Kryzys polityczny w Niemczech. Boris Reitschuster: Zaczynam się wstydzić za mój kraj. Jestem przerażony
- Życie polityczne w Republice Federalnej przypomina czasy wojen religijnych w średniowieczu. Nagonka przeciwko AfD ma coś z fanatyzmu religijnego. Zamiast walczyć z nimi przy pomocy argumentów, stygmatyzuje się ich jako coś nieczystego. Jeśli ktoś dał się wybrać ich głosami, tak jak FDP w Turyngii, to sam staje się nieczysty. Nawet ci, którzy tylko pogratulowali. Albo jeśli wynająłeś im salę lub pozwalasz politykom z tej partii gościć się w twojej restauracji.
- komentuje Boris Reitschuster wcześniej korespondent niemieckich mediów w Moskwie, współpracownik dpa i AFP, obecnie niezależny publicysta, który sam przedstawia się jako socjaldemokrata jak najdalszy od poparcia dla AfD i zapewnia o tym, że każdy rodzaj niemieckiego szowinizmu czy nacjonalizmu jest mu obcy.
- Niczym amen w pacierzu, w politycznej dyskusji AD 2020 partia AfD utożsamiania jest z narodowym socjalizmem. Nie daj Boże o tym na chwilę zapomnieć. Wtedy bardzo szybko stajesz się heretykiem! Wystarczy nie dystansować się od nich głośno, nie odcinać się w każdym wypowiedzianym zdaniu lub po kilka razy w tekście, już to wystarczy, że ryzykujesz, iż usłyszysz ów straszliwy wyrok, jaki zapada dziś najchętniej w niemieckim życiu politycznym, mianowicie „sympatyk AfD”. Ten kto otrzyma taką etykietę staje się kimś takim, jakim w czasach średniowiecza byli tzw. „vogelfrei” (wyjęci spod prawa). Stają się trędowaci.
(...)
A wszystko to odbywa się w imię tolerancji, wielobarwności i otwartości, a przede wszystkim w imię walki z mową nienawiści.
(...)W tamtym krótkim okresie, gdy byłem młodym socjalistą, widziałem, jak wielu „jusos” za zamkniętymi drzwiami tęskniło do DDR, uważając, że to są te lepsze Niemcy. Marzyli o „zDDRizowaniu” Republiki Federalnej. Byli śmiertelnie nieszczęśliwi gdy doszło do zjednoczenia i złościli się na tych „niemądrych Ossis”, którzy byli widocznie zbyt głupi, aby docenić zalety socjalizmu - które oczywiście z tej zamożnej Republiki Federalnej widziało się lepiej i wyraźniej. Byli wyśmiewani i wyzywani przez starych socjaldemokratów od wariatów. Dzisiaj znów ich rozpoznaję, tych byłych towarzyszy, i to ich socjalistyczne myślenie – oni przejęli partię i dziś współrządzą. Przeraża mnie to. Przeraża, bo ich dobrze znam.
(...)
Histeria osiągnęła takie rozmiary, że mój przyjaciel Michael Rubin, członek FDP i Żyd z byłego Związku Radzieckiego, właśnie napisał mi, że on, syn ocalałych z Holokaustu, który jest regularnie narażony na antysemicką wrogość w tym kraju, jest teraz obrażany jako nazista. Absurdów sytuacyjnych w naszym kraju nie da się opisać bardziej drastycznie i tragicznie niż na tym właśnie przykładzie.
(...)
Zaczynam się wstydzić za mój kraj. I to wszystko dzieje się w roku 2020. Jestem przerażony. Potrzebna jest zryw ludzi przyzwoitych - taki, który wymagałby trochę więcej niż tej tak dziś powszechnej odwagi, która nic nie kosztuje. Zryw, który domagałoby się przywrócenia podstawowych praw oraz elementarnego szacunku i tolerancji również dla przeciwników politycznych.
- pisze Boris Reitschuster
tłumaczył: Marian Panic
Źródło: reitschuster.de