Młodzi Rumuni mają dość korupcji swoich polityków. Kilkaset tysięcy ludzi wyszło na ulice
Rządowe projekty wywołały olbrzymią falę oburzenia. W samym Bukareszcie na ulicę wyszło około stu tysięcy ludzi – była to największa demonstracja w tym mieście od czasu obalenia dyktatury Ceaușescu w 1989 roku. Wielkie manifestacje odbyły się również w innych większych miastach tego kraju – między innymi w Sibiu, Timisoarze i Cluj – Napoca. Protestujący domagali się wycofania rządowych propozycji, a także skutecznego ograniczenia korupcji. Już 5 lutego rządzący ogłosili rezygnację z projektowanych zmian – lecz nie wygasiło to protestów. Demonstracje trwają przez cały czas.
Kultura łapownictwa
Choć zabrzmi to niepoprawnie politycznie, łapownictwo jest wpisane w rumuńską kulturę praktycznie od początku istnienia tego kraju – a tradycja ta jest znacznie dłuższa, bo sięgająca wielowiekowego panowania na tych terenach Porty Ottomańskiej – w której „bakszysz” był czymś zupełnie normalnym i powszechnie tolerowanym. Podobne zwyczaje panują do dziś w wielu krajach bałkańskich, które podobnie jak Rumunia nie radzą sobie z owym problemem. W Rumunii od łapówki zależy niemal wszystko – przyjęcie do szpitala i opieka w nim, każda decyzja urzędnicza. Chcesz zapisać dziecko do przedszkola – płać. Chcesz zdać egzamin – płać. Wielowiekowych zwyczajów łapowniczych nie zlikwidowała nawet dyktatura – w czasach „Geniusza Karpat” za wzięcie łapówki groziła kara śmierci – a jednak urzędnicy wszystkich szczebli wciąż wyciągali ręce do petentów. Według niektórych szacunków Rumunia traci przez łapówki nawet około 15 procent miejscowego PKB.
Leszek Masierak
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (10/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj