[Felieton "TS"] Cezary Krysztopa: Komfort zbiorowego szaleństwa
Weźmy na przykład Panią Sprzątaczkę, która utrzymuje porządek w naszym bloku. Jest w nim kilkadziesiąt mieszkań, w których zapewne mieszka kilkaset osób. A goście w kombinezonach jak z filmu „Epidemia” już wywozili moich sąsiadów z klatki obok. Pani Sprzątaczka codziennie, pomimo zagrożenia, robi wszystko to, co robiła wcześniej, dodatkowo przeciera nam klamki i poręcze środkami dezynfekcyjnymi. Zapewne usiłuje zachować jakieś środki ostrożności, ale czy to do końca możliwe? Pewnie ma dzieci. Pewnie się boi.
Albo Panie Kasjerki w osiedlowych delikatesach. Wcześniej zawsze, no prawie zawsze, uśmiechnięte, skore do żartów, a teraz? Smutne, przygaszone. Niby mają przezroczyste osłony przy kasach, niby mają rękawice (i tak miały), niby teraz mają maseczki, ale czy to je do końca chroni? Oczywiście, że nie. Boją się, ale jak mówiła jedna z kasjerek w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” – Sklep musi działać.
Pan Listonosz, który oczywiście zawsze jako listonosz pomagał mi załatwić różne formalności. Dzisiaj jednak w zupełnie innej sytuacji. Robi swoje, ale pewnie ma rodzinę, dzieci, o które się martwi.
Oczywisty przykład. Medycy. Kilka dni temu zdjęcie mamy-medyka kontaktującej się ze swoim małym synkiem jedynie przez szybę. W domyśle mama jako pracująca na linii frontu walki z koronawirusem i wystawiona na zagrożenie. Prosty obraz, a jednocześnie wstrząsający.
Czy Zakonnice, które ruszyły z pomocą podopiecznym domów opieki, tam gdzie na przykład z powodu kwarantanny zabrakło personelu. Inne, szyjące maseczki i pościel dla szpitali, Właściciele Drukarek 3D, którzy drukują sprzęt niezbędny do walki z koronawirusem.
Panowie Śmieciarze, którzy robią swoje, choć trudno w ich zawodzie zachować sterylność, i wszyscy inni, którzy teraz, niech mi wybaczą, nie przyszli mi do głowy…
Wszyscy oni są zbyt zajęci tym, żeby zajmować się bzdetami, ponieważ zajmują się tym, żeby nasz świat się do reszty nie rozpadł. Myślę, że znacząco więcej pożytku byłoby z tego, żebyśmy się w miarę możliwości do nich uśmiechnęli i podziękowali, niż włączyli sobie filmik kolejnego świra na YT.
Dlatego niniejszym uśmiecham się i bardzo, ale to bardzo, dziękuję.