Przemysław Jarasz: Familok w ogniu. 20 rodzin zostało bez domu. Spłonęło 400 metrów kw. dachu

Gigantyczny pożar zamieszkałego poddasza trzypiętrowego familoku przy ul. Głowackiego 8 – 10 w Zabrzu Biskupicach doszczętnie strawił blisko 400 metrów kwadratowych dachu. Spłonęły też znajdujące się na tym poziomie lokale, zaś woda użyta w akcji gaśniczej zalała mieszkania z niższych kondygnacji. W trwającej blisko 9 godzin akcji ratowniczo – gaśniczej uczestniczyło 14 zastępów i 37 strażaków z Zabrza, Bytomia, Rudy Śląskiej, Knurowa i Pszczyny. Niestety, po zakończeniu działań Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowalnego zmuszony był wyłączyć budynek z całkowitego użytkowania, w efekcie czego 20 rodzin zostało bez dachu nad głową. Miasto musiało zapewnić noclegi w hotelach dla czterech rodzin (12 osób). Nad ustalaniem przyczyn powstania tego zagrożenia pracuje zabrzańska policja, która zapewne będzie musiała powołać biegłego z zakresu pożarnictwa. Strażakom nie udało się bowiem ustalić przyczyny zaprószenia ognia.
 Przemysław Jarasz: Familok w ogniu. 20 rodzin zostało bez domu. Spłonęło 400 metrów kw. dachu
/ fot. Straż Pożarna Zabrze
straż pożarna Zabrze

Było przedpołudnie, gdy około godz. 10.30 nagle z budynku zaczął się wydobywać dym. Zaniepokojeni ludzie wezwali na pomoc straż pożarną i sami – w liczbie 21 - salwowali się ucieczką na zewnątrz.

- Zgłoszenie odebraliśmy od świadków i natychmiast wysłaliśmy początkowo trzy zastępy. Po dotarciu na miejsce zobaczyliśmy gęsty dym wydobywający się z pomieszczeń na poddaszu i przystąpiliśmy do akcji. Podano trzy prądy wody – jeden po klatce schodowej i dwa od zewnątrz budynku. Żywioł nie zamierzał jednak łatwo odpuszczać. Wezwaliśmy więc na pomoc posiłki z sąsiedniej Rudy Śląskiej
– relacjonuje Wojciech Strugacz, rzecznik prasowy komendy zabrzańskiej straży pożarnej.

Jak wynika ze strażackich raportów, ogień udało się stłumić dopiero około południa i wtedy przystąpiono do przeczesywania całego budynku i wszystkich mieszkań by sprawdzić, czy ktoś w nich nie został. Na parterze napotkano jedną starszą osobę, której jednak nic poważnego się nie stało i nie wymagała ona pomocy medycznej. 
 
- Potem przyszedł czas wielogodzinnego dogaszania zgliszczy, rozcinania nadpalonych belek stropowych i dokładnego przeczesywania całego poddasza. Panowało gęste zadymienie i cały czas musieliśmy pracować w aparatach powietrznych, których z czasem zaczęło jednak brakować, bo ich wydajność to około jedna godzina. Z pomocą przyszli nam koledzy z Knurowa, którzy przywieźli zapas tych aparatów do akcji. Potem z kolei zastęp z Pszczyny dostarczył pięć wielkich plandek do zakrycia przestrzeni pozostałej po dachu. Bo spaliło się go blisko 400 metrów kwadratowych 

– dodaje Wojciech Strugacz. 

W czasie gdy strażacy walczyli ze skutkami żywiołu na wysokości, na dole organizowana była przez służby miejskie akcja ratunkowa dla pogorzelców. Między innymi podstawiono autobus, by rodziny mogły się w nim tymczasowo ogrzać w listopadowy dzień. Przede wszystkim jednak organizowano dla chętnych rodzin miejsca noclegowe w hotelu hali Pogoń i hostelu zabytkowej kopalni Guido. 
 
- Obecnie wszystkie cztery rodziny mieszkają już w hotelu hali Pogoń. Mają zapewniono posiłki trzy razy dziennie oraz pomoc psychologiczną. Jesteśmy też w stałym kontakcie z właścicielem spalonego budynku - Spółką Restrukturyzacji Kopalń 

– mówi Artur Nowakowski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miejskiego w Zabrzu.

Tego samego dnia przeprowadzane były już oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa, który będzie próbować ustalić przyczyny pożaru. Przez ostatnie dni budynek był też zabezpieczany przed złodziejami oraz przypadkowymi osobami przez zabrzańskich policjantów. 

Tymczasem jak tłumaczy Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK, na razie nie wiadomo jakie będą losy spalonego budynku. 
 
– Najpierw musi zostać przeprowadzona ekspertyza, która odpowie nam na pytanie czy w ogóle jest możliwe wyremontowanie tej nieruchomości lub czy może niezbędne będzie znalezienie lokali zastępczych dla mieszkających tam dotąd w nim rodzin

– mówi Jaros.

Jeśli okaże się, że dom jest już nie do uratowania, spółka sukcesywnie szukać będzie wspomnianych lokali zastępczych. Oczywiście spółka nie dysponuje żadnymi wolnymi gotowymi „pod klucz”. Te, które są wolne, wymagają wyremontowania. Jeśli lokatorzy wezmą na siebie te prace wykończeniowe, spółka – rozumiejąc trudną sytuację pogorzelców - deklaruje zwolnienie ich z płacenia czynszu przez pewien okres w zamian za przeprowadzenie tych prac.
 
Przemysław Jarasz,
Głos Zabrza i Rudy Śl.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych z ostatniej chwili
Dramat w Neapolu. 30 osób zostało rannych

Około 30 osób odniosło w piątek obrażenia, gdy w porcie w Neapolu statek pasażerski uderzył o nabrzeże - podała agencja Ansa.

Wystawa Michała Wiertla Przebłysk w Centrum Sztuki Współczesnej Wiadomości
Wystawa Michała Wiertla "Przebłysk" w Centrum Sztuki Współczesnej

Wystawa Michała Wirtela jest czwartą ekspozycją z cyklu prezentacji młodych twórców {Project Room} 23/24, w ramach którego dostają szansę zrealizowania indywidualnej wystawy w jednej z najważniejszych instytucji sztuki współczesnej w Polsce. Wystawę można oglądać w CSW Zamek Ujazdowski do 19 maja.

Uczestnik programu Gogglebox przekazał radosną wiadomość z ostatniej chwili
Uczestnik programu "Gogglebox" przekazał radosną wiadomość

"Gogglebox. Przed telewizorem" to program cieszący się popularnością wśród polskich widzów. Jeden z uczestników show podzielił się właśnie radosną wiadomością.

Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu z ostatniej chwili
Akcja służb w Paryżu: Mężczyzna groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu

Zatrzymano mężczyznę, który groził, że się wysadzi w konsulacie Iranu w Paryżu –Według informacji podanych przez media, około godz. 11 widziano mężczyznę, który wszedł do irańskiego konsulatu około godz. 11 z czymś, co przypominało granat i kamizelkę z materiałami wybuchowymi. Niedługo potem policja przekazała, że jest na miejscu zdarzenia, a ruch na linii metra nr 6, położonej koło konsulatu, został zawieszony. Zatrzymano mężczyznę grożącego wysadzeniem się w konsulacie Jak podkreśla stacja BFM, policja zatrzymała mężczyznę, który groził, że wysadzi się w irańskim konsulacie. Dodano, że zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych. informuje telewizja BFM. Zatrzymany nie miał przy sobie materiałów wybuchowych.

Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu z ostatniej chwili
Wyciek niebezpiecznej substancji. Dwie osoby w szpitalu

W zakładzie piekarniczym w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dziesięć osób skarżyło się na złe samopoczucie, dwie z nich trafiły do szpitala. Na miejscu w pierwszej fazie akcji działało dziewięć zastępów straży pożarnej. Wyciek został szybko zatrzymany.

Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać! z ostatniej chwili
Współorganizator protestów na granicy z Ukrainą dla Tysol.pl: Nie zamierzamy się poddawać!

– Tusk sprzedał polskie rolnictwo w imię dobrych relacji z Ursulą von der Leyen, to działanie w interesie Komisji Europejskiej, przeciwko polskim rolnikom – twierdzi Jan Błajda, współorganizator protestów na przejściu granicznym w Hrebennej.

Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację z ostatniej chwili
Książę William wrócił do obowiązków publicznych. Złożył ważną deklarację

Wiadomość o chorobie nowotworowej księżnej Kate odbiła się głośnym echem w mediach. Nie tylko członkowie rodziny królewskiej martwią się o nią, ale także poddani.

Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb z ostatniej chwili
Atak nożownika w niemieckiej szkole. Pilna akcja służb

Jak informuje serwis dziennika „Bild”, w jednej ze szkół w mieście Wuppertal na zachodzie Niemiec doszło do groźnego incydentu. Na miejscu zjawiły się służby, w tym policyjni antyterroryści.

Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton” z ostatniej chwili
Ławrow: „Teraz Polska, kraje bałtyckie, Czechy, Bułgaria – oni nadają ton”

Sergiej Ławrow wymienił Polskę wśród państw, których żołnierze i funkcjonariusze służb mają być obecni na Ukrainie.

Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje z ostatniej chwili
Problemy zdrowotne Zbigniewa Ziobry. Nowe informacje

W sprawie chorego na nowotwór byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pojawiły się nowe informacje. Szczegóły zdradzili dziennikarze portalu Gazeta.pl.

REKLAMA

Przemysław Jarasz: Familok w ogniu. 20 rodzin zostało bez domu. Spłonęło 400 metrów kw. dachu

Gigantyczny pożar zamieszkałego poddasza trzypiętrowego familoku przy ul. Głowackiego 8 – 10 w Zabrzu Biskupicach doszczętnie strawił blisko 400 metrów kwadratowych dachu. Spłonęły też znajdujące się na tym poziomie lokale, zaś woda użyta w akcji gaśniczej zalała mieszkania z niższych kondygnacji. W trwającej blisko 9 godzin akcji ratowniczo – gaśniczej uczestniczyło 14 zastępów i 37 strażaków z Zabrza, Bytomia, Rudy Śląskiej, Knurowa i Pszczyny. Niestety, po zakończeniu działań Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowalnego zmuszony był wyłączyć budynek z całkowitego użytkowania, w efekcie czego 20 rodzin zostało bez dachu nad głową. Miasto musiało zapewnić noclegi w hotelach dla czterech rodzin (12 osób). Nad ustalaniem przyczyn powstania tego zagrożenia pracuje zabrzańska policja, która zapewne będzie musiała powołać biegłego z zakresu pożarnictwa. Strażakom nie udało się bowiem ustalić przyczyny zaprószenia ognia.
 Przemysław Jarasz: Familok w ogniu. 20 rodzin zostało bez domu. Spłonęło 400 metrów kw. dachu
/ fot. Straż Pożarna Zabrze
straż pożarna Zabrze

Było przedpołudnie, gdy około godz. 10.30 nagle z budynku zaczął się wydobywać dym. Zaniepokojeni ludzie wezwali na pomoc straż pożarną i sami – w liczbie 21 - salwowali się ucieczką na zewnątrz.

- Zgłoszenie odebraliśmy od świadków i natychmiast wysłaliśmy początkowo trzy zastępy. Po dotarciu na miejsce zobaczyliśmy gęsty dym wydobywający się z pomieszczeń na poddaszu i przystąpiliśmy do akcji. Podano trzy prądy wody – jeden po klatce schodowej i dwa od zewnątrz budynku. Żywioł nie zamierzał jednak łatwo odpuszczać. Wezwaliśmy więc na pomoc posiłki z sąsiedniej Rudy Śląskiej
– relacjonuje Wojciech Strugacz, rzecznik prasowy komendy zabrzańskiej straży pożarnej.

Jak wynika ze strażackich raportów, ogień udało się stłumić dopiero około południa i wtedy przystąpiono do przeczesywania całego budynku i wszystkich mieszkań by sprawdzić, czy ktoś w nich nie został. Na parterze napotkano jedną starszą osobę, której jednak nic poważnego się nie stało i nie wymagała ona pomocy medycznej. 
 
- Potem przyszedł czas wielogodzinnego dogaszania zgliszczy, rozcinania nadpalonych belek stropowych i dokładnego przeczesywania całego poddasza. Panowało gęste zadymienie i cały czas musieliśmy pracować w aparatach powietrznych, których z czasem zaczęło jednak brakować, bo ich wydajność to około jedna godzina. Z pomocą przyszli nam koledzy z Knurowa, którzy przywieźli zapas tych aparatów do akcji. Potem z kolei zastęp z Pszczyny dostarczył pięć wielkich plandek do zakrycia przestrzeni pozostałej po dachu. Bo spaliło się go blisko 400 metrów kwadratowych 

– dodaje Wojciech Strugacz. 

W czasie gdy strażacy walczyli ze skutkami żywiołu na wysokości, na dole organizowana była przez służby miejskie akcja ratunkowa dla pogorzelców. Między innymi podstawiono autobus, by rodziny mogły się w nim tymczasowo ogrzać w listopadowy dzień. Przede wszystkim jednak organizowano dla chętnych rodzin miejsca noclegowe w hotelu hali Pogoń i hostelu zabytkowej kopalni Guido. 
 
- Obecnie wszystkie cztery rodziny mieszkają już w hotelu hali Pogoń. Mają zapewniono posiłki trzy razy dziennie oraz pomoc psychologiczną. Jesteśmy też w stałym kontakcie z właścicielem spalonego budynku - Spółką Restrukturyzacji Kopalń 

– mówi Artur Nowakowski, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miejskiego w Zabrzu.

Tego samego dnia przeprowadzane były już oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa, który będzie próbować ustalić przyczyny pożaru. Przez ostatnie dni budynek był też zabezpieczany przed złodziejami oraz przypadkowymi osobami przez zabrzańskich policjantów. 

Tymczasem jak tłumaczy Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK, na razie nie wiadomo jakie będą losy spalonego budynku. 
 
– Najpierw musi zostać przeprowadzona ekspertyza, która odpowie nam na pytanie czy w ogóle jest możliwe wyremontowanie tej nieruchomości lub czy może niezbędne będzie znalezienie lokali zastępczych dla mieszkających tam dotąd w nim rodzin

– mówi Jaros.

Jeśli okaże się, że dom jest już nie do uratowania, spółka sukcesywnie szukać będzie wspomnianych lokali zastępczych. Oczywiście spółka nie dysponuje żadnymi wolnymi gotowymi „pod klucz”. Te, które są wolne, wymagają wyremontowania. Jeśli lokatorzy wezmą na siebie te prace wykończeniowe, spółka – rozumiejąc trudną sytuację pogorzelców - deklaruje zwolnienie ich z płacenia czynszu przez pewien okres w zamian za przeprowadzenie tych prac.
 
Przemysław Jarasz,
Głos Zabrza i Rudy Śl.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe