[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Tragedia transgenderowych odwrotków

Rewolucjoniści szczególnie odrzucają tradycyjne zrozumienie godności osoby ludzkiej wynikające z chrześcijaństwa. Czyli ideologia transgenderyzmu narusza zasady wolności religijnej i depcze indywidualne potrzeby ofiar dysforii genderowej. Ponadto, podkreślmy, że z zasady rewolucjoniści transgenderowi sprzeciwiają się procesowi detransformacji, czyli powrotu odwrotka do gender, który odzwierciedla biologiczną płeć pacjenta. Ludzie tacy są poddawani kampanii ostracyzmu i fali ataków jako „zdrajcy”. 
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Tragedia transgenderowych odwrotków
/ pixabay.com
Wcale nie jest rzadkie, że, na przykład, przetransformowana na faceta kobieta odkrywa, że w rzeczywistości jest lesbijką i powraca (o tyle, o ile jest to możliwe ze względu na zmasakrowanie swego ciała przez przebyte nieodwracalne operacje chirurgiczne) do swej oryginalnej formy kobiecej. I może żyć z sobą. Ale wielu to się nie udaje, co pokazują bardzo wysokie statystyki samobójstw wśród odwrotków: 19 razy częściej niż przeciętny człowiek, co podaje Ryan T. Anderson, When Harry Became Sally: Responding to the Transgender Moment (New York and London: Encounter Books, 2018, s. 73, 93). Po prostu żadna chirurgiczna interwencja nie może im pomóc. To przecież chodzi o ich dusze. Tutaj trzeba księdza, najlepiej księdza psychiatry. A już na pewno nie psychoanalityka rewolucjonisty seksualnego.

W rzeczywistości więc interes osób doświadczonych dysforią genderową jest wtórny dla aktywistów, których interesuje przede wszystkim osiągnięcie celu rewolucji seksualnej. A głównym celem w wypadku aktywistów jest redefinicja koncepcji kobiety i mężczyzny, a właściwie likwidacja tych pojęć. Na ich miejsce chcą ustanowić w sposób absolutystyczny relatywistyczną koncepcje „płynności genderowej” (gender fluidity), według teorii lesbijskiej aktywistki autosamiczej Judith Butler. A ta budowała na gnostyckich wymysłach Simone de Beauvoir i innych (s. 147-154). Każda jednostka może w danym momencie mieć taki gender, jaki jej się podoba. Aby to osiągnąć, rewolucjoniści nie tylko wyolbrzymiają skalę zjawiska transgenderyzmu, ale również agresywnie namawiają wszelkie osoby cierpiące na zaburzenia związane z płcią posiadaną do transformacji na gender, jaki cierpiącym wydaje się, że powinni mieć. 

Często dochodzi do psychologicznego nacisku, a wręcz przymuszania cierpiących do podjęcia takiej nieodwracalnej decyzji transformacyjnej. Na przykład wśród odwrotków rodzaju męskiego odróżniamy dwa główne typy w ramach transseksualizmu (s. 109). Pierwsi to homoseksualiści, którzy starali się przez transformację chirurgiczno-hormonalną dojść do ładu ze swoją seksualnością. Transformacja miała im pomóc odbywać seks z mężczyznami, rzekomo stali się bowiem „kobietami”. Drudzy to osoby autogynefiliczne (autogynephilic). Jest to perwersja zwykle u heteroseksualnych (czasami też biseksualnych) mężczyzn polegająca na podniecaniu się seksualnym możliwością przebrania się za kobiety. Zwykle kończy się na masturbacji w ramach podziwiania siebie samych jako „kobiet”. Dzięki umiejętnej terapii psychiatrycznej można takich ludzi uratować od traumy operacji. Nie trzeba przecież radykalnej chirurgii, aby się samozaspokoić. Niestety rewolucjoniści transgenderowi uważają, że trzeba. „Transgenderowi aktywiści nie proszą tylko o tolerancję czy życzliwość; domagają się aprobaty, nie tylko od dorosłych, ale również od dzieci i nastolatków, którzy przecież stoją już przed wyzwaniem procesu rozwoju płciowego” (s. 173). 

Szczególnie szokują praktyki indoktrynacji dzieci przez aktywistów transgenderowych. Nie chodzi tylko o to, że zarzuca się wszystkie dzieciaki, począwszy od przedszkola, propagandą rewolucji seksualnej na podstawie radykalnej sankcji państwowej, odbierając rodzicom możliwość decyzji o uświadomieniu swoich pociech we własnym zakresie w gronie rodziny. Chodzi o to, że działacze odwrotkowi identyfikują prawdziwych czy rzekomych kandydatów na transformację, a następnie używają wszelkich sposobów, aby proces ten się dokonał. W rezultacie „polityka tożsamości genderowej może szybko wytworzyć regulacje mowy politycznej poprawności w szkole i w pracy. Programy «antyprześladowcze» szybko mogą się zmienić w programy skierowane przeciw niezgadzającym się. Sprzeciw jest zrównany z bigoterią i nienawiścią, a więc żaden sprzeciw nie będzie tolerowany. Wszyscy studenci muszą zaakceptować ideologię gender, a ich rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia” (s. 178). 

A co z prawami rodziców? Co z sumieniem, wolnością religijną? A prawo do prywatności, aby takich bezeceństw nie oglądać i w nich nie brać udziału. Nic. Wszystko musi paść pod młotem rewolucji.

Rewolucjoniści posuwają się tak daleko, że załatwiają urzędowo, aby przedszkole czy szkoła nie informowały rodziców, że dziecko ma zaburzenia genderowe i podjęło proces transformacji. Robią to rzekomo, aby ocalić dzieci od dyskryminacji oraz nietolerancji rodziców. Po pewnym czasie dopiero odpowiednie władze zajmują się rodzicami, aby ich zindoktrynować, aby zaakceptowali rewolucyjny zamach na zdrowie psychiczne i fizyczne ich dziecka. Szantażuje się moralnie rodziców, twierdząc, że odrzucają swoje dziecko, a odrzucenie spowoduje jego samobójstwo (s. 132). Wtedy rodzice często się poddają, nie szukają alternatywnej opinii czy innej pomocy. Zrezygnowani poddają się rewolucjonistom. I pomagają w tym procesie nauczyciele, urzędnicy, a szczególnie lekarze, którzy powinni wiedzieć, że to katastrofa. Ale motywują ich pieniądze oraz święty spokój. Nikt nie chce stracić pracy, być bojkotowany czy pikietowany przez transgenderowych rewolucjonistów.

A potem nie ma już powrotu do normalności. To tragedia. Statystyki lekarskie pokazują bowiem, że od 80 do 95 proc. wszystkich dzieci (s. 123), szczególnie nastolatków, które mają problemy z samoidentyfikacją w okresie pokwitania, pozbywa się tych problemów całkowicie. Po prostu wrastają w swoją własną osobę zgodną z płcią biologiczną. I zapominają o dysforii genderowej. W jednym wypadku chłopczyk, który utrzymywał, że jest dziewczynką, po pewnym czasie poinformował swoich rodziców, że „jest komputerem” (s. 137). Potem uznał jednak, że będzie gwiazdą hardrockową. I dzięki Bogu, że rodzice nie oddali go w szpony rewolucyjnej transformacji transgenderowej. 

Podkreślmy: dzieci nie potrzebują indoktrynacji rewolucji seksualnej. Dzieci trzeba strzec przed transgenderową policją. „Zarówno chłopcy, jak i dziewczynki mają się najlepiej na właściwie każdej skali porównawczej – osiągnięcia edukacyjne, zdrowie emocjonalne, rodzinny i seksualny rozwój oraz przestępczość – gdy wychowują ich właśnie biologiczni rodzice, którzy pozostają w małżeństwie” (s. 167). Rodzina jest przystanią normalności. Jest zaporą dla rewolucji. Dlatego właśnie rewolucjoniści chcą zniszczyć rodzinę. 

Transgenderyzm to tragedia dla chorych. Straszne jest, że transgenderowi aktywiści starają się wyzyskać cierpienia ofiar, aby napędzać swoją rewolucję obyczajową. Musimy dać temu tamę. W sensie metafizycznym Ryan Anderson tłumaczy to w ten sposób: „nasze mózgi i rozsądek funkcjonują prawidłowo, gdy ukazują nam rzeczywistość i prowadzą nas do wiedzy o prawdzie. A my kwitniemy jako rodzaj ludzki, kiedy przyjmiemy prawdę i żyjemy z nią w harmonii” (s. 114). Ponieważ temu zagraża transgenderowa rewolucja, trzeba się przed nią bronić. 

Będzie to tym bardziej trudne, że aktywiści mają zwykle poparcie państwa, prawa oraz policyjnej maszyny przymusu. „Celem antydyskryminacyjnych praw i polityki wspierającej tożsamości gender, które się nam narzuca, jest nie udzielenie gwarancji podstawowych praw obywatelskich, ale narzucenie radykalnej ideologii społeczeństwu” (s. 197). I dalej: „prawa te używają władzy państwowej, aby nas poinformować, że tradycyjne przekonania o ludzkiej naturze są fałszywe, dyskryminujące oraz zakorzenione w złości, wrogości, animozji. Polityka tożsamości gender jest zaprojektowana, aby ukarać Amerykanów, którzy wierzą, że stworzono nas jako mężczyznę i kobietę. Polityka ta ma zastąpić to przekonanie nową ortodoksją, według której można być albo samcem, albo samicą albo nikim, albo jakąś kombinacją tych właściwości – bez względu na biologię. Traktuje każdą oznakę sprzeciwu jako nieracjonalną, kołtuńską i niesprawiedliwą” (s. 197-198). 
Warto to wiedzieć. I zwalczać tęczową rewolucję na każdym froncie. W Polsce to nie przejdzie. Inaczej będzie Polkom i Polakom dużo trudniej żyć w prawdzie.

Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 8 lipca 2019 r.
www.iwp.edu



#REKLAMA_POZIOMA#

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Sikorski: „Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną” z ostatniej chwili
Sikorski: „Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną”

– Polska jest gotowa współpracować z Rosją nieimperialną, szanującą prawa innych narodów do samostanowienia, Rosją, którą uosabia zamordowany Aleksiej Nawalny i inni więźniowie sumienia – oświadczył w czwartek w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.

Łukaszenka uderza w Polskę: Widzieliście, jak oni bronią granicy z ostatniej chwili
Łukaszenka uderza w Polskę: "Widzieliście, jak oni bronią granicy"

Podczas swojego wystąpienia przed Ogólnobiałoruskim Zgromadzeniem Ludowym, Aleksandr Łukaszenka wygłosił szereg kontrowersyjnych oskarżeń w kierunku Polski. W swojej półtoragodzinnej przemowie skupił się głównie na atakowaniu państw Zachodu, a zwłaszcza Polski. To nie pierwszy raz, kiedy polityk w negatywnym tonie podsumował nasz kraj.

Kto pokieruje MSWiA po Kierwińskim? Nieoficjalne doniesienia z ostatniej chwili
Kto pokieruje MSWiA po Kierwińskim? Nieoficjalne doniesienia

Media spekulują, kto stanie na czele resortu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dotychczas stojący na czele ministerstwa Marcin Kierwiński będzie kandydatem KO do Parlamentu Europejskiego z list obejmujących Mazowsze.

Zaginięcie polskiego żołnierza na Bałtyku. Nowe informacje z ostatniej chwili
Zaginięcie polskiego żołnierza na Bałtyku. Nowe informacje

Od środy wojsko prowadzi poszukiwania żołnierza jednostki wojskowej GROM, który zaginął podczas ćwiczeń w Zatoce Gdańskiej. W akcję prowadzoną nad wodą i pod nią zaangażowane są śmigłowce, okręt i sonar – podał w czwartek rzecznik Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych ppłk Mariusz Łapeta.

Wiceszef MSZ Rosji grozi Polsce: „Będzie jednym z priorytetowych celów” z ostatniej chwili
Wiceszef MSZ Rosji grozi Polsce: „Będzie jednym z priorytetowych celów”

– Jeżeli w Polsce zostanie rozmieszczona broń nuklearna NATO, to broń ta stanie się dla Rosji jednym z priorytetowych celów – powiedział rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, cytowany w czwartek przez agencję Reutera za lokalnymi mediami.

Cimoszewicz oskarżony o potrącenie rowerzystki. Nowe informacje z ostatniej chwili
Cimoszewicz oskarżony o potrącenie rowerzystki. Nowe informacje

Sąd Rejonowy w Hajnówce (Podlaskie) podjął decyzję o zasięgnięciu uzupełniającej opinii biegłych, którzy przygotowywali ekspertyzy w śledztwie dotyczącym potrącenia rowerzystki przez europosła, byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza – dowiedziała się PAP w sądzie.

Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy z ostatniej chwili
Sąd Najwyższy podjął decyzję w sprawie wnuka byłego prezydenta Lecha Wałęsy

Sąd Najwyższy oddalił wniosek kasacyjny w sprawie dwóch młodych mężczyzn skazanych za rozbój i pobicie obywateli Szwecji. Jednym z nich był wnuk byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Bartłomiej W. odbywa karę 4 lat więzienia.

PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi? z ostatniej chwili
PE za wprowadzeniem limitu płatności gotówką. O jakie kwoty chodzi?

Europarlament przyjął w środę przepisy, które mają wzmocnić walkę z praniem brudnych pieniędzy w UE. Jeśli zatwierdzi je Rada UE, zakaz płatności gotówką powyżej określonej kwoty zostanie wprowadzony.

Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO] z ostatniej chwili
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 metrów! Zobacz najdłuższy skok w historii [WIDEO]

Japończyk Ryoyu Kobayashi ustanowił nieoficjalny rekord świata w długości lotu narciarskiego, osiągając odległość 291 metrów na specjalnie przygotowanej skoczni na zboczu wzgórza Hlidarfjall w miejscowości Akureyri na Islandii.

Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit z ostatniej chwili
Były premier alarmuje: Ceny prądu dla przedsiębiorców będą no limit

„Pani Hennig-Kloska zapominała złożyć wniosek o notyfikacje pomocy dla przedsiębiorców. Innymi słowy ceny prądu dla przedsiębiorców będą noLimit” – alarmuje były premier Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Tragedia transgenderowych odwrotków

Rewolucjoniści szczególnie odrzucają tradycyjne zrozumienie godności osoby ludzkiej wynikające z chrześcijaństwa. Czyli ideologia transgenderyzmu narusza zasady wolności religijnej i depcze indywidualne potrzeby ofiar dysforii genderowej. Ponadto, podkreślmy, że z zasady rewolucjoniści transgenderowi sprzeciwiają się procesowi detransformacji, czyli powrotu odwrotka do gender, który odzwierciedla biologiczną płeć pacjenta. Ludzie tacy są poddawani kampanii ostracyzmu i fali ataków jako „zdrajcy”. 
 [Tylko u nas] Marek Jan Chodakiewicz: Tragedia transgenderowych odwrotków
/ pixabay.com
Wcale nie jest rzadkie, że, na przykład, przetransformowana na faceta kobieta odkrywa, że w rzeczywistości jest lesbijką i powraca (o tyle, o ile jest to możliwe ze względu na zmasakrowanie swego ciała przez przebyte nieodwracalne operacje chirurgiczne) do swej oryginalnej formy kobiecej. I może żyć z sobą. Ale wielu to się nie udaje, co pokazują bardzo wysokie statystyki samobójstw wśród odwrotków: 19 razy częściej niż przeciętny człowiek, co podaje Ryan T. Anderson, When Harry Became Sally: Responding to the Transgender Moment (New York and London: Encounter Books, 2018, s. 73, 93). Po prostu żadna chirurgiczna interwencja nie może im pomóc. To przecież chodzi o ich dusze. Tutaj trzeba księdza, najlepiej księdza psychiatry. A już na pewno nie psychoanalityka rewolucjonisty seksualnego.

W rzeczywistości więc interes osób doświadczonych dysforią genderową jest wtórny dla aktywistów, których interesuje przede wszystkim osiągnięcie celu rewolucji seksualnej. A głównym celem w wypadku aktywistów jest redefinicja koncepcji kobiety i mężczyzny, a właściwie likwidacja tych pojęć. Na ich miejsce chcą ustanowić w sposób absolutystyczny relatywistyczną koncepcje „płynności genderowej” (gender fluidity), według teorii lesbijskiej aktywistki autosamiczej Judith Butler. A ta budowała na gnostyckich wymysłach Simone de Beauvoir i innych (s. 147-154). Każda jednostka może w danym momencie mieć taki gender, jaki jej się podoba. Aby to osiągnąć, rewolucjoniści nie tylko wyolbrzymiają skalę zjawiska transgenderyzmu, ale również agresywnie namawiają wszelkie osoby cierpiące na zaburzenia związane z płcią posiadaną do transformacji na gender, jaki cierpiącym wydaje się, że powinni mieć. 

Często dochodzi do psychologicznego nacisku, a wręcz przymuszania cierpiących do podjęcia takiej nieodwracalnej decyzji transformacyjnej. Na przykład wśród odwrotków rodzaju męskiego odróżniamy dwa główne typy w ramach transseksualizmu (s. 109). Pierwsi to homoseksualiści, którzy starali się przez transformację chirurgiczno-hormonalną dojść do ładu ze swoją seksualnością. Transformacja miała im pomóc odbywać seks z mężczyznami, rzekomo stali się bowiem „kobietami”. Drudzy to osoby autogynefiliczne (autogynephilic). Jest to perwersja zwykle u heteroseksualnych (czasami też biseksualnych) mężczyzn polegająca na podniecaniu się seksualnym możliwością przebrania się za kobiety. Zwykle kończy się na masturbacji w ramach podziwiania siebie samych jako „kobiet”. Dzięki umiejętnej terapii psychiatrycznej można takich ludzi uratować od traumy operacji. Nie trzeba przecież radykalnej chirurgii, aby się samozaspokoić. Niestety rewolucjoniści transgenderowi uważają, że trzeba. „Transgenderowi aktywiści nie proszą tylko o tolerancję czy życzliwość; domagają się aprobaty, nie tylko od dorosłych, ale również od dzieci i nastolatków, którzy przecież stoją już przed wyzwaniem procesu rozwoju płciowego” (s. 173). 

Szczególnie szokują praktyki indoktrynacji dzieci przez aktywistów transgenderowych. Nie chodzi tylko o to, że zarzuca się wszystkie dzieciaki, począwszy od przedszkola, propagandą rewolucji seksualnej na podstawie radykalnej sankcji państwowej, odbierając rodzicom możliwość decyzji o uświadomieniu swoich pociech we własnym zakresie w gronie rodziny. Chodzi o to, że działacze odwrotkowi identyfikują prawdziwych czy rzekomych kandydatów na transformację, a następnie używają wszelkich sposobów, aby proces ten się dokonał. W rezultacie „polityka tożsamości genderowej może szybko wytworzyć regulacje mowy politycznej poprawności w szkole i w pracy. Programy «antyprześladowcze» szybko mogą się zmienić w programy skierowane przeciw niezgadzającym się. Sprzeciw jest zrównany z bigoterią i nienawiścią, a więc żaden sprzeciw nie będzie tolerowany. Wszyscy studenci muszą zaakceptować ideologię gender, a ich rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia” (s. 178). 

A co z prawami rodziców? Co z sumieniem, wolnością religijną? A prawo do prywatności, aby takich bezeceństw nie oglądać i w nich nie brać udziału. Nic. Wszystko musi paść pod młotem rewolucji.

Rewolucjoniści posuwają się tak daleko, że załatwiają urzędowo, aby przedszkole czy szkoła nie informowały rodziców, że dziecko ma zaburzenia genderowe i podjęło proces transformacji. Robią to rzekomo, aby ocalić dzieci od dyskryminacji oraz nietolerancji rodziców. Po pewnym czasie dopiero odpowiednie władze zajmują się rodzicami, aby ich zindoktrynować, aby zaakceptowali rewolucyjny zamach na zdrowie psychiczne i fizyczne ich dziecka. Szantażuje się moralnie rodziców, twierdząc, że odrzucają swoje dziecko, a odrzucenie spowoduje jego samobójstwo (s. 132). Wtedy rodzice często się poddają, nie szukają alternatywnej opinii czy innej pomocy. Zrezygnowani poddają się rewolucjonistom. I pomagają w tym procesie nauczyciele, urzędnicy, a szczególnie lekarze, którzy powinni wiedzieć, że to katastrofa. Ale motywują ich pieniądze oraz święty spokój. Nikt nie chce stracić pracy, być bojkotowany czy pikietowany przez transgenderowych rewolucjonistów.

A potem nie ma już powrotu do normalności. To tragedia. Statystyki lekarskie pokazują bowiem, że od 80 do 95 proc. wszystkich dzieci (s. 123), szczególnie nastolatków, które mają problemy z samoidentyfikacją w okresie pokwitania, pozbywa się tych problemów całkowicie. Po prostu wrastają w swoją własną osobę zgodną z płcią biologiczną. I zapominają o dysforii genderowej. W jednym wypadku chłopczyk, który utrzymywał, że jest dziewczynką, po pewnym czasie poinformował swoich rodziców, że „jest komputerem” (s. 137). Potem uznał jednak, że będzie gwiazdą hardrockową. I dzięki Bogu, że rodzice nie oddali go w szpony rewolucyjnej transformacji transgenderowej. 

Podkreślmy: dzieci nie potrzebują indoktrynacji rewolucji seksualnej. Dzieci trzeba strzec przed transgenderową policją. „Zarówno chłopcy, jak i dziewczynki mają się najlepiej na właściwie każdej skali porównawczej – osiągnięcia edukacyjne, zdrowie emocjonalne, rodzinny i seksualny rozwój oraz przestępczość – gdy wychowują ich właśnie biologiczni rodzice, którzy pozostają w małżeństwie” (s. 167). Rodzina jest przystanią normalności. Jest zaporą dla rewolucji. Dlatego właśnie rewolucjoniści chcą zniszczyć rodzinę. 

Transgenderyzm to tragedia dla chorych. Straszne jest, że transgenderowi aktywiści starają się wyzyskać cierpienia ofiar, aby napędzać swoją rewolucję obyczajową. Musimy dać temu tamę. W sensie metafizycznym Ryan Anderson tłumaczy to w ten sposób: „nasze mózgi i rozsądek funkcjonują prawidłowo, gdy ukazują nam rzeczywistość i prowadzą nas do wiedzy o prawdzie. A my kwitniemy jako rodzaj ludzki, kiedy przyjmiemy prawdę i żyjemy z nią w harmonii” (s. 114). Ponieważ temu zagraża transgenderowa rewolucja, trzeba się przed nią bronić. 

Będzie to tym bardziej trudne, że aktywiści mają zwykle poparcie państwa, prawa oraz policyjnej maszyny przymusu. „Celem antydyskryminacyjnych praw i polityki wspierającej tożsamości gender, które się nam narzuca, jest nie udzielenie gwarancji podstawowych praw obywatelskich, ale narzucenie radykalnej ideologii społeczeństwu” (s. 197). I dalej: „prawa te używają władzy państwowej, aby nas poinformować, że tradycyjne przekonania o ludzkiej naturze są fałszywe, dyskryminujące oraz zakorzenione w złości, wrogości, animozji. Polityka tożsamości gender jest zaprojektowana, aby ukarać Amerykanów, którzy wierzą, że stworzono nas jako mężczyznę i kobietę. Polityka ta ma zastąpić to przekonanie nową ortodoksją, według której można być albo samcem, albo samicą albo nikim, albo jakąś kombinacją tych właściwości – bez względu na biologię. Traktuje każdą oznakę sprzeciwu jako nieracjonalną, kołtuńską i niesprawiedliwą” (s. 197-198). 
Warto to wiedzieć. I zwalczać tęczową rewolucję na każdym froncie. W Polsce to nie przejdzie. Inaczej będzie Polkom i Polakom dużo trudniej żyć w prawdzie.

Marek Jan Chodakiewicz
Washington, DC, 8 lipca 2019 r.
www.iwp.edu



#REKLAMA_POZIOMA#


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe