Paweł Janowski: Zamach na Demokrację! Sadurski się lęka
Ciecia Osoba w Państwie, a pierwsza w Galaktyce, czyli pan Tomasz, hamował Senat, jak tylko mógł. I tak się pochylił nad ustawą o wyborach korespondencyjnych, że przez miesiąc nie mógł się wyprostować. A jak już się wyprostował, to zawołał donośnym głosem – to koniec demokracji! Bo wybory trzeba przenieść. Pani Demokracja, jak to bywa z kobietą niestałą w uczuciach i lekką w obyczajach, poprawiła makijaż, spojrzała na fryzurkę, mrugnęła do Niemców i też zapłakała, chlipiąc pod nosem: „Co ze mną będzie nad Wisłą? Co będzie, jak Niemiec nie przybędzie?”. I popłakała się tak, że się wzruszyłem. Na pomoc wyskoczył spod budki pan Borys i światło odbite od jego achillesowego czoła rozjaśniło świat aż po horyzont. Przytulił Demokrację.
Czując wiejące wiatry, a nie były to wiatry Historii, pan Tanajno z kolegami od Palikota wybiegł na ulice Warszawy. I biegał, i biegał, i szukał płaczącej Demokracji, aż mu baterie w i-phonie padły, paliwo w mercedesie się skończyło, a sushi zniknęło w paszczy. Wiatry poszły po Alejach. Nowy bunt zrodził się w gabinetach, o przepraszam, spontanicznie na warszawskiej ulicy. Zdruzgotanych „przedsiębiorców” nie stać już na loty do Dubaju. A Demokracja podobno płacze w gabinecie Budki.
Wybory 10 maja miały być zamachem na zdrowie, życie i samopoczucie milionów Polaków i Polek. Miały być. A skoro się nie odbyły, to co się stało, że się nie stało, co stać się miało, bo musiało? Brak wyborów to zamach na Demokrację. Pani Demokracja z przejęciem zatrzepotała długimi interpretacjami i jeszcze dłuższymi rzęsami, uśmiechając się przy tym zalotnie do towarzyszy. To bezprecedensowa sytuacja. To znaczy, że Demokracja, niczym zagubiona blondyneczka, jest w opałach. I w krótkiej spódniczce. Jak zamach to zamach. To nie byle zamach torebką na niewinną Demokrację, to Zamach łomem na fundamenty. A więc koniec świata. Nawet Majowie tego nie przewidzieli, nie mówiąc o kosmitach i innych bytach przebywających w niebytach.
A ja wciąż słyszę w swej głowie głos Sadurskiego, który przez zaciśnięte radośnie usta, przez zamknięte boleśnie oczy, woła: To zamach na naszą Demokrację, na nasz zamach! Bo zamach może być tylko nasz! Ich działania to zamach na zamach. Na pieniądze dla koncernów, które bez ogłoszenia stanu klęski nie mogą doić Polski. To naprawdę zamach. Niedopuszczalny, nieeuropejski i niedemokratyczny zamach. Dlatego towarzysz profesor się lęka. I klęka. Przed Niemcami klęka. Nie przed Demokracją.