"Nie ma co się cieszyć, że Schetyna położył koalicję z SLD. Lewica do Sejmu wejdzie z gorszym obliczem"

Niezależnie, czy wynik lewicy będzie jedno- czy dwucyfrowy, do nowego Sejmu Czarzasty, Biedroń i Zandberg wprowadzą działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce i dalszą brutalizację polityki. Wychodzi na to, że prawica nie ma się co cieszyć, że Schetynie nie wyszła koalicja z SLD, ponieważ lewica do Sejmu i tak wejdzie, ale już zupełnie z innym, gorszym obliczem.
 "Nie ma co się cieszyć, że Schetyna położył koalicję z SLD. Lewica do Sejmu wejdzie z gorszym obliczem"
/ Mat. Mateusz Wlodarczyk / FORUM
• Lewica wprowadzi do Sejmu działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce.
• Wyborcy SLD są antyklerykalni, ale nie interesują ich zagadnienia gender i LGBT. Oni nie są zainteresowani obroną mniejszości seksualnych.
• W antyklerykalizmie czy nawet otwartej niechęci do Kościoła Grzegorz Schetyna nie może się posunąć tak daleko jak lewica.
• Dopóki były wspólne marzenia o wielkiej koalicji, Schetyna i Czarzasty skupiali się raczej na tym, co ich łączy, nie szukali podziałów.


W cieniu walki dwóch gigantów, czyli PiS vs. PO, w polskiej polityce jest jeszcze drugi front, czyli walka na opozycji między Koalicją Obywatelską a zjednoczoną lewicą i jest to walka nie mniej dramatyczna dla opozycyjnych ugrupowań niż ta z PiS-em. Kolejne badania raczej potwierdzają, że lewica nie tylko wejdzie do Sejmu, ale uzyska wynik dwucyfrowy. Dlatego warto się przyjrzeć, co dziś dzieje się na lewej stronie sceny politycznej.

Drugi front
Badanie IBRiS dla „Rzeczpospolitej” z 10 sierpnia daje koalicji złożonej z SLD, Razem Adriana Zandberga i Wiosny Roberta Biedronia 11,6 proc., co przełożyłoby się na 45 mandatów. Wynik sondażowy IBRiS wcale nie musi być daleki od prawdy. Stęsknieni własnej reprezentacji w Sejmie wyborcy lewicy dają tej koalicji duży kredyt zaufania. Mimo wielu różnic między elektoratami, np. SLD a partią Wiosna, trzeba mieć świadomość, że są to ugrupowania wyrastające z jednego pnia politycznego i są genetycznie lewicowe. 

Konflikt między Platformą Obywatelską a lewicą trwale wpisał się w polityczne funkcjonowanie tych podmiotów w momencie, gdy paradoksalnie Grzegorz Schetyna zdecydował się na bliskie relacje z lewicą właśnie. Po ostrym skręcie PO w lewo w wyborach do Parlamentu Europejskiego i porzuceniu części centrowo-prawicowego elektoratu Platforma zaczęła wchodzić na tereny tradycyjnie zarezerwowane dla lewicy. Lewica z SLD na czele nie bardzo się na to krzywiła, bo dzięki Schetynie mogła znowu zaistnieć, posłać do Brukseli kilku starych działaczy i snuć wizje o wielkim powrocie do parlamentu pod skrzydłami silniejszej PO. Za tym oczywiście miałyby iść dotacje z budżetu państwa i jakieś szanse na odrodzenie.

Dopóki były wspólne marzenia o wielkiej koalicji, Schetyna i Czarzasty skupiali się raczej na tym, co ich łączy, nie szukali podziałów, a sprawy ewentualnego podbierania sobie wyborców i celowania w te same targety traktowali polubownie. W końcu i tak liderzy opozycji mieli zasiadać w ławach poselskich złączeni wspólną umową koalicyjną. 

Różnić się brzydko
Segmentacji i rozróżniania poszczególnych grup wyborców również dokonywali w porozumieniu, przećwiczyli to już w wyborach do PE i teraz mieli powtórzyć podobny manewr. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie po zerwaniu rozmów koalicyjnych. Oto się okazało, że SLD, Wiosna Roberta Biedronia i Razem Adriana Zandberga walczą niemal o te same segmenty elektoratu, co Platforma Obywatelska, chodzi przede wszystkim o wielkomiejski liberalny elektorat, lewicę obyczajową, niepełnosprawnych, mniejszości seksualne, inteligentów i wpływowe środowiska opiniotwórcze, a to wszystko z silną domieszką anty-PiS-u.

To bardzo niekomfortowa sytuacja dla partii idących w koalicjach wyborczych, ponieważ istota politycznego PR polega na precyzyjnym określeniu swojego miejsca na scenie politycznej i z tej pozycji wysłania dokładnie skrojonej oferty do wybranych grup wyborców. Tutaj nieco ponad dwa miesiące przed wyborami okazuje się, że partie się dublują, mają te same pomysły niezależnie od barw politycznych, a ich oferta programowa i strategia wyborcza stworzona została niemal pod tego samego wyborcę, różnice pojawiają się dopiero w szczegółach. Zamiast się wspólnie uzupełniać i pilnować swoich granic, dwa główne bloki opozycyjne muszą teraz walczyć o głosy tych samych wyborców. W zjednoczonej lewicy pojawił się problem, jak odróżnić się od PO. Jedynki list wyborczych lewicy dają na to odpowiedź.

„Paleokomuniści”
Włodzimierz Czarzasty ma otwierać listę lewicy w Sosnowcu, Joanna Senyszyn stanie na czele listy w Gdyni, Andrzej Rozenek, kandydat SLD na prezydenta Warszawy z ostatnich wyborów samorządowych, będzie jedynką w tzw. obwarzanku podwarszawskim, jedynką w Wałbrzychu ma być były sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. Z rekomendacji Wiosny jedynki na listach Lewicy do Sejmu mają przypaść m.in. sekretarzowi generalnemu Wiosny Krzysztofowi Gawkowskiemu w Bydgoszczy, Maciejowi Gduli z Krytyki Politycznej w Krakowie oraz Krzysztofowi Śmiszkowi partnerowi Roberta Biedronia we Wrocławiu. 6 jedynek na listach Lewicy do Sejmu przypadnie partii Razem Adriana Zandberga, sam lider Razem dostał prestiżowe pierwsze miejsce w Warszawie.

Partie współtworzące komitet Lewicy ustaliły, że - poza zatwierdzonymi jedynkami i dwójkami - listy mają być tworzone lokalnie, a jedynki w poszczególnych okręgach będą odpowiedzialne za zapewnienie 50 proc. miejsc na listach, przedstawiciele pozostałych partii po 25 proc.

Szef sztabu wyborczego Lewicy Robert Biedroń stwierdził po ogłoszeniu jedynek, że listy będą mocne i różnorodne. – Ta różnorodność będzie chyba największą siłą lewicy, bo do tej pory szła ona do wyborów rozbita – na tradycyjną lewicę, na młodą lewicę bardzo socjalistyczną nawet czasami i taką, która szukała środka i centrum; dzisiaj, po raz pierwszy, wszyscy wyborcy lewicowi mają wybór, na jednej liście – tłumaczył w rozmowie z PAP.

Jednak jest pewna cecha wspólna w tej całej różnorodności, która dodatkowo wyróżnia ją na tle oferty programowej mocno od PO – to antyklerykalizm. W antyklerykalizmie czy nawet otwartej niechęci do Kościoła Grzegorz Schetyna nie może się posunąć tak daleko jak lewica. Przeglądając pierwsze miejsca list lewicy, nietrudno dostrzec, że dominują tam kandydaci od dekad otwarcie walczący z Kościołem i duchowieństwem katolickim. To jest to spoiwo, które jednoczy „starą” lewicę z „nową”, lewicowych liberałów z socjalistami, sieroty po PRL z działaczami gejowskimi. 

W obliczu tak krótkiego czasu na przygotowanie kampanii wyborczej nikt na lewicy nie ma czasu na szukanie nowych formuł czy narracji. Do gry wracają „peleokomuniści” z hasłami walki z Kościołem w postaci Marka Dyducha, których zadaniem jest mobilizacja dawnych funkcjonariuszy PRL na nadchodzące wybory. 

Powtórka z Palikota

– Stare ludowe przysłowie mówi, by nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, natomiast widać tutaj kopię zjednoczonej lewicy, czyli de facto sojuszu SLD z dogorywającym już wtedy Ruchem Palikota, gdzie kampanię wyborczą rozpoczęto od eksponowania treści antyklerykalnych. Nie nastąpiło wtedy zsumowanie czy poszerzenie elektoratów, tylko SLD dużo stracił, a ugrupowanie Palikota przestało istnieć. Tradycyjny elektorat SLD to elektorat w większości kwestii bardzo umiarkowany. W zagadnieniach kulturowych to wyborcy oczywiście antyklerykalni, ale są poza typowo lewicową agendą we współczesnym świecie. Ich nie interesuje gender i LGBT, jeśli już to jest to antyklerykalizm polityczny związany z rolą Kościoła w życiu publicznym. Wchodzenie Włodzimierza Czarzastego w sojusz z podmiotami mocno antyklerykalnymi i momentami radykalnie lewicowymi i podarowanie im ponadstandardowych względem ich sił i możliwości pozycji na listach wyborczych może się znowu źle skończyć dla Sojuszu. Za cenę radykalnie antyklerykalnych haseł, które docierać będą do młodych i średnich wiekiem wyborców wielkich miast ryzykuje się dużą stratą poparcia tradycyjnych wyborców SLD


– mówi w rozmowie z nami politolog prof. Rafał Chwedoruk. 

Niezależnie, czy wynik lewicy będzie jedno- czy dwucyfrowy, do nowego Sejmu Czarzasty, Biedroń i Zandberg wprowadzą działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce i dalszą brutalizację polityki. Wychodzi na to, że prawica nie ma się co cieszyć, że Schetynie nie wyszła koalicja z SLD, ponieważ lewica do Sejmu i tak wejdzie, ale już zupełnie z innym, gorszym obliczem.

Jakub Pacan



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

"Nie ma co się cieszyć, że Schetyna położył koalicję z SLD. Lewica do Sejmu wejdzie z gorszym obliczem"

Niezależnie, czy wynik lewicy będzie jedno- czy dwucyfrowy, do nowego Sejmu Czarzasty, Biedroń i Zandberg wprowadzą działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce i dalszą brutalizację polityki. Wychodzi na to, że prawica nie ma się co cieszyć, że Schetynie nie wyszła koalicja z SLD, ponieważ lewica do Sejmu i tak wejdzie, ale już zupełnie z innym, gorszym obliczem.
 "Nie ma co się cieszyć, że Schetyna położył koalicję z SLD. Lewica do Sejmu wejdzie z gorszym obliczem"
/ Mat. Mateusz Wlodarczyk / FORUM
• Lewica wprowadzi do Sejmu działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce.
• Wyborcy SLD są antyklerykalni, ale nie interesują ich zagadnienia gender i LGBT. Oni nie są zainteresowani obroną mniejszości seksualnych.
• W antyklerykalizmie czy nawet otwartej niechęci do Kościoła Grzegorz Schetyna nie może się posunąć tak daleko jak lewica.
• Dopóki były wspólne marzenia o wielkiej koalicji, Schetyna i Czarzasty skupiali się raczej na tym, co ich łączy, nie szukali podziałów.


W cieniu walki dwóch gigantów, czyli PiS vs. PO, w polskiej polityce jest jeszcze drugi front, czyli walka na opozycji między Koalicją Obywatelską a zjednoczoną lewicą i jest to walka nie mniej dramatyczna dla opozycyjnych ugrupowań niż ta z PiS-em. Kolejne badania raczej potwierdzają, że lewica nie tylko wejdzie do Sejmu, ale uzyska wynik dwucyfrowy. Dlatego warto się przyjrzeć, co dziś dzieje się na lewej stronie sceny politycznej.

Drugi front
Badanie IBRiS dla „Rzeczpospolitej” z 10 sierpnia daje koalicji złożonej z SLD, Razem Adriana Zandberga i Wiosny Roberta Biedronia 11,6 proc., co przełożyłoby się na 45 mandatów. Wynik sondażowy IBRiS wcale nie musi być daleki od prawdy. Stęsknieni własnej reprezentacji w Sejmie wyborcy lewicy dają tej koalicji duży kredyt zaufania. Mimo wielu różnic między elektoratami, np. SLD a partią Wiosna, trzeba mieć świadomość, że są to ugrupowania wyrastające z jednego pnia politycznego i są genetycznie lewicowe. 

Konflikt między Platformą Obywatelską a lewicą trwale wpisał się w polityczne funkcjonowanie tych podmiotów w momencie, gdy paradoksalnie Grzegorz Schetyna zdecydował się na bliskie relacje z lewicą właśnie. Po ostrym skręcie PO w lewo w wyborach do Parlamentu Europejskiego i porzuceniu części centrowo-prawicowego elektoratu Platforma zaczęła wchodzić na tereny tradycyjnie zarezerwowane dla lewicy. Lewica z SLD na czele nie bardzo się na to krzywiła, bo dzięki Schetynie mogła znowu zaistnieć, posłać do Brukseli kilku starych działaczy i snuć wizje o wielkim powrocie do parlamentu pod skrzydłami silniejszej PO. Za tym oczywiście miałyby iść dotacje z budżetu państwa i jakieś szanse na odrodzenie.

Dopóki były wspólne marzenia o wielkiej koalicji, Schetyna i Czarzasty skupiali się raczej na tym, co ich łączy, nie szukali podziałów, a sprawy ewentualnego podbierania sobie wyborców i celowania w te same targety traktowali polubownie. W końcu i tak liderzy opozycji mieli zasiadać w ławach poselskich złączeni wspólną umową koalicyjną. 

Różnić się brzydko
Segmentacji i rozróżniania poszczególnych grup wyborców również dokonywali w porozumieniu, przećwiczyli to już w wyborach do PE i teraz mieli powtórzyć podobny manewr. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie po zerwaniu rozmów koalicyjnych. Oto się okazało, że SLD, Wiosna Roberta Biedronia i Razem Adriana Zandberga walczą niemal o te same segmenty elektoratu, co Platforma Obywatelska, chodzi przede wszystkim o wielkomiejski liberalny elektorat, lewicę obyczajową, niepełnosprawnych, mniejszości seksualne, inteligentów i wpływowe środowiska opiniotwórcze, a to wszystko z silną domieszką anty-PiS-u.

To bardzo niekomfortowa sytuacja dla partii idących w koalicjach wyborczych, ponieważ istota politycznego PR polega na precyzyjnym określeniu swojego miejsca na scenie politycznej i z tej pozycji wysłania dokładnie skrojonej oferty do wybranych grup wyborców. Tutaj nieco ponad dwa miesiące przed wyborami okazuje się, że partie się dublują, mają te same pomysły niezależnie od barw politycznych, a ich oferta programowa i strategia wyborcza stworzona została niemal pod tego samego wyborcę, różnice pojawiają się dopiero w szczegółach. Zamiast się wspólnie uzupełniać i pilnować swoich granic, dwa główne bloki opozycyjne muszą teraz walczyć o głosy tych samych wyborców. W zjednoczonej lewicy pojawił się problem, jak odróżnić się od PO. Jedynki list wyborczych lewicy dają na to odpowiedź.

„Paleokomuniści”
Włodzimierz Czarzasty ma otwierać listę lewicy w Sosnowcu, Joanna Senyszyn stanie na czele listy w Gdyni, Andrzej Rozenek, kandydat SLD na prezydenta Warszawy z ostatnich wyborów samorządowych, będzie jedynką w tzw. obwarzanku podwarszawskim, jedynką w Wałbrzychu ma być były sekretarz generalny SLD Marek Dyduch. Z rekomendacji Wiosny jedynki na listach Lewicy do Sejmu mają przypaść m.in. sekretarzowi generalnemu Wiosny Krzysztofowi Gawkowskiemu w Bydgoszczy, Maciejowi Gduli z Krytyki Politycznej w Krakowie oraz Krzysztofowi Śmiszkowi partnerowi Roberta Biedronia we Wrocławiu. 6 jedynek na listach Lewicy do Sejmu przypadnie partii Razem Adriana Zandberga, sam lider Razem dostał prestiżowe pierwsze miejsce w Warszawie.

Partie współtworzące komitet Lewicy ustaliły, że - poza zatwierdzonymi jedynkami i dwójkami - listy mają być tworzone lokalnie, a jedynki w poszczególnych okręgach będą odpowiedzialne za zapewnienie 50 proc. miejsc na listach, przedstawiciele pozostałych partii po 25 proc.

Szef sztabu wyborczego Lewicy Robert Biedroń stwierdził po ogłoszeniu jedynek, że listy będą mocne i różnorodne. – Ta różnorodność będzie chyba największą siłą lewicy, bo do tej pory szła ona do wyborów rozbita – na tradycyjną lewicę, na młodą lewicę bardzo socjalistyczną nawet czasami i taką, która szukała środka i centrum; dzisiaj, po raz pierwszy, wszyscy wyborcy lewicowi mają wybór, na jednej liście – tłumaczył w rozmowie z PAP.

Jednak jest pewna cecha wspólna w tej całej różnorodności, która dodatkowo wyróżnia ją na tle oferty programowej mocno od PO – to antyklerykalizm. W antyklerykalizmie czy nawet otwartej niechęci do Kościoła Grzegorz Schetyna nie może się posunąć tak daleko jak lewica. Przeglądając pierwsze miejsca list lewicy, nietrudno dostrzec, że dominują tam kandydaci od dekad otwarcie walczący z Kościołem i duchowieństwem katolickim. To jest to spoiwo, które jednoczy „starą” lewicę z „nową”, lewicowych liberałów z socjalistami, sieroty po PRL z działaczami gejowskimi. 

W obliczu tak krótkiego czasu na przygotowanie kampanii wyborczej nikt na lewicy nie ma czasu na szukanie nowych formuł czy narracji. Do gry wracają „peleokomuniści” z hasłami walki z Kościołem w postaci Marka Dyducha, których zadaniem jest mobilizacja dawnych funkcjonariuszy PRL na nadchodzące wybory. 

Powtórka z Palikota

– Stare ludowe przysłowie mówi, by nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, natomiast widać tutaj kopię zjednoczonej lewicy, czyli de facto sojuszu SLD z dogorywającym już wtedy Ruchem Palikota, gdzie kampanię wyborczą rozpoczęto od eksponowania treści antyklerykalnych. Nie nastąpiło wtedy zsumowanie czy poszerzenie elektoratów, tylko SLD dużo stracił, a ugrupowanie Palikota przestało istnieć. Tradycyjny elektorat SLD to elektorat w większości kwestii bardzo umiarkowany. W zagadnieniach kulturowych to wyborcy oczywiście antyklerykalni, ale są poza typowo lewicową agendą we współczesnym świecie. Ich nie interesuje gender i LGBT, jeśli już to jest to antyklerykalizm polityczny związany z rolą Kościoła w życiu publicznym. Wchodzenie Włodzimierza Czarzastego w sojusz z podmiotami mocno antyklerykalnymi i momentami radykalnie lewicowymi i podarowanie im ponadstandardowych względem ich sił i możliwości pozycji na listach wyborczych może się znowu źle skończyć dla Sojuszu. Za cenę radykalnie antyklerykalnych haseł, które docierać będą do młodych i średnich wiekiem wyborców wielkich miast ryzykuje się dużą stratą poparcia tradycyjnych wyborców SLD


– mówi w rozmowie z nami politolog prof. Rafał Chwedoruk. 

Niezależnie, czy wynik lewicy będzie jedno- czy dwucyfrowy, do nowego Sejmu Czarzasty, Biedroń i Zandberg wprowadzą działaczy mocno zideologizowanych, którzy zaostrzą wojnę kulturową w Polsce i dalszą brutalizację polityki. Wychodzi na to, że prawica nie ma się co cieszyć, że Schetynie nie wyszła koalicja z SLD, ponieważ lewica do Sejmu i tak wejdzie, ale już zupełnie z innym, gorszym obliczem.

Jakub Pacan



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe