuje apokaliptyczne wizje związane z obecnością sił USA nad Wisłą oraz kolejnym zwycięstwem Zjednoczonej Prawicy ("W oparach Fort Trump"). Tyle tylko, że najwyższy diapazon propagandowej histerii jest niewspółmierny do znaczenia ostatnich osiągnięć prezydenta RP w USA. Albowiem wbrew lamentom podnoszonym przez naszych "totalsów" i wielu niemieckich publicystów, wśród których zapanowało dziwne zacietrzewienie, żeby nie dostrzegać geopolitycznej rzeczywistości, polsko-amerykańskie przybliżenie może się okazać spoiwem łączącym całą UE. Rosnące zainteresowanie Niemiec i Austrii projektem Trójmorza, który łączy interesy kilkunastu państw, świadczyć może o stopniowej świadomości popełnionych błędów. Zachodnie kraje UE przywykły traktować gospodarczą emancypację nowych państw członkowskich z pewną nonszalancją, lecz w tym przypadku jest to trochę jak z rosnącym we krwi poziomem trójglicerydów. Można go latami lekceważyć, zanim po raz pierwszy zaboli.

Wojciech Osiński
 

 

POLECANE
Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce z ostatniej chwili
Zdelegalizować KPP, bo od zawsze była przeciw Polsce

Prezydent Karol Nawrocki chce delegalizacji Komunistycznej Partii Polski. Powód jest prosty. Dzisiejsza KPP wprost nawiązuje do swojej poprzedniczki z II RP o tej samej nazwie. Przedwojenni komuniści dążyli do likwidacji polskiego państwa, dokonywali aktów dywersji i terroru, i przynajmniej dwukrotnie próbowali zamordować marszałka Józefa Piłsudskiego.

Silny razem groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję z ostatniej chwili
"Silny razem" groził Prezydentowi RP Karolowi Nawrockiemu bronią? Internauci proszą policję o interwencję

Anonimowy internauta oznaczony hasztagiem #SilniRazem opublikował zdjęcie trzymanej w rękach broni i podpisane "Do zobaczenia Karolku".

Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł tylko u nas
Marek Jakubiak: Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł

„Karol Nawrocki nie tylko daje powody do dumy, ale też dodaje ludziom skrzydeł. I to jest jeden z ważniejszych elementów jego prezydentury” - powiedział portalowi Tysol.pl Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), były kandydat na prezydenta, poseł do Sejmu RP.

Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych z ostatniej chwili
Punkty krytyczne nowego celu klimatycznego UE przedmiotem sporu. Copa i Cogeca wzywają do rozmów trójstronnych

„Po wczorajszym głosowaniu plenarnym Parlamentu Europejskiego i ogólnym podejściu Rady przyjętym 6 listopada trzy instytucje rozpoczną teraz negocjacje trójstronne” - poinformowały Copa i Cogeca w specjalnie wydanym oświadczeniu.

Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy! pilne
Konferencja o prof. Konecznym w Krakowie. Zapraszamy!

Po raz kolejny Fundacja Kwartalnika „Wyklęci” organizuje konferencję „Życie i myśl Feliksa Konecznego” poświęconą wybitnemu polskiemu historykowi i historiozofowi. Tegoroczna edycja odbędzie się 15 listopada w auli Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.

Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Blagierstwo szwabskiego zupaka

Generał Herbert Norman Schwarzkopf Jr., dowódca wojsk koalicji antysaddamowskiej z czasów I wojny w Zatoce Perskiej napisał kiedyś, że w tym samym dniu, w którym oficer otrzymuje pierwszą generalską gwiazdkę natychmiast skokowo wyostrza mu się poczucie humoru, albowiem wszyscy jego podwładni zaczynają bardzo głośno śmiać się z opowiadanych przez niego dowcipów, nawet tych najbardziej idiotycznych, a uwaga z jaką go słuchają jest wręcz wzorcowa.

Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat z ostatniej chwili
Groźna bakteria w partii boczku rolowanego w plastrach. GIS wydał komunikat

Główny Inspektorat Sanitarny wydał w piątek ostrzeżenie przed partią boczku rolowanego w plastrach, w której stwierdzono obecność bakterii Listeria monocytogenes. Spożycie żywności zanieczyszczonej bakterią może prowadzić do choroby zwanej listeriozą – dodał.

Karol Nawrocki: Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji pilne
Karol Nawrocki: Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji

Nie chcemy w Polsce nielegalnej imigracji, nie będę podpisywał nadregulacji dotyczących kwestii klimatycznych - mówił w piątek prezydent Karol Nawrocki podczas spotkania podsumowującego 100 dni jego prezydentury. Podkreślił też, że stara się reaktywować Grupę Wyszehradzką.

Szykuje się największy krach giełdowy w historii? „Wall Street czeka 'sądny dzień'” z ostatniej chwili
Szykuje się największy krach giełdowy w historii? „Wall Street czeka 'sądny dzień'”

Jeżeli dojdzie do pęknięcia bańki inwestycyjnej wokół sektora AI, będzie to najbardziej przewidywana finansowa implozja w historii, ale mało kto myśli o jej konsekwencjach. Jeśli nawet nie przyniesie głębokiej recesji, to osłabi gospodarczą hegemonię USA - prognozuje „Economist”.

Władze w Pekinie zmieniają politykę społeczną. Rząd zamknął dwie największe aplikacje randkowe LGBT+ z ostatniej chwili
Władze w Pekinie zmieniają politykę społeczną. Rząd zamknął dwie największe aplikacje randkowe LGBT+

Firma Apple potwierdziła w tym tygodniu, że na prośbę władz w Pekinie usunęła ze swojego sklepu z aplikacjami w Chinach dwie popularne aplikacje randkowe LGBT+. Decyzja ta wpisuje się w politykę tego kraju wobec amatorów nieheteronormatywności.

REKLAMA

[Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Niemieckich publicystów Trójmorze przyprawia o paniczny strach

Po ostatniej wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w USA wielu niemieckich publicystów uparcie nadal trzyma się zapewnień, że pogróżki Donalda Trumpa wobec Berlina w końcu kiedyś ucichną. Pojawiają się jednak też pierwsze przejawy zdrowego rozsądku
 [Z Niemiec dla Tysol.pl] Wojciech Osiński: Niemieckich publicystów Trójmorze przyprawia o paniczny strach
/ Wikipedia CC BY SA 4,0 JayCoop
"A jednak dobrze jest, wszystko jest dobrze. Co - może nie? Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!" - pisał niegdyś nieodżałowany Stanisław Ignacy Witkiewicz w "Pożegnaniu jesieni". Te słowa często cisnęły mi się na usta, gdy w przeszłości przeglądałem niemiecką prasę, ośmielającą jej czytelników do lekceważenia polsko-amerykańskich inicjatyw.

Dotąd niemieccy dziennikarze pozwalali sobie na zignorowanie pogróżek Donalda Trumpa, założywszy, że zapowiadane przezeń przeniesienie 2 tys. amerykańskich żołnierzy z RFN do Polski okaże się pustym straszeniem bez możliwości wykonania. Niektórzy z nich dalej trzymają się zapewnień, że okrzyki prezydenta USA pod adresem Berlina w końcu kiedyś przycichną, choć pewnych przeczuć już uciszyć się nie da. Wszak po ostatniej wizycie Andrzeja Dudy w Waszyngtonie zapanowały we frontowych niemieckich redakcjach nieco inne emocje. Media poświęciły tym razem więcej miejsca deklaracjom głów państw Polski i USA.

"Polski rząd pobiera alimenty z UE, ale pod względem bezpieczeństwa łasi się do Trumpa. To nie jest dobry znak dla Europy. Zamiast bliżej współpracować z Berlinem, Paryżem i Moskwą, Warszawa daje się wykorzystać jako ostrze amerykańskiego oszczepu"


- czytamy na portalu dziennika "die tageszeitung".

Za niemieckimi lamentami, mającymi skruszyć "europejskie serca", kryje się jednak coś głębszego. Zamiar wycofania wojsk jest bowiem powtórzeniem znanych gróźb Trumpa z rozciągnięciem ich na kolejny obszar wojny handlowej z Niemcami. Mimo obowiązującej obecnie nad Sprewą antyamerykańskości znajdują się w RFN wciąż główne sztaby USA w Europie. Z Badenii kierowane są jednostki w Afryce, a w heskim Wiesbaden mieści się główna kwatera sił lądowych. Niemieckim sercem amerykańskiego lotnictwa jest zaś Bawaria, gdzie stacjonują śmigłowce typu Black Hawk i Apache, a wraz z nimi tysiące żołnierzy.

- Obecność US Army jest dla nas niezwykle istotna, zwłaszcza w regionach słabych ekonomicznie. Amerykanie wynajmują i kupują mieszkania, korzystają z ofert gastronomicznych i zostawiają pieniądze w sklepach spożywczych. Po zamknięciu baz wielu Niemców straci środki na chleb


- martwi się w przypływie szczerości "Süddeutsche Zeitung".

Niektórzy niemieccy publicyści zmienili także swoje zdanie na temat Trójmorza. Na odbywające się regularnie szczyty tej inicjatywy niemieckie media reagowały dotąd festiwalem podszytego lekceważeniem oburzenia, uparcie podtrzymując fikcję jej nieistnienia lub rozpisując się zgryźliwie o Warszawie jako nieskutecznym "koniu trojańskim" Waszyngtonu. Dziś zauważają, że obecna ekipa w Białym Domu traktuje silną Polskę jako ważki element na geopolitycznej szachownicy, nawet jeżeli nadal uparcie maskują swoje obawy "troską" o UE.

- Trump rozdziera Unię i wbija klin między 'starą' a 'nową' Europę


- twierdzi znana niemiecka ekonomistka Claudia Kemfert.

Tak jakby Niemcy z tymże "rozdarciem" nie mieli nic wspólnego. Otóż w relacjach z USA niemieccy rządzący znaleźli się w potrzasku, nawet jeśli są jeszcze przypuszczalnie na tyle silni, że stać ich na zainkasowanie serii kolejnych ciosów. A jednak ulegając ongiś modom polityki klimatycznej oraz rezygnując tym samym z energetyki atomowej i węglowej, Niemcy uzależniły się na dobre od rosyjskich surowców, całkowicie nie licząc się z naszym regionem. I jest wysoce zdumiewające, że w ślad za niemieckimi mediami polska opozycja dalej brnie z samobójczym uporem w narrację, wedle której "Trump i PiS izolują Polskę w UE".

Tymczasem to Niemcy - przykładając obie ręce do rurociągów Nord Stream - podeptali jako pierwsi zasady europejskiej jedności, co jeszcze dziś pobrzmiewa w słowach byłego kanclerza RFN i gorliwego rusofila Gerharda Schrödera, który parę dni temu zażądał od pani Merkel, żeby zarzuciła resztki pozorów i uznała wreszcie aneksję Krymu. Niemiecka uległość energetyczna wobec Kremla oraz coroczne rekordowe nadwyżki eksportowe RFN (szczególnie wyraźne w kontekście jej sknerstwa w kwestii wydatków na obronność) irytują także gospodarza Białego Domu, przy czym rynek zbytu na tańszy amerykański gaz otworzył się szczęśliwym trafem w państwach naszego regionu, który nie chce być poddany petrochemicznemu dyktatowi Moskwy.

Toteż niektórych niemieckich publicystów perspektywa Trójmorza przyprawia niemalże o paniczny strach, któremu już wielokrotnie dawały wyraz wiodące media, odzwierciedlające punkt widzenia niereformowalnych "Russlandversteher".

- Intermarium ma być alternatywą dla UE w samym sercu UE. To jakiś polityczny paradoks, ale jeśli przybierze realny kształt, to będzie miał dla Niemiec fatalne skutki


- ostrzega autor magazynu "The European" Detmar Doering, który martwi się o przyszłość przyjaznych relacji z Moskwą.

- Jeśli ten polsko-amerykański scenariusz się ziści, Rosja będzie miała większe trudności w zaopatrzeniu Europy Zachodniej w swój gaz. Niewykluczone, że i Niemcy zaczną się wtedy uzależniać od surowców z drugiego brzegu Atlantyku


- dodaje.

Nie brakuje jednak też w Niemczech wyważonych opinii, odzielających się od krzykliwych podżegaczy kordonem sanitarnym zdrowego rozsądku. Berliński politolog Herfried Münkler nie dostrzega w Trójmorzu źródła dławiącego Unię zła, a raczej argumenty przemawiające za jego dalekowzrocznością.

- Niemcy weszły już piętnaście lat temu dobrowolnie na ścieżkę ustawicznego oddalania się od USA. Zarazem zlekceważyły nowe państwa członkowskie UE, które ich zdaniem wiecznie by miały pozostać uzależnione od kroplówek podłączonych w Brukseli i Moskwie. Zrozumiałe, że Polska zaczęła szukać partnerów gdzie indziej


- uważa Münkler.

Na tym tle gromkie tytuły i leady "Gazety Wyborczej", cytowane ochoczo przez zagraniczne gazety jak hamburski tygodnik "Die Zeit", tudzież powielane potem powtórnie przez polskie antyrządowe media, wywołują co najwyżej wzruszenie ramion. Podobnie jak pisarz Stanisław Strasburger, który na łamach portalu "Deutsche Welle" rysuje apokaliptyczne wizje związane z obecnością sił USA nad Wisłą oraz kolejnym zwycięstwem Zjednoczonej Prawicy ("W oparach Fort Trump"). Tyle tylko, że najwyższy diapazon propagandowej histerii jest niewspółmierny do znaczenia ostatnich osiągnięć prezydenta RP w USA. Albowiem wbrew lamentom podnoszonym przez naszych "totalsów" i wielu niemieckich publicystów, wśród których zapanowało dziwne zacietrzewienie, żeby nie dostrzegać geopolitycznej rzeczywistości, polsko-amerykańskie przybliżenie może się okazać spoiwem łączącym całą UE. Rosnące zainteresowanie Niemiec i Austrii projektem Trójmorza, który łączy interesy kilkunastu państw, świadczyć może o stopniowej świadomości popełnionych błędów. Zachodnie kraje UE przywykły traktować gospodarczą emancypację nowych państw członkowskich z pewną nonszalancją, lecz w tym przypadku jest to trochę jak z rosnącym we krwi poziomem trójglicerydów. Można go latami lekceważyć, zanim po raz pierwszy zaboli.

Wojciech Osiński
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe