[Tylko u nas] Steel Banging dla Tysol.pl: "Nasza muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku"

Chcieliśmy przekazać słuchaczom muzykę, którą się jaramy i której według nas trochę brakuje na polskiej scenie - większość podąża za trendami, my cały czas staramy się tworzyć muzykę, która nas ukształtowała, jednocześnie nadając jej nowego brzmienia. Nasz styl to styl nie do podrobienia – mówią Kriso i Gaca z duetu producenckiego Steel Banging w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Steel Banging dla Tysol.pl: "Nasza muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku"
/ Materiały prasowe
– Wasza płyta producencka powstała bez żadnego powodu?

Kriso: Myślę, że można tak powiedzieć. Chcieliśmy wymyślić motyw, dzięki któremu płyta będzie bardziej spójna. Nie narzucaliśmy gościom konkretnych tematów, powiedzieliśmy tylko jaka jest koncepcja i nagle powodów zrobiło się tyle, ile kawałków na płycie (śmiech).

Gaca:  Powód był - chcieliśmy przekazać słuchaczom muzykę, którą się jaramy i której według nas trochę brakuje na polskiej scenie - większość podąża za trendami my cały czas staramy się tworzyć muzykę, która nas ukształtowała jednocześnie nadając jej nowego brzmienia, a sam tytuł jest jedynie pomysłem, który chyba zaskoczył skoro o niego pytasz (śmiech).


– Czym był podyktowany wybór gości na „Bez żadnego powodu”?

K.: Przy wyborze gości braliśmy pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze zapraszamy jedynie te osoby, które znamy i szanujemy prywatnie. Po drugie, słuchamy bądź jaramy się ich produkcjami. Trzeba spełnić któryś z tych warunków, żeby znaleźć się na Steel Banging.

G.: Goście na płycie nie są przypadkowi, wybór ich podyktowała długa znajomość i to ze jesteśmy pewni, że każdy z nich wie o czym rapuje, a nie jedynie robi to w sposób, który dyktują trendy.

– Spodziewaliście się, że dożyjemy czasów, gdy oldschoolowe brzmienia będą świeżością w rapie?

K.: Trochę tak, ale nie spodziewałem się, ze to nastąpi tak szybko. Stalo się to dosłownie na przestrzeni 3,4 ostatnich lat. Młode pokolenie zdecydowanie wybiera rówieśników na swój odsłuch. Ale taki trend jest wszędzie. Mamy koleżków rozsianych po całym świecie, sam mieszkam trzeci rok za granicą. Więc łatwo zauważam, że wszędzie jest tak samo. Jak zaczynaliśmy eksperymentować z trapami, to jeszcze nikt tego nie słuchał, teraz ciężko znaleźć dobry rap w klasycznym wydaniu.

G.:  Mamy nadzieje że takich czasów dożyjemy, gdzie nie tylko brzmienie, ale i liryka będzie młodym graczom inspiracją do tworzenia, bo niestety, ale nowoczesność nie do końca dobrze wpłynęła na hip-hop i to z czym jest teraz kojarzony.

 – Przy którym z utworów najlepiej będzie się bujać głowa?

K.: Zależy co komu w duszy gra. Dla mnie najbardziej główka lata do numeru z Panem Januszem Laskowskim. Jak dla mnie jeden z lepszych kawałków jaki wyprodukowaliśmy.

G.: Wiadomo ze są gusta i guściki  staraliśmy się, żeby wszystkie kawałki bujały i mamy nadzieje, że każdy znajdzie coś dla siebie przy czym nóżka będzie chodzić (śmiech).

 – Dlaczego waszym zdaniem w Polsce albumy producenckie nie osiągają zbyt wysokiej sprzedaży?

K.: Chyba dlatego, że mając mnóstwo artystów na jednej płycie, ciężko znaleźć osobę, która jara się każdą gościnką z twojego albumu. Druga sprawa, jesteśmy w gorszej sytuacji niż raperzy. Producent przeważnie jest tłem rapera, raper jako frontman jest osobą najbardziej rozpoznawalną. To jemu łatwiej jest wypromować album, a oddani fani kupują płyty w ciemno. Ja od zawsze wolałem być w cieniu. Uważałem, że nie będę dzielił się prywatnością kosztem większej ilości sprzedanych płyt. Muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku. Tak było od zawsze. Ale jeżeli coś przy okazji uda się zarobić z muzyki, wtedy w ogóle jest elegancko.

G.:  Chyba dla tego, że producenci rzadko kiedy stają się aż tak znani jak raperzy i nie mówię tu tylko o scenie polskiej - wydaje nam się, że słuchacze w dużo mniejszym stopniu poszukują do swych kolekcji płyt gdzie tylko w jednym bądź dwóch kawałkach mogą posłuchać swego ulubionego rapera, a to właśnie wpływa w znacznej mierze na sprzedaż poza tym chyba mało kogo dziś interesuje kto zrobił bit (śmiech).


Kriso Fot. Materiały prasowe

– Jak udało wam się namówić do współpracy nestora polskiej muzyki rozrywkowej Janusza Laskowskiego?

K.: Tutaj większość roboty zrobił Gaca. Po wielokrotnych podchodach w końcu się udało. Szacunek dla Pana Janusza od zawsze i na zawsze.

G.: Znam się z synem Pana Janusza, który z tego co mówił, lubi czasem posłuchać naszych produkcji (śmiech) i to on zrobił tu największą robotę, za co bardzo dziękujemy, bo kawałek w naszej opinii razem z klipem robią niesamowitą robotę.

– Można opisać wasze brzmienie w dwóch zdaniach?

K.: Można w jednym. Nasz styl to styl nie do podrobienia (śmiech) . A tak na poważnie naszą największą siłą jest różnorodność muzyczna. Tworzenie sprawia nam dużą satysfakcję, lubimy eksperymentować z brzmieniami. Usłyszycie u nas klasyczne bity oparte na samplach, reggaetonowe perkusje, nowoczesne 909 oraz żywe instrumenty. Wszystko na różnorodnych tempach.

G.: W dzisiejszych czasach z pewnością znajda się fachowcy, którzy opiszą je nawet jednym wyrazem (śmiech). Dla mnie jest to brzmienie inspirowane ciarkami na plecach i wszystkim co kształtowało nas od pierwszego usłyszanego rapowego kawałka.


Gaca Fot. Materiały prasowe

– Patrząc na polski hip hop odczuwacie złe emocje?

K.: Bardzo złe. Przekaz wypływający z kawałków ma na celu ogłupienie społeczeństwa oraz powoduje zanik jakichkolwiek zasad  i tak zdeprawowanych młodych ludzi. Raperzy youtuberzy i inne wynalazki powinni brać odpowiedzialność za swoje teksty. Straszne. Róbmy wszystko, żeby nasze dzieci słuchały jazzu (śmiech). Na szczęście jest jeszcze garstka artystów, którzy dźwigają na barach ten polski hh. Większość z nich znajdziecie na naszej składance.

G.: Każda epoka kieruje się swoimi prawami, my cały czas siedzimy w czasach gdzie hip-hop był prawdziwy i słuchając kogoś wiedziałeś ze jego liryka jest odzwierciedleniem jego osoby. Dzisiaj coraz częściej raperzy starają się podporządkowywać panującym trendom, co może uwalniać złe emocje bo chyba gorzej być nie może, kiedy manekin staje się autorytetem.

– W waszych kompozycjach były wykorzystywane żywe instrumenty?

K.:  Owszem. Jest to nieodłączny element każdego naszego albumu. Mamy pianino, skrzypce, akordeon, gitarę klasyczną oraz elektryczną. Był też bas, ale zastąpiliśmy go syntezatorem.

G.: Oczywiście ze tak - staramy się by było wszystko, od żywych instrumentów po elektroniczne dźwięki.

 – W 2019 roku czujecie jakieś ograniczenia w tworzeniu muzyki?

K.: Jedynie czas może ciebie ograniczyć. Nie ma co porównywać moich początków z bitami, do czasów obecnych. Teraz masz dostęp praktycznie do wszystkiego, od tutoriali przez sprzęt studyjny oraz oprogramowanie, aż po wirtualne instrumenty. Wystarczy trochę chęci i każdy może zacząć swoją przygodę przy tak naprawdę zerowych kosztach.

G.:  My nigdy nie patrzyliśmy na ograniczenia - jeśli coś może brzmieć dobrze to dla czego by tego nie wykorzystać - jedynym ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia


Kriso Fot. Materiały prasowe

 – Wyobrażacie sobie świat „bez”?

K.: Myślę, że świat bez kiczowatej muzyki byłby dużo lepszy (śmiech).

G.: Oczywiście ze tak - przede wszystkim bez fałszu i dwulicowości w muzyce - pamiętajcie ze nie zawsze to co słyszycie jest odzwierciedleniem rzeczywistości.

 – Jest szansa, że usłyszymy coś nowego od NON Koneksji?​​​​​​​

K.: NON Koneksja to kawał historii białostockiego rapu. Zawsze z łezką w oku będę wracał do tych płyt oraz czasów. Ale niestety nic nie wskazuje na kolejny wspólny album.

 – Na waszym krążku dominują raperzy z ulicznym kredytem zaufania. Nie chcieliście się otworzyć na młodych zawodników, którzy reprezentują inne brzmienia niż goście na „Bez żadnego powodu”? ​​​​​​​

K.: Jesteśmy otwarci na rożne ciekawe zestawienia. Ale tak jak wspominałem wcześniej, wybór gości był podyktowany kilkoma czynnikami. Jesteśmy producentami starej daty. Dożyliśmy czasów, kiedy każdy może zostać raperem więc bardzo dużą wagę przywiązujemy do osobowości. Za naszych czasów to podwórko weryfikowało czy ktoś ma coś do powiedzenia i jakim jest człowiekiem. Nawet jeśli będziesz technicznie najlepszym raperem w Polsce, ale nie będziesz miał osobowości, na pewno nie dostaniesz zaproszenia na naszą składankę. Możesz mieć braki w technice, składać proste rymy, ale gdy będziesz wiarygodny i będę miał ciary słuchając twoich historii - wtedy dla mnie dopiero jesteś prawdziwym raperem.

G.: Na albumie nie ma przypadkowych graczy, z każdym z artystów znamy się od lat, a jeśli kogoś nie znamy ani nie znamy jego twórczości to jak możemy zapraszać go na płytę (śmiech). 


Steel Banging Fot. Materiały prasowe

– Odczuwacie różnicę między współpracą z polskimi a zagranicznymi raperami? ​​​​​​​

K.: Oprócz polskich raperów współpracujemy głównie z przedstawicielami chicano rap z Kalifornii. Wbrew pozorom to z nimi łatwiej jest nawiązać współpracę. Okres oczekiwania na zwrotki jest o wiele krótszy. Da się odczuć, że podchodzą do tematu bardziej spontanicznie i zajawkowo niż biznesowo.

G.: Oczywiście że tak - z artystami zza granicy jest tak, że każdy z którym pracowaliśmy robi muzykę z pasji i jara się, że możemy zrobić coś wspólnie. Niestety w Polsce zdarzało nam się usłyszeć stwierdzenia, że z featów za dużo nie ma, więc nie ma co tracić czasu - poza tym cała reszta działa podobnie - jeśli bit siada to i nawijka jest za parę chwil!

– Raperzy byli terminowi? Ktoś nie wysłał wam zwrotki na czas?

K.: Chyba lepiej pominąć to pytanie (śmiech) Na rekordzistę czekaliśmy 3 lata. Granice cierpliwości zostały przekroczone maksymalnie.

G.: (śmiech) Mało, że nie wysłał na czas to jeszcze zwodził przez ponad 3 lata, dlatego też płyta wychodzi po takim czasie - tak to właśnie jest, że czasami chyba zapomina się skąd się wyszło i za bardzo przywiązuje się do materialnych standardów a zajawka gaśnie - niestety

 – Kto mógł się jeszcze znaleźć na płycie, ale niestety się nie udało?

K.: Kilka osób z rożnych powodów odmówiło dogrania na nasz album. Nie ma i nie było problemu, jak mówili nam to prosto z mostu. Ale byli też i tacy, którzy po dosłownie 3 latach ciągłego przekładania terminu powiedzieli na sam koniec, że „nie dogram, ponieważ gościnna zwrotka na wasz album nie gwarantuje mi zarobku”. Uwierz mi, że wizerunek co niektórych jest sztucznie wykreowany pod publikę. Na takie podejście szkoda słów.

G.:  Nie udało się to może za dużo powiedziane - może niektórym zabrzmi to bardzo prosto ale my robimy muzykę z czystej zajawki i jeśli kogoś zapraszamy, a on zamiast powiedzieć, że nie dobija kręci wstrzymując pracę,  to sam naturalnie się przesiewa i odsłania swoje prawdziwe ja, pokazując, czym jest szacunek, do tego co robimy.

– Czytelnicy powinni zwrócić uwagę na jakichś młodych artystów hiphopowych z Białegostoku? 

K.: Nie jestem na bieżąco. Od kilku lat przebywam za granicą i ciężko jest śledzić poczynania młodych graczy. Jest sporo nowych zawodników, niekoniecznie młodych wiekowo, ale na pewno młodych stażem. Polecam sprawdzić Małego DZB, który dograł się na nasz album do 2 kawałków. Warto też sprawdzić FBS, czyli Kreta i Diabła.

G.:  Pewnie powinni, ale na kogo tego nie wiem - nie śledzę niestety nowego pokolenia, za dużo ma jeszcze do powiedzenia stara szkoła (śmiech).

– Jesteście odtrutką na trap?

K.: Nie mogę tak powiedzieć, ponieważ na albumie mamy parę trapików, tylko że w bardziej hardcorowym wydaniu.

G.: Z cała pewnością nie - trap nie jest czymś złym, jeśli raper potrafi się na nim odnaleźć i potrafi wykorzystać potencjał bitu jednocześnie dając dobry przekaz - ciężko słucha się rapera, który tak samo leci na trapie jak na bicie z żywymi instrumentami, wiec to chyba nie my powinniśmy być odtrutka , a raczej potrzebna byłaby eliminacja z odsłuchu raperów sięgający po produkcje, których nie dadzą rady unieść. 


Steel Banging Fot. Materiały prasowe

 – Coraz więcej jest beatmakerów, a mniej producentów. Zmienia się ten stan rzeczy?

K.: Jest tak jak mówisz. Wiele osób myli te pojęcie, zapominając, że producent odpowiada za całokształt nagrania, za pomysł, wybór artystów do kawałka, aranżacje utworu itp. Wydaje mi się, że beatmakerów przybywa z dnia na dzień, odwrotnie niż producentów.

G.: Z pewnością dużo łatwiej w dzisiejszych czasach jest zrobić bit niżeli wyprodukować coś od podstaw - wystarczy komputer parę wtyczek kontroler i coś już można ulepić - produkcja to zupełnie inna para kaloszy.

– Dlaczego w Polsce wciąż nie jest zbyt rozwinięta funkcja producenta wykonawczego, która w wielu przypadkach pomaga uzyskać odpowiednie brzmienie płyty?

​​​​​​​K.: Ponieważ to raperzy, wokaliści, chcą mieć pełną kontrolę nad brzmieniem swojego albumu, mało kto współpracuje z jednym konkretnym beatmakerem. Uważam, że to błąd, płyty z jednym producentem są spójniejsze brzmieniowo. Według mnie warunkiem udanej współpracy jest to, że nie może to być zrealizowane na odległość. Element wspólnego tworzenia w studiu jest tutaj kluczowy.

– Każdy może tworzyć bity?

K.:  Tak. W dzisiejszych czasach dosłownie każdy, ale nie każdy przejdzie do historii

G.:  Każdy może, ale nie każdemu pewnie wyjdzie (śmiech).

 – Żyjecie wygodnie i jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

K: Daje sobie świetnie radę. Muzykę traktuję jako pasję, często sam inwestuję w nią swoje pieniądze. Miałem epizod, że z muzyki coś tam wpadało. Ale musiałem obcować z nią dosłownie 24 h na dobę, prowadziłem studio nagrań, grałem koncerty z bratem, imprezy w klubach i jeszcze sprzedawałem bity. Jako producenci jesteśmy w gorszej sytuacji, nie możemy grać koncertów, a płyty sprzedają się jak się sprzedają,  więc forsa z muzy to dla nas w tej chwili temat odległy.

G.: Żyjemy raczej normalnie, a utrzymujemy się z pracy i prowadzonych działalności, muzyka to pasja, którą chcielibyśmy cały czas pchać do przodu

– Jaka jest przyszłość brzmienia hiphopowego. Łączenie nowego ze starym czy zupełnie coś innego?

K.: Czas pokaże. Tak szybko jak trap zdominował dzisiejsze czasy, tak samo szybko może się skończyć. Myślę, że teraz nadejdzie era rapu na szybkich elektronicznych bitach. Ale prawdziwy hh przetrwa.

G.: Przyszłość brzmienia jest taka jaką ją sobie stworzymy - łączenie starego z nowym jest od zawsze, więc nic raczej z tego nowego nie wyniknie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak














 

POLECANE
Szczyt Trump–Putin–Zełenski. Jest możliwa data z ostatniej chwili
Szczyt Trump–Putin–Zełenski. Jest możliwa data

Donald Trump chce zorganizować trójstronny szczyt z Władimirem Putinem i Wołodymyrem Zełenskim już w najbliższy piątek 22 sierpnia – informuje serwis Axios.

Spotkanie Tuska z zaprzyjaźnionymi «dziennikarzami» z ostatniej chwili
"Spotkanie Tuska z "zaprzyjaźnionymi «dziennikarzami»"

Dziennikarz Telewizji Republika Marcin Dobski twierdzi, że odbyło się "spotkanie D. Tuska i kierownictwa rządu z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami".

Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino z ostatniej chwili
Placówka Schenpfa zapomniała o Święcie Wojska Polskiego? Relacja z polskiego cmentarza pod Monte Cassino

15 sierpnia pod Monte Cassino nie pojawił się żaden przedstawiciel polskich instytucji – relacjonuje Tomasz Łysiak w serwisie niezalezna.pl.

Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka z ostatniej chwili
Tragedia na Mazowszu. Znaleziono zwłoki 20-latka

Znaleziono zwłoki 20-latka, który w piątek wieczorem zaginął w okolicy Jeziora Białego w pow. gostynińskim w woj. mazowieckim. Ciało zostało wyciągnięte z wody – poinformowała w sobotę rzeczniczka mazowieckiej policji podinsp. Katarzyna Kucharska.

Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje z ostatniej chwili
Efekt Nawrockiego. Szefowa KRS: Część problemów samoczynnie ustępuje

Szefowa KRS twierdzi, że po objęciu urzędu przez Karola Nawrockiego kończą się spory o wyłączenia sędziów powołanych po 2018 r.

Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wielkopolski

Sejmik Wielkopolski wybrał nowego skarbnika. Po 21 latach pracy Elżbieta Kuzdro-Lubińska odchodzi na emeryturę – informuje Samorząd Województwa Wielkopolskiego.

Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy tylko u nas
Ta książka anonimowego dyplomaty może wstrząsnąć stosunkami niemiecko-polskimi: Tak Niemcy chroniły zbrodniarzy

Przedstawiamy naszym Czytelnikom fragment powstającej książki pod roboczym tytułem "Protokół rozbieżności" anonimowego, polskiego dyplomaty od lat pracującego w Niemczech. Książka w zbeletryzowanej formie opisuje szokujący stan stosunków polsko-niemieckich, a także różnego rodzaju postawy Niemców i Polaków.

Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski? z ostatniej chwili
Ujawniono żądania Putina. Co zrobi Zełenski?

Prezydent USA Donald Trump stwierdził podczas rozmowy z europejskimi liderami, że można szybko osiągnąć pokój, jeśli Ukraina wycofa się z reszty obwodu donieckiego – donosi „New York Times”. W zamian Putin miał zaoferować rozejm, a Trump nie wykluczył gwarancji bezpieczeństwa z udziałem żołnierzy USA.

Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych Wiadomości
Groźny wypadek w Toruniu. Kilkanaście osób rannych

W sobotę, 16 sierpnia 2025 roku, około godziny 10:40, na ulicy Józefa Ignacego Kraszewskiego w Toruniu doszło do groźnego wypadku. Dwa tramwaje zderzyły się w rejonie przystanku Osiedle Młodych, powodując obrażenia u 14 pasażerów i poważne utrudnienia w ruchu miejskim.

Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż z ostatniej chwili
Złe wieści dla Tuska. Jest sondaż

Polacy widzą małe szanse, na utworzenie koalicji 13 grudnia po kolejnych wyborach parlamentarnych – wynika z sondażu SW Research dla "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

[Tylko u nas] Steel Banging dla Tysol.pl: "Nasza muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku"

Chcieliśmy przekazać słuchaczom muzykę, którą się jaramy i której według nas trochę brakuje na polskiej scenie - większość podąża za trendami, my cały czas staramy się tworzyć muzykę, która nas ukształtowała, jednocześnie nadając jej nowego brzmienia. Nasz styl to styl nie do podrobienia – mówią Kriso i Gaca z duetu producenckiego Steel Banging w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
 [Tylko u nas] Steel Banging dla Tysol.pl: "Nasza muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku"
/ Materiały prasowe
– Wasza płyta producencka powstała bez żadnego powodu?

Kriso: Myślę, że można tak powiedzieć. Chcieliśmy wymyślić motyw, dzięki któremu płyta będzie bardziej spójna. Nie narzucaliśmy gościom konkretnych tematów, powiedzieliśmy tylko jaka jest koncepcja i nagle powodów zrobiło się tyle, ile kawałków na płycie (śmiech).

Gaca:  Powód był - chcieliśmy przekazać słuchaczom muzykę, którą się jaramy i której według nas trochę brakuje na polskiej scenie - większość podąża za trendami my cały czas staramy się tworzyć muzykę, która nas ukształtowała jednocześnie nadając jej nowego brzmienia, a sam tytuł jest jedynie pomysłem, który chyba zaskoczył skoro o niego pytasz (śmiech).


– Czym był podyktowany wybór gości na „Bez żadnego powodu”?

K.: Przy wyborze gości braliśmy pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze zapraszamy jedynie te osoby, które znamy i szanujemy prywatnie. Po drugie, słuchamy bądź jaramy się ich produkcjami. Trzeba spełnić któryś z tych warunków, żeby znaleźć się na Steel Banging.

G.: Goście na płycie nie są przypadkowi, wybór ich podyktowała długa znajomość i to ze jesteśmy pewni, że każdy z nich wie o czym rapuje, a nie jedynie robi to w sposób, który dyktują trendy.

– Spodziewaliście się, że dożyjemy czasów, gdy oldschoolowe brzmienia będą świeżością w rapie?

K.: Trochę tak, ale nie spodziewałem się, ze to nastąpi tak szybko. Stalo się to dosłownie na przestrzeni 3,4 ostatnich lat. Młode pokolenie zdecydowanie wybiera rówieśników na swój odsłuch. Ale taki trend jest wszędzie. Mamy koleżków rozsianych po całym świecie, sam mieszkam trzeci rok za granicą. Więc łatwo zauważam, że wszędzie jest tak samo. Jak zaczynaliśmy eksperymentować z trapami, to jeszcze nikt tego nie słuchał, teraz ciężko znaleźć dobry rap w klasycznym wydaniu.

G.:  Mamy nadzieje że takich czasów dożyjemy, gdzie nie tylko brzmienie, ale i liryka będzie młodym graczom inspiracją do tworzenia, bo niestety, ale nowoczesność nie do końca dobrze wpłynęła na hip-hop i to z czym jest teraz kojarzony.

 – Przy którym z utworów najlepiej będzie się bujać głowa?

K.: Zależy co komu w duszy gra. Dla mnie najbardziej główka lata do numeru z Panem Januszem Laskowskim. Jak dla mnie jeden z lepszych kawałków jaki wyprodukowaliśmy.

G.: Wiadomo ze są gusta i guściki  staraliśmy się, żeby wszystkie kawałki bujały i mamy nadzieje, że każdy znajdzie coś dla siebie przy czym nóżka będzie chodzić (śmiech).

 – Dlaczego waszym zdaniem w Polsce albumy producenckie nie osiągają zbyt wysokiej sprzedaży?

K.: Chyba dlatego, że mając mnóstwo artystów na jednej płycie, ciężko znaleźć osobę, która jara się każdą gościnką z twojego albumu. Druga sprawa, jesteśmy w gorszej sytuacji niż raperzy. Producent przeważnie jest tłem rapera, raper jako frontman jest osobą najbardziej rozpoznawalną. To jemu łatwiej jest wypromować album, a oddani fani kupują płyty w ciemno. Ja od zawsze wolałem być w cieniu. Uważałem, że nie będę dzielił się prywatnością kosztem większej ilości sprzedanych płyt. Muzyka powstaje z pasji, a nie z chęci zarobku. Tak było od zawsze. Ale jeżeli coś przy okazji uda się zarobić z muzyki, wtedy w ogóle jest elegancko.

G.:  Chyba dla tego, że producenci rzadko kiedy stają się aż tak znani jak raperzy i nie mówię tu tylko o scenie polskiej - wydaje nam się, że słuchacze w dużo mniejszym stopniu poszukują do swych kolekcji płyt gdzie tylko w jednym bądź dwóch kawałkach mogą posłuchać swego ulubionego rapera, a to właśnie wpływa w znacznej mierze na sprzedaż poza tym chyba mało kogo dziś interesuje kto zrobił bit (śmiech).


Kriso Fot. Materiały prasowe

– Jak udało wam się namówić do współpracy nestora polskiej muzyki rozrywkowej Janusza Laskowskiego?

K.: Tutaj większość roboty zrobił Gaca. Po wielokrotnych podchodach w końcu się udało. Szacunek dla Pana Janusza od zawsze i na zawsze.

G.: Znam się z synem Pana Janusza, który z tego co mówił, lubi czasem posłuchać naszych produkcji (śmiech) i to on zrobił tu największą robotę, za co bardzo dziękujemy, bo kawałek w naszej opinii razem z klipem robią niesamowitą robotę.

– Można opisać wasze brzmienie w dwóch zdaniach?

K.: Można w jednym. Nasz styl to styl nie do podrobienia (śmiech) . A tak na poważnie naszą największą siłą jest różnorodność muzyczna. Tworzenie sprawia nam dużą satysfakcję, lubimy eksperymentować z brzmieniami. Usłyszycie u nas klasyczne bity oparte na samplach, reggaetonowe perkusje, nowoczesne 909 oraz żywe instrumenty. Wszystko na różnorodnych tempach.

G.: W dzisiejszych czasach z pewnością znajda się fachowcy, którzy opiszą je nawet jednym wyrazem (śmiech). Dla mnie jest to brzmienie inspirowane ciarkami na plecach i wszystkim co kształtowało nas od pierwszego usłyszanego rapowego kawałka.


Gaca Fot. Materiały prasowe

– Patrząc na polski hip hop odczuwacie złe emocje?

K.: Bardzo złe. Przekaz wypływający z kawałków ma na celu ogłupienie społeczeństwa oraz powoduje zanik jakichkolwiek zasad  i tak zdeprawowanych młodych ludzi. Raperzy youtuberzy i inne wynalazki powinni brać odpowiedzialność za swoje teksty. Straszne. Róbmy wszystko, żeby nasze dzieci słuchały jazzu (śmiech). Na szczęście jest jeszcze garstka artystów, którzy dźwigają na barach ten polski hh. Większość z nich znajdziecie na naszej składance.

G.: Każda epoka kieruje się swoimi prawami, my cały czas siedzimy w czasach gdzie hip-hop był prawdziwy i słuchając kogoś wiedziałeś ze jego liryka jest odzwierciedleniem jego osoby. Dzisiaj coraz częściej raperzy starają się podporządkowywać panującym trendom, co może uwalniać złe emocje bo chyba gorzej być nie może, kiedy manekin staje się autorytetem.

– W waszych kompozycjach były wykorzystywane żywe instrumenty?

K.:  Owszem. Jest to nieodłączny element każdego naszego albumu. Mamy pianino, skrzypce, akordeon, gitarę klasyczną oraz elektryczną. Był też bas, ale zastąpiliśmy go syntezatorem.

G.: Oczywiście ze tak - staramy się by było wszystko, od żywych instrumentów po elektroniczne dźwięki.

 – W 2019 roku czujecie jakieś ograniczenia w tworzeniu muzyki?

K.: Jedynie czas może ciebie ograniczyć. Nie ma co porównywać moich początków z bitami, do czasów obecnych. Teraz masz dostęp praktycznie do wszystkiego, od tutoriali przez sprzęt studyjny oraz oprogramowanie, aż po wirtualne instrumenty. Wystarczy trochę chęci i każdy może zacząć swoją przygodę przy tak naprawdę zerowych kosztach.

G.:  My nigdy nie patrzyliśmy na ograniczenia - jeśli coś może brzmieć dobrze to dla czego by tego nie wykorzystać - jedynym ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia


Kriso Fot. Materiały prasowe

 – Wyobrażacie sobie świat „bez”?

K.: Myślę, że świat bez kiczowatej muzyki byłby dużo lepszy (śmiech).

G.: Oczywiście ze tak - przede wszystkim bez fałszu i dwulicowości w muzyce - pamiętajcie ze nie zawsze to co słyszycie jest odzwierciedleniem rzeczywistości.

 – Jest szansa, że usłyszymy coś nowego od NON Koneksji?​​​​​​​

K.: NON Koneksja to kawał historii białostockiego rapu. Zawsze z łezką w oku będę wracał do tych płyt oraz czasów. Ale niestety nic nie wskazuje na kolejny wspólny album.

 – Na waszym krążku dominują raperzy z ulicznym kredytem zaufania. Nie chcieliście się otworzyć na młodych zawodników, którzy reprezentują inne brzmienia niż goście na „Bez żadnego powodu”? ​​​​​​​

K.: Jesteśmy otwarci na rożne ciekawe zestawienia. Ale tak jak wspominałem wcześniej, wybór gości był podyktowany kilkoma czynnikami. Jesteśmy producentami starej daty. Dożyliśmy czasów, kiedy każdy może zostać raperem więc bardzo dużą wagę przywiązujemy do osobowości. Za naszych czasów to podwórko weryfikowało czy ktoś ma coś do powiedzenia i jakim jest człowiekiem. Nawet jeśli będziesz technicznie najlepszym raperem w Polsce, ale nie będziesz miał osobowości, na pewno nie dostaniesz zaproszenia na naszą składankę. Możesz mieć braki w technice, składać proste rymy, ale gdy będziesz wiarygodny i będę miał ciary słuchając twoich historii - wtedy dla mnie dopiero jesteś prawdziwym raperem.

G.: Na albumie nie ma przypadkowych graczy, z każdym z artystów znamy się od lat, a jeśli kogoś nie znamy ani nie znamy jego twórczości to jak możemy zapraszać go na płytę (śmiech). 


Steel Banging Fot. Materiały prasowe

– Odczuwacie różnicę między współpracą z polskimi a zagranicznymi raperami? ​​​​​​​

K.: Oprócz polskich raperów współpracujemy głównie z przedstawicielami chicano rap z Kalifornii. Wbrew pozorom to z nimi łatwiej jest nawiązać współpracę. Okres oczekiwania na zwrotki jest o wiele krótszy. Da się odczuć, że podchodzą do tematu bardziej spontanicznie i zajawkowo niż biznesowo.

G.: Oczywiście że tak - z artystami zza granicy jest tak, że każdy z którym pracowaliśmy robi muzykę z pasji i jara się, że możemy zrobić coś wspólnie. Niestety w Polsce zdarzało nam się usłyszeć stwierdzenia, że z featów za dużo nie ma, więc nie ma co tracić czasu - poza tym cała reszta działa podobnie - jeśli bit siada to i nawijka jest za parę chwil!

– Raperzy byli terminowi? Ktoś nie wysłał wam zwrotki na czas?

K.: Chyba lepiej pominąć to pytanie (śmiech) Na rekordzistę czekaliśmy 3 lata. Granice cierpliwości zostały przekroczone maksymalnie.

G.: (śmiech) Mało, że nie wysłał na czas to jeszcze zwodził przez ponad 3 lata, dlatego też płyta wychodzi po takim czasie - tak to właśnie jest, że czasami chyba zapomina się skąd się wyszło i za bardzo przywiązuje się do materialnych standardów a zajawka gaśnie - niestety

 – Kto mógł się jeszcze znaleźć na płycie, ale niestety się nie udało?

K.: Kilka osób z rożnych powodów odmówiło dogrania na nasz album. Nie ma i nie było problemu, jak mówili nam to prosto z mostu. Ale byli też i tacy, którzy po dosłownie 3 latach ciągłego przekładania terminu powiedzieli na sam koniec, że „nie dogram, ponieważ gościnna zwrotka na wasz album nie gwarantuje mi zarobku”. Uwierz mi, że wizerunek co niektórych jest sztucznie wykreowany pod publikę. Na takie podejście szkoda słów.

G.:  Nie udało się to może za dużo powiedziane - może niektórym zabrzmi to bardzo prosto ale my robimy muzykę z czystej zajawki i jeśli kogoś zapraszamy, a on zamiast powiedzieć, że nie dobija kręci wstrzymując pracę,  to sam naturalnie się przesiewa i odsłania swoje prawdziwe ja, pokazując, czym jest szacunek, do tego co robimy.

– Czytelnicy powinni zwrócić uwagę na jakichś młodych artystów hiphopowych z Białegostoku? 

K.: Nie jestem na bieżąco. Od kilku lat przebywam za granicą i ciężko jest śledzić poczynania młodych graczy. Jest sporo nowych zawodników, niekoniecznie młodych wiekowo, ale na pewno młodych stażem. Polecam sprawdzić Małego DZB, który dograł się na nasz album do 2 kawałków. Warto też sprawdzić FBS, czyli Kreta i Diabła.

G.:  Pewnie powinni, ale na kogo tego nie wiem - nie śledzę niestety nowego pokolenia, za dużo ma jeszcze do powiedzenia stara szkoła (śmiech).

– Jesteście odtrutką na trap?

K.: Nie mogę tak powiedzieć, ponieważ na albumie mamy parę trapików, tylko że w bardziej hardcorowym wydaniu.

G.: Z cała pewnością nie - trap nie jest czymś złym, jeśli raper potrafi się na nim odnaleźć i potrafi wykorzystać potencjał bitu jednocześnie dając dobry przekaz - ciężko słucha się rapera, który tak samo leci na trapie jak na bicie z żywymi instrumentami, wiec to chyba nie my powinniśmy być odtrutka , a raczej potrzebna byłaby eliminacja z odsłuchu raperów sięgający po produkcje, których nie dadzą rady unieść. 


Steel Banging Fot. Materiały prasowe

 – Coraz więcej jest beatmakerów, a mniej producentów. Zmienia się ten stan rzeczy?

K.: Jest tak jak mówisz. Wiele osób myli te pojęcie, zapominając, że producent odpowiada za całokształt nagrania, za pomysł, wybór artystów do kawałka, aranżacje utworu itp. Wydaje mi się, że beatmakerów przybywa z dnia na dzień, odwrotnie niż producentów.

G.: Z pewnością dużo łatwiej w dzisiejszych czasach jest zrobić bit niżeli wyprodukować coś od podstaw - wystarczy komputer parę wtyczek kontroler i coś już można ulepić - produkcja to zupełnie inna para kaloszy.

– Dlaczego w Polsce wciąż nie jest zbyt rozwinięta funkcja producenta wykonawczego, która w wielu przypadkach pomaga uzyskać odpowiednie brzmienie płyty?

​​​​​​​K.: Ponieważ to raperzy, wokaliści, chcą mieć pełną kontrolę nad brzmieniem swojego albumu, mało kto współpracuje z jednym konkretnym beatmakerem. Uważam, że to błąd, płyty z jednym producentem są spójniejsze brzmieniowo. Według mnie warunkiem udanej współpracy jest to, że nie może to być zrealizowane na odległość. Element wspólnego tworzenia w studiu jest tutaj kluczowy.

– Każdy może tworzyć bity?

K.:  Tak. W dzisiejszych czasach dosłownie każdy, ale nie każdy przejdzie do historii

G.:  Każdy może, ale nie każdemu pewnie wyjdzie (śmiech).

 – Żyjecie wygodnie i jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

K: Daje sobie świetnie radę. Muzykę traktuję jako pasję, często sam inwestuję w nią swoje pieniądze. Miałem epizod, że z muzyki coś tam wpadało. Ale musiałem obcować z nią dosłownie 24 h na dobę, prowadziłem studio nagrań, grałem koncerty z bratem, imprezy w klubach i jeszcze sprzedawałem bity. Jako producenci jesteśmy w gorszej sytuacji, nie możemy grać koncertów, a płyty sprzedają się jak się sprzedają,  więc forsa z muzy to dla nas w tej chwili temat odległy.

G.: Żyjemy raczej normalnie, a utrzymujemy się z pracy i prowadzonych działalności, muzyka to pasja, którą chcielibyśmy cały czas pchać do przodu

– Jaka jest przyszłość brzmienia hiphopowego. Łączenie nowego ze starym czy zupełnie coś innego?

K.: Czas pokaże. Tak szybko jak trap zdominował dzisiejsze czasy, tak samo szybko może się skończyć. Myślę, że teraz nadejdzie era rapu na szybkich elektronicznych bitach. Ale prawdziwy hh przetrwa.

G.: Przyszłość brzmienia jest taka jaką ją sobie stworzymy - łączenie starego z nowym jest od zawsze, więc nic raczej z tego nowego nie wyniknie.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak















 

Polecane
Emerytury
Stażowe