Ryszard Czarnecki: Michel? Poczułem się staro...

Poniżej przedstawiam zapis radiowego wywiadu ,którego udzieliłem ostatnio dla Radia Wnet. Rozmowę ze mną przeprowadził red. Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
 Ryszard Czarnecki: Michel? Poczułem się staro...
/ fot. screen YouTube
Bardzo ważne głosowanie dziś w Parlamencie Europejskim, o godzinie 12-stej parlamentarzyści powiedzą czy podoba im się nowa Komisja Europejska. Przy telefonie europoseł Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry! 
- Witam Pana, witam Państwa. W Strasburgu, można powiedzieć językiem piosenki „Czerwonych gitar” – „ciągle pada”. Nie ma jednak ,jak w Brukseli :  Bruksela to stolica o największej liczbie dni deszczowych w Europie … Ale w Strasburgu, rzeczywiście, ma pan rację, za niespełna 5 godzin ma być decydujące głosowanie  skompletowaną w bólach, w trudach  Komisję Europejską – w bólach i trudach, ponieważ po raz pierwszy w historii  europarlament odrzucił aż troje kandydatów z trzech państw członkowskich – Francji, Rumunii, Węgier, do tej pory odrzucał po jedną, dwie kandydatury. Nie ma też komisarza brytyjskiego, z tym też jest duży chaos – bo Komisja Europejska wszczęła dochodzenie przeciwko Zjednoczonemu Królestwu Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej – dlaczego nie ma komisarza? Chociaż premier Jej Królewskiej Mości Borris Johnson dawno zadeklarował, ze skoro Wielka Brytania wychodzi z UE, to logiczne, że komisarza mieć nie będzie. Ale wczoraj dotarła do nas informacja właśnie o tym wszczęciu dochodzenia. Jednym słowem jest pani przewodnicząca i 26 „komisarzy desygnowanych” – jak to się mówi. Dzisiaj po godzinie dwunastej to mogą być już komisarze, chociaż tak naprawdę Komisja Europejska obejmie realną władzę od 1 grudnia -do tego czasu będzie jeszcze komisja Junckera i Timmermansa. 
Ale czy jest pewne, że Komisja Europejska zyska akceptację parlamentarzystów? 
- Pewna jest śmierć i płacenie podatków, jak mówi stare polskie powiedzenie. Chociaż, prawdę mówiąc, też z tymi podatkami to nie wszyscy je płacą, a część płaci w rajach podatkowych polskich oligarchów  – natomiast tak serio, to nie jest to pewne. Jest to prawdopodobne, ale nie pewne. Jest większa szansa na to, że to głosowanie będzie pozytywne, bo formułą głosowania jest inna niż na panią von der Leyen. Głosowanie wtedy w sposób tajny ośmieliło sporo socjalistów, liberałów, Zielonych do głosowania przeciwko pani von der Leyen. Teraz jest głosowanie jawne. Elektroniczne, ale jawne – więc każdy będzie wiedział, że na przykład taki czy inny socjalista złamał dyscyplinę frakcyjną, głosując przeciwko pani przewodniczącej Komisji Europejskiej i samej Komisji. Jest więc duża szansa, że Komisja powstanie. Pewności nie ma.   
Czy z tym głosowaniem ma coś wspólnego nowy zapał reformatorski, który wykazała pani kanclerz Niemiec i prezydent Francji? 
- Cóż, pani kanclerz Merkel skarciła bardzo ostro prezydenta Macrona, po raz pierwszy tak mocno. Przeciek ten pojawił się w mediach, bo rzeczywiście Niemcy maja dosyć różnych inicjatyw Francji – i trochę Macron jest takim „enfant terrible” – „nieznośnym dzieckiem” europejskiej polityki. Myślę, że akurat z tych napięć między Berlinem a Paryżem wynika pewne pole gry dla polskiego rządu, dla polskich władz, dla naszego kraju. Tutaj, jeżeli miałbym wybrać, jeżeli musze wybierać, to bliższy mi jest taki realizm, pragmatyzm Merkel niż ideologiczne szaleństwo Macrona, aczkolwiek oczywiście w wielu sprawach te kraje idą pod rękę i to nie zawsze jest zgodne z polskimi interesami. 
Nie wiem czy poprawnie użyję słowa, ale „zusammen” chcą reformować Unię Europejską . Pan prezydent Macron i pani Angela Merkel zapowiedzieli, że dwa lata mają trwać konsultacje, że ma w tym uczestniczyć Komisja Europejska, Parlament Europejski, a także znajdzie się miejsce na rządy narodowe, ma pogłębić się integracja. To są pomysły, stare pomysły odgrzewane, ale odgrzewane po raz kolejny. 
- To prawda, ma Pan racje, a ja pamiętam doskonale, jak na początku 2017 roku mówiono, że może się zdąży do obchodów w Rzymie, na uroczystości 60 rocznicy Traktatów Rzymskich z przedstawieniem reformy Unii Europejskiej. Zaraz potem ustalono, że nie – że trzeba czekać na wyniki wyborów federalnych w Niemczech, które odbędą  się jesienią, a  zaraz po tym nastąpi przedstawienie planów reformy Unii Europejskiej. Był to początek 2017 roku, mamy koniec 2019 roku – a reformy jak nie było, tak nie ma. Ale może i lepiej, bo nie wiadomo czy ona byłaby dobra dla  Europy, dla Unii Europejskiej, dla krajów członkowskich Unii Europejskiej. Skądinąd tutaj nieodparcie -jak słyszę o dawnych planach reformy Unii Europejskiej i planach tych, które mają być teraz – to sprawdza się powiedzenie bardzo znanego pisarza, z kraju, który nie jest członkiem Unii Europejskiej – mianowicie Mikołaja Gogola, Rosjanina, który pisał: „Stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie narodziło, a jedno i drugie zagraża żyjącym.”. 
To jest bardzo trafny cytat, ale to z kolei zrewanżuję się cytatem z Interii: „Ankara poinstruowała swojego przedstawiciela w NATO, aby nie podpisywał planów dotyczących Polski i krajów bałtyckim”. O co chodzi? 
- Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Oczywiście, możemy być wściekli na Turcję. Ale w ogóle warto sięgnąć do genezy. Przypomnę, że trzy lata temu nastąpiło podpisanie porozumienia między Unią Europejską a Turcją. W tym porozumieniu zawarto obietnice zapłaty 6 miliardów euro dla Turcji za to, że nie wypuszcza uchodźców ze swojego terytorium do Europy. Unia Europejska wywiązała się zaledwie w połowie z obietnicy. Przekazała Ankarze trzy miliardy euro, o reszcie mowy nie ma. Unia natomiast piętrzy trudności. Zamiast dawać pieniądze, atakuje z powodu czy pod pretekstem praw człowieka władze Turcji. Turcja jest w związku z tym zdesperowana. Ale jeżeli już mówimy o tym konflikcie, no, to można powiedzieć, że jednak należy wskazywać na to, co jest źródłem, czyli ten fakt, że Unia Europejska obiecała te pieniądze i zaledwie w połowie je przekazała. 
Ale co innego Unia Europejska, a co innego NATO. Tutaj w grę wchodzi geopolityka, tu  w  grę wchodzi siła militarna i w grę wchodzi bezpieczeństwo krajów bałtyckich i Polski. 
- Pan ma rację w stu procentach w sensie formalnym. Co innego NATO, co innego Unia, ale ta zapowiedź rządu w Ankarze, oczywiście konsultowana z prezydentem Erdoganem jest elementem presji na Zachód jako taki. Ponieważ olbrzymia większość członków Unii Europejskiej należy do NATO, w  związku z tym jest to próba wywierania takiego nacisku, żeby te obiecane przez Unię Europejską pieniądze dotarły na czas. Tak na marginesie powiem, ze bardzo często polityka międzynarodowa jest zakładnikiem polityki krajowej i dlatego przypomnę tylko to, co mało kto pamięta. W jakim momencie podpisywano porozumienie między Unią a Trucją? Jestem zwolennikiem tego porozumienia, ponieważ uważam, że Europa sobie nie poradzi z kolejnymi milionami uchodźców, którzy obecnie są w Turcji, a przybyli tam z terytorium Iraku i Syrii – więc dobrze, że ten „deal” został zawarty, natomiast to, co było wtedy wielkim błędem to to, że Unia Europejska spieszyła się, żeby, olaboga, jak najszybciej podpisać porozumienie z Ankarą. Turcja o tym wiedziała i dyktowała warunki. A czemu Unia Europejska chciała to porozumienia podpisać jak najszybciej? Ponieważ w tym czasie zbliżały się wybory w trzech landach niemieckich – i pani kanclerz Merkel za wszelką cenę chciała je wygrać, dlatego też chciała pokazać wyborcom w tych trzech niemieckich landach że, proszę bardzo, powstrzymuje napływ, inwazję uchodźców spoza Europy, głównie muzułmanów na Stary Kontynent, do Niemiec. I stąd można powiedzieć, że pod naciskiem Niemiec Bruksela zgodziła się na niezbyt dobre warunki dla Unii Europejskiej tego dealu. I taka jest geneza. O czym warto wiedzieć. Możemy teraz tupać nogą, gniewać się na Turcję, oburzać się – jak to? Ale warto zwrócić się w stronę tego, co było źródłem. 
A czy genezą nie jest po prostu porozumienie prezydenta Turcji z prezydentem Rosji, uściskali sobie dłonie, pomagają sobie w Syrii, to może to jest rewanż, kraje bałtyckie, Polska. NATO ma się nie wtrącać. To też jest jedna z możliwych hipotez, ale na zakończenie rozmowy proszę powiedzieć słów parę na temat pana Charlesa Michela – czyli nowego „prezydenta”-elekta Unii Europejskiej. „Prezydent”  był wczoraj w  Warszawie, spotkał się z Mateuszem Morawieckim. Był kiedyś premierem Belgii, a może do tej pory jest – bo w Belgii kto rządzi, tego do końca nie wiemy. Ale jakie są jego poglądy na życie, jakie są jego ideowe deklaracje? 
- Tylko jedno zdanie a propos jednego określenia, które pan przedstawił, że to po prostu Rosja się dogadała z Turcją i teraz jest jak jest. Wie pan są w polskiej historiozofii dwie szkoły: krakowska i warszawska. Ta warszawska mówi, że wszytko jest zawsze winą czynników zewnętrznych – tych obcych, wrogów, okupantów i oczywiście w myśl tej szkoły redaktor Krzysztof Skowroński mówi, że to wina czynników zewnętrznych czyli  Rosji i Turcji. Ja wolę szkołę krakowską, która stara się postrzegać jako przyczyny – grzechy własne i tutaj przedstawiam uczciwie, że jest tutaj dużo winy Unii Europejskiej w tym, co teraz Turcja robi. Natomiast premierem Belgii jest w tej chwili Sofie Vilmee, to jest kobieta, walońska działaczka samorządowa i była minister na szczeblu federalnym. Charles Michel to były premier Belgii, nie będę oceniał jego poglądów, bo nie są to poglądy tożsame z poglądami moimi czy premiera Morawieckiego, poglądami Prawa i Sprawiedliwości - natomiast jedna rzecz jest ważna, o czym się mało się w Polsce mówi :  kiedy na tym długim trzydniowym szczycie Unii Europejskiej w lipcu Frans Timmermans został zablokowany przez Polskę, wówczas jak „wańka-wstańka” podjął walkę o to, żeby zostać nie wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej tylko szefem Rady Europejskiej. I była taka argumentacja, były kraje, które go popierały – zwłaszcza Europy Zachodniej, że to stanowisko należy się Beneluksowi, a więc Belgia-Luksemburg-Holandia – no, bo jak to przez dwie kadencje szefem Rady Europejskiej był belgijski premier van Rompuy, potem przez pięć lat przedstawiciel Luksemburga Jean-Claude Juncker, to teraz kolej na Holandię – w ramach Beneluksu. I wówczas to polski rząd wykonał akcje znowu blokującą, w rezydencji ambasadora Polski przy UE, Andrzeja Sadosia, odbyło się spotkanie-kolacja między premierem Morawieckim a właśnie Charlesem Michelem – i w  wyniku tego Polska i kraje naszego regionu poparły koncepcję, żeby stanowisko szefa Rady Europejskiej było dla Beneluksu – tyle, że nie dla Holandii ,tylko dla Belgii. I znowu Timmermans oblizał się smakiem. Został desygnowany właśnie Charles Michel. Myślę, że będzie on pragmatyczny, bo słowa „wdzięczność” raczej nie ma w języku politycznym. Uważam, że między Radą Europejską a Polską wraca normalność. Będą to wreszcie relacje normalne. Bo do tej pory te dwie kadencje Donalda Tuska to były relacje nacechowanie emocjami negatywnymi dla Tuska, obsesjami wobec Jarosława Kaczyńskiego i w ogóle wobec polskich władz - i to rzutowało na te relacje miedzy Radą Europejską a Polską. Od tej pory zaczyna się czas pragmatyzmu, zdrowego rozsądku i normalności. I wierzę, że Charles Michel będzie wreszcie ojcem tej zmiany. Na koniec jedna uwaga  -  poczułem się staro po usłyszeniu tej nominacji, ponieważ znam ojca Charlesa Michela : jego ojciec to były szef MSZ Królestwa Belgii, a  także komisarz w Komisji Europejskiej – ponad dekadę wstecz, a także mój kolega z europarlamentu, dwukrotny europoseł, przewodniczący Zgromadzenia EU – AKP (czyli Afryka, Karaiby, kraje Pacyfiku). Znam dobrze ojca, nawet pracowałem z nim, a jego syn zostaje szefem Rady Europejskiej. Poczułem się więc jak człowiek leciwy. 
Nie wiem jak można Pana pocieszyć? 
 - Dobrym słowem. 
 Wszystkiego dobrego zatem, europoseł Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości był gościem „Poranka Wnet”.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Oto, co czeka nas w najbliższych dniach z ostatniej chwili
Będzie naprawdę niebezpiecznie. Oto, co czeka nas w najbliższych dniach

Synoptycy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej przedstawili nową prognozę pogody. Miejscami może być niebezpiecznie. Przewidywane są porywiste wiatry i burze.

Jak Izrael zemści się na Iranie? z ostatniej chwili
Jak Izrael zemści się na Iranie?

Odwet Izraela wobec Iranu prawdopodobnie nie będzie polegał na bezpośrednim ataku na cele w tym kraju; należy spodziewać się raczej uderzenia w irańskie obiekty w Syrii, jednak nie wymierzonego w konkretne osoby, lecz np. w magazyny z bronią – oceniła we wtorek amerykańska stacja NBC.

Biskup zaatakowany przez nożownika. Są nowe informacje w sprawie z ostatniej chwili
Biskup zaatakowany przez nożownika. Są nowe informacje w sprawie

Poniedziałkowy atak nożownika w kościele w Sydney był aktem terroru, a sprawca przypuszczalnie kierował się ekstremizmem religijnym – ogłosiła we wtorek rano czasu miejscowego australijska policja.

Historyk: Podczas II wojny światowej Niemcy zamordowali ponad 1,5 tys. polskich sportowców z ostatniej chwili
Historyk: Podczas II wojny światowej Niemcy zamordowali ponad 1,5 tys. polskich sportowców

Niemcy zamordowali podczas II wojny światowej ponad 1,5 tys. polskich sportowców. Ginęli oni również z rąk sowietów. Wśród ofiar zbrodni katyńskiej było ponad 260 sportowców i działaczy sportowych – podkreślili uczestnicy dyskusji z cyklu „Tytani sportu” organizowanej przez stołeczny IPN.

Mazurek nie pozostawił suchej nitki na Protasiewiczu z ostatniej chwili
Mazurek nie pozostawił suchej nitki na Protasiewiczu

Robert Mazurek opublikował nagranie na Kanale Zero, w którym skomentował zachowanie byłego wicewojewody Jacka Protasiewicza.

Paweł Jędrzejewski: Przymusowa relokacja imigrantów. Polska przestanie być bezpiecznym krajem Wiadomości
Paweł Jędrzejewski: Przymusowa relokacja imigrantów. Polska przestanie być bezpiecznym krajem

39-letni Polak, zamieszkały w Szwecji, został - na oczach 12-letniego syna - zamordowany przez członków młodzieżowego gangu. Stało się to przed paroma dniami w Skarholmen - dzielnicy Sztokholmu.

Burza w Pałacu Buckingham. Sąd podjął decyzję ws. księcia Harry’ego z ostatniej chwili
Burza w Pałacu Buckingham. Sąd podjął decyzję ws. księcia Harry’ego

Brytyjski książę Harry przegrał w poniedziałek pierwszą próbę odwołania się od orzeczenia sądu w sprawie dotyczącej odebrania mu policyjnej ochrony podczas pobytów w Wielkiej Brytanii.

Olbrychski nie poszedł do kościoła ze święconką: „Żona wystawiła koszyczek do ogrodu” z ostatniej chwili
Olbrychski nie poszedł do kościoła ze święconką: „Żona wystawiła koszyczek do ogrodu”

– Ja nigdy nie odchodziłem z Kościoła. Chociaż w tym roku po raz pierwszy nie poszliśmy do kościoła ze święconką – stwierdził w rozmowie z serwisem Onet słynny aktor Daniel Olbrychski.

Marek Sawicki chce wyrzucenia minister ds. równości: „Działanie nawołujące do zabijania” z ostatniej chwili
Marek Sawicki chce wyrzucenia minister ds. równości: „Działanie nawołujące do zabijania”

– My dziś mamy sytuację, w której spóźnioną antykoncepcję próbuje się zastąpić wczesną aborcją i ministra reklamuje coś, co zgodnie z prawem, Konstytucją i ustawami jest zabronione – stwierdził poseł PSL Marek Sawicki.

„Trwało to dwie minuty, nikt o nic nie zapytał”. Kulisy odwołania dyrektora Instytutu Pileckiego z ostatniej chwili
„Trwało to dwie minuty, nikt o nic nie zapytał”. Kulisy odwołania dyrektora Instytutu Pileckiego

„Dymisji się spodziewałam, znam reguły gry, odeszłabym sama. Zwalniała mnie Joanna Scheuring-Wielgus, trwało to dwie minuty, nikt o nic nie zapytał” – pisze Magdalena Gawin, była dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Michel? Poczułem się staro...

Poniżej przedstawiam zapis radiowego wywiadu ,którego udzieliłem ostatnio dla Radia Wnet. Rozmowę ze mną przeprowadził red. Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
 Ryszard Czarnecki: Michel? Poczułem się staro...
/ fot. screen YouTube
Bardzo ważne głosowanie dziś w Parlamencie Europejskim, o godzinie 12-stej parlamentarzyści powiedzą czy podoba im się nowa Komisja Europejska. Przy telefonie europoseł Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry! 
- Witam Pana, witam Państwa. W Strasburgu, można powiedzieć językiem piosenki „Czerwonych gitar” – „ciągle pada”. Nie ma jednak ,jak w Brukseli :  Bruksela to stolica o największej liczbie dni deszczowych w Europie … Ale w Strasburgu, rzeczywiście, ma pan rację, za niespełna 5 godzin ma być decydujące głosowanie  skompletowaną w bólach, w trudach  Komisję Europejską – w bólach i trudach, ponieważ po raz pierwszy w historii  europarlament odrzucił aż troje kandydatów z trzech państw członkowskich – Francji, Rumunii, Węgier, do tej pory odrzucał po jedną, dwie kandydatury. Nie ma też komisarza brytyjskiego, z tym też jest duży chaos – bo Komisja Europejska wszczęła dochodzenie przeciwko Zjednoczonemu Królestwu Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej – dlaczego nie ma komisarza? Chociaż premier Jej Królewskiej Mości Borris Johnson dawno zadeklarował, ze skoro Wielka Brytania wychodzi z UE, to logiczne, że komisarza mieć nie będzie. Ale wczoraj dotarła do nas informacja właśnie o tym wszczęciu dochodzenia. Jednym słowem jest pani przewodnicząca i 26 „komisarzy desygnowanych” – jak to się mówi. Dzisiaj po godzinie dwunastej to mogą być już komisarze, chociaż tak naprawdę Komisja Europejska obejmie realną władzę od 1 grudnia -do tego czasu będzie jeszcze komisja Junckera i Timmermansa. 
Ale czy jest pewne, że Komisja Europejska zyska akceptację parlamentarzystów? 
- Pewna jest śmierć i płacenie podatków, jak mówi stare polskie powiedzenie. Chociaż, prawdę mówiąc, też z tymi podatkami to nie wszyscy je płacą, a część płaci w rajach podatkowych polskich oligarchów  – natomiast tak serio, to nie jest to pewne. Jest to prawdopodobne, ale nie pewne. Jest większa szansa na to, że to głosowanie będzie pozytywne, bo formułą głosowania jest inna niż na panią von der Leyen. Głosowanie wtedy w sposób tajny ośmieliło sporo socjalistów, liberałów, Zielonych do głosowania przeciwko pani von der Leyen. Teraz jest głosowanie jawne. Elektroniczne, ale jawne – więc każdy będzie wiedział, że na przykład taki czy inny socjalista złamał dyscyplinę frakcyjną, głosując przeciwko pani przewodniczącej Komisji Europejskiej i samej Komisji. Jest więc duża szansa, że Komisja powstanie. Pewności nie ma.   
Czy z tym głosowaniem ma coś wspólnego nowy zapał reformatorski, który wykazała pani kanclerz Niemiec i prezydent Francji? 
- Cóż, pani kanclerz Merkel skarciła bardzo ostro prezydenta Macrona, po raz pierwszy tak mocno. Przeciek ten pojawił się w mediach, bo rzeczywiście Niemcy maja dosyć różnych inicjatyw Francji – i trochę Macron jest takim „enfant terrible” – „nieznośnym dzieckiem” europejskiej polityki. Myślę, że akurat z tych napięć między Berlinem a Paryżem wynika pewne pole gry dla polskiego rządu, dla polskich władz, dla naszego kraju. Tutaj, jeżeli miałbym wybrać, jeżeli musze wybierać, to bliższy mi jest taki realizm, pragmatyzm Merkel niż ideologiczne szaleństwo Macrona, aczkolwiek oczywiście w wielu sprawach te kraje idą pod rękę i to nie zawsze jest zgodne z polskimi interesami. 
Nie wiem czy poprawnie użyję słowa, ale „zusammen” chcą reformować Unię Europejską . Pan prezydent Macron i pani Angela Merkel zapowiedzieli, że dwa lata mają trwać konsultacje, że ma w tym uczestniczyć Komisja Europejska, Parlament Europejski, a także znajdzie się miejsce na rządy narodowe, ma pogłębić się integracja. To są pomysły, stare pomysły odgrzewane, ale odgrzewane po raz kolejny. 
- To prawda, ma Pan racje, a ja pamiętam doskonale, jak na początku 2017 roku mówiono, że może się zdąży do obchodów w Rzymie, na uroczystości 60 rocznicy Traktatów Rzymskich z przedstawieniem reformy Unii Europejskiej. Zaraz potem ustalono, że nie – że trzeba czekać na wyniki wyborów federalnych w Niemczech, które odbędą  się jesienią, a  zaraz po tym nastąpi przedstawienie planów reformy Unii Europejskiej. Był to początek 2017 roku, mamy koniec 2019 roku – a reformy jak nie było, tak nie ma. Ale może i lepiej, bo nie wiadomo czy ona byłaby dobra dla  Europy, dla Unii Europejskiej, dla krajów członkowskich Unii Europejskiej. Skądinąd tutaj nieodparcie -jak słyszę o dawnych planach reformy Unii Europejskiej i planach tych, które mają być teraz – to sprawdza się powiedzenie bardzo znanego pisarza, z kraju, który nie jest członkiem Unii Europejskiej – mianowicie Mikołaja Gogola, Rosjanina, który pisał: „Stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie narodziło, a jedno i drugie zagraża żyjącym.”. 
To jest bardzo trafny cytat, ale to z kolei zrewanżuję się cytatem z Interii: „Ankara poinstruowała swojego przedstawiciela w NATO, aby nie podpisywał planów dotyczących Polski i krajów bałtyckim”. O co chodzi? 
- Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Oczywiście, możemy być wściekli na Turcję. Ale w ogóle warto sięgnąć do genezy. Przypomnę, że trzy lata temu nastąpiło podpisanie porozumienia między Unią Europejską a Turcją. W tym porozumieniu zawarto obietnice zapłaty 6 miliardów euro dla Turcji za to, że nie wypuszcza uchodźców ze swojego terytorium do Europy. Unia Europejska wywiązała się zaledwie w połowie z obietnicy. Przekazała Ankarze trzy miliardy euro, o reszcie mowy nie ma. Unia natomiast piętrzy trudności. Zamiast dawać pieniądze, atakuje z powodu czy pod pretekstem praw człowieka władze Turcji. Turcja jest w związku z tym zdesperowana. Ale jeżeli już mówimy o tym konflikcie, no, to można powiedzieć, że jednak należy wskazywać na to, co jest źródłem, czyli ten fakt, że Unia Europejska obiecała te pieniądze i zaledwie w połowie je przekazała. 
Ale co innego Unia Europejska, a co innego NATO. Tutaj w grę wchodzi geopolityka, tu  w  grę wchodzi siła militarna i w grę wchodzi bezpieczeństwo krajów bałtyckich i Polski. 
- Pan ma rację w stu procentach w sensie formalnym. Co innego NATO, co innego Unia, ale ta zapowiedź rządu w Ankarze, oczywiście konsultowana z prezydentem Erdoganem jest elementem presji na Zachód jako taki. Ponieważ olbrzymia większość członków Unii Europejskiej należy do NATO, w  związku z tym jest to próba wywierania takiego nacisku, żeby te obiecane przez Unię Europejską pieniądze dotarły na czas. Tak na marginesie powiem, ze bardzo często polityka międzynarodowa jest zakładnikiem polityki krajowej i dlatego przypomnę tylko to, co mało kto pamięta. W jakim momencie podpisywano porozumienie między Unią a Trucją? Jestem zwolennikiem tego porozumienia, ponieważ uważam, że Europa sobie nie poradzi z kolejnymi milionami uchodźców, którzy obecnie są w Turcji, a przybyli tam z terytorium Iraku i Syrii – więc dobrze, że ten „deal” został zawarty, natomiast to, co było wtedy wielkim błędem to to, że Unia Europejska spieszyła się, żeby, olaboga, jak najszybciej podpisać porozumienie z Ankarą. Turcja o tym wiedziała i dyktowała warunki. A czemu Unia Europejska chciała to porozumienia podpisać jak najszybciej? Ponieważ w tym czasie zbliżały się wybory w trzech landach niemieckich – i pani kanclerz Merkel za wszelką cenę chciała je wygrać, dlatego też chciała pokazać wyborcom w tych trzech niemieckich landach że, proszę bardzo, powstrzymuje napływ, inwazję uchodźców spoza Europy, głównie muzułmanów na Stary Kontynent, do Niemiec. I stąd można powiedzieć, że pod naciskiem Niemiec Bruksela zgodziła się na niezbyt dobre warunki dla Unii Europejskiej tego dealu. I taka jest geneza. O czym warto wiedzieć. Możemy teraz tupać nogą, gniewać się na Turcję, oburzać się – jak to? Ale warto zwrócić się w stronę tego, co było źródłem. 
A czy genezą nie jest po prostu porozumienie prezydenta Turcji z prezydentem Rosji, uściskali sobie dłonie, pomagają sobie w Syrii, to może to jest rewanż, kraje bałtyckie, Polska. NATO ma się nie wtrącać. To też jest jedna z możliwych hipotez, ale na zakończenie rozmowy proszę powiedzieć słów parę na temat pana Charlesa Michela – czyli nowego „prezydenta”-elekta Unii Europejskiej. „Prezydent”  był wczoraj w  Warszawie, spotkał się z Mateuszem Morawieckim. Był kiedyś premierem Belgii, a może do tej pory jest – bo w Belgii kto rządzi, tego do końca nie wiemy. Ale jakie są jego poglądy na życie, jakie są jego ideowe deklaracje? 
- Tylko jedno zdanie a propos jednego określenia, które pan przedstawił, że to po prostu Rosja się dogadała z Turcją i teraz jest jak jest. Wie pan są w polskiej historiozofii dwie szkoły: krakowska i warszawska. Ta warszawska mówi, że wszytko jest zawsze winą czynników zewnętrznych – tych obcych, wrogów, okupantów i oczywiście w myśl tej szkoły redaktor Krzysztof Skowroński mówi, że to wina czynników zewnętrznych czyli  Rosji i Turcji. Ja wolę szkołę krakowską, która stara się postrzegać jako przyczyny – grzechy własne i tutaj przedstawiam uczciwie, że jest tutaj dużo winy Unii Europejskiej w tym, co teraz Turcja robi. Natomiast premierem Belgii jest w tej chwili Sofie Vilmee, to jest kobieta, walońska działaczka samorządowa i była minister na szczeblu federalnym. Charles Michel to były premier Belgii, nie będę oceniał jego poglądów, bo nie są to poglądy tożsame z poglądami moimi czy premiera Morawieckiego, poglądami Prawa i Sprawiedliwości - natomiast jedna rzecz jest ważna, o czym się mało się w Polsce mówi :  kiedy na tym długim trzydniowym szczycie Unii Europejskiej w lipcu Frans Timmermans został zablokowany przez Polskę, wówczas jak „wańka-wstańka” podjął walkę o to, żeby zostać nie wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej tylko szefem Rady Europejskiej. I była taka argumentacja, były kraje, które go popierały – zwłaszcza Europy Zachodniej, że to stanowisko należy się Beneluksowi, a więc Belgia-Luksemburg-Holandia – no, bo jak to przez dwie kadencje szefem Rady Europejskiej był belgijski premier van Rompuy, potem przez pięć lat przedstawiciel Luksemburga Jean-Claude Juncker, to teraz kolej na Holandię – w ramach Beneluksu. I wówczas to polski rząd wykonał akcje znowu blokującą, w rezydencji ambasadora Polski przy UE, Andrzeja Sadosia, odbyło się spotkanie-kolacja między premierem Morawieckim a właśnie Charlesem Michelem – i w  wyniku tego Polska i kraje naszego regionu poparły koncepcję, żeby stanowisko szefa Rady Europejskiej było dla Beneluksu – tyle, że nie dla Holandii ,tylko dla Belgii. I znowu Timmermans oblizał się smakiem. Został desygnowany właśnie Charles Michel. Myślę, że będzie on pragmatyczny, bo słowa „wdzięczność” raczej nie ma w języku politycznym. Uważam, że między Radą Europejską a Polską wraca normalność. Będą to wreszcie relacje normalne. Bo do tej pory te dwie kadencje Donalda Tuska to były relacje nacechowanie emocjami negatywnymi dla Tuska, obsesjami wobec Jarosława Kaczyńskiego i w ogóle wobec polskich władz - i to rzutowało na te relacje miedzy Radą Europejską a Polską. Od tej pory zaczyna się czas pragmatyzmu, zdrowego rozsądku i normalności. I wierzę, że Charles Michel będzie wreszcie ojcem tej zmiany. Na koniec jedna uwaga  -  poczułem się staro po usłyszeniu tej nominacji, ponieważ znam ojca Charlesa Michela : jego ojciec to były szef MSZ Królestwa Belgii, a  także komisarz w Komisji Europejskiej – ponad dekadę wstecz, a także mój kolega z europarlamentu, dwukrotny europoseł, przewodniczący Zgromadzenia EU – AKP (czyli Afryka, Karaiby, kraje Pacyfiku). Znam dobrze ojca, nawet pracowałem z nim, a jego syn zostaje szefem Rady Europejskiej. Poczułem się więc jak człowiek leciwy. 
Nie wiem jak można Pana pocieszyć? 
 - Dobrym słowem. 
 Wszystkiego dobrego zatem, europoseł Ryszard Czarnecki, polityk Prawa i Sprawiedliwości był gościem „Poranka Wnet”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe