Aleksandra Jakubiak: Pewien zaś Samarytanin..., czyli chrześcijanie i korona-zagrożenie

"Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»." (Łk 10, 30-37)
 Aleksandra Jakubiak: Pewien zaś Samarytanin..., czyli chrześcijanie i korona-zagrożenie
/ pisana.com/geralt

 

 

Trudno dziwić się, że w rozmowach, mediach, rządowych konferencjach, listach pasterskich dominuje obecnie jeden temat. Coś, co jeszcze kilka lub kilkanaście dni temu uważaliśmy jedynie za leitmotiv ekranów internetowych portali i telewizyjnych serwisów informacyjnych, zapukało do naszych drzwi i zmusiło do przemeblowania życia. Dodatkowo medialna psychoza potęguje dziwną atmosferę nieuchronności - jakby oczekiwania na zapowiadane tsunami, na uderzenie pierwszej fali. Jedni się modlą, inni zawzięcie dyskutują via internet, jeszcze inni próbują zagłuszyć ciszę rozmaitymi rozrywkami, ale w głębokich zakamarkach duszy wielu z nas po prostu odczuwa bezradność i własną słabość. Naszą ludzką pewność siebie - i w wymiarze cywilizacyjnym, i indywidualnym - potrafił podważyć jeden mikroskopijnej wielkości wirus. Bo my słabi jesteśmy. W takich chwilach sobie o tym przypominamy. I to jest bardzo dobra nowina.

 

Przez wiele dni w Kościele katolickim dominowały tematy oscylujące wokół prawa - jak przyjmować komunię, do kościoła iść czy nie etc. - na tym tle dochodziło i wciąż dochodzi do internetowych awantur. Nie będę się w to zagłębiać, zarówno Konferencja Episkopatu Polski, jak i poszczególni metropolici oraz dokumenty Kościoła wszelkie te sprawy regulują. Są rzeczy - takie jak komunia na rękę - które w tym czasie Kościół zdecydowanie zaleca, są inne - jak uczestnictwo w niedzielnej Mszy św., które na razie oddaje sumieniu. Oddaje sumieniu tzn. tu nie ma jedynych dobrych i złych odpowiedzi, tu każdy decyduje sam. W innej sytuacji jest przecież osoba mieszkająca samotnie i pracująca zdalnie, a w innej ktoś, kto ma wśród domowników osoby starsze. W innej też ktoś, kto z woli Boga wolny jest od lęku, a w innej osoba doświadczana strachem, która znacznie głębiej spotka się z Panem podczas transmisji. Naprawdę nie nam osądzać, kto nie poszedł, bo mu się nie chciało - słyszałam takie głosy w sieci - a dla kogo ten POST jest JAŁMUŻNĄ. Mam poczucie, że dzisiejsze pierwsze czytanie na Mszy, mogłoby zostać zatytułowane „List do Kościoła w Polsce na Wielki Post A.D. 2020” - lud się kłóci o rzeczy przyziemne, a Bóg patrzy na serca i wylewa wodę żywą w nadziei, że oderwiemy głowę od ziemi i spojrzymy na Niego, prostu w oczy. Tego nam życzę.

 

Przechodząc jednak do meritum, kiedy tak trwaliśmy w oczekiwaniu miałam szczęście spotkać kilku z krążących po świecie dobrych Samarytan. Był to m.in. niekatolicki pasterz, który skierował do wiernych słowa: „Bracia, kocham Was, nie bójcie się, Bóg jest z nami”. Film z zapisem został mi przysłany przez bliską osobę. Rychło potem mój metropolita zwrócił się do diecezjan ze słowami pociechy i podniesienia, jestem mu za to niepomiernie wdzięczna. Zrozumiałam głębiej, że czasy takie jak te, są dla nas - wbrew pozorom - szansami postępu o krok lub kilka kroków do przodu. W ufności, w intymności z naszym Dobrym Ojcem, Tatą, który kocha cały czas, bez przerw na pandemie i inne zagrożenia.

 

Bracie, Siostro, jeszcze cztery myśli. 

 

Po pierwsze, jeśli doświadczasz teraz własnej słabości, to lepiej niż gdybyś jej nie doświadczał, bo Jezus został posłanych do słabych, w słabości można Go spotkać i nawrócić się - a nawrócić się tzn. odczuć, że bez Boga nie dasz rady, że to wszystko On, nie ty i że to wspaniałe, tak właśnie pozwolić sobie być stworzeniem w rękach Stwórcy. Każdemu polecam.

 

Po drugie, Bóg patrzy teraz na ciebie wzrokiem, jaki ma się zaraz przed wyciągnięciem ręki do pogłaskania dziecka po głowie. W tym spojrzeniu jest i wzruszenie i duma, że takiego cię stworzył i ma.

 

Po trzecie, jesteśmy Kościołem, więc jesteśmy posłani, by być światłem i solą świata. Światłem wtedy, gdy pozwalamy sobie - takim kruchym - przyjmować Boga i Jego pocieszenie. Jego blask przeświecający przez naszą „pokruszoność” jest dla innych jak lampa pokoju, która wręcz przyciąga przestraszonych i błądzących w ciemności. Solą jesteśmy z kolei, by wydobywać smak dobra tego świata, dobra, o którym on sam nie wie. Pokazujmy mu jego dobro. 

 

Niektórzy z nas będą może zaproszeni do jakiegoś epickiego heroizmu - oni już sobie to z Bogiem dogadają, ale dla większości pójście za Jezusem, to może być wydostanie się z własnej skorupki i powiedzenie  rodzinie, znajomym przez telefon lub komunikator, że też siedzimy w domu i jeśli będą chcieli z kimś pogadać, albo będą mieć kryzys, to niech dadzą znać. Możemy zastanowić się, czy na naszej klatce nie ma kogoś starszego, kogoś, kto niedawno się wprowadził lub po prostu samotnego. Możemy taką osobę wspomóc zakupami lub zaproszeniem, żeby się do nas odezwała, jeśli będzie czegoś potrzebować, lub zapewnieniem, że jest częścią sąsiedzkiej wspólnoty.

 

Możemy służyć także inną formą jałmużny - zobaczyć w internetowym przeciwniku, plującym jadem np. na Kościół, przestraszonego człowieka. I zamiast „zwyczajowego” zaorania, pobłogosławić go w duchu i okazać mu miłosierdzie. Nie na pokaz, ale z serca. Tak długo modliliśmy się o jedność Polaków. Może ta epidemia jest szansą resetu, ale zależy on od naszej postawy.

 

I wreszcie po czwarte, Bracie, Siostro, pamiętaj o śmierci, ale się jej nie bój. Byliśmy kiedyś „zwierzyną łowną” dla kogoś bardzo złego. Ale potem Bóg oddał za ciebie życie, a po Nim ty sam przeszedłeś w wodzie przez śmierć. To, czego się tak boisz, już było, bo ty już w chrzcie umarłeś. A kiedy się wynurzyłeś spojrzałeś prosto w oczy Baranka. Jedyne co ci pozostało, to być blisko Niego. I patrzeć w te oczy. A jak przed nieuwagę lub głupotę odejdziesz, to wrócić, najszybciej jak się da.

 

#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: Halt Polen! gorące
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: "Halt Polen!"

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje. Według jego słów niemiecka policja miała próbować zatrzymać Polaków... na terytorium Polski.

Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii z ostatniej chwili
Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii

- Dziś powstaje Partia Amerykańska, aby zwrócić wam wolność - pisze Elon Musk na platformie "X".

Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Potężna rozróba w serbskim parlamencie. Granaty dymne, jedna z posłów w stanie krytycznym

W serbskim parlamencie doszło do dramatycznych scen. Posłowie opozycji rzucili granaty hukowe i gaz łzawiący w proteście przeciwko rządom Aleksandara Vučića. W wyniku zamieszek posłanka Jasmina Obradović doznała udaru i walczy o życie.

Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną z ostatniej chwili
Niemieckie media: Ruch Obrony Granic torpeduje niemiecką politykę migracyjną

Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opisał serię incydentów na granicy z Polską, które wg redakcji „komplikują niemiecką politykę migracyjną”. Główna krytyka kierowana jest w stronę polskiego Ruchu Obrony Granic (ROG), który utrudnia niemieckim służbom odsyłanie nielegalnych migrantów do Polski.

Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było tylko u nas
Wes Anderson – nostalgiczne fantazmaty czasów, których nigdy nie było

Wes Anderson powraca na ekrany z filmem, który równie łatwo rozpoznać, co sobie odpuścić albo się zakochać. "Układ fenicki", pokazany premierowo podczas 78. Festiwalu Filmowego w Cannes, na polskie ekrany trafił 6 czerwca.

Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu z ostatniej chwili
Stopnie BRAVO i BRAVO-CRP przedłużone. Pilny komunikat rządu

Premier przedłużył drugi stopień alarmowy BRAVO i BRAVO-CRP na terenie całej Polski do 31 sierpnia 2025. Wyjaśniamy, co to oznacza i dlaczego władze proszą obywateli o czujność.

Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona z ostatniej chwili
Ukraińskie drony znowu w akcji. Ważna fabryka w Rosji trafiona

Drony Sił Systemów Bezzałogowych ukraińskich wojsk zaatakowały w Rosji fabrykę radarów, wykorzystywanych w dronach i rakietach, które ostrzeliwują Ukrainę – powiadomił w sobotę Sztab Generalny w Kijowie.

Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą tylko u nas
Cztery podgatunki elit gardzących polską hołotą

Ciągle się zastanawiam skąd bierze się głębokie przekonanie niektórych środowisk o ich wyższości, lepszym wykształceniu, europejskości nad „prostakami” z prawicy, którzy nic nie kumają z otaczającej ich rzeczywistości tkwiąc mentalnie w Średniowieczu (nie będę, jaśnie oświeconym, wyjaśniał co wniosły w legacie do naszego dzisiejszego życia wykpiwane wieki średnie bo zajęłoby to zbyt wiele czasu a oni i tak by tego nie pojęli – przy okazji tylko i na końcu przypomnijmy, że między innymi ich guru Bronisław Geremek był mediewistą, zajmującym się, o zgrozo, prostytucją…) i nie wychodząc od miejscowego proboszcza (alternatywnie ”z kruchty”).

Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

REKLAMA

Aleksandra Jakubiak: Pewien zaś Samarytanin..., czyli chrześcijanie i korona-zagrożenie

"Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!»." (Łk 10, 30-37)
 Aleksandra Jakubiak: Pewien zaś Samarytanin..., czyli chrześcijanie i korona-zagrożenie
/ pisana.com/geralt

 

 

Trudno dziwić się, że w rozmowach, mediach, rządowych konferencjach, listach pasterskich dominuje obecnie jeden temat. Coś, co jeszcze kilka lub kilkanaście dni temu uważaliśmy jedynie za leitmotiv ekranów internetowych portali i telewizyjnych serwisów informacyjnych, zapukało do naszych drzwi i zmusiło do przemeblowania życia. Dodatkowo medialna psychoza potęguje dziwną atmosferę nieuchronności - jakby oczekiwania na zapowiadane tsunami, na uderzenie pierwszej fali. Jedni się modlą, inni zawzięcie dyskutują via internet, jeszcze inni próbują zagłuszyć ciszę rozmaitymi rozrywkami, ale w głębokich zakamarkach duszy wielu z nas po prostu odczuwa bezradność i własną słabość. Naszą ludzką pewność siebie - i w wymiarze cywilizacyjnym, i indywidualnym - potrafił podważyć jeden mikroskopijnej wielkości wirus. Bo my słabi jesteśmy. W takich chwilach sobie o tym przypominamy. I to jest bardzo dobra nowina.

 

Przez wiele dni w Kościele katolickim dominowały tematy oscylujące wokół prawa - jak przyjmować komunię, do kościoła iść czy nie etc. - na tym tle dochodziło i wciąż dochodzi do internetowych awantur. Nie będę się w to zagłębiać, zarówno Konferencja Episkopatu Polski, jak i poszczególni metropolici oraz dokumenty Kościoła wszelkie te sprawy regulują. Są rzeczy - takie jak komunia na rękę - które w tym czasie Kościół zdecydowanie zaleca, są inne - jak uczestnictwo w niedzielnej Mszy św., które na razie oddaje sumieniu. Oddaje sumieniu tzn. tu nie ma jedynych dobrych i złych odpowiedzi, tu każdy decyduje sam. W innej sytuacji jest przecież osoba mieszkająca samotnie i pracująca zdalnie, a w innej ktoś, kto ma wśród domowników osoby starsze. W innej też ktoś, kto z woli Boga wolny jest od lęku, a w innej osoba doświadczana strachem, która znacznie głębiej spotka się z Panem podczas transmisji. Naprawdę nie nam osądzać, kto nie poszedł, bo mu się nie chciało - słyszałam takie głosy w sieci - a dla kogo ten POST jest JAŁMUŻNĄ. Mam poczucie, że dzisiejsze pierwsze czytanie na Mszy, mogłoby zostać zatytułowane „List do Kościoła w Polsce na Wielki Post A.D. 2020” - lud się kłóci o rzeczy przyziemne, a Bóg patrzy na serca i wylewa wodę żywą w nadziei, że oderwiemy głowę od ziemi i spojrzymy na Niego, prostu w oczy. Tego nam życzę.

 

Przechodząc jednak do meritum, kiedy tak trwaliśmy w oczekiwaniu miałam szczęście spotkać kilku z krążących po świecie dobrych Samarytan. Był to m.in. niekatolicki pasterz, który skierował do wiernych słowa: „Bracia, kocham Was, nie bójcie się, Bóg jest z nami”. Film z zapisem został mi przysłany przez bliską osobę. Rychło potem mój metropolita zwrócił się do diecezjan ze słowami pociechy i podniesienia, jestem mu za to niepomiernie wdzięczna. Zrozumiałam głębiej, że czasy takie jak te, są dla nas - wbrew pozorom - szansami postępu o krok lub kilka kroków do przodu. W ufności, w intymności z naszym Dobrym Ojcem, Tatą, który kocha cały czas, bez przerw na pandemie i inne zagrożenia.

 

Bracie, Siostro, jeszcze cztery myśli. 

 

Po pierwsze, jeśli doświadczasz teraz własnej słabości, to lepiej niż gdybyś jej nie doświadczał, bo Jezus został posłanych do słabych, w słabości można Go spotkać i nawrócić się - a nawrócić się tzn. odczuć, że bez Boga nie dasz rady, że to wszystko On, nie ty i że to wspaniałe, tak właśnie pozwolić sobie być stworzeniem w rękach Stwórcy. Każdemu polecam.

 

Po drugie, Bóg patrzy teraz na ciebie wzrokiem, jaki ma się zaraz przed wyciągnięciem ręki do pogłaskania dziecka po głowie. W tym spojrzeniu jest i wzruszenie i duma, że takiego cię stworzył i ma.

 

Po trzecie, jesteśmy Kościołem, więc jesteśmy posłani, by być światłem i solą świata. Światłem wtedy, gdy pozwalamy sobie - takim kruchym - przyjmować Boga i Jego pocieszenie. Jego blask przeświecający przez naszą „pokruszoność” jest dla innych jak lampa pokoju, która wręcz przyciąga przestraszonych i błądzących w ciemności. Solą jesteśmy z kolei, by wydobywać smak dobra tego świata, dobra, o którym on sam nie wie. Pokazujmy mu jego dobro. 

 

Niektórzy z nas będą może zaproszeni do jakiegoś epickiego heroizmu - oni już sobie to z Bogiem dogadają, ale dla większości pójście za Jezusem, to może być wydostanie się z własnej skorupki i powiedzenie  rodzinie, znajomym przez telefon lub komunikator, że też siedzimy w domu i jeśli będą chcieli z kimś pogadać, albo będą mieć kryzys, to niech dadzą znać. Możemy zastanowić się, czy na naszej klatce nie ma kogoś starszego, kogoś, kto niedawno się wprowadził lub po prostu samotnego. Możemy taką osobę wspomóc zakupami lub zaproszeniem, żeby się do nas odezwała, jeśli będzie czegoś potrzebować, lub zapewnieniem, że jest częścią sąsiedzkiej wspólnoty.

 

Możemy służyć także inną formą jałmużny - zobaczyć w internetowym przeciwniku, plującym jadem np. na Kościół, przestraszonego człowieka. I zamiast „zwyczajowego” zaorania, pobłogosławić go w duchu i okazać mu miłosierdzie. Nie na pokaz, ale z serca. Tak długo modliliśmy się o jedność Polaków. Może ta epidemia jest szansą resetu, ale zależy on od naszej postawy.

 

I wreszcie po czwarte, Bracie, Siostro, pamiętaj o śmierci, ale się jej nie bój. Byliśmy kiedyś „zwierzyną łowną” dla kogoś bardzo złego. Ale potem Bóg oddał za ciebie życie, a po Nim ty sam przeszedłeś w wodzie przez śmierć. To, czego się tak boisz, już było, bo ty już w chrzcie umarłeś. A kiedy się wynurzyłeś spojrzałeś prosto w oczy Baranka. Jedyne co ci pozostało, to być blisko Niego. I patrzeć w te oczy. A jak przed nieuwagę lub głupotę odejdziesz, to wrócić, najszybciej jak się da.

 

#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe