Wydaje się, że od marca 2020 r. Europa utknęła w jakimś martwym punkcie: Rozprzestrzenianie się koronawirusa Covid-19 wywołało pandemię, która zapewne towarzyszyć będzie naszemu kontynentowi jeszcze przez dłuższy czas. Polska była jednym z pierwszych krajów, które poważnie potraktowały katastrofalne doświadczenia Włoch i natychmiast zdecydowała się na zamknięcie granic oraz surowe środki kwarantanny. Teraz jestem wraz z moją rodziną niejako "uwięziony" w tej mojej nowej ojczyźnie z wyboru. Zaskakujące, że wcale nie jest mi z tym źle, gdyż z jednej strony uspokajające jest to, że miejscowy, rzekomo populistyczny i nieliberalny rząd przejawia poczucie odpowiedzialności - co jego wielki niemiecki sąsiad od dawna powinien raczej brać za wzór - z drugiej zaś, muszę przyznać, że to nowe podejście do życia wcale nie jest nieprzyjemne (przynajmniej dopóki spiżarnia jest dobrze zaopatrzona). Bowiem nawet w Polsce, która ze swej natury jest i tak dosyć rozważna, panuje teraz wszechobecna cisza i spokój, co czyni perspektywę powrotu do nerwowości i szaleńczego tempa z przeszłości, wcale nie aż tak pożądaną.
„Przeszłość” - cóż, to co jest teraz, pokazuje nam, w jak bardzo innych kategoriach zaczynamy powoli myśleć. I to nie tylko w Polsce, wszędzie bowiem umacnia się przekonanie, że życie nie będzie już takie samo jak przedtem. Gdyż obecny spokój - jak bardzo brzmieć to może cynicznie wobec tak wielu zmarłych - to tylko spokój przed burzą. Europę i resztę świata czeka nie mający precedensu kryzys gospodarczy i jest raczej wątpliwe, czy obecne hojne środki mające na celu ochronę konsumentów i samozatrudnionych mogą trwać przez długi czas. Europa nie zmniejszyła zadłużenia i nie dokonała inwestycji w latach zerowych stóp procentowych, a teraz, na skraju recesji, będzie musiała za to słono zapłacić. A odpowiedzią będzie bez wątpienia: „więcej Unii Europejskiej”. Jednak ludzie będą pamiętać, że UE, która ingerowała dotąd w niemal wszystkie dziedziny życia, począwszy od krzywizny bananów, przez genderową poprawność polityczną i kult LGBTQ, aż po brutalną dystrybucję migrantów, zaś opierające się państwa, takie jak Polska, bezlitośnie stara się zmusić do posłuszeństwa - wobec obecnego kryzysu epidemiologicznego, gdy pilnie potrzebna była zgoda i harmonia między różnymi państwami narodowymi, zawiodła na całej linii. A co gorsza, sama udała się na jakąś zaordynowaną sobie kwarantannę.
Dopiero po tym, gdy rządy poszczególnych państw same zaczęły wyciągać kasztany z ognia, ta z pewnością rzuci się z jakąś nową furią regulacyjną i można oczekiwać, że kryzys zostanie wykorzystany jako pretekst do dalszego przekazywania kompetencji w ręce nierzetelnej, nie dającej sobie rady w sytuacjach poważnych, brukselskiej biurokracji. Europejskie państwo administracyjne i plan, którego obawiano się od dawna, za sprawą koronawirusa może wkrótce stać się rzeczywistością, o ile, zgodnie z oczekiwaniami, mechanizmy gospodarki rynkowej, które zostały już poważnie nadszarpnięte przez politykę EBC, nie poradzą sobie z nadchodzącą recesją.
Czy więc owe wspólne doświadczenia kryzysowe i kontyngencyjne wzmocnią u obywateli odwagę, aby stawić opór i walczyć o inną, wolną Europę?
David Engels
z niemieckiego tłum. Marian Panic
Autor jest belgijskim historykiem starożytności, filozofem i badaczem kryzysu tożsamości Europy, wykładającym obecnie w Instytucie Zachodnim w Poznaniu, a od dzisiaj również felietonistą Tysol.pl