[Felieton "TS"] Mieczysław Gil: Co wyniknie z wypruwania żył?
Znów jesteśmy w klimacie kampanii wyborczej. Opozycyjne partie korygują przekaz. Choć Platforma Obywatelska za grosz nie przyzna się, że odniosła niebywały sukces w ulokowaniu prominentnych polityków SLD (dawniej PZPR) w europarlamencie, to jednak bez Grzegorza Schetyny ani Leszek Miller, ani Włodzimierz Cimoszewicz, ani Marek Belka nie mogliby liczyć na taki przywilej. Nie mówię o Bogusławie Liberadzkim, długoletnim i merytorycznym pośle PE. Dziś tego samego od G. Schetyny oczekują liderzy rachitycznych partyjek czy ugrupowań. Barbara Nowacka promienieje, bo jedynkę w Gdyni ma zapewnioną. Katarzyna Lubnauer otworzy listę w Łodzi, a świeżo upieczona członkini PO Kamila Gasiuk-Pihowicz – w Siedlcach. Joanna Senyszyn ma wystartować z Krakowa, co w zrozumiały sposób bulwersuje Bogusława Sonika. Czy Platforma zaryzykuje utratę kolejnego znakomitego posła? Kolejny raz spostponuje wyrastającego ponad przeciętność Sonika? Żeby nie utrwaliło się wrażenie, że partii jest już wszystko jedno, jej prominentni działacze od bladego świtu po głęboką noc przekonują o chadeckim i konserwatywnym obliczu Platformy. Może w końcu sami w to uwierzą?
Na oczy przejrzał Władysław Kosiniak-Kamysz. Stwierdził, że opcja wspólnego startu z SLD nie jest brana pod uwagę. Tak kategoryczny nie był w majowych wyborach do PE ani nigdy wcześniej. Mało tego, wszyscy widzieliśmy lidera ludowców oklaskującego Leszka Jażdżewskiego po jego wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim. Tłumaczenie, że były to tylko grzecznościowe oklaski, brzmi zgrabnie, ale niewiarygodnie. Zresztą trzeba zupełnie nie znać wsi, by pomyśleć, że uwierzy ona w tę narrację. Zwłaszcza że liderzy PSL nie ukrywali zażyłości, jaka do niedawna łączyła ich z przedstawicielami różnych, także skrajnych odłamów lewicy. A sam Władysław Kosiniak-Kamysz w marcu tego roku przekonywał, że kolory tęczy, z którymi kojarzona była KE po podpisaniu przez Rafała Trzaskowskiego karty LGBT+, to są również kolory spółdzielczości.
Razem czy osobno? Tego liderzy czołowych partii jeszcze nie wiedzą, choć raczej zdają sobie sprawę z tego, że wygrać tych wyborów się nie da. Pytanie: ile uda się uszczknąć PiS-owi? Szef platformianej kampanii Krzysztof Brejza zapowiada wypruwanie żył i chodzenie od płotu do płotu. Na razie był spacer ekipy Bartosza Arłukowicza i Barbary Nowackiej po mazowieckim Węgrowie i słynna salwa śmiechu. Może pogardliwa, a może pełna pychy dla własnej błyskotliwości. Nie wiem. Zrugany przez Beatę Szydło Arłukowicz odpowiedział propozycją wspólnego wyjazdu gdzieś w Polskę: „Nie Pani limuzyną. Pociągiem albo autobusem. Pogadajmy z ludźmi” – proponuje. Bo jak wiadomo, były minister ds. wykluczonych, późniejszy minister zdrowia, z limuzyn nigdy nie korzystał. A tak w ogóle najważniejsza jest wiarygodność.
Mieczysław Gil#REKLAMA_POZIOMA#
- Źródło: tysol.pl
- Data: 18.07.2019 22:33
- Tagi: , Tygodnik Solidarność, Felieton TS, Mieczysław Gil,