[Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: Samobójstwo Zachodu. "Wokeness" to histeria, fanatyzm, nowa religia.

Celem jest całkowite zniszczenie tego, na czym opiera się zachodnia cywilizacja i zastąpienie chaosem. 
 [Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: Samobójstwo Zachodu. "Wokeness" to histeria, fanatyzm, nowa religia.
/ Zniszczony pomnik Kolumba w Houston, Channel 4 News

Jeszcze przed czterdziestu, trzydziestu laty Zachód kojarzył się z logicznie i sprawnie funkcjonującą demokracją, z przestrzeganiem praw człowieka, przede wszystkim z wolnością słowa i myśli.

Dziś Zachód dąży do samozniszczenia. Najpierw przez lata toczył go rak "politycznej poprawności", obecnie zaatakowany został przez tzw. "woke culture" (kulturę przebudzenia), która oficjalnie polega na byciu "przebudzonym" wobec - najpierw - problemów dyskryminacji rasowej, a następnie - istotnych problemów społecznych. Jednak w rzeczywistości ten ruch jest ucieleśnieniem fanatyzmu i dawno nie widzianej, groźnej histerii. 

Powiedzmy wprost: "wokeness" ("bycie przebudzonym") w USA charakteryzuje się wszystkim tym, czym charakteryzowały się takie zjawiska w historii, jak na przykład fanatyzm wojen religijnych w okresie kontrreformacji, amok bezwzględnej wiary i posłuszeństwa wobec Stalina w okresie stalinowskiego terroru, brutalność maoistowskiej "rewolucji kulturalnej" w Chinach w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. 

"Wokeness" to "poprawność polityczna" na sterydach. Zjawisko stosunkowo nowe i potężniejące w Stanach Zjednoczonych z miesiąca na miesiąc. Charakteryzuje się zerwaniem z jakąkolwiek racjonalnością i logiką - to całkowite podporządkowanie się uczuciom, przede wszystkim nienawiści wobec istniejącego świata, bez jakichkolwiek hamulców i ograniczeń. Nie chodzi o strategię, ani o osiągnięcie zmian - chodzi o absolutną skrajność, o fanatyzm posunięty do granic ostatecznych. Celem jest bowiem całkowite zniszczenie tego, na czym opiera się zachodnia cywilizacja i zastąpienie chaosem. 

"Woke" staje się sposobem myślenia, sposobem odczuwania. Przejawami jest przede wszystkim walka z wolnością słowa na uczelniach i w mediach - atakowanie profesorów, innych studentów, publicystów, autorów, celebrytów, których uznaje się za "nieprzebudzonych". Innymi przejawami jest przemoc - zrzucanie pomników (które oglądamy w ostatnich tygodniach w USA), niszczenie własności wspólnej i prywatnej, groźby wobec ludzi, fizyczne ataki na nich. Obserwujemy także wybuch "odwróconego" rasizmu. Ustanowienie aksjomatu, że każdy biały jest rasistą i nic nie może tego zmienić. Dążenie do oddzielenia ras i oceniania ludzi przez pryzmat rasy, co obala ideę pastora Martina Luthera Kinga, że człowieka trzeba oceniać na podstawie jego charakteru, a nie koloru skóry. Martin Luther King to już teraz reakcyjny "wuj Tom". Następuje masowe wprowadzanie elementów apartheidu (osobne organizacje i domy studenckie dla czarnych i białych). To tylko przykłady, bo ogólnie jest to nienawiść wobec całkiem podstawowych zasad i norm dotychczasowego świata. W tym także kluczowa zmiana definicji rodziny. Zastąpienie płci ideą płci kulturowo-społecznej, czyli gender. 

Wszystko w imię utopijnej "sprawiedliwości społecznej", która ma się tak do sprawiedliwości jak w okresie komunizmu "demokracja ludowa" miała się do demokracji. "Wokeness" to nowa religia. Jej bóstwem jest właśnie "social justice".

Jak każdy fanatyzm, "wokeness" stwarza niebezpieczeństwo dla swoich własnych wyznawców. W środowiskach anarchistycznych, lewackich, rodzi się strach przed oskarżeniem, które może pojawić się w każdej chwili: "nie jesteś wystarczająco "woke". Twoje "wokeness" nie jest autentyczne". To jest jak oskarżenie komunisty w Moskwie w 1938 roku o "brak czujności klasowej", lub oskarżenie w czasie Rewolucji Francuskiej o "zdradę rewolucji". Nic tak nie napędza fanatyzmu, jak lęk przed oskarżeniem o brak rewolucyjnej bezwzględności. Ludzie zanurzeni w fanatyzmie "wokeness" (zwani są czasem "wokerati") postrzegają więc wszystko przez pryzmat idei skrajnie lewicowej polityki. Widzą świat jednowymiarowo, nie istnieje dla nich pojęcie "pójścia za daleko". Im bardziej skrajne poglądy, tym lepiej. To dzisiejsi hunwejbini. Są już zapewne zdolni do przemocy fizycznej wobec tych, których uznają za wrogów. 

Co by nas to wszystko obchodziło, gdyby dotyczyło jakichś marginesowych, zamkniętych grupek politycznych ekstremistów? 

Jednak musi obchodzić, bo "wokeness" to nie tylko zjawisko szerokie, coraz silniejsze, ale to także emocjonalny "wirus", który atakuje coraz szersze kręgi społeczeństwa, bo ma w sobie hipnotyzującą moc - jak każdy fanatyzm - i natrafia na podatny grunt: moment utraty wiary Zachodu we własne ideały. I budzi powszechny strach. O sile terroru lub hipnozy świadczą filmy, na których widzimy białych policjantów na klęczkach myjących nogi przypadkowym Afroamerykanom, w symbolicznym geście upokorzenia za winy "systemowego rasizmu". Strach paraliżuje wszystkich, bo wszyscy boją się zarówno fizycznej przemocy tłumu fanatyków (dwa tysiące agresywnych demonstrantów szły w piątek do prywatnego domu Jenny Durkan - burmistrz Seattle, uratowała ją policja), jak i skazania na niebyt. A na niebyt skazuje się wedle reguł wypracowanych przez inne zjawisko: "cancel culture" ("kultura anulowania" - odwet na ludziach, którzy zrobili coś, co wywołało wściekłość "wokerati"). Ludzi się niszczy. Wyrzuca z pracy. Publicznie poniża. Jak profesorów w "oślich czapkach" na ulicach Pekinu w roku 1966. Oczywiście za poglądy. Niezgodne z ideologią "woke culture". Do tego służą oskarżenia porównywalne w swojej mocy tylko ze średniowiecznymi oskarżeniami o czary. Magiczne słowa, budzące grozę, ponieważ oznaczają wyrok "cywilnej" śmierci, to rasizm, homofobia, transfobia, faszyzm

Bo fanatycy nie tylko wolność słowa chcą zlikwidować, co im się już udaje - po raz pierwszy od ogłoszenia Konstytucji USA. Zawsze w historii chodziło im o coś więcej: odebranie ludziom wolności myśli. Pierwszy krok to tabuizacja języka. Drugi: fizyczne groźby. I to się właśnie dzieje. A reszta albo się włącza w ten fanatyzm, albo trzęsie ze strachu. Władze miast nie reagują na przemoc. Policja jest bierna. Prokuratorzy odmawiają oskarżeń. Wielkie korporacje wspomagają te anarchistyczne ruchy milionami dolarów.

Istnieje jeszcze, jako ostatnia szansa na powstrzymanie tych procesów, tzw. "milcząca większość", czyli stabilna, racjonalna część społeczeństwa, która odzywa się zawsze dopiero wtedy, gdy sytuacja jest już na krawędzi. 

Tylko nie wiadomo, czy ta "większość" to już nie jedynie zjawisko baśniowe, jak w polskiej mitologii "śpiący rycerze" w Tatrach.


 

POLECANE
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach Wiadomości
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach

Iran przeprowadził kolejny zmasowany atak rakietowy na Izrael. W całym kraju ogłoszono alarmy. Są ranni i zniszczone budynki w Hajfie oraz na południu.

Iga Świątek w Dzień dobry TVN. Jej słowa to duże zaskoczenie Wiadomości
Iga Świątek w "Dzień dobry TVN". Jej słowa to duże zaskoczenie

Iga Świątek nieczęsto opowiada publicznie o swoim życiu prywatnym, dlatego jej najnowsza rozmowa z Dorotą Wellman w „Dzień Dobry TVN” była dla fanów dużym zaskoczeniem. Zamiast opowiadać o rywalizacji na korcie, tenisistka zdradziła, jak spędza chwile poza zawodami i kto jest dla niej ważny poza sportem.

Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu polityka
Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu

- To byłby po prostu zamach stanu, gdyby Szymon Hołownia próbował nie odebrać przysięgi od prezydenta elekta - powiedziała Dominika Długosz.

Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu Wiadomości
Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu

Dwie osoby zostały poszkodowane w trakcie zawodów motocrossowych na torze w Gdańsku. Policja poinformowała, że kierujący quadem wypadł z trasy i uderzył w osobę stojącą poza torem.

Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym Wiadomości
Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym

Poseł Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata Ryszarda, który od ponad roku przebywa w areszcie wydobywczym. Polityk poinformował także o problemach zdrowotnych brata.

Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA Wiadomości
Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA

Studenci z Politechniki Poznańskiej zdobyli pierwsze miejsce w prestiżowym konkursie rakietowym FAR OUT 2025, który odbył się na pustyni Mojave w Kalifornii. Ich innowacyjna rakieta HEXA 5, wyposażona w autorski silnik hybrydowy Broomstick 2+, nie tylko zdeklasowała konkurencję, ale także zdobyła nagrodę za najbardziej wydajny napęd hybrydowy.

Grafzero: Porozmawiajmy o Fight Club wideo
Grafzero: Porozmawiajmy o "Fight Club"

"Fight club" Daivda Finchera to film, który po prawie 30 latach od premiery nadal wzbudza kontrowersje wśród widzów. Ostatnio, Internet oburzył komentarz pewnej studentki filmoznawstwa, która wyśmiała mężczyzn oglądających "Fight club". Czy słusznie? Grafzero vlog literacki twierdzi, że warto porozmawiać o filmie Finchera.

Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem polityka
Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem

Według prezydenta USA Donalda Trumpa, Iran i Izrael powinny zawrzeć umowę. We wpisie na platformie Truth Social przypomniał on konflikt między Indiami i Pakistanem.

 Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu z ostatniej chwili
Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu

Tegoroczny Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu miał być wyjątkowy - pełen wspomnień, kultowych utworów i wielkich nazwisk. Jednym z artystów, na którego wielu czekało, był Ryszard Rynkowski. Niestety, jego występ został odwołany. Wszystko przez wypadek samochodowy, do którego doszło w drodze na festiwal.

13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc Wiadomości
13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc

Policjanci z Blachowni (woj. śląskie) prowadzą poszukiwania 13-letniego Krzysztofa Pokory. Chłopiec wyszedł z domu w miejscowości Hutki w sobotę 14 czerwca około godziny 18:00 i do tej pory nie wrócił. Nie skontaktował się też z rodziną.

REKLAMA

[Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: Samobójstwo Zachodu. "Wokeness" to histeria, fanatyzm, nowa religia.

Celem jest całkowite zniszczenie tego, na czym opiera się zachodnia cywilizacja i zastąpienie chaosem. 
 [Tylko u nas] Paweł Jędrzejewski: Samobójstwo Zachodu. "Wokeness" to histeria, fanatyzm, nowa religia.
/ Zniszczony pomnik Kolumba w Houston, Channel 4 News

Jeszcze przed czterdziestu, trzydziestu laty Zachód kojarzył się z logicznie i sprawnie funkcjonującą demokracją, z przestrzeganiem praw człowieka, przede wszystkim z wolnością słowa i myśli.

Dziś Zachód dąży do samozniszczenia. Najpierw przez lata toczył go rak "politycznej poprawności", obecnie zaatakowany został przez tzw. "woke culture" (kulturę przebudzenia), która oficjalnie polega na byciu "przebudzonym" wobec - najpierw - problemów dyskryminacji rasowej, a następnie - istotnych problemów społecznych. Jednak w rzeczywistości ten ruch jest ucieleśnieniem fanatyzmu i dawno nie widzianej, groźnej histerii. 

Powiedzmy wprost: "wokeness" ("bycie przebudzonym") w USA charakteryzuje się wszystkim tym, czym charakteryzowały się takie zjawiska w historii, jak na przykład fanatyzm wojen religijnych w okresie kontrreformacji, amok bezwzględnej wiary i posłuszeństwa wobec Stalina w okresie stalinowskiego terroru, brutalność maoistowskiej "rewolucji kulturalnej" w Chinach w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. 

"Wokeness" to "poprawność polityczna" na sterydach. Zjawisko stosunkowo nowe i potężniejące w Stanach Zjednoczonych z miesiąca na miesiąc. Charakteryzuje się zerwaniem z jakąkolwiek racjonalnością i logiką - to całkowite podporządkowanie się uczuciom, przede wszystkim nienawiści wobec istniejącego świata, bez jakichkolwiek hamulców i ograniczeń. Nie chodzi o strategię, ani o osiągnięcie zmian - chodzi o absolutną skrajność, o fanatyzm posunięty do granic ostatecznych. Celem jest bowiem całkowite zniszczenie tego, na czym opiera się zachodnia cywilizacja i zastąpienie chaosem. 

"Woke" staje się sposobem myślenia, sposobem odczuwania. Przejawami jest przede wszystkim walka z wolnością słowa na uczelniach i w mediach - atakowanie profesorów, innych studentów, publicystów, autorów, celebrytów, których uznaje się za "nieprzebudzonych". Innymi przejawami jest przemoc - zrzucanie pomników (które oglądamy w ostatnich tygodniach w USA), niszczenie własności wspólnej i prywatnej, groźby wobec ludzi, fizyczne ataki na nich. Obserwujemy także wybuch "odwróconego" rasizmu. Ustanowienie aksjomatu, że każdy biały jest rasistą i nic nie może tego zmienić. Dążenie do oddzielenia ras i oceniania ludzi przez pryzmat rasy, co obala ideę pastora Martina Luthera Kinga, że człowieka trzeba oceniać na podstawie jego charakteru, a nie koloru skóry. Martin Luther King to już teraz reakcyjny "wuj Tom". Następuje masowe wprowadzanie elementów apartheidu (osobne organizacje i domy studenckie dla czarnych i białych). To tylko przykłady, bo ogólnie jest to nienawiść wobec całkiem podstawowych zasad i norm dotychczasowego świata. W tym także kluczowa zmiana definicji rodziny. Zastąpienie płci ideą płci kulturowo-społecznej, czyli gender. 

Wszystko w imię utopijnej "sprawiedliwości społecznej", która ma się tak do sprawiedliwości jak w okresie komunizmu "demokracja ludowa" miała się do demokracji. "Wokeness" to nowa religia. Jej bóstwem jest właśnie "social justice".

Jak każdy fanatyzm, "wokeness" stwarza niebezpieczeństwo dla swoich własnych wyznawców. W środowiskach anarchistycznych, lewackich, rodzi się strach przed oskarżeniem, które może pojawić się w każdej chwili: "nie jesteś wystarczająco "woke". Twoje "wokeness" nie jest autentyczne". To jest jak oskarżenie komunisty w Moskwie w 1938 roku o "brak czujności klasowej", lub oskarżenie w czasie Rewolucji Francuskiej o "zdradę rewolucji". Nic tak nie napędza fanatyzmu, jak lęk przed oskarżeniem o brak rewolucyjnej bezwzględności. Ludzie zanurzeni w fanatyzmie "wokeness" (zwani są czasem "wokerati") postrzegają więc wszystko przez pryzmat idei skrajnie lewicowej polityki. Widzą świat jednowymiarowo, nie istnieje dla nich pojęcie "pójścia za daleko". Im bardziej skrajne poglądy, tym lepiej. To dzisiejsi hunwejbini. Są już zapewne zdolni do przemocy fizycznej wobec tych, których uznają za wrogów. 

Co by nas to wszystko obchodziło, gdyby dotyczyło jakichś marginesowych, zamkniętych grupek politycznych ekstremistów? 

Jednak musi obchodzić, bo "wokeness" to nie tylko zjawisko szerokie, coraz silniejsze, ale to także emocjonalny "wirus", który atakuje coraz szersze kręgi społeczeństwa, bo ma w sobie hipnotyzującą moc - jak każdy fanatyzm - i natrafia na podatny grunt: moment utraty wiary Zachodu we własne ideały. I budzi powszechny strach. O sile terroru lub hipnozy świadczą filmy, na których widzimy białych policjantów na klęczkach myjących nogi przypadkowym Afroamerykanom, w symbolicznym geście upokorzenia za winy "systemowego rasizmu". Strach paraliżuje wszystkich, bo wszyscy boją się zarówno fizycznej przemocy tłumu fanatyków (dwa tysiące agresywnych demonstrantów szły w piątek do prywatnego domu Jenny Durkan - burmistrz Seattle, uratowała ją policja), jak i skazania na niebyt. A na niebyt skazuje się wedle reguł wypracowanych przez inne zjawisko: "cancel culture" ("kultura anulowania" - odwet na ludziach, którzy zrobili coś, co wywołało wściekłość "wokerati"). Ludzi się niszczy. Wyrzuca z pracy. Publicznie poniża. Jak profesorów w "oślich czapkach" na ulicach Pekinu w roku 1966. Oczywiście za poglądy. Niezgodne z ideologią "woke culture". Do tego służą oskarżenia porównywalne w swojej mocy tylko ze średniowiecznymi oskarżeniami o czary. Magiczne słowa, budzące grozę, ponieważ oznaczają wyrok "cywilnej" śmierci, to rasizm, homofobia, transfobia, faszyzm

Bo fanatycy nie tylko wolność słowa chcą zlikwidować, co im się już udaje - po raz pierwszy od ogłoszenia Konstytucji USA. Zawsze w historii chodziło im o coś więcej: odebranie ludziom wolności myśli. Pierwszy krok to tabuizacja języka. Drugi: fizyczne groźby. I to się właśnie dzieje. A reszta albo się włącza w ten fanatyzm, albo trzęsie ze strachu. Władze miast nie reagują na przemoc. Policja jest bierna. Prokuratorzy odmawiają oskarżeń. Wielkie korporacje wspomagają te anarchistyczne ruchy milionami dolarów.

Istnieje jeszcze, jako ostatnia szansa na powstrzymanie tych procesów, tzw. "milcząca większość", czyli stabilna, racjonalna część społeczeństwa, która odzywa się zawsze dopiero wtedy, gdy sytuacja jest już na krawędzi. 

Tylko nie wiadomo, czy ta "większość" to już nie jedynie zjawisko baśniowe, jak w polskiej mitologii "śpiący rycerze" w Tatrach.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe