Grodzki dla „Wyborczej”: „Moje sumienie jest czyste, próbują fabrykować dowody”
– Moje sumienie jest czyste, a próbują fabrykować dowody. Do pana Tadeusza Staszczyka przyszedł człowiek, który oferował mu 5 tys. zł, żeby Staszczyk mnie oskarżył. Odmówił, więc teraz tego starszego pana się hejtuje – twierdzi Grodzki.
– Ja nazywam ją [aferę związaną z zarzutami pobierania łapówek - przyp. red.] Senatgate, bo zajmują się fabrykowaniem dowodów, których nie ma. W Stanach po aferze Watergate prezydent Nixon, który firmował zbieranie haków, podał się do dymisji – uważa polityk.
Marszałek Senatu odniósł się do pracy Staszczyka w służbach PRL. Grodzki podkreślił, że nie wiedział kim jest ten człowiek. – Pacjent to pacjent – zaznaczył i dodał, że zdenerwowało go to, że „akta IPN, które normalnie nie jest łatwo uzyskać, Telewizja Polska miała kilkanaście minut po tym, jak ogłosiliśmy nazwisko tego pana”. – Przecież nie było wcześniej znane – twierdzi polityk opozycji.
Wojna wywiadów
Prof. Tomasz Grodzki stwierdził również, że obecnie toczy się walka o wolną Polskę. Zdaniem marszałka Senatu możliwości są jedynie dwie: pozostanie w cywilizacji europejskiej, albo pójście w ręce dyktatury ze Wschodu.
– Jako marszałek Senatu widzę znacznie więcej niż wcześniej: co się z Polską dzieje, kto nam dobrze życzy, kto źle. W Polsce odbywa się wojna wywiadów – uważa polityk.
Teka ministra zdrowia
Marszałek Senatu został także zapytany o rzekomą propozycję Prawa i Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że Grodzki twierdzi, że jeden z polityków PiS złożył mu propozycję objęcia teki ministra zdrowia w polskim rządzie.
– To nie było tak, że przyszedł i powiedział: „Prezes chce, żebyś był ministrem zdrowia”. To się tak nie odbywało – powiedział marszałek.
Dodał, że osoba, która z nim rozmawiała mówiła „Wiesz, to zdrowie to tak nie działa, wszystko się chrzani, nie bardzo mamy pomysł… To, co pisałeś w tej książeczce programowej, wielu ludziom się podobało. A co byś powiedział, gdyby tak apolitycznie… Nikt by ci nic nie kazał, do PiS nie musiałbyś się zapisywać… Pomógłbyś nam to naprawić, pewnie by się udało załatwić trochę więcej kasy…”
– Odpowiedziałem, że to nie wchodzi w rachubę. Więcej podchodów nie było. Ze mną spotkał się emisariusz, ale nie wiem, czy ktoś mu to polecił, czy sam chciał się popisać – twierdzi polityk.
Źródło: wyborcza.pl
kpa