[Felieton "TS"] Mieczysław Gil: Spokojnie już było
W imieniu wszystkich, tym razem więźniów stanu wojennego, przemówił, a raczej wykrzykiwał na ulicznej demonstracji jeden z bohaterów stanu wojennego Władysław Frasyniuk. „Namawiam państwa do cytowania Frasyniuka, do cytowania więźniów stanu wojennego: J…ć Pisiora i się nie bać!”. Stanowczo protestuję! Jako więzień stanu wojennego nie daję zgody na te słowa, bo ani to moje poglądy, ani mój styl. Mimochodem zauważę, że w czasach chwały Frasyniuk (wtedy kierowca, nie przedsiębiorca jak teraz) w stosunku do politycznych przeciwników używał ostrego, ale cywilizowanego języka. Wrocławska „Wyborcza” zapytała czytelników, czy Frasyniuk przesadził. 59 proc. odpowiedziało, że nie, że na wiecu ulicznym jest to dopuszczalne.
To oczywiste, że przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi atmosfera gęstnieje. Pojawiają się nowi kandydaci na urząd prezydenta. Ostatni to Szymon Hołownia, który jako niedoszły dominikanin zawalczy o elektorat Andrzeja Dudy i o to, by prezydent nie wygrał w I turze. Czyim jest faworytem – tego tylko się domyślamy. TVN, gdzie przez 10 lat prowadził program „Mam talent”, tym razem (inaczej było, gdy Tomasz Lis ujawnił aspiracje polityczne) bez problemów rozwiązał z nim kontrakt. Szefem kampanii wyborczej będzie Michał Kobosko, który po sześciu latach pracy w Atlantic Council rzucił ją dla Hołowni. Kto sfinansuje przedsięwzięcie? Kobosko mówi, że zbiórka publiczna, ale zapewne nie tylko crowdfunding. Dzięki telewizji Hołownia ma znaczną rozpoznawalność, umiejętność operowania słowem i opinię liberalnego katolika. Czy w kampanii pomiesza szyki? Tak i to wszystkim.
Mieczysław Gil