[Felieton "TS"] Paweł Janowski: Spalikociały Hołownia
Poseł Jacek Świat, mąż Aleksandry Natalii-Świat, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, w rozmowie z portalem wPolityce.pl, powiedział: „Spot Hołowni jest wstrętny. Nie ma mowy o żadnym przypadku. Konteksty są oczywiste, a on teraz udaje, że nie wie, o co chodzi”. Spot został powszechnie skrytykowany również przez polityków związanych z opozycją. Towarzyszka Barbara Nowacka bardzo osobiście to potraktowała, podobnie jak towarzysz z Nowego PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Zauważyli ten kompromitujący wybryk wszyscy. I wszyscy zobaczyli, że czarny duch Tuska wrócił.
„W tym spocie widzę rękę środowiska związanego z Donaldem Tuskiem. Robią wszystko, żeby jątrzyć i nie dopuścić do merytorycznej debaty w kampanii wyborczej. Starają się pogłębiać podziały” – dodał Jacek Świat.
Pan odnowiony 3.0 powiedział tymczasem: „Chcę, żeby szefem mojego sztabu wyborczego był Jacek Cichocki, człowiek, któremu ufam, znakomity państwowiec”. Państwowiec, he, he. To człowiek od „szarej roboty”. Gdy trzeba, to niczego nie pamięta i zawsze jest do usług. Do usług Donalda. W latach 2008-11 był sekretarzem stanu w Kancelarii Tuska, potem ministrem spraw wewnętrznych (2011-13), a 2013-15 ministrem-członkiem Rady Ministrów i szefem KPRM, przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów i Zespołu ds. Programowania Prac Rządu. Gdy zeznawał przed komisją śledczą do spraw Amber Gold, potwierdził tylko, że poprzednia ekipa rządząca działała opieszale i w kompromitujący sposób. Jacek Cichocki ma ksywki: „Nie znam”, „Nie wiem”, „Nie pamiętam”. I z tych odpowiedzi w czasie przesłuchań w związku ze złodziejstwem Amber Gold zapamiętali go Polacy.
Po fali oburzenia pan kandydat Hołownia zaczął się tłumaczyć sprawdzoną metodą „na Tuska”. Ten sam poziom bezczelności, hipokryzja z łezką w oczach i teksty typu: ja nie chciałem, ja co innego miałem na myśli, moje intencje były szlachetne itd. Nie dziwi nic. Będzie więcej prowokacji, szczucia na innych i bezczelności w barwach wyblakłej tęczy. Pan Szymon w końcu został po coś wypromowany. Palikot 3.0 musi się zasłużyć, żeby w przyszłości zasłużyć na więcej.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden „szczegół”. Gdzie rozpoczął swoją kampanię pan 3.0? W czarnym bunkrze wybudowanym w samym centrum Gdańska za ok. 100 mln zł, tuż obok ścisłego Starego Miasta. Dla niepoznaki nazwanym jest Teatrem Szekspirowskim. Mieszkańcy mówią o nim „monstrum”, „trumna”. Trzeba przyznać, że trafnie. Budynek przygnębia i kojarzy się z ciemnymi siłami. Podobnie jak spot pana Hołowni.
To jest nowoczesna „mowa nienawiści” w czystej, demokratycznej, tuskowej postaci. Sztab Hołowni liczył na skandal, ale chyba się przeliczył. Aż taki skandal nie był im potrzebny. Z twarzy pana kandydata spadła zasłona katolickości, zgody i ponadpartyjności. „Odcisk” Tuska pozostanie na jego twarzy do końca kampanii. A potem wszyscy o Hołowni zapomną i zacznie się szukanie Palikota 4.0.