Marcin Brixen: Redystrybucja zalania mieszkania

Zaczynała się wiosna. Był piękny, ciepły dzień. Taki spokojny dzień, w który nic złego nie powinno się zdarzyć. Babcia Łukaszka wyszła na chwilę na balkon i po paru minutach rozległ się jej przenikliwy krzyk.
 Marcin Brixen: Redystrybucja zalania mieszkania
/ morguefile.com
Zaczynała się wiosna. Był piękny, ciepły dzień. Taki spokojny dzień, w który nic złego nie powinno się zdarzyć. Babcia Łukaszka wyszła na chwilę na balkon i po paru minutach rozległ się jej przenikliwy krzyk.
- Balkon się urwał! - siostra Łukaszka pobladła okrutnie. Hiobowscy najpierw wyrzucili siostrę za drzwi a potem runęli na balkon.
- Nie wszyscy naraz, bo balkon się urwie! - piszczała przerażona babcia.
- Co się stało? - dopytywali się wszyscy.
- No jak to, nie widzicie, że leci woda?
Wszyscy odruchowo popatrzyli do góry.
- Nic nie cieknie zauważył tata Łukaszka.
- Nie tam! - rozzłościła się babcia. - W dół popatrzcie!
- Co mnie jakaś woda na dole... - zaczął dziadek, spojrzał we wskazanym kierunku i urwał. Inni nie mówili nic. Widok był tyleż paraliżujący, co abstrakcyjny. Z drzwi wejściowych bloku, w którym mieszkali, waliła ogromna fala wody. Jej jęzor w szybkim tempie rozlewał się po alejkach i wpływał na trawniki. Przed blokiem miotała się w furii dozorczyni, pani Sitko.
- Chyba kogoś zalało - powiedziała niepewnym tonem mama Łukaszka.
- To za słabe słowo. To prawdziwy potop - stwierdził dziadek Łukaszka.
Wyszli z mieszkania i ruszyli na poszukiwania miejsca skąd wylewała się woda. Było to mieszkanie pewnej starszej pani o zniszczonych włosach. Mieszkała trzy piętra poniżej Hiobowskich. Pół bloku stało pod jej mieszkaniem i krzyczało:
- Co pani najlepszego narobiła!
- Chciałam umyć podłogę, a cóż lepszego niż woda? - tłumaczyła spokojnie pani.
Okazało się, że odkręciła wszystkie krany do oporu i woda płynęła z maksymalnym natężeniem z wszystkich punktów poboru. Wszystkie mieszkania poniżej i na tym samym piętrze zostały dokumentnie zalane. No, prawie wszystkie.
Lokatorzy przyjęli różną strategię. Niektórzy, na przykład, wiedzieli bowiem, że nie oni są punktem docelowym nadciągającego kataklizmu, lecz jedynie stoją na jego drodze. Otwierali wszystkie drzwi na oścież. Woda wpadła jednymi drzwiami, wypłynęła drugimi i tyle ją widzieli. Część z nich, aby zminimalizować straty wręcz tworzył specjalne korytarze dla wody z tektury, plastiku i innych materiałów.
- To nie fair! - złościli się mieszkańcy ostatnich mieszkań na każdym piętrze, bo od nich z kolei już woda nie miała gdzie dalej spływać i się tam zbierała.
Jeszcze inni twierdzili, że nic złego się nie stało. Woda to życie, nasza planeta w dużej mierze to woda, a i człowiek to też w wielu procentach woda. Woda myje, woda ubogaca. Wyrzekając się wody wyrzekamy się znacznej części samych siebie. Wodę należy zaprosić do siebie, zatrzymać, zaakceptować i zastanowić się jak w tej sytuacji zmienić swoje życie na lepsze.
Bardzo więc ich zdenerwował pewien lokator, który na samym początku wysypał ziemię z doniczek do worków, ustawił worki pod drzwiami i woda po prostu do jego mieszkania nie wpłynęła. Teraz ze stoickim spokojem obserwował, jak inni miotają się próbując ratować meble czy dywany.
- Niech pan wpuści wodę też do siebie, żądamy tego! - wołali. - Tego wymaga blokowa solidarność! Wszyscy powinni mieć równo zalane mieszkania!
Lokator ramionami wzruszył i worków nie ruszył.
- Tak pani mówiła, że będzie czysto, będzie czysto. I co? - Łukaszek zapytał panią o zniszczonych włosach. Faktycznie, kałuże na korytarzach i w mieszkaniach były pełne brudu, kurzu, ziemi i kto wie czego jeszcze.
- Jest tylko jeden sposób - odparła w natchnieniu pani. - Więcej wody!
I ruszyła do swojego mieszkania by ponownie odkręcić krany.
- Oszalała baba! – krzyczeli jedni. – Zakręcić jej wodę!
- Ma rację! – wołali drudzy. – Woda to przyszłość! Tylko tam zmyjemy ten brud!
Hiobowscy wycofali się na swoje piętro. Kiedy wysiadali z windy, przed kabiną czekała ich sąsiadka, mama Wiktymiusza. Pod pachą dzierżyła ogromną miskę.
- Jedzie pani pomagać zbierać wodę? To ładnie. Może my też... - zaczął tata Łukaszka, ale mama Wiktymiusza mu przerwała:
- Jadę po wodę.
- A co, zakręcili?
- Nie, nie zakręcili. Jadę po tą wodę, która rozlała się w mieszkaniach naszych sąsiadów. Tak nie może być, że tylko oni cierpią, a my nie. To powód do wstydu. Należy natychmiast redystrybuować zalania mieszkań. Jadę z tą miską aby nabrać wody tam, i rozlać ją u siebie w mieszkaniu. Tego wymaga blokowa solidarność. Państwu też to polecam. Ba, ja od państwa tego żądam. Jaka jest wasza odpowiedź?
Tata Łukaszka pokazał jej dwa miliardy i poszli.

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim z ostatniej chwili
81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

19 kwietnia 1943 roku słabo uzbrojeni żydowscy bojownicy stanęli do nierównej walki z niemieckim oprawcą. Powstanie w getcie warszawskim było rozpaczliwą próbą przeciwstawienia się ostatniej fazie jego likwidacji, która była równoznaczna z wymordowaniem całej mieszkającej w nim ludności.

Nowe informacje ws. tragedii w Bydgoszczy: 15-latka miała zostać wepchnięta pod tramwaj z ostatniej chwili
Nowe informacje ws. tragedii w Bydgoszczy: 15-latka miała zostać wepchnięta pod tramwaj

W Bydgoszczy w wypadku na jednym z przystanków tramwajowych zginęła 15-letnia dziewczyna. Na tory miał ją wepchnąć jej rówieśnik.

Nowa afera szpiegowska w Niemczech z ostatniej chwili
Nowa afera szpiegowska w Niemczech

Niemiecka policja zatrzymała w środę w Bayreuth w Bawarii dwóch mężczyzn podejrzanych o agenturalne powiązania z Rosją. Mieli zbierać informacje dot. obiektów amerykańskiego wojska w Niemczech, planować wybuchy i podpalenia.

Sąd żąda utajnienia przez IPN danych agentów SB z ostatniej chwili
Sąd żąda utajnienia przez IPN danych agentów SB

Osoba uznana za tajnego współpracownika może domagać się weryfikacji opublikowanych o nim informacji – wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, o którym pisze piątkowa „Rzeczpospolita”.

Waldemar Krysiak: Lekarze zmieniający dzieciom płeć zostaną zmuszeni do ujawnienia szczegółów swoich eksperymentów Wiadomości
Waldemar Krysiak: Lekarze "zmieniający dzieciom płeć" zostaną zmuszeni do ujawnienia szczegółów swoich eksperymentów

Kolejny, ciężki cios dla ideologii gender: Szkocja wycofuje się z prób „zmiany płci” u dzieci, a angielscy lekarze, którzy takich procedur się dopuszczali, zostaną zmuszeni do ujawnienia szczegółów eksperymentów. W Wielkiej Brytanii kończy się masowe okaleczanie dzieci motywowane lewicowym szaleństwem.

Naukowy wieczór z dr. Kaweckim: Polacy tworzą urządzenie do badania naszej pozycji względem czasoprzestrzeni Wiadomości
Naukowy wieczór z dr. Kaweckim: Polacy tworzą urządzenie do badania naszej pozycji względem czasoprzestrzeni

Moc polskiej nauki! Polacy tworzą najczulsze na Ziemi urządzenie do badania naszej pozycji względem czasoprzestrzeni! To jest projekt rodem z science fiction.

Polacy na lotnisku w Dubaju: 27 godzin czekania, a linie proponują nam lot za pięć dni z ostatniej chwili
Polacy na lotnisku w Dubaju: 27 godzin czekania, a linie proponują nam lot za pięć dni

Główne lotnisko w Dubaju powoli wraca do normalnej pracy po zakłóceniach związanych z gwałtownymi deszczami. "Dziś odleciał do Warszawy w połowie pusty samolot, a naszych bagaży nie ma. Po 27 godzinach czekania na lotnisku linie proponują nam lot powrotny dopiero 23 kwietnia" - powiedziała PAP Nina, jedna z pasażerek.

Prezydent Duda: Idea włączenia się do tzw. kopuły europejskiej dla nas jest nieco spóźniona z ostatniej chwili
Prezydent Duda: Idea włączenia się do tzw. kopuły europejskiej dla nas jest nieco spóźniona

Prezydent Andrzej Duda ocenił w czwartek, że jeśli chodzi o plan włączenia się Polski do tzw. kopuły europejskiej, to „ta idea, kiedy dwa lata temu została ogłoszona, była dla nas nieco spóźniona”. Jak przypomniał, od kilku lat realizujemy nasz system obrony przeciwlotniczej.

Szokujący tytuł „Rzeczpospolitej”. Ekspert łapie się za głowę z ostatniej chwili
Szokujący tytuł „Rzeczpospolitej”. Ekspert łapie się za głowę

Prokuratura Krajowa podała w czwartek, że na terytorium Polski zatrzymano i postawiono zarzuty Pawłowi K., który zgłosił gotowość do działania dla wywiadu wojskowego Rosji. Jak wynika ze śledztwa, informacje Pawła K. miały pomóc w ewentualnym zamachu na życie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Artykuł w tej sprawie pojawił się na wielu portalach, w tym rownież na stronie „Rzeczpospolitej”. Problem w tym, że na portalu „Rzeczpospolitej” okraszono go szokującym tytułem. Głos zabrał ekspert ds. wojskowych Paweł Zariczny.

Polak z poważnymi zarzutami. W tle plan zamachu na Zełenskiego z ostatniej chwili
Polak z poważnymi zarzutami. W tle plan zamachu na Zełenskiego

Prokuratura Krajowa podała w czwartek, że na terytorium Polski zatrzymano i postawiono zarzuty Pawłowi K., który zgłosił gotowość do działania dla wywiadu wojskowego Rosji. Jak wynika ze śledztwa, informacje Pawła K. miały pomóc w ewentualnym zamachu na życie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

REKLAMA

Marcin Brixen: Redystrybucja zalania mieszkania

Zaczynała się wiosna. Był piękny, ciepły dzień. Taki spokojny dzień, w który nic złego nie powinno się zdarzyć. Babcia Łukaszka wyszła na chwilę na balkon i po paru minutach rozległ się jej przenikliwy krzyk.
 Marcin Brixen: Redystrybucja zalania mieszkania
/ morguefile.com
Zaczynała się wiosna. Był piękny, ciepły dzień. Taki spokojny dzień, w który nic złego nie powinno się zdarzyć. Babcia Łukaszka wyszła na chwilę na balkon i po paru minutach rozległ się jej przenikliwy krzyk.
- Balkon się urwał! - siostra Łukaszka pobladła okrutnie. Hiobowscy najpierw wyrzucili siostrę za drzwi a potem runęli na balkon.
- Nie wszyscy naraz, bo balkon się urwie! - piszczała przerażona babcia.
- Co się stało? - dopytywali się wszyscy.
- No jak to, nie widzicie, że leci woda?
Wszyscy odruchowo popatrzyli do góry.
- Nic nie cieknie zauważył tata Łukaszka.
- Nie tam! - rozzłościła się babcia. - W dół popatrzcie!
- Co mnie jakaś woda na dole... - zaczął dziadek, spojrzał we wskazanym kierunku i urwał. Inni nie mówili nic. Widok był tyleż paraliżujący, co abstrakcyjny. Z drzwi wejściowych bloku, w którym mieszkali, waliła ogromna fala wody. Jej jęzor w szybkim tempie rozlewał się po alejkach i wpływał na trawniki. Przed blokiem miotała się w furii dozorczyni, pani Sitko.
- Chyba kogoś zalało - powiedziała niepewnym tonem mama Łukaszka.
- To za słabe słowo. To prawdziwy potop - stwierdził dziadek Łukaszka.
Wyszli z mieszkania i ruszyli na poszukiwania miejsca skąd wylewała się woda. Było to mieszkanie pewnej starszej pani o zniszczonych włosach. Mieszkała trzy piętra poniżej Hiobowskich. Pół bloku stało pod jej mieszkaniem i krzyczało:
- Co pani najlepszego narobiła!
- Chciałam umyć podłogę, a cóż lepszego niż woda? - tłumaczyła spokojnie pani.
Okazało się, że odkręciła wszystkie krany do oporu i woda płynęła z maksymalnym natężeniem z wszystkich punktów poboru. Wszystkie mieszkania poniżej i na tym samym piętrze zostały dokumentnie zalane. No, prawie wszystkie.
Lokatorzy przyjęli różną strategię. Niektórzy, na przykład, wiedzieli bowiem, że nie oni są punktem docelowym nadciągającego kataklizmu, lecz jedynie stoją na jego drodze. Otwierali wszystkie drzwi na oścież. Woda wpadła jednymi drzwiami, wypłynęła drugimi i tyle ją widzieli. Część z nich, aby zminimalizować straty wręcz tworzył specjalne korytarze dla wody z tektury, plastiku i innych materiałów.
- To nie fair! - złościli się mieszkańcy ostatnich mieszkań na każdym piętrze, bo od nich z kolei już woda nie miała gdzie dalej spływać i się tam zbierała.
Jeszcze inni twierdzili, że nic złego się nie stało. Woda to życie, nasza planeta w dużej mierze to woda, a i człowiek to też w wielu procentach woda. Woda myje, woda ubogaca. Wyrzekając się wody wyrzekamy się znacznej części samych siebie. Wodę należy zaprosić do siebie, zatrzymać, zaakceptować i zastanowić się jak w tej sytuacji zmienić swoje życie na lepsze.
Bardzo więc ich zdenerwował pewien lokator, który na samym początku wysypał ziemię z doniczek do worków, ustawił worki pod drzwiami i woda po prostu do jego mieszkania nie wpłynęła. Teraz ze stoickim spokojem obserwował, jak inni miotają się próbując ratować meble czy dywany.
- Niech pan wpuści wodę też do siebie, żądamy tego! - wołali. - Tego wymaga blokowa solidarność! Wszyscy powinni mieć równo zalane mieszkania!
Lokator ramionami wzruszył i worków nie ruszył.
- Tak pani mówiła, że będzie czysto, będzie czysto. I co? - Łukaszek zapytał panią o zniszczonych włosach. Faktycznie, kałuże na korytarzach i w mieszkaniach były pełne brudu, kurzu, ziemi i kto wie czego jeszcze.
- Jest tylko jeden sposób - odparła w natchnieniu pani. - Więcej wody!
I ruszyła do swojego mieszkania by ponownie odkręcić krany.
- Oszalała baba! – krzyczeli jedni. – Zakręcić jej wodę!
- Ma rację! – wołali drudzy. – Woda to przyszłość! Tylko tam zmyjemy ten brud!
Hiobowscy wycofali się na swoje piętro. Kiedy wysiadali z windy, przed kabiną czekała ich sąsiadka, mama Wiktymiusza. Pod pachą dzierżyła ogromną miskę.
- Jedzie pani pomagać zbierać wodę? To ładnie. Może my też... - zaczął tata Łukaszka, ale mama Wiktymiusza mu przerwała:
- Jadę po wodę.
- A co, zakręcili?
- Nie, nie zakręcili. Jadę po tą wodę, która rozlała się w mieszkaniach naszych sąsiadów. Tak nie może być, że tylko oni cierpią, a my nie. To powód do wstydu. Należy natychmiast redystrybuować zalania mieszkań. Jadę z tą miską aby nabrać wody tam, i rozlać ją u siebie w mieszkaniu. Tego wymaga blokowa solidarność. Państwu też to polecam. Ba, ja od państwa tego żądam. Jaka jest wasza odpowiedź?
Tata Łukaszka pokazał jej dwa miliardy i poszli.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe