[Tylko u nas] Dr Brzeski: "Euroelyta" wyje. Tym razem obiektem ataków nie jest ani Orban ani Kaczyński
Lewica wrzasnęła "faul" i na nowego premiera zaczął się lać strumień hejtu. Oskarża się go o kolesiostwo i korupcję. O „anty-brukselską i anty-imigrancką retorykę”. Profesor Boris Vejzak, politolog z uniwersytetu w Mariborze ocenia, że wypowiedzi Janšy mają charakter ksenofobiczny oraz graniczą z islamofobią i mową nienawiści. Lewicujące i wręcz lewackie media, z publiczną telewizją na czele, wyciągają mu, że w 2013 roku został skazany za łapówkarstwo na 2 lata więzienia, ale skrzętnie omijają fakt, że po pół roku wyrok uchylono, bowiem sąd odwoławczy uznał, że orzeczenie o winie wydano na podstawie niewiarygodnych dowodów.
W opinii słoweńskiej „elyty” intelektualnej Janša jest uczniem Orbana i naśladuje Donalda Trumpa. Podobno na wzór Orbana wykorzystuje epidemię koronawirusa, żeby przepchnąć przez parlament akty prawne wygodne dla prawicy. Jednym z nich ma być przepis ograniczający uprawnienia organizacji pozarządowych do opiniowania inwestycji infrastrukturalnych pod kątem ochrony środowiska. Przekładając urzędniczy język na potoczny,
chodzi o ucięcie możliwości opóźniania i blokowania budowy dróg, mostów, linii kolejowych, itp, przez zorganizowanych ekoterrorystów najczęściej sponsorowanych przez instytucje lub organizacje zewnętrzne. Rząd zamierza wykorzystać inwestycje w infrastrukturę do uruchomienia gospodarki „po koronawirusie”; opozycja w nowych przepisach widzi zamach na prawo obywateli do kontroli władzy.
Z głosami dezaprobaty i napomnieniami o małpowanie amerykańskiego prezydenta, spotkał się Janša kiedy skrytykował etiopskiego komunistę o radykalnych poglądach Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, z łaski Pekinu dyrektora generalnego Światowej Organizacji Zdrowia. Słowenia daje sobie świetnie radę w walce z epidemią, ale w opinii słoweńskiego premiera, rząd mógłby jeszcze lepiej przygotować służbę zdrowia, gdyby nie pokrętne i spóźnione komunikaty WHO.
Za kopiowanie Trumpa „europejczycy” (termin Słoweńcy brzmi w ich uszach wieśniaczo) uznają ostre i nie przebierające w słowach wpisy premiera na Twitterze. Dziennikarz śledczy Blaż Zgaga, który zarzucił, że rządowe instrukcje sanitarne są nielegalne, dowiedział się od szefa rządu, że jest „zbiegłym pacjentem psychiatryka” i cierpi na „Covidomarksizm-leninizm”. Zgaga podniósł krzyk, że jest straszony, inwigilowany i oczerniany a potem poleciał ze skargą. Gdzie? Do Brukseli, do wypróbowanej opiekunki lewaków pani komisarz Very Jourovej. Ta wezwała na TT do zaprzestania „nienawiści, gróźb i ataków osobistych” oraz do „omówienia sytuacji”. Komentując na TT skargi Zgagi premier Janša stwierdził dobitnie: „jeszcze nikt w historii Słowenii nie zdyskredytował zawodu dziennikarskiego bardziej niż ten kłamca”.
Szybka reakcja Very Jourovej bez badania wiarygodności zarzutów jest wytłumaczalna. W Brukseli niepokoją się, że Słowenia pod rządami Janeza Janšy może dołączyć do Węgier Orbana i Polski Kaczyńskiego, które sprzeciwiają się unijnemu dyktatowi i grillowaniu za odchylenia od jedynie słusznej interpretacji praworządności i demokracji. Z punktu widzenia interesów kamaryli eurokratów nie wolno dopuścić do powstania takiego trójkąta. Trzeba przy tym działać szybko, bowiem w lipcu przyszłego roku Słowenia przejmuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Profesor Boris Vejzak podsuwa rozwiązanie. Janša chce wprawdzie działać podobnie jak Orban i Kaczyński, ale „na szczęście opozycja jest nadal silna” a więc przy odpowiednich bodźcach „może się zdarzyć, że koalicja nie poprze szefa rządu”.
Rafał Brzeski